logo
Wtorek, 30 kwietnia 2024
Szukaj w
 
Posłuchaj Radyjka
kanał czerwony
kanał zielony
 
 

 Nawrócenie - i co dalej?
Autor: Kuba (---.31.46.64.nat.umts.dynamic.t-mobile.pl)
Data:   2013-06-26 01:40

Witam, mam na imię Kuba i pod wpływem ciężkich doświadczeń nawróciłem się na Chrześcijaństwo. Wcześniej latałem sobie od buddyzmu do ruchu hare krishna i tym podobnych. Uwierzyłem jednak w zbawienną moc Chrystusa, co prawda na zasadzie "jak trwoga to do Boga" ale jednak... Pomogło. A raczej Pan Bóg pomógł. Niestety nie znam prawie żadnych ludzi Wierzących, i naprawdę nie wiem jak mam żyć w zgodzie z Kościołem i Panem Bogiem. Wierzę już ok 3 lat, w Kościele bywam rzadko, i raczej traktuje to jako ofiarę dla Boga niż coś z tego wyciągam nie mówiąc już o tym, że w zasadzie nic nie rozumiem z tego co tam się dzieje. Dużo się modlę, jak idę ulicą, w domu, w szkole, ale tylko w myślach, do różańca nie mogę się przekonać, to chyba lenistwo... Tak sobie trwam niby wierząc ale mało robię żeby pogłębiać tę wiarę. Naprawdę chciał bym żyć w zgodzie z Przykazaniami Bożymi i Kościelnymi, czuć obecność Pana Jezusa, ale nie mam pojęcia jak. Wychowywałem się w rodzinie niewierzącej i do tego wszystkiego trwam w grzechu nieczystości. Chciałbym ten stan zmienić. Śmiem twierdzić, że dostałem od Pana Boga wiele łask (między innymi uwolnienie od nałogu alkoholowego, co najmniej dwukrotne uratowanie życia). Nie chcę też cierpieć przez wieczność. Takie są moje motywacje. Oraz to, że jak rozmawiam z ludźmi niewierzącymi i próbuję ich przekonać do Jezusa to poza własnymi doświadczeniami życiowymi nie mam argumentów.

Co mam zrobić? Może zapisać się do jakieś wspólnoty? Ale to też nie takie proste jak się nawet podstaw Wiary nie zna. Mam już serdecznie dosyć tego stanu rzeczy i bardzo zależy mi na tym żeby go zmienić. Będę bardzo wdzięczny za sugestie i rady.

Z Panem Bogiem.

 Re: Nawrócenie - i co dalej?
Autor: Michał (---.range86-164.btcentralplus.com)
Data:   2013-06-26 02:34

Bez wspólnoty nie przetrwasz. Proponuję Odnowę w Duchu Świętym, bo to najlepsze z tego o co najłatwiej. Jeśli masz choć odrobinę kasy, a teraz wakacje jedź do Taize, tam zawsze można bez uprzedzenia. Jeśli za głęboka woda (warto żyć z odrobiną szaleństwa), spróbuj się załapać na jakieś rekolekcje w te wakacje. Inaczej nigdy nie ruszysz do przodu.

 Re: Nawrócenie - i co dalej?
Autor: O. Jan, omi (69.158.22.---)
Data:   2013-06-26 07:42

Po nawróceniu dobrze podziękować Panu Bogu za tę łaskę i od tego trzeba zacząć. A potem iść małymi kroczkami do przodu. Poznawać bez pośpiechu prawdy wiary, także przez czytanie życiorysów świętych, na stronie Katolika są.
I nie bać się wstąpić do religijnego stowarzyszenia. Rozmowy i dyskusje pomogą. Przez ostatnie 16 lat towarzyszyłem różnym grupom parafialnym. Choć jestem starym księdzem, wiele się nauczyłem w tych grupach. Bo religia, to taka dziedzina, że każdy przez całe życie wiele się może nauczyć.
A jedno z ostatnich zdań Ojca Swiętego Franciszka jakże jest optymistyczne: "Chrześcijanin nie może być smutny".
Pomoc w wyborze stowarzyszenia może wskazać ksiądz posługjący w parafii. Czasem pociągną znajomi. Każdym naszym krokiem Bóg kieruje.

Szczęść Boże,
O. Jan, omi

 Re: Nawrócenie - i co dalej?
Autor: X. (---.180.138.211.nat.umts.dynamic.t-mobile.pl)
Data:   2013-06-26 09:04

Jakubie, polecam Msze Swięte z modlitwą o uwolnienie i uzdrowienie, może takie są w pobliżu twojej miejscowości. Podczas tych Mszy czuje się ogromną moc działania Ducha Swiętego. I oczywiście znajdz jakąs wspólnotę Odnowa w Duchu Swiętym to tez dobry pomysł. Zyczę pokoju serca.

 Re: Nawrócenie - i co dalej?
Autor: Bogumiła z Krakowa (---.internetdsl.tpnet.pl)
Data:   2013-06-26 10:16

"Wychowywałem się w rodzinie niewierzącej i do tego wszystkiego trwam w grzechu nieczystości"

Zacznę od tej nieczystości. Ale nie dlatego, jakoby to było najważniejsze przykazanie, tylko żebyś doprecyzował swój obecny stan. Czy to oznacza, że mieszkasz z kobietą tak jak mąż i żona, i tego nie chcesz zmieniać, nie możesz bo są dzieci? Czy chodzi o nałóg nieczystości, jakieś ciągłe grzechy, z który sobie nie radzisz, onanizm, pornografia? Nie chodzi o to, żebyś tutaj nam wyznawał konkretne grzechy, ale żeby jakoś pokierować trzeba wiedzieć na czym stoisz.

Chociaż może wcześniej powinnam zadać inne pytanie: skoro wychowałeś się pośród niewierzących, a potem szedłeś w różne strony - czy w ogóle jesteś ochrzczony? Czy byłeś do spowiedzi i pierwszej komunii? Czy jesteś po bierzmowaniu?

W naszym Kościele sakramenty to podstawa życia chrześcijańskiego. Dlatego tak ważne, jaki jest Twój status. Od tego zależy co masz dalej robić. Czy masz zacząć wszystko od samego początku, czyli przygotowania do chrztu - a to oznacza jakąś systematyczną katechezę, czy (jeśli jesteś ochrzczony) zacząć od spowiedzi - ale tutaj może być przeszkoda życia z kobietą bez ślubu, dlatego pytałam.

Spróbuj tutaj ogólnie dookreślić swoje miejsce w Kościele. Bo że jesteś grzesznikiem, to wiem, wszyscy nimi jesteśmy :))) Nie zaczynałabym także od nawracania innych, ale faktycznie, od poukładania sobie samemu na czym polega chrześcijaństwo.

Upraszczając: generalnie u nas zaczyna się nawrócenie od spowiedzi. Bo tylko czystym sercem naprawdę poznajesz Boga. Oczywiście także przez czytanie, słuchanie i rozmowy o Nim, ale gdy grzech blokuje nasze spotkanie z Bogiem, to wiele rzeczy nigdy nie dotrze do serca, stanie się jedynie zwykłą nauką religii, czyli karmieniem samego rozumu. W wierze to jest za mało. Nawrócenie nie dotyczy jedynie rozumu, czyli uznania prawdy o Bogu, ale także moralności, czyli wyjścia z grzechów ciężkich, które oddzielają od Boga. Aby iść dalej, trzeba poznawać powoli wszystkie dogmaty wiary i zasady moralności katolickiej, i je po kolei wszystkie przyjmować. Po drodze oczywiście tysiące razy aż do śmierci upadamy :)) Upadek nie jest najważniejszą rzeczą, tym się nie można załamywać. Najważniejsza jest miłość - czy dalej chcesz wstać i próbować na nowo. Jednak choć upadki nie są najważniejsze, to musi być po drodze oczyszczanie się z grzechów, bo inaczej nie starczy sił. Będziesz wtedy szedł obok Boga, a nie z Nim. Jeśli nie możesz przystępować do komunii świętej, to msza zawsze będzie czymś obcym. Sakramenty to podstawowa pomoc w Kościele.
Jeśli jednak nie byłeś ochrzczony - to żadnego innego sakramentu nie możesz jeszcze przyjąć.

Napisz na jakim etapie nawrócenia jesteś. To ważne, bo inaczej możemy tutaj mówić albo "zbyt pobożnie" dla Ciebie, albo "zbyt dziecinnie". W sumie może się nawet okazać, że dajemy złe rady, a nie dobre, bo nie są jeszcze/już przeznaczone dla Twojej sytuacji.

Gdybyś nie był ochrzczony, to może podaj nam rejon Polski, w którym żyjesz (szczegóły nie są konieczne). Może ktoś mieszka w tej archidiecezji/mieście i może wskazać stosowne adresy spotkań katechumenalnych.
Nie wiem, czy dobre jest zaczynanie od wejścia do jakiegoś ruchu/organizacji,wspólnoty. Każdy z nas jest inny i jeśli nie trafisz dobrze (czyli na to, co Tobie zupełnie nie odpowiada) to możesz się zrazić na całe życie. Albo możesz trafić na grupę, która sama potrzebuje mocnego wsparcia, a przy swojej (jeszcze) zupełnej nieznajomości Kościoła nie wyczujesz jej braków czy nieprawidłowości. Każdy ruch w Kościele jest dobry, ale nie dla każdego. Ja w niektórych nie umiałabym się odnaleźć, choć wiem, że są dla Kościoła cenne.
Wydaje mi się że najpierw lepiej znaleźć dobrego kapłana, który Cię przez to nawrócenie poprowadzi. Nie mówię "spowiednika", dopóki nie wiem czy jesteś ochrzczony. Najlepiej w Twojej sytuacji zgłosić się do jakiegoś klasztoru (dominikanie? franciszkanie? - na początek chyba nie ma znaczenia), na furcie poprosić o kontakt z kapłanem, który miałby czas i cierpliwość pomóc w nawróceniu (czas na dłuższą rozmowę). Zawierzyć mu, opowiedzieć jak jest i poprosić o osobistą pomoc albo przekierowanie na kogoś, kto może to zrobić. W przyszłości może zostać Twoim stałym spowiednikiem, a najpierw pokaże drogę na dziś.

Jeśli nie masz innego pomysłu, to tutaj na stronie http://www.spowiedz.katolik.pl/konfesjonal-w-polsce,48,c.html
możesz poszukac najbliższego miejsca, przedzwonić i umówić się na rozmowę. Oczywiście trzeba się liczyć z tym, że jakiś numer telefonu może być nieaktualny, ale masz też adres i godziny, w których kapłan może być w konfesjonale, albo gdzieś w pobliżu na dyżurze, a na furcie go zawołają.
Do konfesjonału możesz podejść także wtedy, gdy jeszcze nie jesteś ochrzczony, ale wtedy zacznij od razu od tego, że potrzebujesz rozmowy, bo do spowiedzi nie możesz. Podobnie - gdy mieszkasz na stałe z kobietą jak mąż z żoną - rozgrzeszenia nie dostaniesz, więc poproś na początek o rozmowę.

Dla nowo nawróconego kontakt indywidualny jest ważniejszy i dużo bardziej potrzebny niż wspólnota. Każdy człowiek to inny świat, inne problemy. Trzeba je uporządkować. Tym bardziej, że żyłeś w innym świecie i nadal nie masz bliskich osób wierzących. Na pewno masz tysiące pytań, zbyt osobistych do roztrząsania w grupie przypadkowych osób. A potem - kiedy już poukładasz czy wyjaśnisz najważniejsze sprawy - wspólnota rzeczywiście jest bardzo ważna, bo nas ciągnie w górę, pomaga wytrwać.

 Re: Nawrócenie - i co dalej?
Autor: Ina (---.zamosc.mm.pl)
Data:   2013-06-26 11:14

Ja, otrzymałam łaskę uczestniczenia w Rekolekcjach Ignacjańskich. Wiele tam otrzymałam pomocy i wiedzy "co dalej".

 Re: Nawrócenie - i co dalej?
Autor: Esterka (---.165.kosman.pl)
Data:   2013-06-26 14:20

Coniedzielna Eucharystia z przyjęciem Komunii Świętej - koniecznie.

 Re: Nawrócenie - i co dalej?
Autor: Jolnata (---.toya.net.pl)
Data:   2013-07-04 09:55

Witaj

Przeczytałam Twój post i Ciebie rozumiem. Miałam identyczną sytuację i sam proces nawracania trwał 1.5 roku.
Po pierwsze módl się jak do tej pory choćby nie wiadomo co się stało. Niestety trwa walka o Ciebie.
Trzeba niestety zrezygnować i utracić coś. Powiem ci tak, ja również pochodzę z rodziny może wierzącej ale nie praktykującej. Cale życie otaczałam się wśród ludzi gdzie nie było Boga w dodatku przez to wpadłam okultyzm żyłam w związku niesakramentalnym przez 7 lat. I powiem Ci że nie jest łatwo wyjść z tego wręcz dla mnie to było niemożliwe wręcz nie wyobrażałam sobie życia a jednak.Pierwszym etapem było zerwanie z okultyzmem, gdzie to mi dało światełko w tunelu Pan Jezus zaczął mnie przyciągać dalej powoli uczyłam się wszystkiego jak dziecko małe modlitw, chodzenie do kościoła chociaż czasami miałam opór. A najgorsze jeszcze było przede mną wiedziałam i miałam swiadomość ze zyje w grzechu nieczystości nie miałam siły żeby zerwać dla mnie to wręcz było nie realne bardzo tego człowieka kochałam nie wiedziałam jak sobie poradzić nie ustawałam się modlić wówczas żeby zmienić sytuacje prosiłam Boga żeby mi pomógł w ten czas mówiłam partnerowi ze tak powiem o małzenstwie ze chciałabym ale niestety zaczął się miotać i uciekać a ja już nie wytrzymywałam i powiem ci jak to się skończyło.
Nie dałam rady sama odejść gdyż byłam tak silnie uzalezniona od niego emocjonalnie to Pan Bóg mi pomógł tak się skończyło ze zakochał się w krótkim czasie w innej kobiecie zdradził mnie i zostawił dostałam takiego kopa bylam wsciekła nie dość ze na niego to jeszcze na Boga szalałam przez kilka miesięcy zostałam calkiem sama nie tak chciałam nie zgadzałam się z wolą Boga ale mimo trwałam nie ustąpiłam bo wiedziałam ze jak odejdę to "Przegram"Teraz jestem sama nie mam nikogo i nie chce ten czas powiedziałabym spędzam z Bogiem dużej otuchy dodaje mi Wspólnota w Odnowy w Duchu Świetym do której zaczęłam chodzić, msze, spowiedz, eucharystia, msze o uzdrowienie.Całe te moje życie przeszłe niestety zostawiły konsekwencje i skutki psychiczne różne zranienia, gdzie po prostu oddaje to Bogu.
I powiem jedno całe moje myslenie, swiatopogąd się zmienił teraz nie wyobrażam sobie zycia
1. w zyciu na kocią łapę (to nie jest miłość wręcz egoizm który kieruje się bardziej na sferę cielesną która nie ma szans przetrwania, a przede wszystkim nie ma nic związane z błogosławieństwem i łaskami Bozymi).
2. zmieniło się moje myślenie na temat kościoła, znajomi moi się śmiali ze zaczelam wierzyć w kościół twierdzili że księża to głupoty ludziom wciskają.A jak się ich zapytałam z kąd się wzięła spowiedz ? z skąd jest eucharystia to nawet nie umieli odpowiedzieć tylko się wściekali, gdy im tylko powiedziałam żeby do Biblii zajrzeli.Z niektórymi mam kontakt z innymi nie. Jedno co mogę powiedzieć nie chce i nie zamierzam nigdy i to prze nigdy wracać do poprzedniego stanu. Czuje się wolna teraz i powiem szczerze nie wyobrażam sobie zycia bez sakramentów.
Mam nadzieje ze tobie tez się uda, ale faktycznie musisz powolutku odrywać się od tego bo to wszystko to zniewolenie jeśli nie możesz i nie wiesz jak módl się o pomoc tylko musisz chcieć Pan Jezus nie zostawi cie tak. Pozdrawiam

 Re: Nawrócenie - i co dalej?
Autor: Karolina (---.neoplus.adsl.tpnet.pl)
Data:   2016-02-03 12:45

Temat dawno nie ruszany, ale takze podziele sie swoim swiadectwem i doswiadczeniami.

Od zawsze tkwilam w okultyzmie i prawie od zawsze w nieczystości. Przezylam w zyciu rozne traumy a na koniec 4 lata zwiazku niesakramentalnego ktory chcialam zakonczyc po pierwszym roku jego trwania, ale mialam na tyle skomplikowana sytuacje zyciowa, ze nie dalo aie zwyczajnie tego "ot tak" zakonczyc, nozem uciąć. Z pomoca przyszla Matka Boża - najpierw natchnelo mnie zeby odmowic przez 9 miesiecy litanie Loretanska w intencji takie: "Panie Boże - skoro nie mam spedzic z tym czlowiekiem zycia, Ty wiesz jaka mam pogmatwana sytuacje zyciowa, blagam Cie o to, zeby ten zwiazek zakonczyl sie bez dramatow, wybijania szyb i swiadomosci, ze drugi raz kogos tak dobrego jak ow mezczyzna w zyciu juz nie spotkam, itp, itd". I 3 lata pozniej tak wlasnie sie stalo - rozeszlismy sie w pokoju, choc z oczywistym bolem serc, ale jakos to oboje przezylismy. Potem bardzo pragnelam isc do spowiedzi, ale nie mialam pojecia jak sie za to zabrac - nie bylma w stanie zrobic rachunku sumienia, takiego pozadnego, bo jednak przez 4 lata z kawalkiem donspowiedzi nie przystepowalam. W tym samym czasie sypalo mi sie zdrowie i nie moglam pracy znalezc. Zaswitalo mi, ze modlitwa pomoze. I tak poszukalam na stronie internetowej jednej, drugiej... Znalazlam nowenne Pompejanska. I zaczelam sie modlic - o zdrowie. Efekt byl taki, ze po 4 nowennach odmawianych w innych intencjach niz spowiedz i rozwiazanie tej zawilej sytuacji Matka Boża i tak wyprosila mi laske dobrej spowiedzi generalnej, uwolnienia od pewnych nalogow i zerwania z cala grzeszna przeszloscia, za co bede Jej dozgonnie wdzieczna, bo naprawde to w czym bylam po ludzku bylo sytuacja beznadziejna.

Od tamtej spowiedzi mija 13 miesiecy, od czasu do czasu spotykam sie z kilkoma kolezankami na Rozancu, ale poza tym tez szukam jakiejs wspolnoty i jak Pan Bóg da kierownika duchowego - bo samemu dzisiaj przetrwac jest niemozliwie ciezko, a nie po to jestesmy Kosciolem, zeby kazdy zyl w odosobnieniu (no chyba, ze ma sie powolanie pustelnicze). I tez zastanawiam sie nad Odnowa, choc mam troche mieszane uczucia wzgledem nich, ale nic innego do glowy mi nie przychodzi.

Jedno co robic koniecznie trzeba - modlic sie, codziennie, od tego zaczyna sie duchowe zycie i bez tego umiera. Oczywiscie najlepiej jest jak najczesciej przystepowac do sakramentow, medytowac Pismo Święte, jezdzic co jakis czas na rekolekcje (ale po kolei, nie wszystko na raz i nie od razu).

 Odpowiedz na tę wiadomość
 Twoje imię:
 Adres e-mail:
 Temat:
 Przepisz kod z obrazka: