logo
Sobota, 11 maja 2024
Szukaj w
 
Posłuchaj Radyjka
kanał czerwony
kanał zielony
 
 

 Jak zachecic gimnazjalistow do KSM-u?
Autor: Paula (83.238.56.---)
Data:   2006-01-12 20:14

Witajcie...
Mam 18 lat i planuje poprowadzenie lekcji religii w gimnazjum, która zachęci ich do przyjścia na spotkania KSMu.Nie mam jednak pojęcia jaki temat opracować, zważywszy na to iż taką młodzież bardzo truno zainteresować, nie wspominając nawet o tym że jest to lekcja o Bogu. Myślałam o tematach kontrowersyjnych typu aborcja, eutanazja, jednak doszłam do wniosku że są one za ostre. Macie jakieś pomysły będę bardzo wdzięczna
Pozdrawiam

 Re: Jak zachecic gimnazjalistow do KSM-u?
Autor: Z (---.internetdsl.tpnet.pl)
Data:   2006-01-12 22:11

Na ich stronie możesz skopiować kilka tekstów i najciekawsze informacyjnie i jakieś fascynujące zacytować częściowo i zreferować ;)
http://www.ksm.org.pl/

 Re: Jak zachecic gimnazjalistow do KSM-u?
Autor: Ania (---.internetdsl.tpnet.pl)
Data:   2006-01-12 22:18

Pracuję w gimnzjum. Pewne tematy sa za ostre, ale niektóre juz dawno przez nich przerobione... Jedyne co pomoge polecić, to żebyś pokazała im że droga do Boga moze być atrakcyjna, że będą sie spotykać w świetnym towarzystwie, że poznają ciekawych ludzi, może zorganizujecie cos na chwałe Panu, jakąś imprezę integracyjną. Droga Paulu...zastanów sie co by ciebie zainteresowało? Przeciez nie jestes duzo starsza od nich..:)Powodzenia

 Re: Jak zachecic gimnazjalistow do KSM-u?
Autor: koliberek (---.neoplus.adsl.tpnet.pl)
Data:   2006-01-12 22:26

Widzę, że na czacie za bardzo Ci nie pomogliśmy:) O ile to Ty pytałaś dzisiaj o to...
Nie podam Ci konkretnego tematu, ale może parę wskazówek. Tak z własnego doświadczenia... Bogna pewnie też coś ciekawego napisze, bo ekspert:) Wydaje mi się, że najistotniejsze jest, abyś była autentyczna. Nic nie graj i niczego nie udawaj. Młodzi to wyczuwają na odległość i wtedy..jakby to powiedzieć...koniec zainteresowania. Zreszta pewnie sama wyczuwasz również na odległość katechetów, którzy "nie czują" tego, co mówią. No ale jeśli masz zachęcić do przyjścia do KSMu to może warto nie prowadzić jakiejś "tematycznej lekcji" tylko opowiedzieć o KSMie. Jeśli w jakiś ciekawy sposób przedstawisz założenia i to czym się zajmujecie na spotkaniach, jak one wyglądają itp. to chyba będzie najprostszy sposób na zachęcenie gimnazjalistów, żeby przyszli zobaczyc nieco więcej. Ja odradzam jak to określiłaś "lekcję o Bogu" podaną w bezpośredni sposób na zasadzie: "Bóg jest..." Raczej bądź autentycznym świadkiem niz wykładowcą. Przepraszam za określenie, ale strzeż się przesady (takiego fruwania w obłokach), bo mogą uznać Cię za "nawiedzoną" (jeszcze raz przepraszam) i wtedy raczej ich nie zachęcisz. Możesz pośpiewać, zagrać, zaprezentować coś na schemacie czyli zastosować tzw. metody aktywizujące. Wszelkie "rekwizyty" dodatkowe, które pomoga Ci przedstawić temat są mile widziane i wzbudzają zainteresowanie młodych. Powodzenia Ci życzę. Charlene:)

 Re: Jak zachecic gimnazjalistow do KSM-u?
Autor: misiu bury (---.neoplus.adsl.tpnet.pl)
Data:   2006-01-13 11:19

Ale dlaczego chcesz ich zachecać. niech zachecaja ich ci, którxzy sa w takiej grupie. Jesli jest to zywa grupa to bedzie miała siłe przyciagania. ty mozesztylko opowiedzioeć o tym albo dać swiadectwo swojgo udziału w takiej grupie.

 Re: Jak zachecic gimnazjalistow do KSM-u?
Autor: Tomasz (---.netia.com.pl)
Data:   2006-01-13 13:18

Witaj. Mozesz np zaczac od rozmowy o tym jak postrzegaja kosciol, msze niedzielne, katecheze, gazety czy rozglosnie radiowe odwolujace sie do katolicyzmu. Mozesz pytac czego im brakuje w tych rzeczywistosciach, dlaczego ich unikaja, dlaczego nie wydaja im sie interesujace, wazne. Mozesz pytac jakie powinno byc miejsce zwiazane z Kosciolem a jednoczesnie trafiajace w potrzeby i zainteresowania mlodych ludzi - szerzej , jaki powiniwn byc Kosciol, do ktorego gotowi byliby pojsc. czego szukaja a nie znajduja?
Jesli myslisz i potrafisz to uzasadnic ze KSM jest propozycja z jednej strony wierna przeslaniu chrzescijanstwa a z drugiej strony bedaca w stanie odpowiedziec na zainteresowania czy oczekiwania mlodych ludzi to po prostu albo opowiedz im o KSM a jesli malo o nim wiesz to moze zapros kogos kto wie wiecej :-)
pokoj Tobie
Tomek

 Re: Jak zachecic gimnazjalistow do KSM-u?
Autor: tis (---.c31.msk.pl)
Data:   2006-01-13 14:49

Ma na imię Krzysztof, jest franciszkaninem. Zajmuje się w prowincji powołaniami i on będzie dzisiaj mówił do was - zaczął o. Marek.
No, coś się dzieje. Chłopak oderwał wzrok od szyby, choć i tak nic ciekawego za oknem się nie działo. Szara pogoda, te same obrazki, parking, trawniki i wille naprzeciwko. A tu - facet w habicie. Co on może jednak wiedzieć o życiu?
- I myślicie, że wszystko już o mnie wiecie? - zaczął Krzysztof. Że mam imię, noszę habit i w waszych głowach już mam swoją etykietkę? No to zobaczcie, kim jestem.
Jednym ruchem zdjął przez głowę czarny kaptur i trzymając w górze kawałek czarnego sukna, niczym jakiś komiwojażer, zaczął wymachiwać nim, zachwalać wygląd, krój, kolor.
Chłopak nie mógł powstrzymać uśmiechu, no bo ten dziwnie wyglądał bez czarnego kaptura, jakby "niedokończony". A Krzysztof rozbierał się dalej. Odwiązał biały, gruby sznur i zaczepiony do niego różaniec, mówiąc:
- Widzicie tutaj znaczącą część mojego stroju, ale spójrzcie, jak łatwo ściąga się i habit.
W sali rozległ się śmiech i niewybredne dowcipy, ale patrzyli i słuchali go. Przed nimi stał niewiele od nich starszy chłopak, ubrany jak oni, mówiący zrozumiałym dla nich językiem. Niczym już się od nich nie różnił, bo habit leżał obok, na ławce.

- No to spójrzcie teraz - ciągnął Krzysztof - to co leży tutaj to forma franciszkanina, a ja jestem jego treścią. Czy jest różnica? Teraz możemy pogadać. Powiedzcie z czym kojarzy się wam słowo "powołanie"? Ale bez namysłu, bez kombinowania.
- Z wojskiem - rzucił chłopak spod okna.
- Jasne, mnie też tak się kojarzy. Mam drugie pytanie: co w życiu jest najważniejsze?
- Forsa - padło natychmiast.
- Jaaasne, i co jeszcze? Co liczy się w świecie najbardziej, tak samo waszym świecie, jak i dorosłych.
No, jak to co? - pomyślał sobie Chłopak - forsa i seks, i władza jeszcze, i to, żeby być kimś. Na pewno nie te brednie o nadziei czy dobrych uczynkach. Ale coś mówiło mu, że ten facet bez habitu nieźle kreci, więc słuchał go dalej.
Krzysztof zaprosił dwóch chłopaków by pomogli mu odegrać scenkę. "Ubrał" ich w dobrze skrojone garnitury, czarne okulary, "dał" im komórki i inne akcesoria bodygarda, a sam eskortowany, zaczął podchodzić do siedzących, rozdawał uściski ręki i poklepywał po ramieniu, parodiując dobrze znanych z telewizji polityków. Obszedł tak całą klasę i gdyby rzecz miała się naprawdę, to wypadłby nieźle w notowaniach przedwyborczych.
A potem druga scenka. Poprosił Wiolę by odegrała rolę starającej się o pracę, a on był właścicielem firmy albo jakimś "headhanterem" (łowcą głów).
- Jakie masz kwalifikacje, ile znasz języków, pokaż CV i referencje. Jak z prezencją, doświadczeniem?
Krzysztof strzelał pytaniami, by dziewczyna z jak najlepszej strony wypadła na tej rozmowie kwalifikacyjnej. Tu wszystko się liczy, a najbardziej to, by zrobić dobre wrażenie.
O co mu chodzi? - zastanawiał się Chłopak. Na pewno wpuści nas w jakiś kanał, przecież widać, że zna się na tych sztuczkach.
- A teraz coś, co dobrze znacie - Krzysztof wyciągnął z przedostatniej ławki chłopaka i oddał mu stołek, na którym zwykł siadać tylko nauczyciel. Teraz ty jesteś po tej stronie, a ja zwykłym uczniem. Wczuj się dobrze i pokaż, co potrafisz.
No i zobaczyliśmy scenkę prosto z życia. Szkoda, że nauczyciele nie tego nie widzieli.
- Co wspólnego ma polityk, panienka szukająca pracy i nauczyciel? - pytał Krzysztof.
Jak to co?! - Chłopak chciał zawołać. Wszyscy udają, że są kimś, łaszą się, byleby tylko ktoś ich kupił.

W sali zaległa dziwna cisza, nikomu nie chciało się już wygłupiać. Twarze kilkunastu młodych ludzi jakby na coś czekały. Chyba przeczuwali, że Krzysztof coś im zaraz powie; to, po co tu do nich przyszedł i stroił przed nimi te różne scenki.
- Wiecie, co rządzi światem, w którym żyjemy? - zaczął powoli. Jedna zasada: "kupić - sprzedać". Tylko to się liczy: chcesz coś kupić - musisz coś sprzedać. Polityk kupuje uznanie i głosy, sprzedaje siebie, swój wizerunek by cena wciąż rosła... a przecież tak naprawdę to ważny jest jego program. Albo ta panienka, która zrobi wiele by dostać pracę, a chce sprzedać więcej niż tylko swoje umiejętności. Czym się handluje w szkole? - rzucił pytanie.
- Wiedzą! - padło natychmiast.
- Akurat. Ile razy działo się tak, że byłeś przygotowany, a potem złapałeś pałę. Ile razy udało ci się zbajerować nauczyciela choć niewiele umiałeś. Wszyscy kręcą jak mogą. I to, co naprawdę ważne schodzi w kąt, nikt tego nie widzi, nie ceni. Liczy się wrażenie i tak modne public relations. Czy sprzedasz wszystko, by mieć pracę, uznanie w grupie, a potem zdobyć dziewczynę, by utrzymać rodzinę? - rzucił prowokacyjnie pytanie.
- To zależy za ile... - ktoś odparł szybko.
Dlatego mam gdzieś taki świat - pomyślał Chłopak i wyjrzał przez okno. W domu ciągle awantury o pieniądze, po szkole te same twarze, piwko na podwórku, ta sama nuda.
- I można nie zgadzać się z takim światem - dobiegł go głos Krzysztofa. Ale są tylko dwa wyjścia: możesz się zbuntować, ale co wtedy wam zrobią?
- Ukamienują!
- Dokładnie, tak. A drugie? Wycofasz się, zamkniesz w sobie, w takiej szklanej kuli, wszystko olejesz i ... będziesz samotny. Martwy za życia. Możesz jednak zrobić coś jeszcze - zdecydować się na własny wybór.
Są zasady, których nie da się sprzedać - powiedział cicho Chłopak, ale nikt chyba go nie usłyszał.
- Ja mam takie zasady, takie wartości, których nigdy nie sprzedam - ciągnął Krzysztof. Wiecie jakie? Ten habit to tylko forma, za którą kryje się mój własny wybór, decyzja, bo opowiedziałem się w swoim życiu za czymś. Coś wybrałem czego nigdy nie sprzedam. Spotkałem jedynego Człowieka, który dla mnie zrobił coś za darmo, dał się przygwoździć do krzyża, jak przestępca, a to wszystko z miłości do mnie. Kiedy uwierzyłem w to, mogłem zrobić już tylko jedno - pójść za Nim. Dlatego jestem tym, kim jestem. Dlatego jestem franciszkaninem. I wiecie co wam chcę przez to powiedzieć? Nie to, żebyście poszli do jakiegoś zakonu, bo każdy ma swoją drogę, swoje życie. W ogóle nie chcę niczego nikomu radzić. Chodzi o to, by stawiać sobie to pytanie - co dla mnie jest tym, czego nigdy, za nic nie sprzedam! Jakie mam w sobie, w swoim sercu wartości, które więcej znaczą niż forsa czy uznanie. Czy jest coś za co możesz nawet umrzeć? I jeśli znajdziecie to w sobie, będziecie wiedzieli, jaką drogą iść w życiu, co wybrać, kim być... Musisz tylko znaleźć w sobie to, za czym pójdziesz, czego nigdy nie sprzedasz - zakończył spokojnie ubierając z powrotem swój franciszkański habit.
Krzysztof mówił trudne słowa, ale oni siedzieli nieruchomo i wpatrywali się, jakby czekali na każde następne.
- Dlatego wkurzam się, gdy widzę jak z tego, co dla mnie najważniejsze, świat robi jarmark, handluje wartościami, które są dla mnie święte... Sami widzicie, co robi się ze świąt Bożego Narodzenia. A dla mnie to Wcielenie samego Boga, który chce narodzić się w każdym z nas. Zapraszam wszystkich chętnych na ostatni weekend przed świętami do Elbląga. to nic nie kosztuje... a zasmakować można w ciszy oderwanej od komercji.
Ewa Sielicka / zdjęcia: M. Dopieralski OFMConv
PS. Lekcje religii są często tymi zajęciami, na których młodzież ma możliwość swobodnego rozmawiania o swoich problemach, zadawania pytań trudnych, czy w ogóle wyrażania swoich odczuć, opinii? coraz rzadziej mogą o tym wszystkim rozmawiać we własnych domach. Widać, że praca tak bardzo absorbuje dzisiaj czas rodziców, że dość często brakuje z ich strony jakiegokolwiek zainteresowania własnymi dziećmi. Nie przychodzą na wywiadówki, nie reagują nawet wtedy, gdy musimy skreślić ucznia z listy. Młody człowiek nierzadko zostaje po prostu sam ze sobą i swoimi problemami, ponieważ nie chce zwracać na siebie uwagi, "zabierać" innym (nawet najbliższym) czasu. Właśnie czasu i uważności najbardziej brakuje młodym ludziom, choć może nie chcą się do tego przyznać nawet sami przed sobą. - Dorota Borys, wicedyrektorka Zespołu Szkół Budowlanych w Gdyni.

 Re: Jak zachecic gimnazjalistow do KSM-u?
Autor: Paula (83.238.56.---)
Data:   2006-01-13 16:07

Dziękuje za wsztstkie wypowiedzi, bardzo mi pomogły :)) I mam już pewien pomysł :)))) Bóg zapłac Kochani

 Odpowiedz na tę wiadomość
 Twoje imię:
 Adres e-mail:
 Temat:
 Przepisz kod z obrazka: