logo
Sobota, 20 kwietnia 2024 r.
imieniny:
Agnieszki, Amalii, Teodora, Bereniki, Marcela – wyślij kartkę
Szukaj w
 
Posłuchaj Radyjka
kanał czerwony
kanał zielony
 
 

Facebook
 
Drukuj
A
A
A
 
Rafał Sulikowski
Katolik na kozetce - psychiatra u spowiedzi
materiał własny
 


Konfesjonał czy kozetka?

Coraz więcej ludzi w Polsce nie wstydzi się przyznać, że chodzi do analityka. Coraz więcej ludzi wstydzi się jednak wyznać, że uczęszcza do tradycyjnej spowiedzi, jaką Kościół nakazuje przynajmniej w okresie Wielkanocnym. I coraz więcej rezygnuje ze spowiedzi, zamieniając konfesjonał na kozetkę, zgodnie z modą, która nadeszła, jak wiele innych dobrych i złych rzeczy z Zachodu. Tam właśnie w dobrym tonie jest powiedzieć w czasie bankietu, że ma się "swojego" analityka.

Tymczasem sprawa ma się z perspektywy głęboko wierzącego zupełnie prosto: żaden nawet genialny analityk nie zastąpi spowiedzi. I żaden nawet najbardziej święty spowiednik nie zastąpi fachowej terapii, jeśli taka jest potrzebna i wskazana. Jednak najgorzej jest, gdy spowiedź zastępuje się kozetką niż na odwrót. Ponieważ lepiej dla dobra wiecznego człowieka jest, jeśli nie trafi do analityka (choć dziś to prosta kwestia, bo w każdym mieście jest mnóstwo gabinetów) niż żeby zaniedbał nadszarpnięty grzechami kontakt z Bogiem.

Kiedy problemy duchowe sprowadza się do psychicznych, okazuje się, że momentalnie ginie gdzieś przede wszystkim zdrowe poczucie grzechu. Pojawiają się najwyżej "błędy", które koryguje terapeuta, sięgając do wczesnego dzieciństwa czy burzliwego okresu dojrzewania. Czasami do terapeuty trafiają pary, także legalne małżeństwa katolickie. Poczęstowani na dzień dobry obowiązkowym agnostycyzmem (psychiatra "musi" założyć, że Bóg nie istnieje – zgodnie z pozytywistycznym, przestarzałym aksjomatem poznawczym!), często poprawiają swoje życie doczesne, lecz cierpi na tym ich życie wieczne.

Terapeuta czy ksiądz?

Nie powinno się mieszać spowiedzi i terapii: spowiedź to nie psychoterapia, a terapia to nie żadna świecka spowiedź. Żaden terapeuta nie ma władzy odpuszczania win, które są często nieuświadomione, zatajone czy nie wyznane, będąc także nieświadomą przyczyną "problemów". Spowiedź ma przywrócić harmonię z Bogiem, utraconą przez grzech. Jeśli przy tym odpuszczeniu win poprawia się równocześnie jakość życia z innymi, to dobrze, jednak nie to jest celem spowiedzi jako sakramentu pokuty. Celem sakramentu pokuty jest przywrócenie penitenta do życia w łasce uświęcającej. Tylko tyle? Powiem: aż tyle! Bo nie życie doczesne jest celem, lecz drogą i to bolesną drogą, pełną cierni do życia wiecznego.

Coraz więcej kapłanów ma zresztą wykształcenie psychologiczne (np. jezuici), mogą tedy spowiednicy zalecić terapię świecką, jeśli zachodzi potrzeba, jednak powinno się zachować nadal priorytet sakramentu pokuty przed wszelkiego rodzaju terapią. Katolik może pójść do terapeuty (wielu księży ma takie uprawnienia), tak, jak wierzący psychiatra (jest ich wbrew pozorom niemało) powinien dbać o swoje życie w łasce – korzystać z trybunału Miłosierdzia jako jedynego miejsca przywrócenia zachwianej harmonii życia wewnętrznego.

Lekarstwo na chorobę ducha

Tymczasem wielu penitentów traktuje spowiedź jako szybko działający środek na poprawienie nastroju. Odciążenie z balastu win, czasem wieloletnich, może rzeczywiście przejawiać się odczuwalnie jako ulga, lekkość serca, radość, której dawno już nie było. Jednak z moich doświadczeń wynika, że spowiedź nie tylko nie daje natychmiastowej ulgi, ale łaska pracuje w ten sposób, że właściwie bywa niemal odwrotnie: przebaczenie zaczyna drążyć duszę, i nastrój może chwilowo nawet się pogorszyć. Rzeczywiście jest spowiedź lekarstwem na chorobę śmiertelną ducha – grzech, dlatego tak jak w ciężkiej chorobie, może na krótko przed pełnym powrotem do zdrowia zdarzyć się pogorszenie. Ta paradoksalna rzeczywistość bywa trudna – jak to? przecież byłem u spowiedzi? czemu dalej czuję się źle? I wielu wtedy zarzuca spowiedź, idzie do analityka, szukając poprawy nastroju. Bywa jeszcze gorzej – dostaje receptę na lek antydepresyjny – bo trzeba szybko być znowu w pełnej formie, wszak czekają nowe projekty w pracy, nauka na studiach nie może czekać. To najgorsze z możliwych wyjść – pigułka szczęścia, opisana wielokrotnie w prasie (słynny Prozac), która ma nawet usuwać nieśmiałość! Tak, jakby nieśmiałość była chorobą!

 
1 2 3  następna
Zobacz także
Stefan Wilkanowicz
Od dłuższego czasu obserwuję narastanie plagi bezrobocia na całym świecie - i nie tylko bezrobocia lecz także ekonomicznej, kulturowej i społecznej degradacji (wykluczania z życia społecznego) coraz szerszych kręgów ludzi w wielu krajach. I coraz bardziej jestem przekonany, że bezrobocie nie jest problemem jedynie ekonomicznym lecz cywilizacyjnym, jednocześnie globalnym i lokalnym...
 
ks. Marek Dziewiecki, Dorota Mazur
Coraz częściej zdarzają mi się sytuacje, w których ktoś przychodzi do mnie jako do psychologa, gdyż sądzi, że potrzebuje porady psychologicznej. Tymczasem w trakcie rozmowy odkrywa, że najbardziej potrzebuje... spowiedzi. Spowiedź to nie tylko żal za grzechy czy ich wyznanie. To święto odzyskanej godności i miłości...
 
Ks. dr Adam Sycz
Ktoś może cały swój majątek, dom, samochód z garażem dać potrzebującym. Ktoś inny, żeby jego gest nie był tylko aktem jednorazowym, zakłada fundację. Ktoś wynalazł penicylinę, by ludzie nie umierali na gruźlicę. Rzeczy te służą, choć trudno jest ocenić, ile w tym wszystkim jest miłości, a ile interesu...
 

___________________

 reklama
Działanie dobrych i złych duchów
Działanie dobrych i złych duchów
Krzysztof Wons SDS