logo
Poniedziałek, 29 kwietnia 2024 r.
imieniny:
Hugona, Piotra, Roberty, Katarzyny, Bogusława – wyślij kartkę
Szukaj w
 
Posłuchaj Radyjka
kanał czerwony
kanał zielony
 
 

Facebook
 
Drukuj
A
A
A
 
ks. Tomáš Halík
Chrześcijanie – sól Europy?
Więź
 


Jezus powiedział: wy jesteście solą ziemi. Dla rozważań o sytuacji i misji chrześcijan w dzisiejszej Europie ta wypowiedź może być bardzo interesująca. Przede wszystkim: nie musimy popadać w zakłopotanie, że ludzi uważających się za chrześcijan w Europie ubywa. Soli nie musi być dużo.

Ani chrześcijaństwo przesolone, ani przesłodzone

Przyznam się, że czasami nie czuję się zbyt dobrze w przestrzeni „przesolonych chrześcijan”. Podobnie nie czuję się dobrze tam, gdzie chrześcijanie zamiast być słoni – stają się słodcy. Chyba wszyscy spotkaliśmy się z taką przedziwnie przesłodzoną postacią chrześcijaństwa. Odpowiednia dawka soli jest koniecznie potrzebna dla ożywczych funkcji każdej komórki w organizmie. Nadmierna ilość soli wprawdzie konserwuje pokarm na zapas, ale żywym organizmom przesolenie szkodzi, a i same żywe komórki może w końcu zabić. Nie przeceniajmy jednak chemicznej strony tej metafory. Bądźmy spokojni – soli nie musi być dużo. Gdy jej z kolei brakuje, pokarm jest niesmaczny, a organizm mizernieje.

Nie wiem, skąd wzięło się wyobrażenie, że chrześcijaństwo musi mieć wymiar masowy. Tak, chrześcijaństwo musi być zaproszeniem, propozycją dla wszystkich, a nie ezoterycznym klubem dla wąskiego kręgu wtajemniczonych. W Ewangelii jest wszak oczywiste, że Jezus był w sposób bardzo realistyczny świadomy tego, że nie wszyscy przyjmą Jego propozycje. Wiedział, że oferuje drogę stromą i niełatwą, na której wytrwają tylko nieliczni. Droga szeroka, wygodna dla masowych pochodów, nie prowadzi do uświęconego życia z Jezusem w pełni, lecz ku śmierci.

Benedykt XVI mówi o chrześcijaństwie w Europie dzisiaj i jutro jako o mniejszości – która nie ma jednak popaść w mentalność getta – mniejszości zamkniętej, lecz ma być mniejszością kreatywną. Papież przypomina, że rzeczy wielkie i najlepszej jakości zawsze pochodziły od mniejszości. Nie bójmy się przyznać, że w większości spraw większość się myli. To, co nowe, co w prorocki sposób ożywiało świat religii, filozofii, nauki i sztuki, najczęściej z początku ledwo przebłyskiwało z popiołów dominujących przesądów i stereotypów. Spotykało się często najpierw z niezrozumieniem, odrzuceniem i prześladowaniem ze strony większości, a także równie często ze strony trzymających władzę. Sprawujący władzę w większości byli ukierunkowani na przeszłość i starali się raczej zadowolić większościowy, konserwatywny gust.

Mniejszość nie może być kreatywna, jeśli jest zamknięta w sobie poprzez strach, a zwłaszcza gdy rekompensuje sobie swój strach i kompleks mniejszości przez apoteozę samej siebie i równocześnie demonizację swego otoczenia. Jest wtedy jak sól, która już nie soli, bo utraciła swój słony smak.

I tu jest drugi aspekt przypowieści o soli: sól nie może stracić swego smaku. Chrześcijanie nie mogą stracić swojej tożsamości. Wartość i sens soli jest w jej zdolności solenia, przyczyniania się do lekkostrawności pokarmu, do zdrowia, do żywotności organizmu. Tożsamość chrześcijan wyraża się natomiast w ich misji skierowanej do wszystkich, w służbie na zewnątrz. Jeśli Kościół (i różne instytucje nazywające siebie chrześcijańskimi) ma na względzie przede wszystkim swoje własne instytucjonalne interesy, a chrześcijanie troszczą się tylko o własną wspólnotę – są solą, która straciła swój smak i funkcję. Do niczego się już nie nadają.

Musimy poczekać na nasze dusze?

Podczas tego naszego spotkania pytamy o misję, jaką mają chrześcijanie w ramach społeczeństwa obywatelskiego. Samo pojęcie społeczeństwa obywatelskiego (a oczywiście też rzeczywistość, która za tym pojęciem stoi) zmienia się w historii, podobnie jak zmieniają się formy religii i sama treść pojęcia religii. „Społeczeństwo obywatelskie” jest najpierw społeczeństwem mieszczańskim, które powstaje w oświeceniu i wyzwala się z jarzma ancien régime’u, z jarzma hierarchii Kościoła i państwa. Jest powiązane z pojawieniem się modernizmu, kapitalizmu, demokracji i pojęciem praw ludzkich i obywatelskich.

W latach siedemdziesiątych XX wieku idea społeczeństwa obywatelskiego została ożywiona przez demokratyczną opozycję w walce z komunistycznym totalitaryzmem. Po upadku komunizmu i systemu dwubiegunowego zaczęto mówić o powstaniu „globalnego społeczeństwa obywatelskiego”.

Trzeba podkreślić, że właśnie proces globalizacji w znaczący sposób przyczynił się do upadku komunistycznych reżimów – w konkurencji wolnego rynku towarów i idei (poprzez pomoc nowych technik komunikowania w mediach) nie mogły one przetrwać, gdyż były zbudowane na centralnie, państwowo planowanej ekonomii i ideologicznej cenzurze kultury. Według klasyków liberalnej, politycznej filozofii, zaczynając od Alexisa de Tocqueville’a, społeczeństwo obywatelskie ­– ta gęsta sieć obywatelskich stowarzyszeń, w których ludzie uczą się wzajemnej komunikacji i ponoszenia odpowiedzialności – jest niezbędnym podglebiem (grzybnią) demokracji. Demokratyczny system bez kultury komunikacji, którą wytwarza społeczeństwo obywatelskie, podobny byłby do ciała, które wprawdzie ma wszystkie ważniejsze organy, ale nie funkcjonuje w nim układ krążenia.

 
1 2 3  następna
Zobacz także
Mateusz Łuksza OP
W naszej tradycji kulturowej złość jest postrzegana jako uczucie negatywne, utrudniające życie. Według mnie to nie jest do końca prawda. Trudno sobie w ogóle wyobrazić życie bez doświadczania i wyrażania złości, chociaż mówienie ludziom o niej może nas narazić na konflikt lub atak zagrażający naszej samoocenie. 

Z Andrzejem Wiśniewskim rozmawia Mateusz Łuksza OP
 
Jacek Bulzak

Moja znajomość z rodziną Molla i Beretta sięga lat 90. Wiązało się to z moją działalnością na rzecz rodzin wielodzietnych. W 1992 r. założyłam w Nowym Sączu fundację, której celem było przywrócenie wartości rodzinie wielodzietnej. Istniała w społeczeństwie jakaś presja i pogarda dla matek i ojców, którzy decydowali się przyjąć większą liczbę potomstwa.

 

Z Krystyną Zając, psychologiem klinicznym, przyjaciółką rodziny św. Gianny Beretty Molli i propagatorką jej kultu, rozmawia Jacek Bulzak

 

 
o. Grzegorz Tyma OCD, o. Paweł Porwit OCD
Każde powołanie jest niczym zakochanie, które potrzebuje czasu. Wszystko po to, aby młoda miłość nabrała wybornego smaku. Koneser szczęścia dobrze wie, że jest to długi proces powolnego dojrzewania. O tym, jak początkowe zauroczenie przerodziło się w konsekwentny wybór i o tym, że pierwotna miłość może być nie tylko na początku, opowiedzą nam młodzi małżonkowie Kasia i Piotr Jedlińscy, o. Rafał Myszkowski OCD (43 lata) oraz Henryk i Barbara Kowarscy, którzy w tym roku obchodzili 38. rocznicę ślubu.

Rozmowę prowadzą o. Grzegorz Tyma OCD i o. Paweł Porwit OCD
 

___________________

 reklama
Działanie dobrych i złych duchów
Działanie dobrych i złych duchów
Krzysztof Wons SDS