logo
Niedziela, 28 kwietnia 2024 r.
imieniny:
Bogny, Walerii, Witalisa, Piotra, Ludwika – wyślij kartkę
Szukaj w
 
Posłuchaj Radyjka
kanał czerwony
kanał zielony
 
 

Facebook
 
Drukuj
A
A
A
 
Piotr Cuber OFMConv
Dwie drogi - jeden cel
Rycerz Młodych
 



To jest mój dom

Czytałem kiedyś o pewnym zwyczaju weselnym praktykowanym jeszcze w niektórych częściach Stanów Zjednoczonych. Po zaślubinach w kościele drużbowie prowadzą panią młodą od domu do domu i stając na progu, zadają pytanie: "Czy to jest twój dom?" Panna młoda odpowiada: "Nie, to nie jest mój dom!" Przychodzą również do jej rodzinnego domu, gdzie się wychowała i z którego niedawno wyszła i pytają: "Czy to jest twój dom?" Często ze łzami w oczach panna młoda odpowiada: "Nie, to nie jest mój dom!" Na koniec przychodzą do domu jej męża i pytają: "Czy to jest twój dom?" Panna młoda, również przez łzy odpowiada: "Tak, to jest mój dom!"

Domem każdego chrześcijanina jest niebo. Aby do niego dojść, trzeba osiągnąć świętość, ale drogi do niej prowadzące są różne. Żeby to wyjaśnić, można posłużyć się przykładem górskiej wyprawy. Chcąc dotrzeć na szczyt, rozkładamy mapę i sprawdzamy prowadzące do niego szlaki. Zazwyczaj jest ich kilka. Wybierając najlepszą dla siebie trasę, bierzemy pod uwagę jej stopień trudności oraz własne możliwości.

Obraz różnych dróg prowadzących na górski szczyt doskonale ukazuje prawdę o naszym życiu i drodze do nieba. Cel jest jeden i ten sam dla wszystkich, ale każdy może wybrać inny szlak dla jego osiągnięcia. Jedni wybierają małżeństwo jako swoją drogę uświęcenia, inni idą drogą kapłaństwa lub życia konsekrowanego, decydując się na życie w celibacie. Błędem jest wartościowanie, która z tych dróg jest trudniejsza, tak samo jak błędem jest uznawanie samej drogi za cel ostateczny. Droga ma prowadzić do celu i żadna nie jest ani lepsza, ani gorsza, one są po prostu inne.

Pierwsza droga

Bóg, stwarzając świat, ukazał ludzkości pierwszą z dróg - małżeństwo, na której dwoje stają się jednym ciałem, aby odtąd pomagać sobie wzajemnie w dążeniu do nieba (zob. Rdz 2,24). W Starym Testamencie udane małżeństwo było znakiem Bożego błogosławieństwa, a posiadanie dzieci oznaczało szczególną przychylność Jahwe. Próżno w Starym Przymierzu szukać innej drogi do zbawienia. Nie ma w nim jeszcze mowy o celibacie czy bezżenności dla Jahwe. Chociaż na kartach Starego Testamentu pojawiają się ludzie szczególnie poświęcający się służbie Pana - prorocy, sędziowie, to jednak wielu z nich zawiera małżeństwa, a ci, którzy pozostają bezżenni, nie czynią z tego reguły. Ponieważ Bóg stworzył człowieka mężczyzną i kobietą, drogą do szczęścia wiecznego było dla Izraelitów małżeństwo.

Bezżenność dla Królestwa

Zmiana następuje wraz z przyjściem na ziemię Syna Bożego. Jezus sam wybiera inną drogę - drogę bezżenności dla Królestwa. Warto przy tym zauważyć, że nie wymaga tego jeszcze od swoich uczniów. Niektórzy z nich, jak podaje Ewangelia, byli żonaci, jak chociażby św. Piotr, którego teściową Jezus uzdrowił. Jednak w nauczaniu Mistrza pojawia się nowa kategoria ludzi: bezżenni dla Królestwa Bożego (zob. Mt 19,12a). Jezus wytycza nowy szlak dla tych, którzy pragną osiągnąć zbawienie. Wiedząc, że jest to dla słuchaczy zupełna nowość, z której przyjęciem będą wiązać się określone trudności, Jezus zaznacza, że nie jest to droga dla ogółu - kto może, niech pojmuje (zob. Mt 19,12b). Naukę o celibacie rozwija w swoich listach również św. Paweł (por. 1 Kor 7,32-38; Ef 5,22-33), który sam był celibatariuszem. Mówiąc o dwóch drogach, nie wyróżnia żadnej z nich, obie prowadzą bowiem do jednego celu.

 

 
1 2  następna
Zobacz także
Daniela Czerniawska
Pewnego wieczoru zadzwonił telefon. Usłyszałam głos zdenerwowanej kobiety: "Moja córka zaginęła, szukam drugi dzień, powiadomiłam policję. Od jej koleżanek wiem, że chciała pomagać w hospicjum, tam dali mi Wasz numer... Czy pani ją zna, może tu była?" Długo rozmawiałyśmy. Chciałam pomóc choć w ten sposób. 23-letniej córki tej pani nie znałam...
 
Daniela Czerniawska
Co mam zrobić z takim bezbronnym Bogiem? Dokładnie to samo, co się robi z zależnym od rodziców niemowlakiem, albo przykutym do łóżka starszym współbratem. Zaopiekować się. Brzmi to może poetycko, ale przecież wyczuwamy, o co chodzi. Moja opieka to moja miłość, oddany komuś czas, kiedy go karmię, podaję mu rękę, poprawiam kołdrę, kiedy cierpliwie słucham kolejny raz tej samej historii.
 
ks. Krzysztof Wieczorek
Każdy człowiek ma te same potrzeby i każdy ma własne sposoby na ich realizowanie. Jest jednak duża grupa ludzi (dzieci, staruszkowie, niepełnosprawni, chorzy, ofiary przemocy), którzy w sposób trwały lub przejściowo nie mogą swych potrzeb zrealizować. W społeczeństwie „tradycyjnym” z pomocą przychodzi rodzina, w „nowoczesnym” – wyspecjalizowane instytucje społeczne.
 

___________________

 reklama
Działanie dobrych i złych duchów
Działanie dobrych i złych duchów
Krzysztof Wons SDS