logo
Sobota, 27 kwietnia 2024 r.
imieniny:
Sergiusza, Teofila, Zyty, Felicji – wyślij kartkę
Szukaj w
 
Posłuchaj Radyjka
kanał czerwony
kanał zielony
 
 

"Jezus przyszedł do domu, a tłum znów się zbierał, tak że nawet posilić się nie mogli." (Mk 3,20)

Czasem wyobrażamy sobie, że Jezus ustalał miejsce następnego spotkania, po czym ludzie się spokojnie rozchodzili do domów i Jezus też po przemawianiu do tłumu szedł odpocząć. Owszem, razem z wybranymi apostołami, którym jeszcze coś tłumaczył, ale to byli domownicy. Biblia jednak mówi co innego. Wiele razy ukazuje Jezusa, który wprawdzie szedł odpocząć, a dokładniej: szedł w ustronne miejsce, aby porozmawiać z Ojcem, aby się pomodlić, ale niewiele miał czasu, zaraz bowiem gromadzili się wokół niego ludzie. Nie pomagało przeprawienie się łódką na drugi brzeg, bo ludzie też mieli łodzie. Gdy wracał do domu - ludzie na Niego czekali. Często modlił się dopiero w nocy, gdy wszyscy się rozeszli.

Ktoś powie: to nic nowego. Byłem na rekolekcjach zamkniętych, na Światowych Dniach Młodzieży, na oazie, jeszcze na innych religijnych wyjazdach, i spotkania były bardzo intensywne, zajęty cały dzień, ale był cudownie. I każdy, kto to przeżył - na pewno potwierdzi. Ale... To ktoś inny przygotował, ktoś inny przemawiał, nauczał, zaangażowani w to byli różni ludzie, wielu ludzi. I jedzenie czekało. No i, przypomnijmy sobie, ile to trwało. Trzy dni, pięć, piętnaście. I powrót do domu. To trochę krócej niż trzy, no może dwa lata i trochę. A Jezus nie codziennie rozmnażał chleb, to było coś wyjątkowego, kilkakrotny cud. Gdzie indziej czytamy, że apostołowie w drodze zrywali kłosy i jedli ziarno. I zmęczenie. Zmęczenie drogą, zmęczenie głośnym przemawianiem, zmęczenie rozmowami, brakiem snu, "nawet posilić się nie mogli".

Ludzie to widzieli. Oczywiście to nie znaczy, że lepiej zorganizowali Jezusowi czas, zrobili przerwy, zabraniali podejść do Jezusa. Ale ludzie to widzieli. I - jak to ludzie - gadali o tym. Ludzie lubią gadać i tego nie zmienimy. Gadali, aż doszło to do uszu Maryi i innych krewnych Jezusa. Oczywiście, z odpowiednim komentarzem: wasz Jezus zwariował. Św. Marek w Ewangelii napisze grzeczniej: "Mówiono bowiem: Odszedł od zmysłów". Ale tak widzieli ludzie zachowanie Jezusa, wiedząc, że normalny człowiek nie dałby przecież rady. Co więc dziwnego, że rodzina wybrała się na spotkanie z Jezusem? Trzeba było zobaczyć jak to wygląda naprawdę, trzeba Go powstrzymać, uspokoić, zmusić do odpoczynku.

Jezus nie zwariował, a powstrzymać Go nie było można, bo na to przyszedł na świat, na to był posłany przez Ojca w Niebie, z tego czerpał siły. Ale jak dobrze, gdy rodzina troszczy się o nas. Gdy jest ktoś, kto zauważy, że warto interweniować. Dziś akurat często ktoś w rodzinie potrzebuje pomocy, a najczęściej nie jest to nadmiar siły, ale jej brak. Przekleństwem naszego wieku jest depresja. Niestety, przez wielu zupełnie nierozumiana, jeszcze przez wielu wyśmiewana. Inne choroby widzimy, współczujemy, odwiedzamy w szpitalu, pomagamy. Człowiek chory na depresję, często uważany za leniwego, jest ze swoją chorobą sam. Nawet sam siebie nie potrafi zrozumieć, nie wie dlaczego tak jest. Jak bardzo jest wtedy potrzebna pomoc bliskich, zrozumienie, ale też doprowadzenie do leczenia i psychiczne wsparcie.

Z drugiej strony - jak bardzo jest potrzebny rozsądek. Bo czasem wystarczy, że ktoś żyje inaczej niż my, i od razu jednoznacznie to oceniamy: zwariował. No przecież zwariował. Nie ma żony/męża - zwariował. Chodzi codziennie do kościoła - zwariował. Daje na Radio Maryja czy Telewizję Trwam - zwariował. Ileż ludzie postronni mają do powiedzenia o stanie naszej psychiki. Jak trudno jest żyć pośród ludzi, którzy tak nas oceniają. Jak trudno jest wytłumaczyć, że wolno być innym. Ale skoro nawet Jezusowi nie przepuścili, to czy warto się tym przejmować? Przejmować powinni się ci, którzy nie potrafią zrozumieć. Którzy rozpuszczają plotki. Którzy osądzają.

Rodzina Jezusa mogła się po ludzku o Niego martwić. My też powinniśmy martwić się o nasze rodziny. Ale trzeba widzieć więcej niż złośliwi plotkarze. Trzeba patrzeć na drugiego człowieka nie tylko ze swojego, ale z jego punktu widzenia. Trzeba rozumieć jego drogę życia i ją zaakceptować. A jeśli nawet trzeba kogoś upomnieć, to tylko tam, gdzie jest grzech. I nigdy nie upominać w złości, ale w miłości.

Bogumiła Szewczyk
bog-szew@wp.pl


***
 
Człowiek pyta:

Dokądże głupcy mają kochać głupotę, szydercy miłować szyderstwo, a nierozumni pogardzać nauką?
Prz 1,22
 

***

 

KSIĘGA III, O wewnętrznym ukojeniu
Rozdział XLII. O TYM, ŻE POKOJU DUCHA NIE MOŻNA OPIERAĆ NA LUDZIACH


1. Synu, jeżeli twój pokój ducha uzależniasz od jakiegoś człowieka, sądząc, że podobnie jak ty myśli i żyje, zawsze będziesz niespokojny i uwikłany. A jeśli opierasz się na trwałej i wiecznie żywej prawdzie, nie zasmucisz się, gdy przyjaciel odejdzie od ciebie albo umrze Hbr 7,25.24. Na mnie niech się opiera nawet przyjaźń i tylko przeze mnie kochaj tego, kto ci się zdaje dobry i bliski w tym życiu.

Beze mnie przyjaźń nie ma pełnej wartości i trwać nie może, nie ma prawdziwej i czystej miłości, której ja nie połączę. Dla takich uczuć ludzkich masz umrzeć, tak abyś, o ile to od ciebie zależy, pragnął żyć w ogóle z dala od ludzi.

O tyle człowiek zbliża się do Boga, o ile oddala się od wszelkiego ziemskiego pocieszenia. I o tyle wyżej wzlata ku Bogu, o ile głębiej schodzi w siebie i sam sobie wydaje się nędzarzem.

2. Kto zaś sobie przypisuje coś dobrego, sam kładzie przeszkodę na drodze łaski Bożej, bo łaska Ducha Świętego zawsze szuka pokornego serca. Gdybyś umiał w sposób doskonały unicestwić siebie i opróżnić duszę z wszelkich przywiązań, wówczas łaska moja musiałaby spłynąć na ciebie.

Gdy patrzysz na stworzenia, zasłaniasz sobie obraz Stworzyciela. Ucz się ciągle przezwyciężać siebie dla Stwórcy, wtedy staniesz się zdolny osiągnąć poznanie rzeczy Bożych. Nawet najmniejsza rzecz, jeśli ją kochasz i patrzysz na nią bez względu na mnie, plami cię i oddala od najwyższego dobra.

 

Tomasz a Kempis, 'O naśladowaniu Chrystusa'

 

***

NADZIEJA

Trzymaj ten sznur, choć fala nad głową szaleje;
Wybrnąłby szatan. gdyby mógł chwycić nadzieję.

Adam Mickiewicz

***

Kiedy będziesz naprawdę wściekły, włóż ręce do kieszeni.
 

H. Jackson Brown, Jr. 'Mały poradnik życia'  

Patron Dnia



Św. Zyta
 
dziewica, patronka służących

Św. Zyta urodziła się w biednej, ale bardzo pobożnej rodzinie chrześcijańskiej. Jej starsza siostra była cysterką, a jej wuj był pustelnikiem, którego miejscowi ludzie uważali za świętego. Św. Zyta odznaczała się dużym posłuszeństwem; każde polecenie matki traktowała jak wypełnianie woli Bożej. Mając dwanaście lat została służącą u zamożnego tkacza w Lukce, trzydzieści kilometrów od jej rodzinnej wioski Monte Sagrati. W tej rodzinie miała pozostać przez czterdzieści osiem lat. Codziennie znajdowała czas na wysłuchanie Mszy św. i odmawianie modlitw; swoje domowe obowiązki wypełniała tak skrupulatnie, iż inne służące miały jej to za złe. Z początku jej pracodawcy mieli jej za złe zbyt hojne rozdawanie chleba biednym; z czasem jednak jej dobroć i cierpliwość przekonały ich zupełnie; święta stała się zaufanym przyjacielem rodziny. Dano jej wolną rękę jeśli idzie o rozkład pracy w domu; święta podjęła się jeszcze odwiedzin u chorych i więźniów. Szybko rozeszła się w Lucke wieść o jej dobrych czynach i nadprzyrodzonych wizjach, które miała. Odwiedzali ją nawet ludzie na wysokich stanowiskach. Po śmierci w roku 1278 ogłoszono ją świętą.

jutro: św. Piotra Chanel

wczoraj
dziś
jutro