logo
Piątek, 19 kwietnia 2024 r.
imieniny:
Alfa, Leonii, Tytusa, Elfega, Tymona, Adolfa – wyślij kartkę
Szukaj w
 
Posłuchaj Radyjka
kanał czerwony
kanał zielony
 
 

Facebook
 
Drukuj
A
A
A
 
ks. Przemysław Bukowski SCJ
W poszukiwaniu tego, co najbardziej ludzkie
Czas Serca
 
fot. Martino Pietropoli | Unsplash (cc)


Być może wcale nie trzeba aż tak komplikować. Wystarczy być dobrym człowiekiem, żeby szczęśliwie zrealizować swoje życie i zasłużyć na pamięć potomnych. Co jednak oznacza być dobrym? Czy można być dobrym wobec siebie? Czy raczej powinno się być dobrym wobec innych? A może jedno nie wyklucza drugiego? Jako ludzie ciągle rozglądamy się dookoła, by odkryć na ziemi własne miejsce, by poczuć, że to, co robimy, ma jakiś sens. By odnaleźć to, co najważniejsze. Mamy bardzo wiele odpowiedzi na pytania, które stawiamy. Uzyskujemy je każdego dnia. A jednak pozostajemy nimi nienasyceni. Wśród wszystkich naszych dylematów pytanie o bycie dobrym jest jednak wyjątkowe. Dotyczy bowiem głębokiej prawdy o nas samych. Co zatem stanowi na nie odpowiedź? I czy taka odpowiedź jest w ogóle jednoznacznym rozstrzygnięciem?

 

W świecie i wobec świata

 

Cały otaczający nas świat jest przedmiotem ludzkich obserwacji, analiz, refleksji. Człowiek potrafi ustosunkować się wobec tego wszystkiego, co dostrzega wokół siebie. W związku z tym bada on określone zjawiska w przyrodzie, tworzy coraz bardziej zaawansowane technologie, nadaje pewnym wydarzeniom znaczenia, rozpoznaje rozmaite sensy. W swojej twórczej aktywności sięga z każdym dniem dalej. Nawet kosmos staje się obszarem coraz bardziej przez niego oswojonym. Wydaje się, że w tym wszystkim człowiek posiada nieograniczone możliwości. Gdyby bowiem porównać stan jego dzisiejszej wiedzy oraz perspektyw z tym, czym dysponował jeszcze zaledwie 20, 30 lat temu, sprawiłoby to być może wrażenie, że mamy do czynienia z zupełnie odmiennymi formami życia. Jeszcze bardziej wyraźne byłoby to wówczas, gdybyśmy tę perspektywę rozszerzyli o kolejne dziesiątki lat przeszłości. A przecież ludzie dużo starsi żyją na tym świecie i są świadkami owych ludzkich rewolucji.

 

Człowiek dzisiejszy żyje zupełnie inaczej niż kiedyś. „Inaczej” oznacza wielki pozytywny postęp, ale i wielkie obawy. Dotyczy ono zatem również tego, „jak” i w ogóle „czy” będzie on żył w przyszłości. Ludzkość ma coraz większe oczekiwania. Życie człowieka staje się coraz szybsze i wygodniejsze. Najwyraźniej zauważają to mieszkańcy dużych miast, metropolii naszego globu. I nie ma tutaj co narzekać czy obrażać się, że postęp wyznacza nowe standardy. Nie od razu być może trzeba euforycznie na wszystkie się zgadzać, nie można jednak ich nie uwzględniać, lekceważyć w imię rzekomego krytycznego oglądu. „Inaczej” wyraża się również w coraz większych obawach, czy działalność człowieka nie doprowadzi w konsekwencji do jego samozagłady. Najwidoczniej zagrożenie to wydobywa się bodaj z ludzkiej aktywności na polu technologii czy medycyny eksperymentalnej. Pomijamy przy tym oczywiście spektakularne i nie budzące większych kontrowersji sukcesy tych dziedzin. To, co ma człowiekowi służyć, staje się jednak czasami jego bronią, a raczej narzędziem walki przeciwko sobie czy innym. Ludzkość ustosunkowuje się zatem wobec świata, w którym żyje i na który ma realny wpływ. Również wtedy, kiedy wpływ ten oznacza wyłącznie możliwość badania. Obserwacja zmienia jednak nie tylko stan wiedzy poszukiwacza. W jakiś sposób zmienia również samego obserwowanego, odsłania jego kolejne, coraz bardziej intymne warstwy, tajemnicę, której do wczoraj był nieświadomy. Czy człowiek potrafi zachować dystans wobec obiektów swojego poznania? Niejako „na zimno” ustosunkowywać się do nich? Wielu uważa, że tego wymaga przecież rzetelna postawa badawcza. Być może jednak taki dystans jest w ogóle niemożliwy, bowiem zmieniany przez człowieka świat przeobraża również jego samego?

 

O samego siebie

 

Niewątpliwie przygoda ludzkiej pomysłowości nie zakończy się w bieżącym dziesięcioleciu czy stuleciu. Apetyt poznawczy będzie rósł w miarę jedzenia. Im więcej zatem człowiek pozna, tym bardziej będzie miał świadomość nieznajomości tego, co przed nim do odkrycia. Zawsze tak było. Słusznie ujmuje tę intuicję ks. prof. Michał Heller w słowach: „Piękno naukowej przygody polega na tym, że nigdy nie zabraknie dalszych znaków zapytania”. Człowiek jest istotą, która zadaje pytania. Są one oczywiście bardzo różne, dotyczą rozmaitych sfer ludzkiej działalności oraz obserwowalnych przez niego zjawisk. Ciekawość należy do swoistej kondycji człowieka. Wyznacza ona drogę, na której ludzkość poszukuje mniej lub bardziej ważnych odpowiedzi. Człowiek chce wiedzieć. Nawet jeśli nie zawsze jest w stanie odkryć jasne rozwiązania, chce być pewny, że takie na dany moment nie istnieją. Wśród zadawanych przez niego pytań najczęstsze są te zwyczajne, proste, dotyczące codziennych zmagań, radzenia sobie z życiem. Są wśród nich również takie, które bardzo bolą, wyrażają bowiem pewną bezradność wobec doświadczonej tragedii.

 

Rzadziej pojawiają się takie pytania, które, choć nieczęsto zadawane wprost, towarzyszą człowiekowi zawsze, z którymi mierzy się on właściwie podczas każdej podejmowanej decyzji, doznawanej rozterki czy przeżywanego bólu. To pytania o samego siebie. Ludzie mają w życiu wiele dylematów, wielu sytuacjom chcą czy muszą sprostać. Jednak odpowiedzi, jakich w ich obliczu udzielają, zależą przede wszystkim od tego pytania, które pytający zadają sobie samym: „Kim jestem?”, „Skąd pochodzę?”, „Dokąd zmierzam?”. Można udzielać różnych odpowiedzi na te pytania, na różnych bowiem poziomach można rozumieć człowieka i jego świat. Jednym wystarczą uzasadnienia biologiczne. W ich ujęciu człowiek się rodzi, żyje, umiera. Kierują nim wielorakie instynkty. Wpływ na jego przeżycia i decyzje mają rozliczne hormony. Jednak nawet w tym przypadku nie wszystkie naturalne mechanizmy są zupełnie klarowne i spójne. Drudzy odpowiedzi będą poszukiwać w religii. W jej perspektywie człowiek ma swoją przyczynę i cel, które istnieją poza nim. Sam dla siebie nie jest zatem wystarczającym wyjaśnieniem. Powinien go więc szukać tam, dokąd prowadzi go jakaś nie do końca zrozumiała i przewidywalna intuicja. Bez względu na to, jaki charakter przyjmują powyższe lub inne rozstrzygnięcia, człowiek zauważa, że stanowi dla siebie samego największy dylemat, przed którym nie może uciec. Propozycje rozwiązania go nie są dla niego jednak wystarczające. Dlatego poszukuje dalej. Może bać się rezultatów tego poszukiwania, ale nie potrafi z niego zrezygnować. On sam jest bowiem własnym poszukiwaniem. Wobec niego staje mniej lub bardziej świadomie każdego dnia. Jest pytającym i zarazem przedmiotem własnych pytań, a przez to pytań wyjątkowych. Czy znajdzie na nie odpowiedź? Czy taka odpowiedź w ogóle jest możliwa? Na czym ona polega? Człowiek chce wiedzieć. Taka jest jego istota. Kto nie wie, kim jest, ten się wszystkiego boi. Boi się również tych, którzy są inni niż on. Wyznają inny światopogląd, pochodzą z odmiennej kultury, czy deklarują wiarę w innych formułach. Człowiek chce wiedzieć, nie chce się bowiem bać.

 

Człowiek ludzki

 

Jako ludzie posługujemy się językiem. W nim wyrażają się nasze myśli, ale i sposób komunikacji z innymi podobnymi, a jednak różnymi od nas podmiotami. Język jest najważniejszą możliwą formą naszego docierania do siebie nawzajem. Nie musi on oczywiście zawsze znaczyć werbalnych bądź piśmiennych znaków. W tym języku artykułujemy w rozmaity sposób nasze potrzeby, zdania, osądy. Wydaje się, że język jest zarazem tym, co nas ludzi do siebie zbliża, wyróżnia spośród innych form życia, jednoczy, a jedocześnie dzieli, stanowi coś, przez co stajemy wobec innych niezrozumiani, jakby przez nich oszukani. Mówiąc ludzkim językiem, możemy bowiem nie porozumieć się, czy wręcz nie dogadać z innymi ludźmi. Wówczas określamy ich zachowania jako nieludzkie. Mówimy: „Człowiek tak nie postępuje”, „To niegodne człowieka”. Ponadto nasza mowa jest bardzo niejednoznaczna. Mówimy „zły pies”, „zła pogoda”, czy też „dobra zupa”, „dobra książka” na wyrażenia opisujące agresję zwierzęcia, stan warunków atmosferycznych bądź smaczność obiadu czy interesującą lekturę. Do jednych z najbardziej rozpoznawalnych sentencji br. Alberta Chmielowskiego należy ta: „Powinno się być dobrym jak chleb. Powinno się być jak chleb, który dla wszystkich leży na stole, z którego każdy może kęs dla siebie ukroić i nakarmić się, jeśli jest głodny”. Chleb nie może oczywiście być dobry. Może być co najwyżej apetyczny, pyszny, prawidłowo upieczony. Dobry może być Bóg, sąsiad bądź nasz serdeczny dobroczyńca. Nie o to jednak chodzi, by spierać się o semantykę. Dużo bardziej interesujące w tych zdaniach br. Alberta jest pewne poszukiwanie tego, co w człowieku ważne, najważniejsze, przez co człowiek staje się bardziej ludzki, a zatem jest bardziej sobą. Tak, człowiek może być mniej lub bardziej ludzki. Może od siebie uciekać, siebie lub innego negować. Ale może też do siebie wracać, z sobą się utożsamiać. Człowiek pyta o to, jaki jest, jaki powinien być. Z tego pytania wyrasta kształt jego konkretnego życia. To pytanie jest bowiem źródłem jego pozostałych pytań. A odpowiedź na nie stanowi echo odpowiedzi na to pierwsze pytanie. To, w jaki sposób żyję i jak pozwalam żyć innym, określa to, kim naprawdę jestem i kim się staję.

 

Niemiecki myśliciel Max Scheler wyrażał przekonanie, że „człowiek nie wie, czym jest, ale wie także, że tego nie wie”. Być może ta niewiedza pozostanie jedyną formą wiedzy człowieka o sobie samym. Kto wie, może, niezależnie od obszarów poszukiwań odpowiedzi na pytanie „Kim jestem?”, jako ludzie jesteśmy naprawdę czymś większym niż o sobie myślimy i dlatego nie możemy polegać wyłącznie na własnych siłach poznawczych? Nasza najgłębsza tajemnica pozostanie wtedy na zawsze tajemnicą. Kto ją uszanuje, być może nie zdefiniuje jej w postaci oczywistych i jednoznacznych twierdzeń, odnajdzie jednak to, co najbardziej ludzkie.

 

ks. Przemysław Bukowski SCJ
Czas Serca 146

 
Zobacz także
Dariusz Hryciuk
W sektach techniki wywierania wpływu służą jedynie dezintegracji dotychczasowej osobowości i nadaniu nowej – kultycznej. Można to osiągnąć, poddając ścisłej kontroli każdy aspekt życia członków sekty: psychiczny, intelektualny, emocjonalny, duchowy... 
 
O. Joseph-Marie Verlinde
Wszystkie tradycje religijne wymagają od nas szacunku, jako pewne świadectwo wysiłku człowieka poszukującego Boga. Ale na końcu czasów Bóg objawił się, ponieważ widział, że człowiek starając się odnaleźć Go po omacku, gubi się. Pan Jezus mówił, że jeśli niewidomy prowadzi niewidomego, to obaj wpadną w dół, i dodał: Ja jestem światłością świata, kto idzie za Mną, nie będzie chodził w ciemności. Czym więc są dla katolika: Joga, Okultyzm, Nieznane moce, Spirytyzm, Reiki, New Age?...
 
Wojciech Bonowicz, Łukasz Tischner
Miłość polega na odkrywaniu piękna Boga w drugim i rozbudzaniu w nim zaufania do siebie. Kochać kogoś to znaczy objawić mu, że jest piękny, zdolny do cudownych czynów i powitać go w swoim wnętrzu oraz stopniowo pomagać mu wzrastać i zdobywać zaufanie do samego siebie. 

Z Jeanem Vanier rozmawiają Wojciech Bonowicz i Łukasz Tischner
 

___________________

 reklama
Działanie dobrych i złych duchów
Działanie dobrych i złych duchów
Krzysztof Wons SDS