logo
Czwartek, 28 marca 2024 r.
imieniny:
Anieli, Kasrota, Soni, Guntrama, Aleksandra, Jana – wyślij kartkę
Szukaj w
 
Posłuchaj Radyjka
kanał czerwony
kanał zielony
 
 

Facebook
 
Drukuj
A
A
A
 
Cezary Sękalski
Na falach medialnej piany
Głos Ojca Pio
 


Powinniśmy się starać wybrać takie medium, w którym informacja jest wyraźnie oddzielona od komentarza. Bo faktycznie te dwie rzeczywistości są dziś mieszane w sposób bardzo niebezpieczny. W wielu gazetach coraz trudniej znaleźć czystą informację, a jest gros tekstów, które mówią o tym, co o danej sprawie mamy myśleć.

Z Piotrem Legutko, dziennikarzem, publicystą, redaktorem „Gościa Niedzielnego” rozmawia Cezary Sękalski.

Jaka jest, według Pana, najważniejsza dzisiaj misja mediów?
 
Medium, jak sama nazwa wskazuje, jest pośrednikiem, który pozwala nam zrozumieć otaczający świat. Wiadomo bowiem, że każdy z nas nie potrafi samodzielnie, osobiście i bezpośrednio wszystkiego poznać i zrozumieć. Jesteśmy niejako na media skazani. Każdy, kto myśli, że bez mediów da sobie radę i może w ten sposób funkcjonować, błądzi. Chyba że przyjął jako drogę życiową izolację od świata i żyje w jakimś zamkniętym klasztorze... Jeśli jednak funkcjonuje w społeczeństwie, pracuje, próbuje działać publicznie, jest skazany na korzystanie z mediów.
 
Ich misją jest opisywanie i tłumaczenie świata w sposób maksymalnie transparentny i przejrzysty. Od razu trzeba jednak dodać, że zadanie to dziś realizują w stopniu niewielkim i używają swojej mocy nie zawsze w odpowiedni sposób.
 
Trzeba zatem zapytać, czy media w naszym kraju dążą do ukazywania prawdy?
 
Myślę, że niektóre tak. I zawsze przy takich okazjach powtarzam, że nie należy generalizować. Nie wszystkie media kłamią, manipulują, oszukują — są ze swej natury złe. Na pewno sytuacja w ostatnich latach bardzo się zmieniła (w przypadku pewnych mediów na gorsze). Można też znaleźć takie, które są dużo lepsze. Dlatego teraz, jak nigdy wcześniej, ważną rolę odgrywa wolna wola człowieka i jego świadomy wybór tych mediów, z których chce korzystać.
 
Nieszczęście polega jednak na bierności bardzo wielu ludzi. Takie osoby są idealnym — przepraszam za wyrażenie — „materiałem” do manipulowania i wytwarzania pewnych nawyków i złych zachowań. Bo jeśli ktoś wykazuje odrobinę dobrej woli i chce być dobrze poinformowany, w tej chwili naprawdę jest to możliwe.
 
Istnieje bardzo dużo mediów, które rzeczywiście kierują się prawdą i uważają, że dotarcie do niej jest możliwe. Istnieją też takie, które przyjmują założenie, że nie ma czegoś takiego jak prawda i w jej miejsce usiłują wcisnąć kategorię newsa. Na szczęście nie wszystkie redakcje tak uważają. Mówię to nie tylko jako redaktor katolickiego tygodnika, bo myślę, że jest też wiele świeckich mediów, które bardzo poważnie traktują swoją misję i pragną do prawdy dotrzeć, ponieważ uważają ją za naczelną kategorię w swojej działalności.
 
Czy można rozpoznać, które medium dąży do prawdy, a które szuka tylko faktów potwierdzających jego linię ideologiczną albo sprzyjających wąsko pojętym interesom?
 
Nie jest to łatwe. Na pewno dużą rolę odgrywa marka — co oczywiście zabrzmi nazbyt biznesowo. Ludzie często kierują się szyldem czy też opinią o danym medium. Istnieją tytuły, redakcje, które mają wieloletnie doświadczenie i wielokrotnie nie zawodziły, więc można na nich polegać. Natomiast w przypadku nowych mediów warto zawsze sięgać do różnych źródeł danej informacji, najlepiej takich, które na daną sprawę patrzą z różnych punktów widzenia. Wtedy  możemy zweryfikować pewne fakty. Oczywiście wiadomo, że jedni mają tendencję, aby iść zanadto w lewo, inni w prawo, ale czytanie informacji przynależnych do różnych opcji nie musi powodować, że poczujemy się kompletnie zagubieni. Jeśli oglądamy jakiś fakt z różnych stron,  jesteśmy w stanie rozpoznać prawdę. 
 
Dodatkowa trudność polega na bezkrytycznym przyjmowaniu informacji z mediów, które wyznają podobne do naszych wartości albo sprzyjają tej samej opcji politycznej. Nie jest to dobre również z tego względu, że istnieje ryzyko filtrowania rzeczywistości i odrzucania informacji, które są dla nas nieprzyjemne. Wtedy mamy tendencję do zamiatania pod dywan danej informacji albo tłumaczenia potknięć ulubionych polityków czy też ludzi Kościoła (mamy przecież naturalną skłonność do tego, że kibicujemy Kościołowi i jego przedstawicielom). Takie filtrowanie jest niebezpieczne, ponieważ może prowadzić do zamazywania prawdy.

Dziś częściej niż o poszukiwaniu prawdy mówi się o narracji będącej swoistym odczytaniem i komentowaniem faktów: każda redakcja ma swoją optykę i po swojemu opisuje świat. Czy istnieją narzędzia pomocne w odczytaniu czyja narracja jest bliższa prawdy?
 
Samo pojęcie narracji bardziej pasuje do marketingu politycznego niż do dziennikarstwa. Już sam fakt, że jakieś medium ma swoją narrację, opowiada nam jakąś historię, przesuwa nas ze sfery faktów w rejon pewnej perswazji albo formacji (możemy to w różny sposób nazywać) i  świadczy o znikomej przydatności danego narzędzia do pełnego opisu rzeczywistości. Więc jeśli szukamy dobrych narzędzi, powinniśmy się starać wybrać takie medium, w którym informację wyraźnie oddzielono od komentarza, gdyż te dwie rzeczywistości są dziś mieszane w sposób bardzo niebezpieczny. W wielu gazetach coraz trudniej znaleźć czystą informację, a jest gros tekstów, które mówią o tym, co o danej sprawie mamy myśleć.
 
Dodatkowa trudność polega na tym, że dziś funkcjonujemy w świecie mediów tożsamościowych, czyli takich, które są skierowane do ludzi o bardzo określonych poglądach i konkretnej tożsamości. Z tego powodu przesuwamy się w sferę zupełnie innego rozumienia znaczenia mediów i ich zadań.
 
1 2  następna
Zobacz także
Łukasz Serwiński
Zstąpienie do Otchłani ma wiele znaczeń, które ze sobą harmonizują. Uniżenie Chrystusa, a wiec też swego rodzaju solidarność ze śmiertelnymi, to jedno z nich. Św. Tomasz mówi o tym wprost, stawiając „zarzut” , że wydaje się to niegodne, by Syn Boży, Ten który mówi, że jest Życiem, zstępował do Otchłani – to tak jakby Światło zstępowało w środek ciemności. Należy jednak pamiętać, że to zaledwie jedna część prawdy. 

O trudnej teologii zstąpienia do piekieł z bratem Piotrem Świerszczyńskim OP rozmawia Łukasz Serwiński.
 
dr Piotr Kwiatek OFMCap
Porażka nie oznacza przegranej ani tym bardziej katastrofy, a raczej tymczasową trudność na drodze do realizacji wyznaczonych celów. Thomas Edison przy kolejnych nieudanych próbach pracy nad żarówką miał podobno powiedzieć: „Nie poniosłem porażki. Po prostu odkryłem 10 000 błędnych rozwiązań”. Te słowa można odnieść do codziennych przegranych. Nie są one wyłącznie dowodem słabości czy niemocy. Mogą stać się źródłem nowych możliwości, nakłonić do pójścia inną drogą – może nawet lepszą od poprzedniej – do wyznaczonego wcześniej celu. 
 
ks. Paweł Bortkiewicz TChr
Nie wszystko, co odmienne, należy zawsze tolerować. Przeciwnie, istnieją całe zakresy spraw i zjawisk, które domagają się jednoznacznego sprzeciwu. Nie ma i nie może być zgody co do tego, że nig­dy nie wolno użyć siły w zwalczaniu cudzych poglądów. Przeciwnie, siła rażenia tych poglądów może być taka, że domaga się wręcz użycia siły...
 

___________________

 reklama
Działanie dobrych i złych duchów
Działanie dobrych i złych duchów
Krzysztof Wons SDS