logo
Niedziela, 28 kwietnia 2024 r.
imieniny:
Bogny, Walerii, Witalisa, Piotra, Ludwika – wyślij kartkę
Szukaj w
 
Posłuchaj Radyjka
kanał czerwony
kanał zielony
 
 

Facebook
 
Drukuj
A
A
A
 
ks. Edward Staniek
Pieniądze w służbie miłości
Mateusz.pl
 


Samarytanin udzielił doraźnej pomocy poszkodowanemu podróżnemu. Trzeba było opatrzyć jego rany, przetransportować do gospody. Obowiązki jednak wzywały Samarytanina do podjęcia dalszej podróży. Nie mógł się dłużej zająć chorym. Nie mógł również zostawić go samego, bo ten potrzebował opieki. Czy spełnił już swoją posługę miłości? Czy mógł jechać dalej ze spokojnym sumieniem? Czy to czego dokonał nie zasługiwało już na pochwałę? Niech teraz rannym zajmą się inni...
 
Samarytanin jednak dobrze wie, że na ludzką bezinteresowność nie ma co liczyć. Chorym trzeba się jeszcze opiekować. Skoro nie ma ludzi dobrego serca, to są tacy, którzy zajmą się nim za pieniądze, nie z miłości, lecz z obowiązku, o ile im za to zapłacą. Samarytanin wie, że jego pieniądze mogą zapewnić obsługę rannemu. On musi jechać dalej, odtąd jego pieniądze będą wspomagały chorego. Za nie, cudze ręce, zajmą się poszkodowanym.
 
Pieniądze chrześcijanina winny zawsze służyć dobru. Ich wykorzystanie świadczy o mądrości właściciela. Z pieniędzy, które leżą w kieszeni chrześcijanina, a nie służą bliźnim znajdującym się w potrzebie, trzeba się będzie przed Bogiem rozliczyć.
 
Sprawę należy przemyśleć dokładniej. Nie każdego stać na to, by zajął się akcją charytatywną, np. pielęgnowaniem chorego. Do tego często potrzebne jest odpowiednie przygotowanie. Każdy jednak może, pracując w swoim zawodzie, zdobyć pieniądze i przekazać je tym, którzy potrafią zająć się kalekimi, niedorozwiniętymi, chorymi, starymi, biednymi. Takie przeznaczenie własnych pieniędzy dla dobra innych stanowi autentyczny gest miłości bliźniego.
 
Część pieniędzy składanych na ofiarę w czasie Mszy św. jest przeznaczona w tym właśnie celu. Często dający nawet nie zdaje sobie sprawy z tego, komu i w jakiej mierze pomaga złożona przez niego ofiara.
 
Jest jeszcze drugi wymiar tego zagadnienia. Ludzie źli za pieniądze potrafią czynić wiele dobrego. Chrześcijanie mogą im w tym pomóc, płacąc za ich usługi. Pieniądz może zespolić wielu w podejmowaniu dzieł płynących z miłości. Nie zawsze się dostrzega ten wymiar czynienia dobra w Kościele.
 
Przypowieść o miłosiernym Samarytaninie, który nie tylko zajął się pobitym przez zbójców podróżnym, lecz zapłacił również za jego dalsze leczenie, wzywa do refleksji nad wykorzystaniem naszych pieniędzy dla niesienia pomocy ludziom znajdującym się w trudnej sytuacji. Dopiero spojrzenie na pieniądze w duchu miłości bliźniego może dać pełne zrozumienie ewangelicznie pojętego ubóstwa. Nie chodzi w nim bowiem o rozdanie wszystkiego, lecz o gotowość przeznaczenia własnej majętności — nawet wówczas, gdy jest ona bardzo skromna — dla tych, którzy jej naprawdę potrzebują. Mądra miłość winna decydować o wydaniu każdej złotówki.

ks. Edward Staniek
 
fot. Olichel Coins 
Pixabay (cc) 
 
Zobacz także
ks. Jakub Szcześniak
Bóg mówi prawdę. Jeśli trzeba, upomina, ale nie pozbawia dziecięctwa Bożego. Jego działanie niesie pokój i radość z przebaczenia, ponieważ jest On jedynym Pocieszycielem. Dlatego św. Paweł, który wie, co to znaczy „być zdobytym przez Chrystusa” (por. Flp 3,12), pisze: „Na dowód tego, że jesteście synami, Bóg zesłał do serc naszych Ducha Syna swego, który woła: «Abba, Ojcze!»” (Ga 4,6).
 
Krzysztof Mielcarek
W jednej z książek Romana Brandstaettera znajduje się przepiękna scena, w której autor wraz z ojcem wybrali się na cmentarz żydowski, by odwiedzić grób dziadka. Gdy dotarli na kirkut mały Romek otrzymał polecenie odczytania hebrajskiego napisu na macewie, przed którą stanęli. Ponieważ jednak tekst nie posiadał zapisu samogłoskowego, czytanie sprawiało mu sporo trudności. Zirytowany ojciec przerwał dukającemu malcowi i dokończył za niego. Gdy okazało się, że w tym miejscu leży Abraham, chłopiec, którego wyobraźnia pełna była historii z Pięcioksięgu, zareagował zdumieniem i zapytał, czy rzeczywiście leży tu Patriarcha Abraham. Ojciec uśmiechnął się tajemniczo, ale nic nie odpowiedział, a pisarz był mu wdzięczny do końca życia za to milczenie.
 
Radosław Warenda SCJ

Warto czytać Biblię, ale nie po to, by móc w walce na wersety odnieść sukces i udowodnić innym, że nie znając Pisma, nie znają też Boga. Po słowo Boże warto sięgać, by obraz Boga, który mamy, był coraz bardziej autentyczny – biblijny, czyli taki, jaki Bóg chciał nam przedstawić.

 

___________________

 reklama
Działanie dobrych i złych duchów
Działanie dobrych i złych duchów
Krzysztof Wons SDS