logo
Niedziela, 28 kwietnia 2024 r.
imieniny:
Bogny, Walerii, Witalisa, Piotra, Ludwika – wyślij kartkę
Szukaj w
 
Posłuchaj Radyjka
kanał czerwony
kanał zielony
 
 

Facebook
 
Drukuj
A
A
A
 
Ks. Sebastian Korczak SDS
Ubogi - to znaczy ten, który jest u Boga
Apostoł Zbawiciela
 


 W naszym kolejnym zatrzymaniu się nad tajemnicą ślubów zakonnych pochylmy się nad ubóstwem... I od razu kilka słów wyjaśnienia. Chyba nigdy nie było trafniejsze określenie „pochylić się”...
„Pochylić się” to znaczy z jednej strony umieć schylić głowę nad własną słabością, wstydliwie spuścić wzrok i przyznać się, że kiedy go podniosę, zobaczę, jak wiele rzeczy zasłania mi Boga. Z drugiej jednak strony „pochylić się” to znaczy mieć moż liwość przyjrzeć się z bliska temu, co posiadam, ale przede wszystkim temu, kim jestem i gdzie jestem... Czy jestem u Boga? – jak głosi tytuł tego artykułu. Zanim jednak pochylimy się nad ślubem ubóstwa i dokonamy oceny siebie i innych (to drugie wychodzi nam często o wiele sprawniej), najpierw musimy zadać sobie trud wyjaśnienia: co to jest ubóstwo?
 
Ubóstwo w swoim znaczeniu źródłowym, pochodzącym od łacińskiego słowa paupertas, a w odniesieniu do osoby pauper, oznacza coś lub kogoś ubogiego. I w tym miejscu istotna uwaga! Otóż ta pierwotna etymologia słowa ubogi oznacza nie tego, który nic nie posiada, lecz także tego, który posiada mało. To posiadanie oznacza jednak tyle, aby wystarczyło do godnego, ludzkiego życia. Jest to niezmiernie ważne dla dalszego zrozumienia istoty ubóstwa ewangelicznego. Podobnie jak ślub czystości czy też posłuszeństwa, ubóstwo ewangeliczne nie może być zanegowaniem godności osoby, czymś przeciwnym planowi Bożemu względem każdego z nas. Bóg ma ogromny szacunek dla godności osoby, dla jej pragnień, radości i smutków i chce, byśmy ją rozwijali, aby „człowiek został całkowicie przywrócony samemu sobie”[*1].
 
Tak rozumiane ubóstwo nigdy nie może sprowadzać człowieka do życia poniżej jego godności ludzkiej. Nie chodzi więc tutaj o pochwałę ludzkiej nędzy czy biedy samej w sobie. Widzimy miliony ludzi, którzy umierają z braku pożywienia, żyjąc w nędzy czy w slamsach. Patrząc na to, trudno sobie wyobrazić, iż taki sposób życia był zamysłem Boga. Piszę o tym, ponieważ często w naszej świadomości funkcjonuje stereotyp, według którego ubóstwo oznacza rezygnację z wszelkich dóbr materialnych, jest pochwałą wszystkiego, co nie jest związane z finansową stroną ludzkiego życia.
 
Ubóstwo jest ograniczeniem posiadania dóbr materialnych, które są konieczne do życia, ale jest też zdystansowaniem się do nich, tzn. nie są one stawiane w centrum. Człowiek ubogi uczy się umiarkowanego korzystania z tych dóbr i zawsze potrafi stworzyć system wartości, w którym rzeczy materialne są po to, aby służyć. Można to wyrazić w stwierdzeniu: „To nie my mamy żyć dla rzeczy, one nie są celem, lecz środkiem”. Dobrze rozumiane ubóstwo pomaga więc człowiekowi stworzyć system wartości, tzn: uznać za najwyższą wartość Boga, a nie jakąś rzecz, którą posiadamy lub pragniemy. Jeśli więc rzeczy materialne stają się celem naszych pragnień, to coś jest nie tak. Jak więc widzimy, do ubóstwa, czyli rezygnacji z postawienia na pierwszym miejscu Boga, a nie rzeczy, jesteśmy powołani wszyscy.
 
We współczesnym świecie łatwo zauważyć tendencję do oceniania ludzi na podstawie tego, co posiadają: rzeczy, uznania, władzy. Zapomina się o duchowej wielkości człowieka i ważniejsze staje się MIEĆ niż BYĆ[2].
 
Osoby konsekrowane nie zgadzają się z takim stanem rzeczy. Idą pod prąd komercjalizacji i gonitwy za pragnieniem posiadania, aby być kimś. Nie tylko stawiają Chrystusa na piedestale swojego życia i traktują Go jako wzór do naśladowania, ale także chcą być bardziej dyspozycyjni, aby móc głosić Królestwo Boże. Dlatego właśnie rezygnują z posiadania rzeczy materialnych. Ślubując ubóstwo, chcą się także jednoczyć i dać świadectwo solidarności z tymi, którzy żyją poniżej swojej godności. I tak jak przy omawianiu innych rad ewangelicznych, musimy podkreślić motyw, czyli zastanowić się, dlaczego zakonnik ślubuje ubóstwo ewangeliczne?
 
 
 
1 2  następna
Zobacz także
Przemysław Radzyński
Możemy dziś zobaczyć ojców, którzy realizują swoją misję – robią to bardzo dobrze, na różne sposoby. Są też i tacy, którzy tej roli nie wypełniają, albo redukują pojęcie ojcostwa do uczestnictwa w poczęciu dziecka.

Z o. Tomaszem Jędruchem SP o biologicznym i duchowym ojcostwie rozmawia Przemysław Radzyński 
 
Przemysław Radzyński
Francuski pisarz Paul Claudel w swym dramacie Zamiana również nada imię Marta pokornej i pracowitej bohaterce, czyniąc z niej symbol oddania rodzinie w codziennym życiu, w konkretnych zadaniach. W rzeczywistości, kiedy zagłębimy się w tekst Ewangelii i wsłuchamy w słowa Jezusa: „Marto, Marto, martwisz i niepokoisz się o wiele, a potrzeba mało, albo tylko jednego. Maria obrała najlepszą cząstkę, której nie będzie pozbawiona”, zobaczymy wszystko w innym świetle.
 
ks. Marek Dziewiecki
Nie ma kryzysu powołań i nie ma ludzi bez powołania, gdyż Bóg, który powołuje, nigdy nie jest w kryzysie. Kryzys mogą przeżywać jedynie ci, którzy są powołani. Nikt z nas nie jest natomiast w stanie stwierdzić, ile faktycznie jest osób powołanych. Raczej nigdy bowiem nie dzieje się tak, że wszyscy powołani odkrywają i realizują swoje powołanie. Niektórzy zbyt mało pracują nad własnym rozwojem i zbyt niskie stawiają sobie wymagania, aby odpowiedzieć na dar powołania.
 

___________________

 reklama
Działanie dobrych i złych duchów
Działanie dobrych i złych duchów
Krzysztof Wons SDS