logo
Piątek, 19 kwietnia 2024 r.
imieniny:
Alfa, Leonii, Tytusa, Elfega, Tymona, Adolfa – wyślij kartkę
Szukaj w
 
Posłuchaj Radyjka
kanał czerwony
kanał zielony
 
 

Facebook
 
Drukuj
A
A
A
 
Joanna Gorecka-Kalita
Kiedy rycerz umiera
List
 



 
 W dzisiejszych czasach mamy do czynienia ze swoistym rozdwojeniem w podejściu do śmierci. Z jednej strony rzeczywistość medialna epatuje nas nieustannie obrazami przemocy, które czynią śmierć zbanalizowaną, niejako popkulturową. Z drugiej strony w naszej rzeczywistości codziennej, prywatnej, śmierć jest właściwie nieobecna, wstydliwie spychana na margines. Można by rzec, że śmierć zastąpiła seks w roli kulturowego tabu: wszak walczymy o nieustające zachowanie młodości, nie wypada nawet się zestarzeć, a co dopiero umrzeć!
 
Śmierć jest czymś niestosownym, towarzyskim nietaktem. Staramy się ją zamieść pod dywan i wypchnąć poza zwyczajne ramy naszej egzystencji: umieramy w szpitalnej sali, w otoczeniu fachowego personelu, a nie wśród bliskich, umieramy bez pożegnania. Po śmierci zmarły przekazywany jest fachowcom z zakładu pogrzebowego, którzy oddadzą mu - oczywiście ograniczoną do niezbędnego minimum - posługę, będącą dawniej w gestii rodziny. Nawet okazywanie rozpaczy czy żałoby nie jest w dobrym tonie - no, chyba że jest to żałoba po ikonie popkultury, takiej jak np. księżna Diana! Ten ostatni przykład jest dobrą ilustracją społecznej neurozy, którą takie rozdwojenie musi rodzić: nasza potrzeba rytuału znajduje ujście w aktach zbiorowej histerii, podczas gdy śmierć naszych bliskich jest dyskretna, niemal wstydliwa - co najwyżej zasilimy potem budżet psychoterapeutów, którzy w zaciszu gabinetu pomogą nam przeżyć żałobę… Naprawdę, chyba w żadnej innej dziedzinie nie jesteśmy tak odlegli od średniowiecza.
 
Memento mori
 
Śmierć w średniowieczu kojarzona jest najczęściej z maksymą memento mori, wizją danse macabre, w której odrażające kościotrupy zapraszają do śmiertelnego tańca przedstawicieli wszelkiego wieku i stanu, z wstrętną kostuchą z naszej rodzimej „Rozmowy Mistrza Polikarpa ze śmiercią", której „upadł (...) kawał nosa". To jednak tylko część prawdy, a właściwie całkowita nieprawda w odniesieniu do całego średniowiecza. Ta uteatralniona, makabryczna wizja rodzi się w „jesieni średniowiecza", a więc w czasach Wojny Stuletniej i straszliwych zaraz, które wyzwalały rozmaite histerie religijne; w epoce zwanej niekiedy „średniowiecznym barokiem". XVI w., ze swą wyjątkową skłonnością do makabry, przyda z kolei śmierci niezdrowej, erotycznej konotacji. Śmierć w dobie wczesnego i klasycznego średniowiecza - a więc w XI-XIII w. - jest całkowicie odmienna, pozbawiona histerii i niezdrowej fascynacji, niejako naturalna. Sławny historyk-tanatolog Philippe Aric`s nazywa ją „śmiercią oswojoną".
 
Dziś mówimy, że ktoś miał „dobrą śmierć", jeśli np. umarł we śnie; dobra śmierć to ta, która nie jest poprzedzona cierpieniem, w pewnym sensie „śmierć w znieczuleniu ogólnym". Dla człowieka średniowiecza taka śmierć byłaby straszliwa, w pewnym sensie byłaby karą Bożą. Tu dotykamy pierwszej zasadniczej różnicy: śmierć jest czymś, do czego należy się przygotować; powinno się mieć świadomość jej zbliżania się. Człowiek powinien w tym zakresie być panem śmierci i jej okoliczności. Stara modlitwa, do dziś obecna w Kościele, mówi: A subitanea et improvisa morte, libera nos, Domine! -  „Od nagłej i niespodziewanej śmierci wybaw nas, Panie!" W literaturze średniowiecznej ta nagła i niespodziewana śmierć, zwana też śmiercią gwałtowną (łac. mors repentina), staje się najczęściej udziałem czarnych charakterów (odmiennie niż w dzisiejszych filmach sensacyjnych: „zły" musi poczuć, że umiera, to dopiero jest właściwa kara). Walczący z chrześcijanami Saraceni giną na ogół na miejscu od ciosu miecza, podczas gdy chrześcijanie, otrzymawszy podobny cios, mają prawo do uczciwej agonii. Podobnie gdy Tristan trafia strzałą z łuku wyjątkowo perfidnego barona, ten umiera… nim zdąży zawołać: „Spowiedzi!".
 

 
 
1 2 3  następna
Zobacz także
Jolanta Tęcza-Ćwierz
Temat samobójstwa jest pytaniem o życie i śmierć, o sens życia i śmierci, o drogę człowieka przez życie. Człowiek rzadko zastanawia się nad sensem swej egzystencji. Tempo życia zmusza nas do nieustannego pośpiechu. Nie mamy czasu snuć refleksji na egzystencjalne tematy. Dopiero śmierć bliskiej nam osoby, chwila rozczarowań i niepowodzeń życiowych lub proces starzenia się skłaniają nas do zastanowienia nad sensem życia, zabieganiem o dobra doczesne, staraniami o doskonalenie siebie. Śmierć jawi się jako najbardziej przerażająca pustka...
 
Jolanta Tęcza-Ćwierz
Współczesne rodziny stają przed ekonomiczną presją świata. Wartości związane z zarabianiem pieniędzy są przedkładane nad czas, który rodzice mogliby poświęcić swoim dzieciom. Podstawę wartości zaczyna tworzyć indywidualizacja, tolerancja oraz pomnażanie dóbr materialnych, pertraktowanie i negocjowanie przyjaźni i miłości. W relacjach pomiędzy członkami rodziny pojawia się chłód emocjonalny, zaczyna brakować relacji słownej, następuje ograniczenie przynależności małżonków, które ma swoje odzwierciedlenie w postaci rozwodów, postępującej agresji, przemocy, nienawiści i niechęci...
 
ks. Edward Data CSMA
Bł. Pawła VI nie zrażony krytyką mediów powrócił do problemu istnienia i działania Szatana podczas audiencji generalnej 15 listopada 1972 roku. Postawił wtedy pytanie: „Jakie są dzisiaj najważniejsze potrzeby Kościoła?”. I odpowiedział: „Jedną z najważniejszych potrzeb Kościoła jest obrona przed tym złem, które nazywamy Demonem”. 
 

___________________

 reklama
Działanie dobrych i złych duchów
Działanie dobrych i złych duchów
Krzysztof Wons SDS