logo
Sobota, 27 kwietnia 2024 r.
imieniny:
Sergiusza, Teofila, Zyty, Felicji – wyślij kartkę
Szukaj w
 
Posłuchaj Radyjka
kanał czerwony
kanał zielony
 
 

Facebook
 
Drukuj
A
A
A
 
S. Teresa Paszkowska
Bóg jest zajmujący
Pastores
 


Stwierdzenie św. Pawła dotyczące ilości „mędrców, możnych, szlachetnie urodzonych” (por. 1 Kor 1,26) w gronie powołanych przez Chrystusa nie straciło nic na aktualności. „Niewielu” – to właściwa ocena stanu rzeczy; a zarazem pretekst do pytania o Boże kryterium doboru tych, których On sam chce przywołać. Bóg nie stosuje ludzkich ocen przy doborze tych, których chce mieć bliżej i których zamierza posyłać.
 
Wśród wielu kryteriów powołania do kapłaństwa za jedno z istotniejszych należałoby uznać szczere rozstrzygnięcie kwestii, czy dla tego konkretnego człowieka, myślącego o seminarium czy zakonie, Bóg jest zajmujący. Nie to, czy wyobraża on sobie pełnienie posług związanych z tą drogą życia – bo być może pragnie jedynie znaczenia, pierwszego miejsca w świątynnych celebracjach. Nie to, czy chce służyć ludziom – bo to można czynić z pasją na wiele innych sposobów.
 
W powołaniu kapłańskim chodzi nade wszystko o to, by mieć osobiste doświadczenie, że Bóg jest zajmujący, i wprowadzać w nie innych; by mieć przekonanie, że warto bez żalu odłożyć wiele zajmujących spraw, by zająć się Nim i przyzwolić, by On zajął mój czas i uwagę.
 
Powołanie do stanu duchownego stawia wymaganie: być bliżej Boga, a gdy nadejdzie „godzina”, być posłanym przez Niego. Doświadczył tego Mojżesz, kiedy na pustyni nagle odezwał się doń Jahwe. Podszedł i słuchał; rozumiał i wszedł w dialog; usłuchał Boga i przyjął Jego dzieło do wykonania (zob. Wj 3,2-4,18). Doznali tego uczniowie Jezusa naznaczeni mianem Dwunastu, kiedy spośród wielu zostali przywołani i poddani specjalnej formacji. Słuchali Pana, gdy mówił do tłumów i na osobności otrzymywali dodatkowe objaśnienia i pouczenia (zob. Mt 24,3; Mk 13,3; Łk 9,18). Stawiali Mu wiele pytań, a kiedy bali się Go pytać, sam podejmował inicjatywę i jasno rozstrzygał problemy.
 
Uczniowie wielokrotnie widzieli Jezusa prowadzącego dialog z Ojcem. Słyszeli Jego wyznania, że z niego, jak z pokarmu, czerpie siłę. Wypełnienie woli Ojca, realizacja Jego zamysłów – to jedyna rzecz, która autentycznie zaprzątała umysł i serce Jezusa. Nie miał innych spraw – równie zajmujących; wszystko, co czynił i przeżywał, wchodziło w zakres tego fundamentalnego doświadczenia. Diakon, prezbiter, biskup Nowego Przymierza jest powołany do zanurzenia się w to własne doświadczenie Syna Bożego. Jeśli, posłuszny wezwaniu Pana, wypłynie na głębię powołania, doświadczy wielkich rzeczy, które uczyni Wszechmocny w nim i przez niego. Jeśli, z obawy przed powiewem wichru, zatrzyma się na obrzeżach, nie będzie łowił ludzi w Boże sieci, nie dozna radości ze skuteczności słowa i mocy Boga.
 
Ten, kto stwierdza w głębi serca, iż Bóg jest dla niego zajmujący, i to bardziej aniżeli inne ponętne sprawy tego świata, podejmuje ryzyko wejścia w wielkie Misterium. Ryzyko nie dotyczy wymagań ze strony Boga – one nigdy nie zagrażają śmiertelnie człowiekowi; odnosi się raczej do wymogu utrzymania tego priorytetu do końca, niezależnie od pokus świata czy złego. Formacja, która pozwoli osiągnąć odpowiednią do tego powołania „formę” i utrzymać ją na stałe, wymaga od kandydata na prezbitera i od prezbitera zaawansowanego, solidnego i konkretnego wysiłku w kilku wymiarach.
 

Nauczyć się języka Objawienia
 
Powołani, by „być bliżej” Pana (por. Dz 7,31), nie tylko przestrzennie zmieniają swoje położenie. O wiele ważniejsza jest duchowa bliskość osób, które chcą siebie nawzajem słuchać i rozumieć (por. Jk 4,8).
W obecnych czasach ceniona jest znajomość obcych języków, gdyż to ułatwia porozumiewanie się. O wiele mniej ceni się „język Objawienia”, który pozwala na dostosowanie mentalności własnej do wskazań, które Bóg dał jako normy życia doczesnego i wiecznego.
 
Wezwany do kapłaństwa nie może nie pragnąć opanowania znajomości języka Boga, jeśli prawdziwie chce znać Boga, mówić z Nim i o Nim. Już na podstawowym etapie formacji seminaryjnej przyszły prezbiter przyswaja sobie „język Objawienia”. Na początek, terminologię i treści ksiąg biblijnych, którymi posłużył się Bóg w dziejach zbawienia. Z czasem nabiera biegłości w tym Słowie, zna już nie tylko tematykę Objawienia, postacie i zdarzenia. Od lektury Pisma przechodzi do rozdawania wiedzy, a przyswojone „formuły” stają się przydatne w codzienności.
 
 
1 2 3 4 5  następna
Zobacz także
Krzysztof Osuch SJ
Słowo Boże czytane w piątą Niedzielę zwykłą w roku C uświadamia nam, że powołanie i misja proroka (Iz 6,1-2a.3-8) czy dwóch apostołów: Pawła (1 Kor 15,1-11) i Piotra (Łk 5,1-11) – wyrasta zawsze z Bożego daru, z olśnienia Bożą wspaniałością i darmowym charakterem Jego „przedsięwzięć”. Powołani i posyłani przez Boga są zawsze wpierw obdarowywani głębszym wniknięciem w Tajemnicę Boga, w Jego Chwałę. 
 
Krzysztof Osuch SJ

Powszechna opinia niesie, że księdzu, a zwłaszcza zakonnikowi, modlitwa przychodzi bez trudu. Jak bułka z masłem. Bo przecież to jego robota. Nie ma rodziny. Dzieci nie płaczą i nie otwierają głodnych gębek, więc może sobie pozwolić na luksus spędzania dłuższego czasu na rozmowę z Bogiem. Muszę jednak podważyć ten naiwny stereotyp.

 
kl. Karol Szlezinger SCJ
Bóg na wiele sposobów pokazuje człowiekowi, że go kocha. Jednak dla wielu katolików miłość Boża jest pojęciem abstrakcyjnym. Nie mogą powiedzieć, że doświadczyli Bożej miłości, a tym bardziej że na niej zbudowali swoje życie. Problem leży głównie po stronie człowieka, który nie chce albo nie potrafi zauważyć czy przyjąć tego, że Bóg go kocha. Jakie są przejawy Bożej miłości względem nas? W jaki sposób Bóg przekonuje nas o swojej miłości? 
 

___________________

 reklama
Działanie dobrych i złych duchów
Działanie dobrych i złych duchów
Krzysztof Wons SDS