logo
Poniedziałek, 29 kwietnia 2024 r.
imieniny:
Hugona, Piotra, Roberty, Katarzyny, Bogusława – wyślij kartkę
Szukaj w
 
Posłuchaj Radyjka
kanał czerwony
kanał zielony
 
 

Facebook
 
Drukuj
A
A
A
 
Jacek Stojanowski
Moje dziecko odeszło od Kościoła
materiał własny
 


Ktoś po przeczytaniu tego tekstu może zarzucić mi że jest on pełen goryczy i wyrzutów. I poniekąd będzie miał rację. Ja jednak starałem się jedynie jak najwierniej oddać wyniki własnych obserwacji sposobów mierzenia się młodych ludzi z tematem wiary. Skutek owego "mierzenia się" jest niestety często taki że młody człowiek odchodzi od Kościoła. Odejście to powoduje często autentyczną rozpacz jego rodziców. I wtedy zaczynają się prawdziwe żale. Na katechetów którzy źle wykonują swoje zadania, na nieporadność ewangelizacyjną Kościoła, na media lansujące świecki styl życia. Rodzice zapominają jednak o sobie i swojej roli w kwestii religijnego ukształtowania swojego dziecka. A rola ta jest znacząca (według mnie nawet decydująca).
 
W życiu każdego człowieka w pewnym momencie kończy się czas beztroski, zabawy, śmiechu, czas bez problemów, czas bezgranicznej ufności w to co powiedzą dorośli. Pojawiają się problemy, wątpliwości, pytania. Również te związane z wiarą. Dziecko (a właściwie już młody człowiek) widzi nieszczęścia i dramaty ludzkie, skandale w Kościele, poznaje podglądy ludzi będących daleko od Boga i zaczyna się nad tymi kwestiami zastanawiać. I to jest bardzo dobra postawa! Tak właśnie powinno być! To znaczy że dziecko rozwija się prawidłowo. Niestety, często reakcja rodziców na tą sytuację bywa o wiele mniej prawidłowa. Dziecko pytając może bowiem usłyszeć "Nie wiem", "A co ja, biskupem jestem?", "Zapytaj się księdza na religii?" Może się zapyta, a może i nie. Bo w sumie po co się pytać? Skoro rodzice uznają wiarę za coś niewartego uwagi. Bo tak przecież jest jeżeli nie interesują się kwestiami dotyczącymi religii którą wyznają i w związku z tym nie są w stanie odpowiedzieć na podstawowe wątpliwości z nią związane.
 
Kiedyś, gdy piłka nożna stanowiła jeden z najważniejszych elementów mojego życia, znałem wszystkich piłkarzy, wszystkie wyniki meczów reprezentacji, wszystkie trofea zdobyte przez ulubione kluby. Kiedy jednak piłka "kopana" ustąpiła miejsca innym pasjom to i wiedza z nią związana jakby skromniejsza... W latach mojego zainteresowania piłką nożną mogłem o tematach z nią związanych opowiadać godzinami. Kto wie, może nawet niejednego człowieka do niej zachęciłem poprzez mój autentyczny entuzjazm. Bo kiedy coś jest dla człowieka ważne to mówi o tym, przekazuje innym, chce żeby oni też poczuli i przeżyli to co on. Czasami przysłuchuję się dyskusjom na temat polityki. Biorący w nich udział potrafią godzinami spierać się przekonując ludzi do swojej ulubionej partii. Argumentują w oparciu o wiedzę o gospodarce, historii, stosunkach społecznych. Czasami myślę sobie z żalem, że gdyby z takim samym zapałem i oddaniem próbowali swoim dzieciom wszczepić miłość do Jezusa to mielibyśmy o wiele bardziej zapełnione Kościoły. Niestety, ludzie tracą chyba całą energię na sprawy związane z polityką i nie mają już jej na "uświadamianie" religijne swoich dzieci.
 
Młody człowiek nie słysząc zatem od rodziców zbyt wiele o religii obserwuje. A obserwatorem jest doskonałym. I bez trudu zauważy w jakich sytuacjach rodzice go najzwyczajniej w świecie "kantują". I zaraz zacznie sam sobie zadawać wiele pytań. Dlaczego ma niby chodzić do kościoła co niedziela skoro mama i tata tego nie robią? Dlaczego ma uznać Boga za swojego Ojca, skoro rodzice bardziej oddają cześć pieniądzom, podróżom, luksusom? Dlaczego ma przyjąć naukę Kościoła na tematy związane z seksem skoro słyszał nie raz jak rodzice z lekceważeniem wypowiadają się o stanowisku Kościoła w "tych" sprawach, uznając tylko te wskazania, które są im wygodne?
 
Słyszałem kiedyś jak matka dwójki nastolatków mówiła: "Nie było mnie wczoraj w domu bo byłam na nabożeństwie Fatimskim. No wiesz, taka uroczystość w kościele dla różańcowych babć." Jeżeli ta kobieta ma takie zdanie o kościelnych uroczystościach to naprawdę nie powinna się dziwić, że jej dzieci w pewnym momencie wykażą niechęć do czynnego praktykowania swojej wiary. Dziecko musi widzieć że rodzice autentycznie przeżywają swoją wiarę, że jest ona dla nich najważniejsza. Rodzice mają obowiązek udowadniać to w życiu codziennym, każda okazja jest do tego dobra.
 
 
1 2  następna
Zobacz także
ks. Marek Dziewiecki
Zakochanie z natury wiąże się z przesadną koncentracją na własnych przeżyciach, z dużą zmiennością nastrojów, z agresywną zazdrością i zaborczością, z emocjonalnymi szantażami. Jeśli zakochują się ludzie niedojrzali, to mogą poważnie skrzywdzić tę drugą osobę lub pozwolić, by to ona ich skrzywdziła. 
 
ks. Marek Dziewiecki
Narzeczony namawia mnie, byśmy żyli bez ślubu kościelnego. Jestem katoliczką praktykującą i boję się, że taki dziki związek mógłby być oparty wyłącznie na egoizmie i zmysłach. Gdy się znudzi, wystarczy, że małżonek dmuchnie w ten związek jak w bańkę mydlaną i się rozpryśnie.
 
kl. Karol Szlezinger SCJ

Życie świętej rodziny w Nazarecie dokładnie pokazuje, jaka miłość powinna budować rodzinę – jest to miłość Boga. Święty Paweł w Liście do Efezjan podając zasady życia domowego, wskazuje na ten sam wzniosły wzór dla małżonków. Przykazuje im, aby byli „sobie wzajemnie poddani w bojaźni Chrystusowej” (Ef 5,21). Słowo „bojaźń” nie oznacza jednak lęku przed Bogiem. Chodzi o szacunek wobec świętości oraz głęboką świadomość tego, że to Bóg jest źródłem prawdziwej miłości małżeńskiej.

 

___________________

 reklama
Działanie dobrych i złych duchów
Działanie dobrych i złych duchów
Krzysztof Wons SDS