logo
Poniedziałek, 29 kwietnia 2024 r.
imieniny:
Hugona, Piotra, Roberty, Katarzyny, Bogusława – wyślij kartkę
Szukaj w
 
Posłuchaj Radyjka
kanał czerwony
kanał zielony
 
 

Facebook
 
Drukuj
A
A
A
 
Marta Wielek
To jest ponad nasze siły, żebyśmy się rozstali!
List
 


Gdy Bożena poznała Leszka, pomyślała, że to z pewnością Pan Bóg postawił go na jej drodze. Leszek jest cierpliwy, troskliwy, serdeczny. Kocha ją i – co najważniejsze  pokochał też jej dzieci. Dwa lata wcześniej Bożena uciekła od męża alkoholika, który jej ubliżał, upokarzał ją i bił. Nawet gdy odeszła, nie dawał jej spokoju – na przemian groził i obiecywał poprawę. Dzięki Leszkowi odżyła, uwierzyła, że może jeszcze stworzyć normalny, ciepły dom dla swoich dzieci. Na początku nie przeszkadzało jej odsunięcie od sakramentów. Z upływem lat tęskniła za tym coraz bardziej. „Czasem, kiedy nie mogę w nocy zasnąć  wyznaje – zastanawiam się, czy to Bóg, czy diabeł podsunął mi Leszka. Może popełniłam błąd i rzeczywiście lepiej było żyć z mężem alkoholikiem niż teraz bez Boga?"
 
Wiele par, które zgłaszają się do duszpasterstw osób żyjących w związkach niesakramentalnych, dręczy podobny dylemat. Z jednej strony jest miłość, z której nie potrafią zrezygnować, bo jest dla nich pewnym dobrem  często największym, jakie ich w życiu spotkało  z drugiej pojawia się świadomość grzechu i poczucie odrzucenia przez Kościół. Ks. Krzysztof Bojan, który zajmuje się duszpasterstwem związków niesakramentalnych w Bielsku-Białej, uważa, że ból z powodu braku spowiedzi i Komunii św., jest dowodem na obecność Boga w ich życiu.
 
Prawie nie spotkałem wśród żyjących w związkach niesakramentalnych człowieka, który nie miałby przykrych doświadczeń. Są obrażani głównie przy okazji kolędy albo załatwiania spraw związanych z chrztem dziecka. To takie urzędowe chamstwo – przeczytaj rozmowę z o Józefem Puciłowskim, dominikaninem, historykiem i byłym duszpasterzem związków niesakramentalnych.
 
Zawinione  niezawinione
 
Często za ich wyborem kryje się historia krzywdy i cierpienia; są wśród nich osoby przez lata zdradzane, oszukiwane, a na koniec porzucone przez współmałżonków, ofiary młodzieńczego zauroczenia, które zbyt szybko zdecydowały się na ślub. Są też młodzi skojarzeni i skłonieni do ślubu przez zaprzyjaźnione rodziny, np. Agata, która jeszcze na studiach wyszła za Tomka, z którym znała się od dzieciństwa. Rozumieli się, lubili, ale brakowało „tego czegoś". Nikt inny jednak się nie pojawiał, a rodzice delikatnie naciskali na ślub, który miał być uwieńczeniem wieloletniej przyjaźni rodzin. Pobrali się, ale po dwóch latach Tomek zakochał się w innej kobiecie. Przy niej odnalazł to, czego od początku brakowało mu w związku z Agatą. Nie odszedł, ale nie umiał już żyć z Agatą. Oboje czuli, że ich ślub był pomyłką. Po kolejnych trzech latach wzięli rozwód. Żyją samotnie, ale trzydziestoletnią dzisiaj Agatę przeraża perspektywa spędzenia reszty życia w samotności. Jest bardzo religijna, ale trudno jej pogodzić się z tym, że nie wolno jej nikogo pokochać, że nigdy nie będzie miała własnych dzieci.
 
Coś drgnęło
 
W duszpasterstwach par niesakramentalnych są też osoby, które dopiero niedawno, po kilkudziesięciu latach życia w cywilnym związku, zdały sobie sprawę z tego, jak ważna jest dla nich wiara i sakramenty. Są też świeżo nawróceni „niepraktykujący katolicy". Na stronie internetowej warszawskiego duszpasterstwa związków niesakramentalnych, prowadzonego przez pallotyna, ks. Jana Pałygę, można przeczytać świadectwo pewnej młodej kobiety. Iza, bo tak ma na imię, zawierając związek cywilny, nieszczególnie interesowała się Kościołem czy Bogiem. Pewnego dnia, będąc na spacerze z kilkuletnią córką, przechodziła obok kościoła. Drzwi były otwarte. Zainteresowane dziecko pociągnęło ją do środka, z ciekawością oglądało figury, obrazy i rzeźby. Tak dotarły przed główny ołtarz. „Wtedy coś we mnie drgnęło. Uklękłam, zrobiło mi się gorzko i smutno. Łzy napłynęły do oczu  opowiada Iza.  Tak rozpoczął się mój powrót do Boga. Zaczęłam częściej zaglądać do kościoła i pytać samą siebie: co się stało z moją wiarą? Jakże ona musiała być słaba, że stawiając jeden fałszywy krok, straciłam wszystko  odrzuciłam Boga. Potem nadszedł czas pierwszej Komunii św. mojej córki i wielki ból, że nie mogę razem z nią przyjąć Chrystusa. Tylko Bóg wie, co przeżywałam, gdy mówiłam jej, jak należy się spowiadać, jak przyjmować Komunię św.".
 
Dlaczego?
 
Do duszpasterstwa związków niesakramentalnych przychodzą pary z różnymi problemami, różnym stażem i nastawieniem. Obejmuje ono bowiem małżeństwa cywilne, które nie mają przeszkód do zawarcia ślubu kościelnego, osoby rozwiedzione i w separacji, które żyją samotnie, osoby żyjące w konkubinacie oraz małżonków rozwiedzionych po ślubie kościelnym, którzy zawarli drugie małżeństwo cywilne. Najliczniejszą grupę stanowiąc i ostatni.
 
Wiele z tych osób jest rozżalonych na Kościół, który odmawia im dostępu do sakramentów. Dla większości z nich jest to równoznaczne z wyrzuceniem ich z Kościoła. Bardzo często stawiają pytanie: „Dlaczego mężczyzna, który regularnie zdradza swoją żonę albo ją bije, albo dręczy, może skorzystać ze spowiedzi i Komunii św., a my, będąc wiernymi i zgodnymi małżonkami, jesteśmy tego pozbawieni? Dlaczego tak surowo każe się nas za wybór, którego dokonaliśmy, będąc osobami niedojrzałymi?". W duszpasterstwie szukają odpowiedzi i wsparcia. Ks. Krzysztof Bojan opowiada: „Czasami przychodzi opuszczona żona i pyta: »To dla takich, którzy skrzywdzili i odeszli, jest miejsce w Kościele? Dlaczego nie zajmiecie się porzuconymi?«. Ale  dodaje ks. Krzysztof  osoby, które przychodzą do duszpasterstwa, stają się bardziej świadome kolei swoich losów i żałują popełnionego zła". Potwierdzają to też inni duszpasterze.
 
1 2  następna
Zobacz także
Tomasz P. Terlikowski
W katolickim domu w centrum powinna być zawsze modlitwa. Bez niej trudno sobie wyobrazić funkcjonowanie. Tyle że choć modlimy się codziennie, i co do teorii dzieci świetnie opanowały zasady modlenia, to w praktyce nasze modlitewne spotkanie dalekie jest od doskonałości. Szczególnie dobrze widać to wieczorem. Gdy już klękniemy (co, powiedzmy sobie szczerze, wcale nie jest proste, bo każdy – akurat wtedy chce się napić albo przytulić), zaczyna się rytuał podziękowań, próśb i przeprosin.  
 
Roman Słupek SDS

Ludzkość nie potrzebuje księży, którzy biją się o swoje prawa i którzy w ten sposób pasą tak naprawdę siebie tylko. Potrzebują „budowniczych katedr”, których życie bezinteresowne i czyste czyni Boga wiarygodnym. (…) Kapłan zawsze sprzeniewierza się swemu zadaniu, jeśli nie chce być sługą – posłańcem, który wie, że nie chodzi tu o niego, lecz o to, co on sam może tylko otrzymać. Może mieć rzeczywiste znaczenie tylko wtedy, gdy będzie się uważał za kogoś bez znaczenia. Tylko wtedy będzie bramą, przez którą Pan przychodzi do świata.

 
o. Mirosław Pilśniak OP
Współczesny człowiek uważa, że jest miły, w związku z tym Pan Bóg powinien go lubić i czynić mu jak najlepiej. Nam się wydaje, że Pan Bóg to taki nasz kolega, można sobie z Nim pogadać, jest fajny, rozumie nas i niewiele od nas oczekuje...
 

___________________

 reklama
Działanie dobrych i złych duchów
Działanie dobrych i złych duchów
Krzysztof Wons SDS