"O dniu owym..."
To, co dzieje się na świecie: zanieczyszczenie ziemi, powietrza i wody, groźba wojny atomowej, duchowe samobójstwo ludzkości, odstępstwo wielu od wiary, sprzeniewierzenie się przykazaniom Bożym - to wszystko nieraz przywodzi mi na myśl koniec świata, dzień ostateczny. Jeśli nadejdzie ten ostatni dzień naszej historii, to znaczy, że nastąpi całkowita zagłada i nic już więcej nie będzie. Po co więc wierzyć w życie wieczne?
Pismo Święte mówi jasno, że "o dniu owym lub godzinie nikt nie wie, ani aniołowie w niebie, ani Syn, tylko Ojciec" (Mk 13, 32). Pan przyjdzie jako złodziej w nocy, nagle, kiedy z Jego nadejściem nikt się nie będzie liczył (por. l Tes 5, 2-3). Prosta znajomość historii mówi, że znaki zapowiadające przyjście Chrystusa związane są stale z sytuacją świata zmierzającego do swego kresu. Ucisk, wojny, kataklizmy natury pojawiały się we wszystkich epokach i we wszystkich epokach historii Kościoła. Funkcją znaków według Pisma Świętego jest więc wezwanie wszystkich pokoleń ludzkich do nieustannej czujności. Stąd Sobór Watykański II mówi, że "nie znamy czasu, kiedy ma zakończyć się ziemia, ani nie wiemy, w jaki sposób wszechświat ma zostać zmieniony" (Konst. dogm. o Kościele, nr 39). Koniec świata nie oznacza zatem całkowitej zagłady wszelkiego stworzenia, lecz przemianę. Zmartwychwstałe ciało Jezusa jest zapowiedzią i gwarancją nowego stworzenia.
Fr. Justin - "Rosary Hour"
http://www.rosaryhour.net/
Kiedy odwiedzamy groby zmarłych, często z naszych ust płynie do niebios gorąca modlitwa o ich zbawienie. Czy mamy podstawy sądzić, że możemy w jakikolwiek sposób wpłynąć na los tych, którzy odeszli już na drugi brzeg? Czy możemy dosięgnąć ich swą miłością? Czy Biblia daje podstawy do modlitwy za zmarłych? Sięgnijmy po trzy biblijne obrazy.