DRUKUJ
 
o. Carl Laborde OFMCap
Jak dyrygent orkiestry
Głos Ojca Pio
 


 
 Jestem bardzo wdzięczny Panu, że w swojej niewypowiedzianej opatrzności, zapragnął, abym właśnie ja był gwardianem klasztoru w San Giovanni Rotondo w tak ważnym i znaczącym momencie historii.
 
Z ojciem Carlem Laborde o sytuacji w sanktuarium podczas ekshumacji i wystawienia ciała Ojca Pio rozmawiają Tomasz Duszyc OFMCap i Paweł Teperski OFMCap
 

Duszyc i Teperski: Wiele lat pracował Ojciec w Pietrelcinie, a od ubiegłego roku jest gwardianem w San Giovanni Rotondo. Jak Ojciec postrzega te dwa miejsca związane z osobą Ojca Pio?
 
Carlo Laborde: Różnica między Pietrelciną a San Giovanni Rotondo jest widoczna. Miasto rodzinne Ojca Pio to małe i przyjazne centrum rolnicze w prowincji Benewent, liczące wraz z przyległymi do niego wioskami około 3 000 mieszkańców. Jest ono jak wielka rodzina, w której wszyscy się znają. W tym środowisku człowiek bardzo dobrze się czuje.
 
Miasteczko dopiero od niedawna jest celem pielgrzymek, a ruch pielgrzymkowy wciąż się tutaj rozwija. Posiada ono swój szczególny urok: miejsca dzieciństwa, młodości i pierwszych lat kapłaństwa Ojca Pio, w których zamieszkiwał podczas pobytu w Pietrelcinie od 1909 do 1916 roku, a także kościół św. Anny, gdzie został ochrzczony, i kościół parafialny św. Marii Panny Anielskiej, w którym celebrował swoją Mszę Świętą prymicyjną, oraz Piana Romana, gdzie otrzymał w 1911 roku pierwsze stygmaty. Pietrelcina jest miasteczkiem, które Ojciec Pio szczególnie ukochał, czując się z nim mocno związany, widząc w nim również swoje chłopskie korzenie. Tutaj odkrył swoje powołanie i doświadczał wielu mistycznych zjawisk.
 
Pietrelcina została prawie nienaruszona w swojej prostocie i – powiedziałbym – dzikości, które urzekają przybysza: zabytkowe centrum, kręte, skaliste uliczki, domki przyczepione do skały. Wszystko schludne i dobrze zachowane.
 
Natomiast San Giovanni Rotondo jest tylko przybranym miastem Ojca Pio, w którym spędził większość życia i wypełniał swoje kapłaństwo przez ponad pięćdziesiąt lat. Ojciec Pio również je prawdziwie ukochał i pragnął, aby jego ciało po śmierci zostało właśnie tu pochowane.
 
San Giovanni Rotondo jest miastem o wiele większym od Pietrelciny i wciąż się rozwija. Jako miejsce pielgrzymkowe nie boi się konfrontacji z innymi centrami katolicyzmu: miliony pielgrzymów przybywają tutaj, aby uczcić ciało Świętego Pio i modlić się przy jego grobie.
 
Wzmagający się ruch pielgrzymów wymusił znaczny rozwój bazy pielgrzymkowej. Miasto zostało radykalnie zmienione i dostosowane do przyjmowania pielgrzymów: hotele, szpital, centra duchowości, instytuty zakonne, sklepy, restauracje itd.
Ta bardzo złożona rzeczywistość niekiedy wydaje się wymykać nam spod kontroli, jakkolwiek obecność Świętego Pio nas podtrzymuje i dodaje odwagi w przyjmowaniu pielgrzymów oraz w służeniu im duchową posługą.
 

Jak odnajduje się Ojciec w roli gwardiana kapucyńskiego klasztoru w San Giovanni Rotondo, które jest jednym z największych sanktuariów świata?
 
Jestem wciąż na etapie „aklimatyzowania się”, próbuję się przystosować i pojąć wiele nowych dla mnie obszarów. Klasztor Braci Mniejszych Kapucynów i Sanktuarium Matki Bożej Łaskawej są miejscami bardzo złożonymi i zróżnicowanymi, wymagającymi wiele energii i dyspozycyjności. Posługa gwardiana dotyczy przede wszystkim życia braterskiej wspólnoty, która jest dość liczna i międzynarodowa: wielu braci, którzy pomagają nam w posłudze w sakramencie pojednania, jest różnej narodowości i mówi różnymi językami.
 
Gwardian jest jak dyrygent orkiestry symfonicznej – musi stać się punktem odniesienia dla wszystkich i w pewnym sensie kierować i dyrygować, animować i podejmować decyzje, aby potem każdy z instrumentów grał swoją partię. Tak jest u nas: odpowiedzialność i różne obowiązki podzielone są między braci, każdy stara się z zaangażowaniem wypełniać swoją rolę. To ułatwia realizację mojej posługi czyni ją mniej uciążliwą.
 
 
 
strona: 1 2