Leila opuszcza więzienie. Wychodząc na wolność otrzymuje propozycję pracy u emerytowanego księdza Jakuba. Kobieta niezbyt chętnie przyjmuje posadę, a jej jedynym zadaniem okazuje się być odpisywanie na korespondencję. Czy zgorzkniała kobieta i niewidomy ksiądz odnajdą wspólny język?
Leila pozostaje nieczuła na prostolinijną życzliwość posuniętego w latach księdza. Czy była więźniarka będzie umiała zacząć żyć na nowo?
Tymczasem ojciec Jakub to postać łagodna i harmonijna, która jak się okazuje również zmaga się z pewnymi wątpliwościami i szuka odpowiedzi na ważne pytania, o sens życia, powołania i misji na ziemi. Umiłowanie prostoty i spokojny tryb życia, jaki prowadzi główny bohater kontrastują ciekawie z wewnętrznym zmaganiem, którego doświadcza.
Prosta w swej konstrukcji fabuła, ma w sobie jednak ciekawy punkt zwrotny. Listy bowiem przestają przychodzić. Układ, jaki wypracowali ojciec Jakub i Leila musi ulec zmianie. Para bohaterów jest sobie bliższa niż można przypuszczać. A ich losy splatają się dużo wcześniej niż wskazuje na to doświadczenie Leili.
Jest to moment, w którym obserwujemy także znaczną zmianę w głównych bohaterach. Spod warstwy zgorzknienia i niechęci Leily zaczynają przebijać troskliwość i przywiązanie. Kobieta skrywa w sobie pewien sekret, a wraz z rozwojem akcji jej postać staje się coraz bliższa. Nieodkryta tajemnica powodu pobytu w więzieniu cały czas będzie budować napięcie.
Doskonałe zdjęcia, które oddając dramaturgię wydarzeń, płynnie przechodzą z jasnych kadrów w bardzo mroczne… by znów powrócić do jasności.
Piękno natury, długie ujęcia, doskonały dźwięk i powolne tempo akcji są wspaniałym tłem dla opowieści o dobroci i wierze w innych ludzi. Znakomitą grę aktorską dopełnia subtelnie poruszająca muzyka Daniego Strömbäcka, który skomponował bardzo oryginalny temat przewodni.
To tylko niektóre z powodów, dla których Finowie zgłosili „Listy do ojca Jakuba" jako oficjalnego kandydata do Oskarów na rok 2010 i aż trudno zrozumieć dlaczego ten piękny obraz dopiero po 7 latach od premiery trafia do polskiego widza. Z radością więc Studio Katolik oddaje w ręce widzów film w polskiej wersji językowej. Jest już dostępny w sprzedaży w sklepie internetowym.
„Listy do ojca Jakuba" to ujmująca historia o dobroci i wierze w innych ludzi. O tym, że każdy kryzys można przetrwać, a wybaczenie i modlitwa mają ogromną moc. Uniwersalne pozostaje przesłanie filmu, które nie narzuca banalnych przemyśleń.
Klaus Härö, znany skandynawski reżyser, twórca takich filmów jak „Moje Matki”, „Nowy człowiek” czy „Szermierz” swoją podróż na wiejską plebanię zamienia w subtelną metaforę relacji międzyludzkich, które pojawiają się w sposób niewidoczny nieraz dla ludzkiego oka. Ułomność ojca Jakuba, jaką jest ślepota, staje się dla Härö sposobem na przekazanie kilku bardzo ważnych refleksji. Ponieważ – można być ślepym nie tylko fizycznie, ale także ślepym w sensie przenośni: na innych, na cierpienie lub na życzliwość czy też zaślepionym z nienawiści do innych lub siebie.
Zapraszamy do obejrzenia zwiastunu:
Warto wymienić liczne nagrody i wyróżnienia jakie otrzymał film „Listy do ojca Jakuba”:
W owym czasie wyszło rozporządzenie Cezara Augusta, żeby przeprowadzić spis ludności w całym państwie. Pierwszy ten spis odbył się wówczas, gdy wielkorządcą Syrii był Kwiryniusz. Wybierali się więc wszyscy, aby się dać zapisać, każdy do swego miasta. Udał się także Józef z Galilei, z miasta Nazaret do Judei, do miasta Dawidowego, zwanego Betlejem...
Opieka nad osobami chorymi i seniorami nie jest zwykłą pracą. Z jednej strony jest związana z wiedzą i umiejętnościami specjalistycznymi, z drugiej zaś wymaga sporo cierpliwości i wielkiego serca. Nie każdy będzie się dobrze czuł w takiej pracy, nie każdy też będzie ją dobrze wykonywał. Towarzyszenie osobie potrzebującej to wymagające, ale i satysfakcjonujące zajęcie. A więc – profesja czy powołanie?
Do proboszcza zgłasza się para z prośbą o chrzest dziecka. W toku rozmowy okazuje się, że kobieta i mężczyzna żyją w związku cywilnym, ale nie zamierzają brać ślubu kościelnego, bo nie są pewni dożywotniej trwałości swojego związku. Nie chodzą też do kościoła ani w niedzielę, ani w święta i nie modlą się, ale na pytanie, czy są w stanie zapewnić chrześcijańskie wychowanie dziecku, odpowiadają: "Oczywiście!".