logo
Czwartek, 16 maja 2024 r.
imieniny:
Andrzeja, Jędrzeja, Małgorzaty, Szymona – wyślij kartkę
Szukaj w
 
Posłuchaj Radyjka
kanał czerwony
kanał zielony
 
 

Facebook
 
Drukuj
A
A
A
 
Robert Chowaniec
Zrękowiny, swaty, kontrakty...
eSPe
 



 
Jak zaręczali się Grecy, Rzymianie, Polacy? Jak zaręczamy się dzisiaj?
 
 Zaręczyny są nie tylko wspaniałą chwilą, którą przeżywa dwoje ludzi, a potem wspomina po latach, ale także uroczystością rodzinną. Oficjalne rozpoczynanie okresu narzeczeństwa ma długą historię, ponieważ praktykowane było już w starożytności.
W Grecji zgodę na zawarcia małżeństwa musiał wyrazić ojciec dziewczyny lub jej opiekun, podczas gdy młodzi Rzymianie mieli większą swobodę w doborze przyszłego małżonka. W Rzymie dla potwierdzenia zawarcia kontraktu ślubnego narzeczony wręczał przyszłej żonie monetę bądź żelazny lub złoty pierścień. Z czasem bardziej zapobiegliwi rodzice, aby zapewnić trwałość podjętych zobowiązań pomiędzy swoimi dziećmi, podpisywali kontrakt, a panna mająca niebawem wyjść za mąż musiała zważać na swoje zachowanie i prowadzić się tak jak przystało mężatce od momentu podpisania owego kontraktu.
 
Wiele ciekawych zwyczajów przedślubnych można było spotkać (szkoda, że dziś one powoli wygasają) na polskiej wsi. Zanim zdecydowano się na zaręczyny, rodzina pana młodego sprawdzała czy będzie on mile widziany przez swoją wybrankę i jej rodzinę. W ten sposób kawalerowi w większości wypadków udawało się uniknąć odrzucenia. Swaty mogły mieć różną formę, a ich głównym celem było skojarzenie dwójki młodych ludzi i uzyskanie zgody na zawarcie małżeństwa przez obie strony na ustalonych warunkach. Często miały one charakter czysto formalny i odbywały się, kiedy obie strony już wstępnie ustaliły, że młodzi się pobiorą. Wówczas swat udawał się do domu panny młodej razem z kawalerem i innym mężczyzną z jego najbliżej rodziny, np. z ojcem lub ojcem chrzestnym. Mimo że wizyta była zwykle wcześniej ustalona, rodzina panny traktowała przybyłych gości jako niezapowiedzianych. Dlatego zanim ich wpuszczono, odbywały się zwykle długie targi, przebiegające zgodnie z tradycyjnym rytuałem, w trakcie którego przybyli goście musieli udowodnić, że nie są niebezpieczni, są dobrymi chrześcijanami, a kawaler jest odpowiednim kandydatem na męża.
 
Często, pomimo zawartego porozumienia stron i zaproszenia do środka, swaci nie mogli od razu podejść do stołu, który przecież traktuje się jako centrum domowego ogniska. Zezwalano im tylko i wyłącznie na przebywanie w sieni, w miejscu przeznaczonym głównie dla obcych (handlarzy, żebraków). Zaproszenie do stołu było gestem przyjaźni, zaufania, a nierzadko już samo w sobie oznaczało zgodę na ślub. Wyrażenie takiej zgody przez rodzinę panny mogło przybierać przeróżne formy: zdjęcie kokardy z wódki, z którą przychodzili swaci; chleb, przyniesiony w czarnej płachcie oddawano w białej; przyjmowano prezenty, które zostały przyniesione dla panny. Zwykle nie mówiono wprost o celu wizyty, gdyż nie było takiej potrzeby – był on doskonale znany obu stronom, a znaki w trakcie przebiegu spotkania w sposób jasny i czytelny informowały, jaka decyzja została podjęta. Wiadomo było, kiedy kawaler został zaakceptowany, a kiedy odrzucony.
 
Zaręczyny, zwane też zrękowinami, mogły mieć miejsce tego samego dnia lub być osobną uroczystością. Zwykle uczestniczyło w nich większe grono osób: rodzina, sąsiedzi, a czasem nawet ustaleni wcześniej drużbowie i druhny. Główną częścią zrękowin było związanie rąk narzeczonych nad bochenkiem chleba i pobłogosławienie młodych przez rodziców. Czasem następowała także wymiana pierścionków, ofiarowanie darów i wspólna biesiada. Zrękowiny odbywały się zawsze w domu panny młodej. Dlatego po nich mogły nastąpić jeszcze tak zwane przeziory lub oględy, czyli wizyta rodziny przyszłej panny młodej w domu przeznaczonego jej kawalera.
 
Obecnie zaręczyny, choć przez wielu uważane już za przeżytek, są dla zdecydowanej większości par tradycją, której nie można pominąć. Jest to również znakomita okazja, aby rodzice przyszłych narzeczonych mogli się poznać nawzajem, a jednocześnie, co ważniejsze, poznać wybrankę/wybranka swojego dziecka. Zaręczyny to uroczystość w domu narzeczonej, choć można ją również zaplanować w restauracji. Tam jednak można czuć pewne skrępowanie, więc domowe zacisze wydaje się bardziej odpowiednie. Spotkanie powinno zostać zaplanowane, aby nie postawić w niezręcznej sytuacji przyszłych teściów. Narzeczony prosi rodziców wybranki o błogosławieństwo dla nowego związku. Wcześniej jednak zakochani wyznają sobie miłość, a mężczyzna wręcza pierścionek zaręczynowy swojej wybrance – materialny znak potwierdzający ich uczucia. Na Zachodzie istnieje też zwyczaj, u nas niezbyt rozpowszechniony, że narzeczona rewanżuje się prezentem ofiarowywanym narzeczonemu. Mogą to być spinki do koszuli, zegarek lub cokolwiek innego, z wyjątkiem obrączki.
 
Zaręczyny są też swoistą umową. Jednak z umowy zaręczynowej nie może powstać prawo (w ścisłym tego słowa znaczeniu) domagania się zawarcia związku. Natomiast możliwe jest dochodzenie wynagrodzenia ewentualnych szkód względnie zwrotu wydatków, które powstały z racji zamierzonego małżeństwa.
 
Robert Chowaniec
 
Zobacz także
Grażyna Starzak
W styczniu obchodzimy Dzień Babci i Dzień Dziadka. Jak wynika z sondażu Centrum Badania Opinii Społecznej, dziadkowie to znaczące postacie w życiu większości z nas. Co piąty dorosły Polak żyje w rodzinie wielopokoleniowej, składającej się z rodziców, dzieci i dziadków, a dla co czwartego byłby to preferowany model rodziny. Prawie dwie piąte badanych wskazało dziadków jako osoby, które miały duży wpływ na ich poglądy i postawy życiowe.
 
 
Grażyna Starzak
Człowiek został stworzony jako istota społeczna, zatem potrzeba kontaktów międzyludzkich nie jest jakimś niekoniecznym dodatkiem do jego życia, ale wrodzoną ludzką właściwością. Człowiek działa wspólnie z innymi, angażuje się w ich sprawy, a to zaangażowanie jest wzajemne. Brak bliskich kontaktów uderza zatem w samą naturę człowieka. „Niedobrze człowiekowi samemu” – mówi Księga Rodzaju. 
 
Monika Białkowska
Nowy Testament nigdzie nie wspomina o śmierci Maryi. Nie pisze o niej żaden z apostołów ani ojców Kościoła. Nie ma też jej relikwii. To dziwne, zważywszy, jak bardzo pierwsi chrześcijanie dbali o przechowywanie wszystkich śladów i pamiątek po Jezusie oraz jak czcili tych, którzy za Nim chodzili. A po Maryi ani śladu. Grób wprawdzie jest, ale pusty. Jakby zapadła się pod ziemię. Albo – została wzięta do nieba…
 

___________________

 reklama
Działanie dobrych i złych duchów
Działanie dobrych i złych duchów
Krzysztof Wons SDS