logo
Wtorek, 07 maja 2024 r.
imieniny:
Augusta, Gizeli, Ludomiry, Róży – wyślij kartkę
Szukaj w
 
Posłuchaj Radyjka
kanał czerwony
kanał zielony
 
 

Facebook
 
Drukuj
A
A
A
 
Jakub Kołacz SJ
Modlitwa żalu i łez
Posłaniec
 


Gorzkie żale, przybywajcie
Serce moje przenikajcie…
 
Śpiewane w naszych kościołach od przeszło trzech wieków nabożeństwo Gorzkich żali jak żadna inna modlitwa przenosi nas duchowo tysiące lat wstecz do Jerozolimy, w której przebywał razem ze swymi uczniami znany wszystkim w tamtych czasach Nauczyciel z Nazaretu. Niewiele wcześniej wjechał do miasta na osiołku, a Jego przybycie spontanicznie zamieniło się w manifestację uwielbienia dla Boga, który nawiedził swój lud. Nawet ci, którzy nie mieli jeszcze okazji Go poznać i dla których nie różnił się niczym od zwykłego pielgrzyma, jakich wielu przybywało w tym czasie do Świętego Miasta, szybko dawali się porwać atmosferze chwili i wołali: Hosanna Mesjaszowi. Minęło jednak tylko parę dni i sytuacja uległa całkowitej przemianie: tłum podatny na sugestię, bezmyślny i mściwy, jakby zawstydzony niedawną własną euforią i religijnym uniesieniem, jeszcze głośniej niż za pierwszym razem zaczął wołać: Ukrzyżuj! Ukrzyżuj! Ukrzyżuj! Takie właśnie "poparcie społeczne" - jak byśmy to dziś nazwali - doprowadziło do wydarzeń, jakie przejmują trwogą każdego chrześcijanina. Gorzkie żale pozwalają nam wrócić do tamtych bolesnych chwil i z odwagą spojrzeć w oczy złu, którego echo odbija się głucho w sercu każdego, podatnego na grzech człowieka.

Trzy stacje Męki Pańskiej

Po wspólnej dla wszystkich trzech części "Pobudce", mającej wprowadzić nas w atmosferę płaczu i trwogi, przystępujemy do rozważania tego, co wydarzyło się od modlitwy w Ogrójcu aż do postawienia Pana Jezusa przed sądem. Początkowo patrzymy na przesuwające się przed naszymi oczyma obrazy z dystansem, jakbyśmy byli biernymi widzami:
 

Żal duszę ściska, serce boleść czuje,
gdy słodki Jezus na śmierć się gotuje;
klęczy w Ogrójcu, gdy krwawy pot leje,
me serce mdleje...

W drugiej części, postępując dalej, spoglądamy na Jezusa osądzonego, poniżonego, ukoronowanego cierniami. O ile jednak wcześniej rozpoczynaliśmy medytację od rozbudzenia w sobie zwykłego ludzkiego współczucia, jakie rodzi się zawsze, ilekroć patrzymy na cierpienia innych, o tyle teraz rozpoczynamy od uświadomienia sobie, że ból, jaki przeżywa Jezus, dotyczy bezpośrednio mnie samego. Bóg mnie kocha, ale i z mojego powodu cierpi:
 

Przypatrz się, duszo, jak cię Bóg miłuje,
jako dla ciebie sobie nie folguje.
Przecież Go bardziej niż katowska dręczy
złość twoja męczy.

W trzeciej części rozważamy drogę krzyżową i śmierć Jezusa. Tym razem rozpoczynamy niejako od pretensji do samych siebie, wyrzucając sobie zbytnią powierzchowność uczuć oraz to, że nie tylko w rozważaniu Męki Pańskiej, ale i w całym naszym życiu nie doceniamy wielkiej ofiary, jaką Pan poniósł za nas na krzyżu:
 

Duszo oziębła, czemu nie gorejesz?
Serce me, czemu całe nie truchlejesz?
Toczy twój Jezus z ognistej miłości
krew w obfitości.

Na rozważania każdej części składają się jednak nie tylko same hymny, ale także "Lament duszy nad cierpiącym Jezusem" oraz "Rozmowa duszy z Matką Bolesną". Pieśni te, oprócz spojrzenia na cierpienie Jezusa z zupełnie innej perspektywy, mają też pobudzić nas do takiego otwarcia się na doświadczenie Pana Jezusa, aby nie tylko przerazić się Jego cierpieniem, ale w duchowy sposób wraz z Nim odczuwać ból i rozpacz, a przez to stać się kimś, kto z Nim niesie krzyż i przyjmuje na siebie uderzenia i obelgi oprawców. W ten sposób wszyscy, którzy rozważają Mękę Pańską, zaproszeni są do tego samego, do czego Jezus zapraszał swych apostołów: aby razem z Nim byli i przez swą współczującą obecność stali się dla Niego wsparciem w męce.

Rzeczywiście, nasz Pan nie lubi samotności, lecz szuka towarzystwa i bliskości człowieka. To dlatego z nieba zstąpił na ziemię, to dlatego otoczył się grupą przyjaciół, to dlatego w końcu nie stronił nawet od tych, którzy spychani byli na margines społeczny - od grzeszników. A może nie chciał też, aby grzesznik czuł się opuszczony i samotny? Rozważając Gorzkie żale, widzimy, że nasz Bóg w samotności nie lubi nawet... cierpieć. Nabożeństwo to jest zaproszeniem do praktykowania mistycznej modlitwy złączenia z Chrystusem cierpiącym.

Szept diabła w duszy człowieka

Wołanie: Ukrzyżuj! Ukrzyżuj!, od którego dwa tysiące lat temu drżała cała Jerozolima, jak złowrogi refren rozlega się w tle wszystkich dziejów i wydarzeń, jakie od tamtego czasu miały miejsce na świecie. Jak złowrogi szept Szatana daje się słyszeć w ludzkich sercach raz ogarniętych lękiem, innym razem ociągających się przed podjęciem wysiłku nawrócenia. Szept będący pokusą prowadzącą do wygodnego życia bez Boga, do wybrania drogi łatwej i szukającej szczęścia tam, gdzie nie jest ono pełne. W odpowiedzi na ten diabelski szept, raz po raz w Gorzkich żalach zwracamy się ku samym sobie, robiąc sobie wyrzuty za zbytnią oziębłość i poszukiwanie złudnych kompromisów. Wyrzucamy sobie też, że nie doceniamy lub wręcz mamy za nic wielki wysiłek Boga, który przyjął na siebie i znosił całe to cierpienie dla nas. Wyrzucamy sobie w końcu, że sami do tego cierpienia dokładamy się, uciekając przed Bogiem cierpiącym. Wszystko to jednak po to, aby jak apostołowie w Ogrójcu obudzić się ze snu i stanąć przy naszym Panu, gdziekolwiek się uda - bo On zapraszając nas do pójścia za Nim, prosił, abyśmy poszli wszędzie, nawet pod krzyż. Ale co warto w tej modlitwie docenić, na Golgocie stajemy wcale nie po to, aby rozpędzić tam złowrogi tłum, ale po to, aby przejęci cierpieniem Jezusa, razem z Nim poczuć wielką słabość i zapłakać. Bo przecież są takie chwile, kiedy ludzkie łzy zamieniają się w słowa prawdziwej modlitwy.

Jakub Kołacz SJ

 
Zobacz także
ks. Janusz Stańczuk
Wielki Post przypomina o sensie ludzkiego życia. Mieszkając na ziemi, zasługującej na szacunek, jako dar Boży, żywimy się – póki co – odpadkami ze stołu Pańskiego. Skutek (niektórzy mówią: kara) grzechu pierworodnego. Powrót do pełnej uczty będzie możliwy po całkowitym oczyszczeniu, a Wielki Post przypomina nam, gdzie rozlewają się plamy grzechu.
 
Krzysztof Osuch SJ

Jezus nie chce być jednak postrzegany jako jakiś fantastyczny „łatacz” dziur w naszym biednym świecie – pełnym potrzeb i zagrożeń. Ma On wobec nas Misję nieskończenie większą i poważniejszą! Jezus przychodzi po to, by w sposób wiarygodny wręczyć ludziom zaproszenia do wiecznego życia w Domu Ojca. Nasza odpowiedź na te zaproszenia jest celem Jezusowej misji, otrzymanej od Ojca. A czynionymi cudami Jezus daje znaki i przekonuje, że jest On wiarygodny. Że można Mu uwierzyć i zaufać „na przepadłe”. Czyli zawsze, w każdej sytuacji życia.

 
ks. Mateusz Szerszeń CSMA
Zdarza się czasem, że przychodzą do mnie ludzie, którzy pytają w jaki sposób osiągać mistyczne stany lub doświadczać nadprzyrodzonych wizji. Ich pragnienie duchowego rozwoju i naśladowania wielkich mistyków jest tak wielkie, że zaczynają posługiwać się językiem, który właściwie uniemożliwia jakiekolwiek działania w kierunku rzetelnej pracy duchowej i pokornego prowadzenia przez Boga.
 

___________________

 reklama
Działanie dobrych i złych duchów
Działanie dobrych i złych duchów
Krzysztof Wons SDS