Pamiątka radykalnej miłości
Namaszczenie Chrystusa przez Marię Magdalenę uczy nas, że jest On godny największych ofiar i najwyższych wyrazów naszej miłości. Tylko dzięki temu, że miłosny gest Marii Magdaleny jest tak głęboki i wyrazisty, my, współcześni, wciąż jeszcze o nim mówimy, tak jak to zapowiedział Jezus (zob. Mk 14, 9). Z całą pewnością Jezus wielokrotnie był namaszczany przy różnych okazjach, ale żadne z owych namaszczeń nie było warte takiego upamiętnienia jak to dokonane przez nią. Letniość i nijakość szybko popada w zapomnienie, natomiast żarliwe uwielbienie, poświęcenie, ukochanie – nigdy. Przykład Marii Magdaleny zachęca nas do rozbudzenia w sobie płomiennej miłości do Chrystusa, nie jakiegoś przeciętnego uczucia przyjmującego pospolitą formę, lecz najbardziej niezwykłego i wzniosłego, pełnego konkretnych, wyrazistych gestów podkreślających to, jak wiele Jezus dla nas znaczy. Maria Magdalena mogła sprzedać wonny olejek i przeznaczyć swój majątek na wiele innych rzeczy, lecz miłość sprawiła, że wolała oddać wszystko Jezusowi. Miłość jest tak kochana w Betanii! Chrystus zasługuje na najlepsze, lecz jakże często brak nam hojności względem Niego. Zamiast dawać Mu wszystko, co najcenniejsze, a zwłaszcza nasz drogocenny czas, poświęcany na trwanie przy Nim w modlitwie, nader często ofiarowujemy Mu jedynie resztki, pozostałość wolnego czasu, gdy już zrobimy wszystko to, co sprawia nam przyjemność. Spędzamy cały nasz czas, troszcząc się o to, co doczesne i co zginie, a nie o to, co trwa na wieki (zob. J 6, 27).
Nawet w samym sercu Kościoła bardzo często brakuje nam wewnętrznej hojności względem Chrystusa prawdziwie obecnego w Eucharystii. Uświęcone Ciało pozostaje z nami aż do końca czasów w Najświętszym Sakramencie, lecz jak często natrafiamy na opuszczone kościoły, gdzie już nikt nie poświęca czasu na modlitwę przed tabernakulum! Niekiedy kapłani zniechęcają swoich parafian do pomysłu organizowania adoracji eucharystycznej. Kiedy widzą ludzi pragnących spędzić czas z Jezusem, zadają im pytanie przypominające słowa Judasza: „Po co to?”. Zamiast prosić wiernych o ofiarowanie więcej czasu w hołdzie dla Boskiego majestatu Chrystusa, niektórzy kapłani wolą raczej przekonywać wiernych, żeby poświęcali swoje wolne chwile na udział w rozmaitych parafialnych projektach i spotkaniach. Ileż czasu marnuje się na bezużyteczne czynności, które w żaden sposób nie przyciągają więcej dusz do Chrystusa, podczas gdy źródło łaski, samego Chrystusa, kompletnie się pomija – niejednokrotnie nawet nie zwracając się do Niego z pytaniem, jaka jest Jego wola i czego życzy sobie dla Kościoła… Jezus zasługuje na wystawną ucztę, na możliwie hojny dar czasu i uwagi, na pełnię naszych serc, a my często dajemy Mu jedynie resztki. Czas poświęcony Jezusowi Eucharystycznemu lub na staranną, pełną czci celebrację liturgiczną nigdy nie jest czasem straconym, lecz zawsze przyczynia się do zbawienia świata i autentycznej odnowy Kościoła.