logo
Poniedziałek, 29 kwietnia 2024 r.
imieniny:
Hugona, Piotra, Roberty, Katarzyny, Bogusława – wyślij kartkę
Szukaj w
 
Posłuchaj Radyjka
kanał czerwony
kanał zielony
 
 

Facebook
 
Drukuj
A
A
A
 
ks. Marek Chmielewski SDB
Nie, które uskrzydla
Don Bosco
 
fot. Caroline Attwood | Unsplash (cc)


Jak mówić nie? Odwieczny problem rodziców, wychowawców i przełożonych.

 

Jak wyrazić przekonanie o wyznawanych przez siebie wartościach, aby nie naruszyć "emocjonalnego terytorium" młodego człowieka, a przy tym nie zdradzić własnych poglądów? Jak w sytuacjach różnicy zdań zachować się z szacunkiem dla siebie i dla innych? Wszyscy wiemy, jak złe efekty przynoszą decyzje "nie, bo nie".

 

Psychologowie namawiają do asertywności, czyli zachowania się w sposób nieagresywny, niepowodujący cierpienia innych i własnego, nastawiony na poszukiwanie rozwiązania najlepszego dla wszystkich. Takiego, które pozwoli nam budować wspólnie, pozostając w zgodzie ze sobą.

 

Ks. Bosko był asertywny. Szanował chłopców i starał się ich zrozumieć. Widzieli, że ich kocha. To pozwalało mu na to, aby czasem zdecydowanie im powiedzieć: "Chłopcy! Na to nie możemy sobie pozwolić!". Kiedyś spostrzegł, że po posiłku do kosza trafiło sporo chleba. Pozbierał te kawałki i pokazał je podczas słówka wieczornego. Nie ganił i nie krzyczał, nie wymierzał kary. Przemówił jednak zdecydowanie: "Boża Opatrzność czuwa nad nami. Dba o to, aby niczego nam nie brakowało. Kiedy marnujecie chleb, ranicie Jego dobroć. Marnować chleb! O nie! Na to nie możemy sobie pozwolić! Oby nie zabrakło nam w przyszłości tego, co konieczne do życia!".

 

"Nie możemy sobie na to pozwolić!". To mocne zdanie wypowiedziane w klimacie miłości i zrozumienia ma wielką siłę. Pomaga wybierać pomiędzy tym, co podpowiada egoizm, zwłaszcza wtedy, gdy niczego nie brakuje, a tym, co jest naprawdę niezbędne do życia. Jest elementem wychowania do wartości. Uczy rezygnować, odmawiać sobie, dobrze wykorzystać to, co posiadamy, cenić wartości i dbać o nie. Pogodnie przyjęte wyrzeczenie umacnia ducha, pozwala marzyć i realizować sny. To jest fundament prawdziwej radości. Ks. Bosko nauczył się tego w dzieciństwie od Mamy Małgorzaty i praktykował przez całe życie. Ja sam doświadczyłem tego zupełnie niedawno.

 

Grupa młodzieżowa w naszej parafii w Mainz przeżywa renesans. Uczestników jest blisko czterdziestu. Najmłodsi przygotowują się do bierzmowania. Najstarsi kończą studia. Na Boże Narodzenie przygotowali musical, a ks. Bosko uczcili rapem i nowoczesnymi tańcami. Ich spotkania formacyjne odbywają się w sobotę wieczorem. Ale oni są u nas niemal codziennie. Przychodzą bez zapowiedzi. Pogadać, pograć w bilard i piłkarzyki. Ta ich spontaniczna obecność rodzi wyzwania. W pewien wieczór (nie sobotni) przyszli bez zapowiedzi z głośną muzyką i z produktami do przygotowania pizzy. W naszym kościele była wtedy msza wspólnoty chorwackiej, a w salach trwały spotkania charyzmatyków i grupy biblijnej. Gwar i muzyka w barze oratoryjnym oraz odgłosy dochodzące z kuchni byłyby nie do pogodzenia z modlitewnym nastrojem wieczoru. Co robić? Jeśli powiemy młodym stanowcze "nie", utrącimy ich zapał. Jeśli powiemy "tak", zakłócimy liturgię Chorwatów i spokój modlących się grup. Poza tym damy im do zrozumienia, że planowanie imprez i kalendarz nie mają sensu. Jedyne wyjście: trzeba było z nimi o tym wszystkim porozmawiać. Początkowo poczuli się zmieszani, ale potem zgodzili się poczekać na zakończenie modlitw w jednej z sal. Potem oddaliśmy im we władanie bar i oratorium. Świetnie się bawili. Co to nam dało?

 

Kilka dni później młodzi wpadli na pomysł, aby w sobotni wieczór zorganizować zabawę karnawałową. Wcześniej jednak przyszli zapytać, co w tym czasie dzieje się w parafii. A my mieliśmy zaplanowany na ten sam czas "Wieczór dobroczynny". Humorystyczna prelekcja o relacjach Niemcy - Włochy, trochę muzyki, pizza, wino dla chętnych i zbiórka ofiar na misje salezjańskie. "No nie! Nie możemy wtedy robić zabawy! To przeciw wspólnocie!" - stwierdzili młodzi. Ależ miałem satysfakcję!

 

Marek Chmielewski SDB
Don Bosco 04/2020

 
Zobacz także
Monika Cieplińska-Gostek

„Spędzamy wiele czasu, by się dorobić w życiu, a zbyt mało czasu, by je przeżyć”. Moje rozważanie rozpoczynam słowami św. Teresy z Kalkuty, która była otwarta na każde życie, również to z marginesu społecznego. Wiedziała, że żyć to kochać, a kochać to działać tam, gdzie nas stawia Bóg, i w sposób, w jaki On tego pragnie, a nie jak my to sobie wyobrażamy – w konkretnej sytuacji, rodzinie, miejscu. Jakże głośno powinny wyryć się w sercach te słowa nam, katolikom XXI wieku, którzy często zapominamy, czym jest życie i po co żyjemy na tej ziemi.

 
Monika Cieplińska-Gostek
Małżeństwo jest wspólnotą naturalną, znaną w wielu kulturach od najdawniejszych czasów, zawsze też było związane z wyznawanymi przekonaniami religijnymi. Skąd jednak wiadomo, jakie powinny być elementy konstytuujące je, jakie cechy ważne są dla tej niewielkiej, ale ważnej wspólnoty?
 
Andrzej Prugar OFMConv
Wielki Tydzień, ponieważ tydzień ostatni, przed ukrzyżowaniem i śmiercią Jezusa na ziemi. We wtorek Kościół święty pokazuje najpierw całą misję Jezusa, poprzez pryzmat powołania i życia sługi Boga, które zostało objawione na wiele wieków przed narodzeniem Chrystusa. Z powołania sługi Pana zwróćmy uwagę na jeden obraz – w jaki sposób jest opisany dar Jego wymowy i do czego ma służyć: „Ostrym mieczem uczynił me usta…ukształtował mnie od urodzenia na swego Sługę, bym nawrócił do Niego Jakuba... ustanowię cię światłością dla pogan, aby moje zbawienie dotarło aż do krańców ziemi. ” (Iz 49,2-6). 
 

___________________

 reklama
Działanie dobrych i złych duchów
Działanie dobrych i złych duchów
Krzysztof Wons SDS