logo
Piątek, 29 marca 2024 r.
imieniny:
Marka, Wiktoryny, Zenona, Bertolda, Eustachego, Józefa – wyślij kartkę
Szukaj w
 
Posłuchaj Radyjka
kanał czerwony
kanał zielony
 
 

Facebook
 
Drukuj
A
A
A
 
Jacek Międlar CM
Trzy drogi do świętości
materiał własny
 


Wiecznie uśmiechnięty, sympatyczny, gorliwy w pracy, rozmodlony. Można by powiedzieć – po prostu człowiek idealny. Taki obraz świętego towarzyszył mi przez większą część dzieciństwa. Święci na obrazach, ikonach, czy kościelnych witrażach sprawiają wrażenie postaci nieskazitelnych. Ale w rzeczywistości święty to nie człowiek idealny. Tak jak każdy z nas boryka się z codziennymi problemami i ułomnościami. Święci to ludzie wewnętrznego zmagania. To ci, którzy nie ustępują w walce o doskonałość. Walczą do końca życia o trwanie w komunii z Bogiem, by później pozostać w niej na zawsze.
 
"Jeśli ktoś chce iść za Mną, […] niech co dnia bierze krzyż swój i niech Mnie naśladuje" (Łk 9, 23). Zdaje się, że wszystko jest jasne. Krzyż, który przybliża do Boga i do Chrystusa. Krzyż codziennego trudu. Krzyż słabości i ludzkiego cierpienia. Krzyż niesprawiedliwości i niezrozumienia ze strony społeczeństwa. Lecz kiedy coraz częściej zadawałem sobie pytanie: "Jaki krzyż Nauczyciel ma na myśli?", chciałem doszukać się czegoś bardziej uniwersalnego – krzyża podarowanego każdemu bez względu na okoliczności czasu i miejsca. Doszedłem do wniosku, że Jezus mógł mieć na myśli jedną z integralnych sfer ludzkiego "ja" – temperament.
 
Temperament
 
Temperament to względnie stałe cechy zachowania i działania, które dziedziczymy. To zagadnienie było wielokrotnie podejmowana przez psychologów. Powszechnie znana teoria Hipokratesa jest najstarsza. Opiera się na zewnętrznych obserwacjach ludzkiego zachowania i nawiązuje do czterech żywiołów: powietrza (sangwinik), wody (flegmatyk), ognia (choleryk) i ziemi (melancholik). Jest jeszcze wiele innych teorii określających temperament, np. Kretschmera, Rempleina, Junga, czy Scheldona. Teoria ostatniego jest na tyle czytelna, aby spróbować zatrzymać się na refleksji dotyczącej związku między temperamentem, a nawiązywaniem komunii z Bogiem.
 
Teoria Scheldona to opracowanie stosunkowo nowe. Autor, z wykształcenia lekarz-chirurg, psycholog i psychiatra w swych badaniach opierał się na zależności pomiędzy psychiką a budową fizyczną człowieka. Doszedł do wniosku, że te dwa aspekty podlegają jednej rzeczywistości. Badania rozciągał na całe istnienie człowieka, poczynając od momentu poczęcia. Stwierdził, że w człowieku istnieją trzy podstawowe systemy. Wiążą się one z rozwojem tzw. listków zarodkowych (w początkowej fazie życia, każdy z nas jako embrion, składał się z nich), z których powstają trzy podstawowe systemy w organiźmie człowieka. System trawienny, ruchowy i nerwowo-mózgowy. W zależności od górowania któregoś z tych systemów Scheldon wyróżnił trzy typy temperamentu: wiscerotoniczny, somatotoniczny, cerebrotoniczny.
 
Somatotonik, odznacza się dużą siłą, witalnością, aktywizmem i stałą potrzebą ruchu. Kapłan o takim temperamencie zazwyczaj chętnie głosi płomienne kazania i angażuje się w różnorodne akcje duszpasterskie. Wiscerotonika, w odróżnieniu od typu pierwszego charakteryzuje upodobanie do wygody, rozluźnienia, codziennej sjesty. Jest on przy tym bardzo towarzyski, radosny, zadowolony z życia, lubiący dobrze zjeść. W pracy duszpasterskiej księdza może się to uwidaczniać poprzez częste organizowanie odpraw animatorów, świątecznych opłatków, ognisk i różnych imprez, podczas których nadarza się okazja do wspólnego biesiadowania i rozmowy. Cerebrotonika poznamy natomiast po delikatności, punktualności, chęci przebywania w odosobnieniu, trudności w nawiązywaniu kontaktów towarzyskich. Księża o takim temperamencie często spełniają się w roli "więźniów konfesjonału". Każdemu z tych typów przypisujemy odzwierciedlenie w fizjologii. Zatem typ pierwszy odznacza się względnym zaokrągleniem, drugi sylwetką smukłą i wysportowaną, a trzeci szczupłością i delikatnością. Oczywiście, nie zawsze sprawdza się to w rzeczywistości. Ale przecież wyjątki potwierdzają regułę. 
 
Blaski i cienie

Psychologowie podpowiadają – "każdy kij ma dwa końce". Co to znaczy? Każdy z typów temperamentu ma tyle samo plusów co minusów. Nie są to grzechy tylko braki, nad którymi poprzez cytowane wyżej słowa Jezusa, jesteśmy zobowiązani pracować. Odkrycie w sobie pewnych skłonności nie jest jeszcze ani zasługą, ani cnotą. Na to dopiero nakłada się ukierunkowana praca nad sobą, możliwa dzięki poznaniu pozytywów i negatywów swojego temperamentu. Często nie jesteśmy świadomi, że wada główna jaką każdy z nas posiada zazwyczaj związana jest z temperamentem. Jak konkretnie temperament  wpływa na trwanie w komunii z Bogiem?
 
Somatotonik to zdecydowanie człowiek czynu. Odważnie działający na polu charytatywnych, misyjnych i kaznodziejskich. Zazwyczaj jego zamiłowanie do Chrystusa objawia się w działalności na rzecz bliźniego. Tu widzimy św. Pawła, św. Brata Alberta, czy św. Wincentego a Paulo, który mówił: "Miłujmy Boga, ale niech to będzie w trudzie rąk naszych i pocie czoła naszego". Więcej wysiłku musi włożyć w rozmyślanie, regularną modlitwę i czytanie Pisma Świętego. Główną zaletą wiscerotonika jest serdeczna i życzliwa miłość, która w kontaktach z Bogiem łatwo może zamienić się w kontemplację. Dla niego Bóg zawsze pozostaje kochanym Tatusiem. Jednym z przedstawicieli świętych wiscerotoników jest bł. Jan XXIII, który lubił w wolnych chwilach usiąść w fotelu i zapalić cygaro. Cnota punktualności, umiarkowania i umiejętność postawienia w pracy kropki nad "i" jest zazwyczaj u wiscerotoników polem do walki. Cerebrotonik, w przeciwieństwie do poprzedniego to perfekcjonista, człowiek wielkiej odpowiedzialności, a zarazem posiadający łatwość modlitwy medytacyjnej. Byli nimi niewątpliwie św. Karol de Foucauld, św. Jan od Krzyża, św. Teresa od Dzieciątka Jezus czy św. Jan Maria Vianney. Problemem dla osób tego typu może okazać się nawiązywanie kontaktu z innymi, społeczna inicjatywa i umiejętność wyrażania swoich uczuć.
 
Szlifowanie
 
Zdolność nawiązywania kontaktów interpersonalnych zależy od posiadanego typu temperamentu i stopnia przepracowania go. Relacja człowieka z Bogiem – jak pisał Martin Buber – jest relacją międzyosobową, dlatego temperament ma tutaj ogromne znaczenie. Równie istotna jest pełna miłości relacja człowieka z człowiekiem, gdyż bez niej relacja z Bogiem nie może zaistnieć.
 
Idąc tym tokiem rozumowania, stwierdzamy że, droga do świętości, niesienie krzyża Chrystusowego polega z jednej strony na zwalczaniu naturalnych braków, systematycznej pracy nad sobą, a z drugiej na współpracy z łaską Bożą. Dlatego dobrze jest poznać siebie. Ułatwia to relacje z ludźmi, tłumaczy nasze nielubiane reakcje, pokazuje nad czym trzeba i jak można pracować. Znajomość temperamentu ważna jest przy wyborze przyjaciela, pracy czy nawet współmałżonka. Wiedza dotycząca temperamentu może okazać się bardzo pomocna również nauczycielom, wychowawcom, duszpasterzom, przełożonym, pracodawcom.
 
Człowiek jest ze swej natury bytem cielesno-psychiczno-duchowym. Te trzy sfery pozostają we wzajemnej korelacji. Nawzajem oddziałują na siebie. Zatem zaangażowanie w jedną ze sfer oddziałuje również na dwie pozostałe. Szlifowanie temperamentu sprzyja rozwojowi psychiki, a co za tym idzie, również ducha i ciała. Praca nad sobą jest w mojej interpretacji swoistym niesieniem krzyża, o którym mówi Chrystus w Ewangelii. 
 
Dojrzała świętość

Nie popadamy w żadną psychologizację. Pomiędzy dążeniem do osiągnięcia świętości a kształtowaniem dojrzałej osobowości nie można postawić znaku równości. Czym innym jest świętość, czym innym osobowość. "Człowiek nieochrzczony – jak pisze o. Jan Efrem Bielecki – też może mieć wielką osobowość. A być świętym w sensie chrześcijańskim, to współpracować z łaską. Oczywiście człowiek powinien dążyć do dojrzałości, ale z tym wiąże się po prostu ciężka praca nad sobą, nad swoimi brakami." Kiedy Kościół ogłasza kogoś świętym czy błogosławionym, to znaczy że uznaje go za osobę dojrzałą. Czym innym jest świętość św. Teresy od Dzieciątka Jezus, a czym innym św. Wincentego a Paulo. Bo trwanie w komunii z Bogiem to nic innego jak kroczenie drogą Ewangelii, z ciężarem krzyża na plecach – temperamentem.
 
 
Jacek Międlar CM
mężczyzna, misjonarz św. Wincentego a Paulo, student V roku teologii w Krakowie; zainteresowania: Biblia, polityka, wspinaczka sportowa; motto: "Deo et Patriae semper Fidelis"; e-mail: jac.em@wp.pl 
 
Zobacz także
Ks. Mariusz Pohl

Na temat woli Bożej, albo raczej „tzw. woli Bożej” istnieje wiele mitów, nieporozumień i przeinaczeń. Utożsamiamy ją często z predestynacją albo fatum. W zetknięciu z nią reakcją człowieka jest rezygnacja. Wyraża to znany cytat: „Niech się dzieje wola nieba, z nią się zawsze zgadzać trzeba”. Pan Bóg nie jest bezdusznym reżyserem, który beznamiętnie pociąga za sznurki i steruje teatrem, szczególnie aktorami, a dla zabicia nudy i ożywienia akcji raz po raz wywołuje trzęsienie ziemi, katastrofę, wojnę czy epidemię.

 
rozmawa z o. Andrzejem Kamińskim
Na pewno istnieją trzy poziomy, na których może się rozwijać powołanie. Pierwszy – przemienia do świętości. Drugi wiąże się z wyborem stanu, a na trzecim poziomie rozwijamy nasze talenty. Nie powinniśmy patrzeć na powołanie jak na predestynację: mogę robić tylko to, a inne rzeczy nie. Powołanie to spotkanie z Bogiem...
 
Przemysław Radzyński
Franciszek zachęca do medytacji nad błogosławieństwami w wersji Ewangelii Mateusza (por. Mt 5, 3-12). Mówi, że wzywają one do postawy przeciwstawnej do tej, którą przyjmujemy zazwyczaj. Podkreśla, że błogosławieństwa są pewnym wyzwaniem dla człowieka, nie są czymś łatwym i przyjemnym, dlatego potrzebujemy mocy Ducha Świętego, aby uwolnił nas od „słabości egoizmu, lenistwa czy pychy”. 
 

___________________

 reklama
Działanie dobrych i złych duchów
Działanie dobrych i złych duchów
Krzysztof Wons SDS