logo
Piątek, 26 kwietnia 2024 r.
imieniny:
Marii, Marzeny, Ryszarda, Aldy, Marcelina – wyślij kartkę
Szukaj w
 
Posłuchaj Radyjka
kanał czerwony
kanał zielony
 
 

Facebook
 
Drukuj
A
A
A
 
Agnieszka Myszewska-Dekert
Moralność w społeczeństwie
eSPe
 



Jezus, znając ich myśli, rzekł do nich: 
Każde królestwo, wewnętrznie skłócone, pustoszeje.
I żadne miasto ani dom, wewnętrznie skłócony, nie ostoi się
(Mt 12,25).

Społecze samobójstwo

Moralność jest nam potrzebna. Nie potrafimy sobie wyobrazić społeczeństwa, w którym wszystko byłoby dozwolone i które obywałoby się bez jakichkolwiek zasad. Nie istniało by bez norm regulujących zachowania osób je tworzących. Odrzucenie zasad byłoby dla społeczności samobójstwem. Stałaby się ona wówczas zbiorem chaotycznych jednostek, które aby przetrwać, wcześniej czy później i tak połączyłyby się w grupy. A jako części grupy musiałby wypracować pewne cechy, wspólne dla wszystkich, oparte na akceptacji bądź nie akceptacji określonych zachowań.

Zmienność i niezmienność

Społeczeństwo ma określać reguły, które przyczynią się do jego wzrostu i rozwoju a eliminować czynniki, które go upośledzają. Stąd jego nadrzędna rola w stosunku do woli jednostki. Ale społeczeństwa się zmieniają. Czy zatem nie powinny podlegać zmianom także normy, które regulują życie społeczności? Odpowiedź na to pytanie nie jest prosta. Z jednej strony, faktycznie, zauważamy przemianę społeczeństw, a z drugiej pewne rzeczy są i będą stałe, bo taka jest natura człowieka. Dlatego zmiana wartości i zasad nie może być chaotyczna, nie może też być dziełem przypadku czy też próbą wywarcia presji jednej grupy na drugą. Zmiany muszą być przemyślane i nie mogą naruszać wartości, które są niezmienne (np. prawo do życia). W przeciwnym wypadku tworzy się zjawisko społecznej schizofrenii: społeczeństwo wie, co jest dobre dla jego rozwoju (np. przyrost naturalny), ale promuje zachowania przeciwne temu dobru (antykoncepcja, aborcja) w imię subiektywnie pojmowanej wolności. 

Ja sam ustalam zasady

To sprawia, że społeczeństwo staje się niewiarygodne, staje się miejscem walki poszczególnych grup, które usiłują wyszarpać jak najwięcej dla siebie. Wartością staje się to, co ja uważam za dobre dla siebie albo to, czego bym sobie życzył. Co więcej, pragnę aby to wszyscy inni pode mnie się dostosowali i aby prawo było tak skonstruowane, bym mógł pędzić życie wygodne, bez odpowiedzialności i konsekwencji za swoje wybory.

Taki pogląd nazywa się relatywizmem moralnym. Według niego wartości etyczne (dobro, zło) oraz związane z nimi normy i oceny mają charakter względny; są zależne od okoliczności, od sytuacji, kultury i przede wszystkim od subiektywnej oceny człowieka. Idzie za tym przekonanie, że moralność jest moją osobistą sprawą, a jeśli na zewnątrz jestem "w porządku" to nikt nie powinien się wtrącać do mojego życia: ja sam ustalam zasady i ja sam wybieram wartości. Nie istnieje nic, co by kazało mi przestrzegać jednych norm, a drugich unikać. Jest to wyłącznie kwestia mojej woli.

Chcę być tylko szczęśliwy

Moralność od początku była związana z pytaniem o szczęście. Co zrobić, aby być szczęśliwym? Albo inaczej: "czy mogę zrobić cokolwiek, aby być szczęśliwym?". Odpowiedzi na to pytanie szukano w podstawowych pytaniach dotyczących kondycji ludzkiej: "Skąd pochodzę?" "Kim jestem?", "Dokąd zmierzam?". Te pytania stawiają człowieka w obliczu życia, świata i kosmosu i w zależności od odpowiedzi jakich człowiek sobie na nie udzieli zmienia się też jego odpowiedź na pytanie o szczęście. Jeśli bowiem pochodzę od Boga, jak mówi chrześcijaństwo i do Niego zmierzam, a na dodatek jestem przez Niego umiłowanym, to uznaję Boga jako Pana nad sobą, szukam Jego praw ufając, że w nich zawarte jest życie wieczne (por. J 5,37-40) i chcę ku Niemu zmierzać. Albowiem wierzę, że czyniąc to, osiągnę szczęście; nie dzięki pełnieniu dobrych uczynków, ale dzięki dążeniu do Boga. Moralność dla chrześcijanina jest "efektem ubocznym", a nie celem samym w sobie. W miarę jak do Boga się zbliżam staję się do Niego podobny. Staję się też istotą moralną ponieważ zło, tak jak dla Boga, powoli staje się dla mnie "obrzydliwością".

Śmierć nasza nie zna odwrotu

Odpowiedzi tych, którzy nie uznają Boga mogą iść w kilku kierunkach: mogą odkryć wartość w sobie samym i starać się to jakoś uzasadnić, licząc, że znajdą szczęście we własnej godności. Mogą też dojść do wniosku, że to wszystko jest dziełem przypadku, chwilowym, z punktu widzenia wszechświata. Czas nasz jak cień przemija, śmierć nasza nie zna odwrotu: pieczęć przyłożono, i nikt nie powraca (Mdr 2,5).
Ci ostatni na pytanie o szczęście odpowiadają zazwyczaj następująco: Nuże więc! Korzystajmy z tego, co dobre, skwapliwie używajmy świata w młodości! Upijmy się winem wybornym i wonnościami i niech nam nie ujdą wiosenne kwiaty: uwijmy sobie wieniec z róż, zanim zwiędną. Nikogo z nas braknąć nie może w swawoli, wszędzie zostawmy ślady uciechy: bo to nasz dział, nasze dziedzictwo! Udręczmy sprawiedliwego biedaka, nie oszczędźmy wdowy ani wiekowej siwizny starca nie uczcijmy! Nasza siła będzie nam prawem sprawiedliwości, bo to, co słabe, gani się jako nieprzydatne (Mdr 2,6-11).

Podążanie czy szamotanina

Domyślamy się tego, że szczęście nie polega na spełnieniu zachcianek. Szczęście ukryte jest w podążaniu, a nie w szamotaninie. Jeśli jednak znamy prawdę, czy możemy ją narzucić innym?
Jeśli królestwo ma się ostać, jeśli nasze społeczeństwo, a więc i człowieczeństwo ma przetrwać, musi być mądre i oparte na wartościach, których kamieniem węgielnych jest sam Chrystus Jezus (por. Ef 2,20). Ale mądrości nie zyskuje się poprzez ślepe naśladownictwo. Wartości wymuszone nie są wartościami. Prawdę się głosi, a nie zaprowadza się jej siłą, mądrości się szuka. Najpierw sam muszę się zbliżyć do Chrystusa, aby nie porwała mnie ze sobą promocja "moralności na życzenie", abym nie uległ złudzeniu, że zasady można odrzucać ot, tak sobie. Bym mógł zrozumieć, że to, co chroni moją (czy drugiego) godność nie jest przestarzałe i to należy zachować. Natomiast to, co jej nie chroni powinno ulec zmianie. Nie wszystko, co nowe, jest złe, nie wszystko, co stare jest dobre. Tak samo jak nie wszystko, co nowe jest mądre, nie wszystko, co stare jest pozbawione wartości.

Czuwajcie, trwajcie mocno w wierze, bądźcie mężni i umacniajcie się! Wszystkie wasze sprawy niech się dokonują w miłości! (1 Kor 16,13-14).

Agnieszka Myszewska-Dekert

 
Zobacz także
ks. Rafał Masarczyk SDS
Czasami niektórzy ludzie pytają: „Czy można mówić innym komplementy, czy raczej się nie powinno?” Komplement przecież polega na mówieniu nie zawsze całej prawdy. Pytanie jest dość proste, ale odpowiedź już nie. Dlatego, że zależy to od tego komu, gdzie, kiedy i dlaczego mówi się komplement...
 
ks. Radosław Warenda SCJ
Tajemniczy jest Bóg. I choć dał nam szansę poznać się w Osobie Jezusa, to i tak wiele spraw nadal pozostaje niejasnych, nieodkrytych. Nie ma się zatem co dziwić, że tajemniczość dotyczy również i nas. Przecież mamy tak wiele z Nim wspólnego: pragnienia wykraczające poza naszą śmierć, miłość, którą życie nie kończy, i wiarę nie z tej ziemi.
 
o. Remigiusz Recław SJ
Na słowa „potrzeba zmiany” – reagujemy najczęściej z lękiem. Lęk pojawia się, gdy mówimy o zmianach w Kościele, we wspólnocie, w parafii. Zawsze część osób przyzwyczaja się do tego, co jest, więc chciałaby, aby sytuacja się nie zmieniała. Inni natomiast czekają na zmianę jak na wybawienie! 
 

___________________

 reklama
Działanie dobrych i złych duchów
Działanie dobrych i złych duchów
Krzysztof Wons SDS