logo
Poniedziałek, 29 kwietnia 2024 r.
imieniny:
Hugona, Piotra, Roberty, Katarzyny, Bogusława – wyślij kartkę
Szukaj w
 
Posłuchaj Radyjka
kanał czerwony
kanał zielony
 
 

Facebook
 
Drukuj
A
A
A
 
Tomasz Grabowski OP
Ateizm to też wiara
Liturgia.pl
 
fot. Ahmed Zayan | Unsplash (cc)


Nie pisałbym o tym, gdyby nie fakt, że coraz częściej trzeba przypominać rzeczy oczywiste. Oczywistością jest, że ateizm jest formą wiary religijnej. Teiści wierzą, że Bóg istnieje, ateiści są przekonani o prawdziwości przeciwnego poglądu. Dokładnie ten sam proces myślowy doprowadza jednych do stwierdzenia "Bóg istnieje", który innych przywodzi do wniosku "Bóg nie istnieje". Dane mamy te same. Są niewystarczające do tego, by dowieść, że dana teza jest prawdziwa. Podobnie, jak nie sposób dowieść, że odpukiwanie w niemalowane drewno, oddala niebezpieczeństwo. Tam, gdzie brak pewnego dowodu, do głosu dochodzi wola. Decyduję się przyjąć coś za prawdę lub nie.

 

Sęk w tym, że ateizm nie ma kultu. Skoro go nie ma, może albo z politowaniem patrzeć na masy zabobonnych wierzących albo tworzyć własny kult. Jedni wobec tego będą realizować swoją potrzebę kultu, czcząc rozum (lub raczej te jego zdolności, które ceniło Oświecenie), inni będą czcić przyjemność lub rozpacz. Powstały w ten sposób kult będzie wyrazem ich wiary, a nie jedynie logicznym wnioskiem. Podobnie jak kult teistów jest nie tylko wnioskiem, ale właśnie wyrazem wiary. Ateizm jednak może być o wiele bardziej zaborczy (podobnie jak fanatyczna religijność). Mianowicie może zwalczać tych, którzy wierzą inaczej. Fanatyczny ateizm to ten, którego zalążki obserwujemy w Polsce. Najpierw pozwala się na wyśmianie przedmiotów kultu chrześcijan, potem na ich profanację, następnie zwalcza się przejawy religiności chrześcijan, a na koniec chrześcijan się prześladuje. Gdyby rzecz działa się na Bliskim Wschodzie, zamiast chrześcijan zwalczano by w ten sam sposób wyznawców Islamu. Podobnie w historii zwalczano Żydów, Ormian, Łemków…

 

Chciałbym jednak zwrócić uwagę na inny aspekt sprawy. Mianowicie na brak logiki wśród wojujących z wiarą chrześcijańską fanatycznych wyznawców ateizmu. W imię śiweckości państwa wywoływana jest w Polsce "wojna" religijna. W szczególności dotyczy to debaty politycznej. Ci, którzy chcą tak zwanego "świeckiego państwa", czyli państwa, w którym obowiązującą religią jest ateizm, a obowiązującą wiarą jest wiara, że Bóg nie istnieje, wydają pieniądze podatników na cele religijne. W imię świeckości trwonią swój czas i energię na spór religijny. Co więcej, próbują zachwiać i osłabić szereg instytucji, które służą społeczeństwu i wypracowują PKB. Dzieję się to w imię religii, którą akurat ateiści uznali za prawdziwą. W takim społeczeństwie jak nasze jest to działanie szkodliwe choćby ze względu na gospodarkę. Wiem, co mówię. Zatrudniamy w Fundacji sześć osób, tworzymy projekty wspólnie z dziesiątkami innych, płacimy podatki, myta i daniny, choć często sami boimy się, czy starczy do pierwszego. Działanie wymierzone w kościół katolicki, zagraża nam i setkom jeśli nie tysiącom podobnych instytucji.

 

Dodatkowo nie bez znaczenia jest osoba prowodyra. Sprawa rozwija się powodowana przez byłego katolika, człowieka, który jeszcze kilka lat temu wygłaszał wykłady o tym, jak chrześcijanin powinien rozwijać biznes, by zachować zasady ewangeliczne, człowieka, który wspierał katolicki tygodnik opinii, sponsora wielu katolickich przedsięwzięć. No cóż, poglądy podobno można zmieniać – tak przynajmniej wielokrotnie mi mówiono, choć w Biblii znajdują inne nauczanie. Sam prowokator ruchu "doświedczenia" państwa byłby małointeresującą postacią, gdyby jednocześnie nie potwierdzał tezy Lewisa, że obecny poganin nie jest poganinem w znaczeniu, jakie to słowo miało w wiekach pierwszych. Tamci poganie byli bardzo religijni, choć nie znali chrześcijaństwa i nie znali prawdziwego Boga. Współcześni poganie to "rozwodnicy", ludzie, którzy wzięli mentalny i wolitywny rozwód z chrześcijaństwem. Ten typ pogaństwa jest o wiele gorszy od poczciwych pogan z początków naszej ery. "Gorszy" w znaczeniu zajadlejszy. osoby, które raz wezmą rozwód z daną ideą i "poślubią" inną, wobec dawnej zachowują się jak były mąż, który spotyka żonę, gdy idzie pod rękę z konkubiną. Stereotypowe? Może, ale jednak przemawia do wyobraźni. Wiecie ile taki ex potrafi zrobić, by przypodobać się konkubinie? Swoim kosztem tyle, co dla byłej żony. Ale ile potrafi zrobić dla konkubiny kosztem byłej żony, to już zupełnie inna sprawa. Ślad po obrączce mocno pali.

 

Tomasz Grabowski OP
liturgia.pl | 18 października 2011

 
Zobacz także
s. M. Tomasza Potrzebowska CSC

Jan Chrzciciel wskazuje na Jezusa i dostrzega w Nim ofiarnego Baranka, Tego, o którym słyszeliśmy przed chwilą w psalmie, że przychodzi, by zastąpić inne ofiary. To jest Mesjasz – Jezus – Baranek Boży – to On gładzi grzech świata swoją ofiarą – jedyną trwającą przed tronem Boga w wieczności – On, Baranek zabity, a jednak żywy – On ma Boską godność, przewyższa Jana i jest od zawsze...

 
Przemysław Radzyński
To konkretne zdanie jest też dobrą podpowiedzią do naszych codziennych rachunków sumienia lub tego przed spowiedzią – co z tego, co zrobiliśmy, co powiedzieliśmy, co pomyśleliśmy było złe, czym zgrzeszyliśmy. Ale czy do grzesznych zaliczamy te sytuacje w naszym życiu, w których nie wykorzystaliśmy szansy na zrobienie czegoś dobrego? Kościół podpowiada, że zaniedbanie jest takim samym grzechem, jak świadome złe uczynki, słowa czy myśli.
 
 
Tomasz Oleniacz SJ

Trwa Wielki Post. Czas, do którego – nie ma co ukrywać – nieco się przyzwyczailiśmy i który trochę nam spowszedniał i zszarzał. Tak jak wszystko, co powtarza się w naszym życiu: powszednieje najlepsze jedzenie, gdy jest go w nadmiarze i przyjmujemy je bez wdzięczności, w regularnych odstępach. Powszednieje modlitwa, gdy sprowadza się do odmawiania i „zaliczania” wyuczonych dawno temu formuł. 

 

___________________

 reklama
Działanie dobrych i złych duchów
Działanie dobrych i złych duchów
Krzysztof Wons SDS