logo
Sobota, 27 kwietnia 2024 r.
imieniny:
Sergiusza, Teofila, Zyty, Felicji – wyślij kartkę
Szukaj w
 
Posłuchaj Radyjka
kanał czerwony
kanał zielony
 
 

Facebook
 
Drukuj
A
A
A
 
Alain Mattheeuws SJ
Znaczenie ciała i wstrzemięźliwości
Pastores
 


Człowiek ma ciało. Co więcej, jest ciałem. Jego ciało jest częścią jego tożsamości. Człowiek jednak nie utożsamia się całkowicie ze swoim ciałem. Trzeba wykraczać poza świat posiadania, jak również poza świat bycia.

Odniesienie człowieka do własnego ciała
 
Człowiek pozostaje w relacji do swojego ciała. Między mną a mną samym z moim ciałem istnieje podwójna relacja. Istnieje związek między człowiekiem jako bytem duchowym i człowiekiem jako ciałem. Związek ten nie opiera się na przeciwstawieniu, nie zasadza się na hierarchii. Jest to relacja bycia. Spotkać człowieka, określić go, pokochać, znaczy spotkać go jako podmiot dzięki jego ciału i poprzez jego ciało. Człowiek nie istnieje bez swojego ciała, jeśli nawet się do niego nie ogranicza. W rzeczywistości nasze spojrzenie często ogranicza człowieka do ciała, zapominając o tym, że jest on osobą.
 
Człowiek nie istnieje bez swojego ciała. Każdy z nas może odkryć siebie w ramach tego, co stworzone, jako danego światu, innym, samemu sobie. Przez swoje ciało człowiek zapuszcza korzenie w kosmosie, zarówno w jego pięknie, jak i w jego geograficznych i historycznych ograniczeniach. Człowiek jest czarny, a nie żółty; jest mężczyzną, a nie kobietą, ani obydwojgiem naraz. Ciało wiąże się z ograniczeniami i zależnościami, osadzeniem w czasie i w przestrzeni. Dzięki swojej wolności i świadomości człowiek może prowadzić grę z ciałem, przyzwalać na te ograniczenia, osiągając panowanie nad nimi, przemieniając je ze względu na cel swojego istnienia: miłowanie i oglądanie Boga. Nie dopatrując się w nich przeszkód lub nieprzekraczalnych ograniczeń, człowiek może tu odkryć pewną historię: historię daru, jaki został każdemu ofiarowany. Nasze ciało jest pamięcią tego daru. Jest pamięcią naszego pochodzenia: zostaliśmy poczęci z miłości i do miłości. Fizycznie i psychicznie nasze ciało posiada elementy żywej pamięci, której jesteśmy dłużnikami. Często mamy tego świadomość –„Matka ciężko chorowała, kiedy była ze mną w ciąży”, „Ojciec mnie bił” – albo w ogóle nie jesteśmy tego świadomi, dopóki sobie nie uświadomimy przez przypadek lub pod wpływem psychoanalizy: „Matka zamknęła mnie w ciemnej piwnicy i myślałem, że mnie porzuciła”. Ciało zawsze odsyła nas gdzieś dalej, poza nas samych, po prostu dlatego, że nie jesteśmy jego stwórcami. Od samego początku byliśmy ciałem wydanym, ofiarowanym innym. Ciało jest darem, a także znakiem i nieustannym przypomnieniem, że jesteśmy bytem-darem. Każdy człowiek jest dany samemu sobie: w tym kryje się jego wielkość, autonomia, odpowiedzialność. Człowiek musi nauczyć się odczytywać wezwanie etyczne w darze, którym sam jest: to, czego nie daje, jest i zostanie stracone. Tylko dar ocala.
 
Etyczna wartość ciała
 
Człowiek – ten drugi, ja sam, każdy – stanowi jedność „substancjalną”, czyli utworzoną przez nierozerwalny związek ciała i ducha. Chociaż relacja ta jest tajemnicą, to buduje byt człowieka w taki sposób, że „w ciele i poprzez ciało dotyka się osobę w jej konkretnej rzeczywistości”. Ciało to unaoczniająca się nam osoba. „Ciało ludzkie – czytamy w instrukcji Kongregacji Nauki Wiary Donum vitae – jest bowiem częścią istotną osoby, która poprzez to ciało objawia się i wyraża” (3). Wiele sytuacji społecznych i zawodowych obejmuje takie relacje między osobami, w których ciało drugiego człowieka zostaje nam powierzone w sposób bardziej odczuwalny zmysłowo: ten, kto pielęgnuje, leczy, uzdrawia, masuje albo prowadzi rehabilitację, dotyka ciała innego człowieka i w ten sposób jest wezwany do czynienia dobra. Etyczne piękno tych zawodów kryje się w wewnętrznym wymaganiu wobec spełnianych gestów: muszą one pozostawać międzyosobowe. Spełniając je, należy stale mieć na uwadze osobową jedność ciała, które jest pielęgnowane, obserwowane, badane. Nie ma czegoś takiego, jak z jednej strony ciało — natura cielesna, niezależne od siebie i możliwe do zastąpienia funkcje — a z drugiej strony osoba. Zawsze istnieje zjednoczona całość. Ciało objawia byt osobowy: wyraża go, jest jego mową. Co wiedziałbym o samym sobie i o innych, gdyby nie mowa ciała? Tak jak w przypadku każdej mowy, trzeba znać jej gramatykę, słownictwo, znaczenie.
 
Nasze spojrzenie na ciało powinno być integralne, a nie redukujące. „Podglądacz” – wedle definicji – wpatruje się w jeden aspekt ciała drugiego człowieka: ten, który go interesuje. Student medycyny winien tak patrzeć, kiedy obserwuje jakiś narząd. Spojrzenie redukujące jest ograniczone, ale niekoniecznie perwersyjne. Kwestia spojrzenia jest ważna w odniesieniu do wszystkiego, co dotyczy nagości mojego ciała i ciała drugiego człowieka. Przypomnijmy sobie doświadczenie Adama i Ewy przed grzechem pierworodnym: Byli nadzy i wcale się tego nie wstydzili. Chodzi o coś znacznie więcej niż o doświadczenie fizyczne naturystów. Nagość ta, pozbawiona wstydu, była możliwa z powodu miłości ofiarnej i przejrzystej, która charakteryzowała mężczyznę i kobietę po stworzeniu. Spojrzenie, jakie jedno z nich kierowało na drugie, nie było spojrzeniem, które bierze w posiadanie i zagarnia dla własnej przyjemności. Nagość ta zakładała akceptację i podziw zarówno dla piękna drugiego człowieka, jak i dla jego ograniczeń, a to z kolei zakładało wewnętrzną harmonię osoby, panującej nad swoimi uczuciami. Była to nagość bytu: osoba była ofiarowana drugiej bez żadnych zastrzeżeń, bez „opakowania”, bez tajemnicy. Prawdziwa wstydliwość w naszych relacjach może jakoś wskazywać na ów stan pierwotnej przejrzystości. Wstydliwość jest uczuciem, które chroni osobowy byt każdego. Przejawia się w dyskrecji wobec narządów rozrodczych lub innych części ciała. Wstydliwość nie ogranicza się jednak do tej postawy. Całe plemiona żyją nago, zachowując wstydliwość: szacunek dla osoby i jej tajemnicy zostaje utrzymany. Trzeba próbować tak właśnie żyć i uznawać to za moralnie obowiązujące.
 
1 2 3 4 5  następna
Zobacz także
ks. Paweł Bortkiewicz TChr
Czy rzeczywiście wiemy kim jesteśmy, jeśli nawet znamy nasze geny? Co z tą wiedzą możemy zrobić? Czy należy ją akceptować i uznawać to, co do tej pory traktowaliśmy jako patologię za coś normalnego, bo "mamy to w genach"? A może powinniśmy geny zmieniać tak zwaną terapią genową czy inżynierią genetyczną?
 
Agnieszka Rogalska
Zdarza się czasem, że dwie osoby w tym samym momencie myślą i pragną tego samego, mimo iż wcześniej nigdy o tym nie rozmawiały. Ale przypadki takie nie są zbyt częste i przy bliższym oglądzie okazuje się zazwyczaj, że owa jednomyślność w szczegółach jest bogato zróżnicowana. Mądrość ludowa słusznie głosi: co dwie głowy, to nie jedna...
 
Cezary Sękalski

Mimo że wszyscy w modlitwie „Ojcze nasz” wypowiadamy słowa „Bądź wola Twoja”, to jednak wśród ludzi wierzących możemy znaleźć najrozmaitsze interpretacje tej frazy. Wielu uważa, że modlitwa modlitwą, ale człowiek powinien zupełnie samodzielnie, bez oglądania się na Boga, kształtować swoje życie, gdyż po to została mu dana wolność. Na przeciwległym biegunie znajdują się poglądy tych, którzy twierdzą, że nawet najbardziej drobne decyzje wymagają każdorazowego uzgodnienia z wolą Bożą, bo inaczej ryzykujemy realizowanie woli własnej, która z natury jest egocentryczna i zepsuta.

 

___________________

 reklama
Działanie dobrych i złych duchów
Działanie dobrych i złych duchów
Krzysztof Wons SDS