Na katechezie uczono nas, że Eucharystia stanowi źródło i szczyt chrześcijańskiego życia, a przecież nierzadko w niedzielę „przegrywa” z najróżniejszymi atrakcjami codzienności. Dlaczego Najświętszy z sakramentów jest dzisiaj tylko jednym z wielu elementów praktykowania religii?
Bez wiary w prawdziwe człowieczeństwo Pana Jezusa nie ma jednak chrześcijaństwa. I nie ma Kościoła. Bo niedzielna Eucharystia to tak naprawdę tajemnica wcielenia i odkupienia w całej krasie albo – lepiej powiedzieć – w całym swoim gorszącym i skandalicznym konkrecie. Wcielenie to nie tylko fakt, że Jezus Chrystus jest prawdziwym Bogiem i prawdziwym człowiekiem. Wcielenie ma swoje konsekwencje we wszystkim, co stanowi chrześcijaństwo.
Nagle widzisz wielką promocję – markową, piękną kurtkę możesz kupić za 10% ceny. Człowiek pozbawiony sprytu powie: „To niemożliwe! To z pewnością podróbka”. Ale wygrywa ten, kto uwierzy. Można powiedzieć, że Kościół robi promocję: „Przyjdź, jest odpust! Będziesz musiał odpokutować za swoje niegodziwości po śmierci, ale jeśli chcesz, te kary zostaną ci w 90% darowane”.
O sprycie i jego wykorzystaniu w życiu duchowym mówi dr Andrzej Zając OFMConv w rozmowie z Agatą Rajwą.
Niektórzy sądzą, że wyznanie grzechów przed kapłanem to zasadniczy element pojednania z Bogiem. Najczęściej traktowane jest przy tym jako przykry i bolesny obowiązek. Z chwilą opuszczenia kratek konfesjonału "mamy święty spokój do najbliższych świąt". Tymczasem sakrament pojednania nie kończy się z chwilą opuszczenia konfesjonału. Można nawet zaryzykować twierdzenie, że dopiero wtedy się zaczyna.
Kapłaństwo jest wielkim i nieocenionym darem, który został jednak złożony w „glinianych naczyniach” kruchej ludzkiej natury. Z jednej strony rodzi to zachwyt nad tajemnicą powołania i wdzięczność za hojność Dawcy, z drugiej obawę i drżenie o los świętego depozytu. Kiedy uświadamiamy sobie, w jak nowym, coraz bardziej otwartym i pluralistycznym, a jednocześnie duchowo zagubionym świecie mamy to powołanie realizować, budzi się uzasadniony niepokój...
Obecny Mszał Rzymski wymienia 4 formy aktu pokuty. Pierwszą i najstarszą formą jest „Spowiedź powszechna” czyli Confiteor (Spowiadam się Bogu...), która do Soboru Watykańskiego II była jedyną formą aktu pokuty. Drugą formą są wersety z Pisma św. recytowane na przemian przez kapłana i lud. Trzecią są wezwania błagalne skierowane do Chrystusa - ta forma aktu pokuty została bezpośrednio zaczerpnięta z pierwotnego sposobu odmawiana Kyrie eleison. Ostatnią, czwartą formą aktu pokuty jest asperges, czyli pokropienie wodą.
Bierzmowanie jest dopełnieniem i umocnieniem tego, co zostało zapoczątkowane chrztem, czyli nowego życia, "z wody i Ducha". Czy na tym polega odrębność bierzmowania od chrztu?
Wnikliwi obserwatorzy świata notują, że dzisiaj wielkim zagrożeniem dla człowieka jest pokusa nicości i nuda, które ciągną ku rozpaczy. Niektórzy wprost mówią o cichej rozpaczy jako kondycji współczesnego człowieka.
W 1929 roku w objawieniu Matki Bożej Fatimskiej siostra Łucja usłyszała wezwanie: "Przyszła chwila, w której Bóg wzywa Ojca Świętego, aby wspólnie z biskupami całego świata poświęcił Rosję memu Niepokalanemu Sercu, obiecując ją uratować za pomocą tego środka". Od tego momentu stopniowo poszczególne kraje i narody, zgodnie z treścią orędzia fatimskiego, oddawały się Niepokalanemu Sercu Maryi.