logo
Poniedziałek, 29 kwietnia 2024 r.
imieniny:
Hugona, Piotra, Roberty, Katarzyny, Bogusława – wyślij kartkę
Szukaj w
 
Posłuchaj Radyjka
kanał czerwony
kanał zielony
 
 

Facebook
 
Drukuj
A
A
A
 
o. Stanisław Morgalla SJ, Dorota Mazur
...nigdy się nie kończy...
Czas Serca
 



z o. Stanisławem Morgallą SJ, psychologiem, dyrektorem Szkoły Formatorów przy Wyższej Szkole Filozoficzno-Pedagogicznej Ignatianum w Krakowie, rozmawia Dorota Mazur
 
 Miłość to złożone pojęcie… To zarówno cnota, jak i uczucie. Jak zatem szukać, by znaleźć jej znaczenie?
 
Miłość to niekończąca się historia. Nie sposób zamknąć jej bajkową puentą: „... i żyli długo i szczęśliwie”. Po nocy poślubnej trzeba wstać i posprzątać po weselu, a po najbardziej romantycznym uniesieniu trzeba zejść na ziemię i wrócić do codziennych obowiązków, dlatego w miłości bardziej się liczy szukanie niż znalezienie jej ostatecznego znaczenia.
Poza tym miłość niejedno ma imię. Inna jest miłość małżeńska, a inna rodzicielska; inna przyjaciół, a zupełnie inna nieprzyjaciół. Inaczej kochamy ojczyznę, a inaczej ulubione rurki z kremem czy serial telewizyjny. Jeszcze inaczej wygląda miłość, gdy się ma lat kilkanaście, a inaczej, gdy zjadło się już wszystkie rozumy albo zęby. Czy to chodzi o jedną miłość, czy o różne miłości? Czy to chodzi o sztukę kochania, czy o sztuki do kochania? Ludzie od zawsze spierają się o to i będą spierali. I to się nigdy nie skończy, bo miłość nigdy się nie kończy.
 
Miłość własna to podstawa. Jednak najczęściej jest ona brana za egoizm, a przecież bez niej nie będziemy mogli przejść do innych rodzajów miłości...
 
Z chęcią zgodzę się z tym, że miłość własna jest podstawą miłości, i to wszelkiej miłości. Gdyby tak nie było, Pan Bóg nie męczyłby nas tak przykazaniem miłości bliźniego jak siebie samego. A Pan Bóg wie, co robi, bo żadne inne stworzenie tak Mu się nie udało, jak człowiek. W końcu przecież jesteśmy stworzeni na Jego obraz i podobieństwo, więc serce mamy wystarczająco wielkie, by kochać wszystkich i wszystko.
Problemy zaczęły się jednak zaraz nazajutrz po stworzeniu, gdy między ludzi wcisnął się zły duch i z zawiści zaczął psuć, co się tylko dało. Wtedy pojawiła się miłość własna, która zaczęła trącić egoizmem. A jak się pojawiła? Diabeł podpuścił pierwszych ludzi i wmówił im, że Bóg ich oszukuje. Puścił plotkę na temat Pana Boga, gdzie odrobina prawdy umiejętnie została zmieszana z wielkim kłamstwem. Ale to chwyciło i do dzisiaj chwyta. Przecież plotką można zniszczyć każdą miłość, a tych, co z zawiścią patrzą na zakochanych, nie trzeba daleko szukać. Jak sobie z tym egoizmem radzić? Nazywając rzeczy po imieniu, ucząc się szczerego dialogu i wzajemnego wyznawania win. Ludzkie serce jest zdolne do przebaczenia, a to też jest miłość, nawet miłość do kwadratu, bo miłosierdzie.
 
Miłość kojarzymy z romantycznością, czymś wzniosłym, a zatem Eros jest niedoskonałą miłością?
 
Z tym Erosem jest jak z obieraniem cebuli: im do głębszych poziomów się dociera, tym łzy coraz bardziej lecą, ale na koniec nic nie zostaje w ręku. Przecież w greckiej mitologii Eros to nieślubny synek Biedy i Dostatku, który jest wykapanym dzieckiem swoich rodziców: obiecuje i kusi, ale na koniec zostawia człowieka sam na sam z całą jego biedą.
To dlatego dobre romanse w stylu Romea i Julii muszą się kończyć tragicznie, bo romantyczna miłość, jeśli nie umrze od trucizny czy sztyletu, to na pewno padnie od nieznośnej nudy, którą tchnie codzienność i zwyczajność. Czy kogoś wzruszyłby widok Julii biegającej między kuchnią, dziecięcym pokojem a telefonem od szefowej z pracy? Kogo zainteresuje Julia, która straciła powab swojej dziewczęcości, ale za to zyskała wszelkie atrybuty matki i żony, czyli parę kilogramów nadwagi?
 
1 2  następna
Zobacz także
Bartek Jaskot, Bartek Maziarz
Wiele razy modliłem się podczas wyjazdów na mecze. Wiadomo, że były szalone i pełne radości momenty, ale były i takie, gdzie dochodziło do konfliktów pomiędzy grupami kibiców i policją. Środowiska kibicowskie to trudny teren, wręcz misyjny. Marzy mi się, żeby kiedyś dla tej społeczności zagrać na scenie...
 
Bartek Jaskot, Bartek Maziarz
Przed operacją czujemy potworny lęk. Boimy się, że zostaniemy uśpieni, że nie mamy kontroli nad sobą, nie wiemy jak to się skończy, czy się obudzimy – jesteśmy w rękach innych ludzi. Tak samo jest z operacją serca – wiesz, że jesteś w rękach Pana Boga i nie wiesz, co będzie po operacji; nie wiesz, jak będzie wyglądało twoje życie po tym zabiegu. Ale operacja jest koniecznością przestrzeni duchowej. 

Z ks. Michałem Olszewskim SCJ rozmawia Przemysław Radzyński
 
o. Stanisław Morgalla SJ, Dorota Mazur
Miłość to niekończąca się historia. Nie sposób zamknąć jej bajkową puentą: "... i żyli długo i szczęśliwie". Po nocy poślubnej trzeba wstać i posprzątać po weselu, a po najbardziej romantycznym uniesieniu trzeba zejść na ziemię i wrócić do codziennych obowiązków, dlatego w miłości bardziej się liczy szukanie niż znalezienie jej ostatecznego znaczenia...
 

___________________

 reklama
Działanie dobrych i złych duchów
Działanie dobrych i złych duchów
Krzysztof Wons SDS