Autor: Bogumiła z Krakowa (---.internetdsl.tpnet.pl)
Data: 2013-06-28 16:12
Ya, nie wiem, nie wiem, czy dogadzanie swojemu ciału nie przyniesie odwrotnego efektu. Gdybym miała takie problemy, a zabiegi kosmetyczne/masaż wykonywał przystojny i miły mężczyzna, o fantastycznym głosie i bujnych czarnych włosach ;))))) - chyba by nie było lepiej :)))) Dogadzanie ciału to nie jest inna dziedzina życia, tylko właśnie ta sama :)) To przecież właśnie dlatego kiedyś stosowano biczowanie - żeby ciału nie dogadzać. Żeby było jasne - nie proponuję biczowania :)))
"Nie chodzi o nadmierny popęd ale naturalny"
Najpierw podziękuj Bogu, że jesteś normalną kobietą, nieoziębłą, niewycofaną, że Twoje ciało jest już przygotowane na spotkanie z mężczyzną. Nie bój się takich pokus, bo one są normalne. Nie staraj się za bardzo ich wyciszać, bo kiedyś będą Ci w życiu potrzebne. Przecież to piękne, że kiedyś nie będziesz się musiała zmuszać do aktu seksualnego. Twoje ciało będzie wspaniałym darem dla jakiegoś mężczyzny. Staraj się tylko przez nie nie grzeszyć. Zajęcia dodatkowe nie są po to, żebyś nie czuła swojego ciała, ale żebyś nie miała czasu na grzechy. Popęd nie jest przeszkodą w życiu, ale darem. Popęd nie jest także przeszkodą w świętości, może być drogą do niej. Trudności nie zawsze są złe, czasem pomagają wzrastać.
Wiesz, czasem zbyt duży lęk przed pokusą zwiększa samą pokusę. Czasem niepotrzebne oskarżanie siebie o pokusę przeszkadza w spokojnym funkcjonowaniu. Przeżywanie siebie jako Boży dar pomaga się uspokoić.
Potem zastanów się kiedy takie podniety czujesz najbardziej. Czy to jest coś powtarzalnego. Poobserwuj siebie, tak calkiem spokojnie, bez jakiejkolwiek paniki. Może zbyt długa, zbyt gorąca kąpiel, może zbyt długie ociąganie się ze wstawaniem z łóżka, może jednak częste oglądanie (zbyt) romantycznych filmów (albo czytanie takich książek), albo wręcz erotycznych, może jednak pozwalanie sobie na daleko idące marzenia. Rano? Wieczór? Po wypoczynku? Po zmęczeniu? Po jakimś spotkaniu? Podczas spotkania? Powodów może być tysiące, a każdy z nas może reagować na co innego, co dla innych jest zupełnie neutralne. Jeśli zobaczysz jakąś powtarzalność, to staraj się z tego zrezygnować całkiem, albo skrócić, rzadziej robić. Nie można zrezygnować ze wszystkiego, ani z tego, co przeszkadza innym, a nie Tobie. Szukaj tego, co Ciebie za bardzo podnieca. Obserwacja na co Twoje ciało reaguje najbardziej, może się przydać w dalszym życiu.
Pomysł z seksuologiem jest dla mnie nietrafiony - ale tylko dlatego, że wyraźnie piszesz, że popęd nie jest nadmierny, tylko normalny. Żaden normalny seksuolog/psycholog nie da Ci lekarstwa na normalny popęd, bo to szkodzenie a nie pomaganie. Normalny popęd jesteś w stanie okiełznać sama, a że troszkę się trzeba pomęczyć - trudno. Jeden musi się bardziej pilnować, żeby jeść mniej słodyczy, albo nie siedzieć zbyt długo przy komputerze, albo nie kupować zbyt wiele - a Ty bardziej musisz się pilnować, żeby jakiś nieczysty grzech Ci nie wyskoczył. Ale takie pokusy mogą dotknąć każdego. Nie bój się za bardzo takich pokus, nie demonizuj ich. Problem jest w grzechu, a nie w pokusie. Każdy z nas ma z czymś problemy trochę większe niż inni, albo nawet tylko mu się tak wydaje. Ty masz akurat takie.
Popatrz na ludzi, którzy ofiarowali siebie Bogu. Myślisz, że oni nie odczuwają nigdy takich potrzeb? Że do klasztorów idą tylko ci, którzy są jakoś wybrakowani - bez tej strony seksualnej? Myślisz, że jakiś katolicki seksuolog/psychog da im tabletkę na popęd, żeby się nie męczyli? Dzięki temu, że są to normalni ludzie, rozumieją w konfesjonale o czym mówimy. Pomyśl podczas pokusy, że oni też ciągle na nowo muszą się starać o czystość. Owszem niejeden z nich upadnie, tak jak niejeden z nas - w takim czy innym przykazaniu, także w szóstym. Ale w ogóle życie chrześcijańskie to ciągłe pilnowanie siebie, żeby upaść. Nie możemy jednak powyrzucać z życia wszystkich noży, zamknąć się przed innymi w pustelni - żeby nie zgrzeszyć. Trzeba normalnie żyć pośród ludzi, którzy też często stanowią niezłą podnietę do przeróżnych grzechów. Nigdy nie miałaś pokusy, żeby komuś ukręcić głowę? :))
Ale kiedy staramy się nie grzeszyć, to nie polega na tym, że ciągle myślimy o wszystkich możliwych grzechach i mówimy sobie NIE, NIE. W życiu lepiej robić coś dobrego i na tym skupić uwagę. I w Twojej sytuacji, kiedy nadchodzą trudne chwile, zamiast chodzić po ścianach, żeby zmniejszyć popęd - pomódl się. Nie, nie za siebie, żeby wytrzymać, bo to powiększanie napięcia. Pomódl się za kapłanów, zakonników i ludzi samotnych, którzy tego popędu nie będą mogli zaspokoić. Pomódl się za tych, którzy seksem nagrzeszyli i nie potrafią się uspokoić. Pomódl się za prostytutki. Za dzieci gwałcone przez ojców. Za tych, którzy zachowują się jak zwierzęta. Taka modlitwa tematyczna, okołoseksualna :)) Przywołaj w myśli wszystkich, którzy mają jakieś problemy ze swoim popędem albo cudzym. I za tych skrzywdzonych, i za tych, którzy krzywdzą. Przekuj pokusę na coś dobrego. Owszem, możesz zrobić sto pompek, ale nie dla każdego zmęczenie fizyczne jest gwarancją niegrzeszenia ciałem. Zrób wtedy coś dobrego. Cokolwiek. Choćby - otwórz forum pomocy i odpowiedz osobie, która właśnie teraz ma inne problemy i czuje się samotna. Wczuj się w jej problem. Albo umyj okno. Gdyby Ci zabrakło okien do mycia, to zapraszam do siebie ;)))))
Nie zabijaj w sobie tego, co jest darem. Ciesz się, że jesteś kobietą.
(Dobra, dobra, wiem, że bycie mężczyzną też nie jest grzechem :DDDDDD )
|
|