logo
Piątek, 29 marca 2024 r.
imieniny:
Marka, Wiktoryny, Zenona, Bertolda, Eustachego, Józefa – wyślij kartkę
Szukaj w
 
Posłuchaj Radyjka
kanał czerwony
kanał zielony
 
 

Facebook
 
Drukuj
A
A
A
 
ks. Maciej Warowny
Niewiarygodnie bliski Bóg
Pastores
 


„Późno Cię umiłowałem, Piękności tak dawna a nowa, późno Cię umiłowałem. W głębi duszy byłaś, a ja się błąkałem po bezdrożach i tam Ciebie szukałem, biegnąc bezładnie ku rzeczom pięknym, które stworzyłaś. Ze mną byłaś, a ja nie byłem z Tobą." To nie Bóg jest daleko od człowieka, to nie On o nim zapomina lub pozostawia go swojemu losowi. W tych dobrze znanych zdaniach Wyznań św. Augustyn rozwiewa co do tego wszelkie wątpliwości. To człowiek szuka Boga w taki sposób, jakby na początku już sobie zaplanował, że za swój trud ma zostać sowicie wynagrodzony, jakby myślał, iż swą inteligencją, swymi uczuciami czy też pragnieniami zmusi niebo do odkrycia swych tajemnic. Ale to nie człowiek zbliża się do Boga, lecz Stwórca pochyla się nad nim, przychodzi do niego, aby z nim być i ukazać mu swe oblicze (J 14,23; Ap 3,20).

 

Psalm 139 rozpoczyna się słowami: „Panie, przenikasz i znasz mnie, Ty wiesz, kiedy siadam i wstaję. Z daleka przenikasz moje zamysły, widzisz moje działanie i mój spoczynek i wszystkie moje drogi są Ci znane. Choć jeszcze nie ma słowa na moim języku, Ty, Panie, już znasz je w całości. Ty ogarniasz mnie zewsząd i kładziesz na mnie swą rękę". Następnie Psalmista na wiele sposobów ukazuje obecność Boga, której doświadcza i o której jest mocno przekonany, by zakończyć słowami: „Wybadaj mnie, Boże, i poznaj me serce; doświadcz mnie i poznaj moje troski, i zobacz, czy nie podążam drogą nieprawości, a prowadź mnie drogą odwieczną!". Dla wierzącego, także czasów Starego Testamentu, jest oczywiste, że Bóg pragnie być blisko człowieka, ale temu ostatniemu przynależy otwarcie drzwi, przyzwolenie, aby On swą obecnością kierował nas na drogi życia.

 

Rajskie oddalenie

 

Już na samym początku Biblii, w pierwszym rozdziale Księgi Rodzaju, czytając opis stworzenia świata i człowieka, dostrzegamy Boże pragnienie, aby Jego stworzenie stało się dla Niego partnerem relacji. Człowiek pośród wszelkich stworzonych bytów jawi się jako spełnienie tego pragnienia. Drugi opis stworzenia człowieka ukazuje ludzkie dojrzewanie do relacji. Stworzony i umieszczony w rajskim ogrodzie, obdarzony przywilejem nadawania imion zwierzętom, mężczyzna pozostaje sam, niespełniony, niedopełniony. Wówczas to Stworzyciel sprawia głęboki sen i z żebra wyjętego Adamowi stwarza Ewę. Od pierwszych stron Biblii Bóg pragnie, aby człowiek realizował wpisany w swą naturę projekt, istnienie na obraz i podobieństwo swego Stwórcy. W tym wymiarze zarówno pierwszy, jak i drugi opis stworzenia człowieka są całkowicie zgodne, chociaż, aby to ukazać, używają różnych obrazów. W źródle kapłańskim jest to zwrot mówiący, że człowiek jest stworzony jako mężczyzna i kobieta (Rdz 1,27), natomiast opis jahwistyczny podkreśla jedność kobiety i mężczyzny radosnym okrzykiem: „Ta dopiero jest kością z moich kości!" (Rdz 2,23).

 

Stworzenie Adama i Ewy to pierwszy obraz bliskości i relacji, których Bóg pragnie dla ludzi i z ludźmi.


Stworzenie Adama i Ewy to pierwszy obraz bliskości i relacji, których Bóg pragnie dla ludzi i z ludźmi. Jahwistyczny opis stworzenia wprost mówi, że „nie jest dobrze, aby człowiek był sam" (por. Rdz 2,18), bo wówczas jest smutny, niespełniony, pomimo że otrzymał ogromną władzę nad światem stworzeń. Dopiero druga osoba równa jemu, choć wyraźnie odmienna, wyprowadza człowieka z tej sytuacji.

 

Życie pierwszych rodziców organizuje się wokół pracy, płodności i zakazu jedzenia owocu z drzewa poznania dobra i zła (Rdz 1,28-30; 2,16 n.). Zmiana tego stanu przychodzi wraz z grzechem, a uwiedzenie człowieka i odseparowanie go od Stwórcy dokonuje się nie tyle na fundamencie pierworodnego kłamstwa, ile raczej na rozbudzeniu w sercu pierwszych rodziców nieufności i podejrzliwości wobec Boga. Według diabła Bóg stworzył świat, który może Mu się wymknąć spod kontroli i dzięki temu człowiek może się stać jego rządcą równoprawnym Stwórcy.

 

Grzech nie jest zwykłym oddzieleniem się od Boga, ale jest rywalizacją o pierwszeństwo, władzę i autorytet.


Słowa kuszenia sugerują, że Bóg nie rozumie aspiracji człowieka i nie pozwala mu się w pełni rozwinąć. Jest to Bóg, który boi się swojego stworzenia i dlatego „zabrania, ogranicza, nie pozwala". „Do pełni życia i szczęścia żaden bóg nie jest ci potrzebny" – zdaje się mówić Ewie kusiciel. Konsekwencją grzechu jest separacja. Ale Bóg nie przekreśla człowieka. Do nagiego i przestraszonego Adama zwraca się z pytaniem: „Gdzie jesteś?". Jest to pierwsze i najbardziej pierwotne poszukiwanie człowieka, w którym Bóg pragnie, aby Adam uświadomił sobie swoją sytuację. Wygnanie z raju staje się początkiem odbudowy gwałtownie zerwanej więzi stworzenia ze Stwórcą. Historia potomków Adama i Ewy ukazuje konsekwencje oderwania od Boga. Chociaż Bóg przemawia do Abla i Kaina, to ich świat jest już zdominowany rywalizacją i przemocą. Lamek wręcz ogłasza przemoc jako zasadę swego bezpieczeństwa (Rdz 4,23 n.), a historia wieży Babel może być odczytywana jako próba detronizacji Boga. Grzech nie jest zwykłym oddzieleniem się od Boga, ale jest rywalizacją o pierwszeństwo, władzę i autorytet.

 

Człowiek błądzi, Bóg szuka. Abraham

 

Abraham jest człowiekiem nieszczęśliwym, ponieważ w ludzkim świecie wartości nie znajduje swojego spełnienia. Na obietnicę sowitej nagrody odpowiada Bogu: „O Panie, mój Boże, na cóż mi ona, skoro zbliżam się do kresu mego życia, nie mając potomka; przyszłym zaś spadkobiercą mojej majętności jest Damasceńczyk Eliezer" (Rdz 15,2). Chociaż Abraham jest daleki od rajskich pokoleń, to jego smutek jest owocem niemożliwości dopełnienia misji danej człowiekowi w raju, płodności. Dlatego dzieło Boga w życiu Abrahama nie jest czymś nowym, ale konsekwencją pierwszego aktu stworzenia. W oderwaniu od Boga człowiek nie może wypełnić najbardziej podstawowego zadania, jakim jest przekazanie życia. Dlatego Bóg wkracza w życie Abrahama i powołuje go do drogi. Aby odnaleźć pełnię życia, Abraham musi kroczyć za Bogiem, być Mu posłusznym.

 

W ciągu 25 lat wędrówki, która może się wydawać chaotyczna, życie Abrahama zmienia się niewiele. Obietnica ziemi, która zostanie dana potomkom Abrahama, staje się motorem tej drogi. Głód w Kanaanie popycha do szukania ratunku w Egipcie, czym zapowiada wydarzenia, jakie rozegrają się kilka pokoleń później, a będą konstytutywne dla tożsamości Narodu Wybranego. Abraham jest prowadzony przez Boga, ale dociera do granic ludzkich możliwości. Przymierze i obrzezanie stają się gwarancją wierności Boga, kiedy już po ludzku Abraham nie może liczyć na spełnienie Jego obietnic. To wówczas, w totalnej niemożności, Bóg daje nowe imię Abrahamowi i jego żonie. Dotarcie do granicy ludzkich sił otwiera ich na nowe stworzenie, na dar Boga. Wiara nie rodzi się z doświadczenia, że Bóg realizuje kaprysy człowieka, ale z faktu, że swym słowem dotyka On granic jego egzystencji, aby w tym miejscu dać nowe życie.

 

Spotkanie pod dębami Mamre to moment konfrontacji wierności Boga i ludzkich kalkulacji.


Spotkanie pod dębami Mamre to moment konfrontacji wierności Boga i ludzkich kalkulacji. Mówiąc: „Teraz, gdy przekwitłam, mam doznawać rozkoszy, i mój stary mąż?" (Rdz 18,12), Sara dowodzi, jak bardzo człowiek w relacji z Bogiem liczy na własne siły. Historia Abrahama służy temu, żeby człowiek uznał moc i szczodrobliwość Boga. Rajskie wygnanie zdaje się sugerować zazdrość Boga, ale Abraham poznaje Boga, który szuka człowieka, pragnie go spotkać i uszczęśliwić. W tej historii jest jeszcze jeden kluczowy moment. Bóg domaga się od Abrahama: „Daj mi swego syna!" (por. Rdz 22,2). Ofiara Izaaka zabezpiecza bliskość Boga. Dzięki niej Bóg niszczy potencjalnie idolatryczną miłość ojca do syna oraz chroni w sercu Abrahama fundamentalne rozróżnienie pomiędzy stworzeniem i Stwórcą, darem i Darczyńcą. Dopełniając pragnienia Abrahama, Bóg staje się mu bliski. Bliskość ta płynie wprost z faktu, że Bóg dotyka najistotniejszych i najboleśniejszych wymiarów jego egzystencji.

 

Wyjść, czyli powrócić. Mojżesz

 

Bóg kieruje historią, On jest jej Panem. Taka wiara patriarchów znajduje swój wyraz w słowach Józefa, kiedy daje się poznać braciom: „Ale teraz nie smućcie się i nie wyrzucajcie sobie, żeście mnie sprzedali. Bo dla waszego ocalenia od śmierci Bóg wysłał mnie tu przed wami" (Rdz 45,5). Bracia Józefa i ich rodziny osiadają w Egipcie, są uratowani. Bóg okazuje swą moc tam, gdzie człowiek jest bezradny. Z czasem płodny lud staje się niewolnikiem Egiptu. Bóg nie pozostaje obojętny: „Dosyć napatrzyłem się na udrękę ludu mego w Egipcie i nasłuchałem się narzekań jego na ciemięzców, znam więc jego uciemiężenie" (Wj 3,7). Natomiast lud nic nie robi dla swego ocalenia (Pwt 7,7; Rz 9,11-15). Niewola egipska to czas, w którym Abrahamowe słuchanie Boga, Izaakowa świadomość dziedzictwa, Jakubowe chwycenie się Boga znikły z jego świadomości. Tożsamość Hebrajczyków jest ocalona w Mojżeszu, wychowywanym na dworze faraona.

 

Aby ocalić lud, Bóg „zastępuje" drogę Mojżeszowi, kiedy ten ucieka przed konsekwencjami swej przemocy. Gorejący krzak rodzi fascynację Bogiem, który działa poza siłami człowieka. Opór Mojżesza wobec otrzymanego powołania ma naturę „intelektualną": „Kim jestem, aby mnie słuchano? Co powiem, aby wzięto na serio moje słowa?". Ale to nie Mojżesz będzie działał, lecz Bóg. Mojżesz jest wezwany jako świadek obecności Boga. Posłanie, aby rozmawiać z faraonem, nie stanowi istoty misji Mojżesza. Najważniejszym jego zadaniem jest budowanie relacji pomiędzy Bogiem i ludem. Jednak lud od początku buntuje się na działania Mojżesza, a swoją historię ocenia, wspominając względne bezpieczeństwo i iluzorycznie pełne miski niewolników. Dlatego też pustynia staje się miejscem, z którego nie da się powrócić. Tam lud doświadcza prowadzenia, światła na każdy kolejny krok, pokarmu na kolejny dzień. Tam też odkrywa, że Bóg nie jest „Bogiem naszych planów", ale prowadzi według swej woli.

 

Pustynia jest więc miejscem poznania mocy i troski Boga: „Utrapił cię, dał ci odczuć głód, żywił cię manną, której nie znałeś ani ty, ani twoi przodkowie, bo chciał ci dać poznać, że nie samym tylko chlebem żyje człowiek, ale człowiek żyje wszystkim, co pochodzi z ust Pana. Nie zniszczyło się na tobie twoje odzienie ani twoja noga nie opuchła przez te czterdzieści lat. Uznaj w sercu, że jak wychowuje człowiek swego syna, tak Pan, Bóg twój, wychowuje ciebie" (Pwt 8,3-5). Pomimo tego lud wybiera pozostanie „na zewnątrz" relacji z Bogiem: „I mówili do Mojżesza: «Rozmawiaj ty z nami, a my będziemy cię słuchać! Ale Bóg niech nie rozmawia z nami, abyśmy nie pomarli!»" (Wj 20,19). „A Pan rozmawiał z Mojżeszem twarzą w twarz, jak się rozmawia z przyjacielem" (Wj 33,11). Lud boi się tej relacji, a Bóg ratujący swój lud jest ciągle postrzegany jako „groźny" i „budzący strach". Podobny sens będzie miało powołanie pierwszego króla w Izraelu, kiedy to lud nie chciał być rządzony wprost słowem Boga, ale pragnął upodobnić się do innych narodów, czym negował niepowtarzalną z Nim bliskość.

 

Emmanuel, Bóg proroków

 

Po panowaniu Dawida i Salomona następują czasy podziałów, odstępstwa od Prawa oraz idolatrycznych kultów. Ludzkie ambicje i pożądliwości dominują nad Prawem Boga. Jest to także czas działania proroków. Ich misja w pierwszym rzędzie dotyka przywódców ludu, bo to poprzez nich, królów i kapłanów, słowo Boga winno docierać do ludu. Jest to misja niewdzięczna. Kiedy Eliasz przychodzi do króla Achaba, ten wita go słowami: „Już znalazłeś mnie, mój wrogu" (1 Krl 21,20). Osobista więź z Bogiem jest mierzona wrogością wobec słów proroków. A królowie oczekują, że prorocy w imieniu Boga będą ich wspierali. Ale prorok też potrzebuje korekty. Bóg pochyla się nad nim w momentach zniechęcenia i pragnienia porzucenia misji (1 Krl 19,4-8), posyła anioła z pokarmem, aby Eliasz miał siłę iść na spotkanie z Nim.

 

Na Horebie rozgrywa się najistotniejszy dialog. Eliasz mówi o poczuciu przegranej w całej swej misji, a Bóg z wielką delikatnością daje mu odczuć swą bliskość (1 Krl 19,9-18). Samotny lider musi się nauczyć, że Imię Boga nie jest orężem przemocy i zemsty.

 

Eliasz musi się nauczyć, że Imię Boga nie jest orężem przemocy i zemsty.


Czasy proroków to nieustanne wskazywanie na pełnię, która nadejdzie w przyszłości. Poprzez proroków Bóg przygotowuje serca ludu, aby nie wątpił i oczekiwał Bożego zbawienia. Pewność wiary proroka jest konfrontowana z „ludzką" interpretacją sensu prób i doświadczeń. Za czasów Elizeusza w oblężonej Samarii nastał straszliwy głód. Król mówi do Elizeusza: „Patrz! To nieszczęście pochodzi od Pana. Dlaczego mam jeszcze nadzieję pokładać w Panu?" (2 Krl 6,33). To w obliczu takiej rzeczywistości prorok daje wyraz swej wierności Bogu. Innym obrazem jest misja Jonasza, który w ucieczce i w śmierci szuka rozwiązania wewnętrznego konfliktu pomiędzy misją, która jest mu powierzona od Boga, a własnymi przekonaniami i uczuciami. Doświadczenie proroków to przede wszystkim droga pozwalająca odkryć, jak bardzo każdy z nich jest osobiście bliski Bogu. Nie jest to bliskość czyniąca z nich nadludzi, ale jest to bliskość korygująca i prowadząca, bliskość, która staje się siłą proroka nawet wówczas, kiedy jest odrzucony przez władców i lud.

 

W oblężonej Samarii Izajasz zapowiada Boże wyzwolenie i wzywa do ufności w Jego opiekę, zapowiadając narodziny Emmanuela. „Bóg z nami" to odpowiedź na królewskie plany i kalkulacje, które przywiodą lud do zguby. Bóg pełen delikatności, który pragnie być przyjęty, to Bóg powierzający się w ręce człowieka, otwierający drogę do przyszłości i nadziei. Ale prorocy nie są wolni od kryzysów: „Ja zaś mówiłem: Próżno się trudziłem, na darmo i na nic zużyłem me siły. Lecz moje prawo jest u Pana i moja nagroda u Boga mego" (Iz 49,4). „Niech będzie przeklęty dzień, w którym się urodziłem! Dzień, w którym urodziła mnie matka moja, niech nie będzie błogosławiony! (...) Po co wyszedłem z łona matki? Czy żeby oglądać nędzę i utrapienie i dokonać dni moich wśród hańby?" (Jr 20,14.18). Tymczasem to sam Bóg daje odpowiedź nieustannie aktualną dla nich i wobec ludu: „Nie lękaj się, bo cię wykupiłem, wezwałem cię po imieniu; tyś mój! (...) Ponieważ drogi jesteś w moich oczach, nabrałeś wartości i Ja cię miłuję, przeto daję ludzi za ciebie i narody za życie twoje" (Iz 43,1.4).

 

ICHTIS – nowość życia w Bogu

 

„Gdy jednak nadeszła pełnia czasu, zesłał Bóg Syna swego, zrodzonego z niewiasty, zrodzonego pod Prawem, aby wykupił tych, którzy podlegali Prawu, byśmy mogli otrzymać przybrane synostwo" (Ga 4,4-5). Jeśli na historię zbawienia popatrzymy w kluczu zbliżania się Boga do człowieka czy raczej powolnego odkrywania przez człowieka, jak bliski i czuły jest jego Stwórca, to pełnią czasów jest moment największego zbliżenia. Bliskość przyniesiona i zrealizowana przez Chrystusa osiąga swój ontologiczny szczyt. W Ewangelii Janowej Jezus mówi o swej relacji z Ojcem: „Ja jestem w Ojcu, a Ojciec we Mnie" (J 14,10). Jezus jest dla nas drogą do jedności z Ojcem. Wiara w Chrystusa i spożywanie Jego Ciała i Krwi tworzą najściślejszą komunię – trwanie w Jezusie (J 6,35; 15,4). Jedność z Jezusem wprowadza zaś w komunię z Ojcem, a jedność z Ojcem i Synem stają się źródłem jedności uczniów. Jest to najgorętsze pragnienie Jezusa: „Aby stanowili jedno, tak jak My jedno stanowimy. Ja w nich, a Ty we Mnie!" (J 17,22 n.; por. J 14,20).

 

Wiara w Chrystusa i spożywanie Jego Ciała i Krwi tworzą najściślejszą komunię – trwanie w Jezusie.


Trwanie Boga w nas, niepojętą, najintymniejszą komunię przekazują nie tylko teksty Jana. Św. Paweł opisuje swoje doświadczenie bliskości Boga, ukazując najpierw słabość ludzkiej natury, jej podatność na grzech: „Z przykazania tego czerpiąc podnietę, grzech wzbudził we mnie wszelakie pożądanie" (Rz 7,8). „Jestem bowiem świadom, że we mnie, to jest w moim ciele, nie mieszka dobro; bo łatwo przychodzi mi chcieć tego, co dobre, ale wykonać – nie" (Rz 7,18). Zaś świadectwo o wewnętrznym doświadczeniu upokorzenia własną słabością kończy się słowami: „[Pan] mi powiedział: «Wystarczy ci mojej łaski. Moc bowiem w słabości się doskonali». Najchętniej więc będę się chlubił z moich słabości, aby zamieszkała we mnie moc Chrystusa" (2 Kor 12,9). Doświadczenia Pawła stają się znakiem mocy Boga w obliczu słabości człowieka. Paweł nie wątpi, że głoszenie Ewangelii jest objawianiem Jezusa w nim mieszkającego: „Teraz zaś już nie ja żyję, lecz żyje we mnie Chrystus. Choć nadal prowadzę życie w ciele, jednak obecne życie moje jest życiem wiary w Syna Bożego, który umiłował mnie i samego siebie wydał za mnie" (Ga 2,20). W ciele Pawła działa moc Boga (Kol 1,29), a osobiste doświadczenie staje się doświadczeniem uniwersalnym: „Lecz dostąpiłem miłosierdzia po to, by we mnie pierwszym Jezus Chrystus pokazał całą wielkoduszność jako przykład dla tych, którzy w Niego wierzyć będą na życie wieczne" (1 Tm 1,16).

 

Doświadczenie bliskości Boga jest owocem Jego uniżenia.


Doświadczenie bliskości Boga jest owocem Jego uniżenia: „On to, istniejąc w postaci Bożej, nie skorzystał ze sposobności, aby na równi być z Bogiem, lecz ogołocił samego siebie, przyjąwszy postać sługi, stając się podobnym do ludzi. A w zewnętrznej postaci uznany za człowieka, uniżył samego siebie, stając się posłusznym aż do śmierci – i to śmierci krzyżowej" (Flp 2,6-8). Dzięki takiej kenozie mogliśmy zostać wszczepieni w Chrystusa (Rz 11,17-24), dzięki niej trwamy w Chrystusie na wzór latorośli w winnym krzewie (J 15,1-5). Poprzez chrzest dokonało się nasze złączenie z centralnym wydarzeniem zbawczym – zostaliśmy zanurzeni w śmierć i zmartwychwstanie Jezusa, zostaliśmy ukrzyżowani i pogrzebani razem z Nim (Rz 6,3-11) i od tego momentu „w Nim (...) żyjemy, poruszamy się i jesteśmy" (Dz 17,28). Dlatego inicjacja chrześcijańska nie jest nauczeniem się prawd katechizmowych i przykazań, którym należy się podporządkować, ale jest odkrywaniem Boga, który chce być we mnie, złączyć się ze mną i stać się jedno, na wzór jedności Ojca i Syna.

 

Ekklesia – zwołanie do jedności

 

W czasie Ostatniej Wieczerzy w opisie Janowym Jezus modli się za swoich uczniów i za przyszły Kościół: „Ojcze Święty, zachowaj ich w Twoim imieniu, które Mi dałeś, aby tak jak My stanowili jedno" (J 17,11); „aby wszyscy stanowili jedno, jak Ty, Ojcze, we Mnie, a Ja w Tobie, aby i oni stanowili w Nas jedno, aby świat uwierzył, że Ty Mnie posłałeś" (J 17,21). Jedność uczniów jest warunkiem rozpoznania Boga przez świat. Ale walka o jedność nie rozgrywa się na poziomie relacji międzyludzkich. Te relacje są owocem relacji z Bogiem. Wspólnota wierzących jest nieodzownym miejscem dla każdego wierzącego, aby mógł on odnaleźć więź z Bogiem. Podziały, które znajdujemy już w Kościele pierwotnym, pomiędzy Żydami a poganami, biednymi i bogatymi, kobietami i mężczyznami, uczniami Piotra i Pawła itd., są znakami braku dojrzałej więzi i miłości z Bogiem. „Jeśliby ktoś mówił: «Miłuję Boga», a brata swego nienawidził, jest kłamcą, albowiem kto nie miłuje brata swego, którego widzi, nie może miłować Boga, którego nie widzi" (1 J 4,20).

 

Relacje wewnątrz wspólnoty kościelnej ukazują stopień przylgnięcia do Jezusa – to, na ile nasze życie staje się życiem Boga w nas. Jezus nie przychodzi, aby panować nad nami: „Otóż Ja jestem pośród was jako ten, kto służy" (Łk 22,27). On nas ani nie wyręcza, ani nie zastępuje, ale odsłania w nas niezdolność kochania, „ponieważ bez Niego nic nie możemy uczynić" (por. J 15,5). Dziełem Ducha Świętego jest nieustanne przekonywanie „o grzechu, o sprawiedliwości i o sądzie" (J 16,8), aby realizowały się w nas słowa: „Nosimy nieustannie w ciele naszym konanie Jezusa, aby życie Jezusa objawiało się w naszym ciele. Ciągle bowiem my, którzy żyjemy, jesteśmy wydawani na śmierć z powodu Jezusa, aby życie Jezusa objawiało się w naszym śmiertelnym ciele" (2 Kor 4,10 n.). Jednak pierwszą śmiercią w życiu wierzących nie jest męczeństwo, lecz śmierć dla grzechu (Rz 6,6.11). Jej owocem jest życie według Ducha, który ukazuje swe dzieła w braterskich relacjach chrześcijan (Ga 5,22 n.). Wspólnota pełni rolę nie do przecenienia: „Bracia, a gdyby komuś przydarzył się jakiś upadek, wy, którzy pozostajecie pod działaniem Ducha, w duchu łagodności sprowadźcie takiego na właściwą drogę. Bacz jednak, abyś i ty nie uległ pokusie. Jeden drugiego brzemiona noście i tak wypełniajcie prawo Chrystusowe" (Ga 6,1 n.).

 

Zadaniem wspólnoty Kościoła jest obnażanie wszelkich przejawów życia dla samego siebie, egoistycznego wykorzystywania bliźnich dla budowania własnego poczucia wartości, które nie pochodzi od Boga. Wzywając do miłości braterskiej: „dopełnijcie mojej radości przez to, że będziecie mieli te same dążenia: tę samą miłość i wspólnego ducha, pragnąc tylko jednego, a niczego nie pragnąc dla niewłaściwego współzawodnictwa ani dla próżnej chwały, lecz w pokorze oceniając jedni drugich za wyżej stojących od siebie. Niech każdy ma na oku nie tylko swoje własne sprawy, ale też i drugich" (Flp 2,2-4), Paweł ukazuje, iż jest ona możliwa wyłącznie dzięki kenozie Chrystusa. Kościół jest też miejscem nieustannego doświadczenia niewystarczalności naszych sił i środków. Jezusowe pytanie skierowane do uczniów: „Gdzie kupimy chleba, aby oni się najedli?" (J 6,5) znajduje swą odpowiedź wyłącznie w obecności Boga pośród nas i w nas (1 J 4,12 n.), kiedy nasze słabości stają się miejscem działania Boga.

 

Cel historii – komunia

 

Komunia z Bogiem jawi się więc jako kres historii zbawienia. Eschatologiczne wizje Pawła prowadzą nas w tym kierunku: „A gdy już wszystko zostanie Mu poddane, wtedy i sam Syn zostanie poddany Temu, który Synowi poddał wszystko, aby Bóg był wszystkim we wszystkich" (1 Kor 15,28). Życie wieczne, cel naszej wędrówki rozpoczętej na chrzcie, nie jest nigdzie pokazane jako wieczna autonomia „przy Bogu" lub „obok Boga". Życie wieczne jest znajomością Boga (J 17,3), a znać oznacza pozostawać w relacji, w jedności. Bóg przychodzi do człowieka, aby ten chciał Go przyjąć i pozostać z Nim w komunii. W ziemskim czasie dokonuje się to poprzez znaki. Sakramenty, zwłaszcza Eucharystia, są wydarzeniami, które budują jedność z Bogiem i braćmi. Dlatego tak istotny jest realizm wkraczania w to, co przeżywamy pod osłoną misteriów. Emocjonalizm, rytualizm czy formalizacja tych wydarzeń komuniotwórczych stanowi faktyczną ucieczkę od Boga.

 

Istotny jest realizm wkraczania w to, co przeżywamy pod osłoną misteriów.


Komunii z Bogiem towarzyszy komunia osób, które dzięki wierze odkrywają wzajemnie siebie jako bracia i zachwycają się tym faktem. Nie jest to wizja idealistyczna Kościoła, ale rzeczywistość, ku której nieustannie zmierzamy, idąc za Chrystusem. Znaczenie tej rzeczywistości wyraża fakt, iż słabości komunii braterskiej ukazują w niepodważalny sposób słabość naszego otwarcia na bliskość Boga i na Jego pragnienie, aby „żyć w nas". I chociaż idea bliskości Boga, wyrażona hebrajskim qarab i greckim engys, pojawia się często w Starym Testamencie (Pwt 4,7; 30,14; Ps 34,19; 119,151; Iz 50,8 itd.), to niepowtarzalne zbliżenie się do Niego dokonuje się w Chrystusie, mocą Jego Krwi (Ef 2,13). W Chrystusie w niepodważalny już sposób Bóg ukazuje się bliskim, kochającym, przyjacielskim i otwiera przed nami drogę, aby żyć Jego miłością i przyjaźnią we wspólnocie braci.

 

ks. Maciej Warowny
Pastores 70 (1) 2016