logo
Czwartek, 05 grudnia 2024 r.
imieniny:
Kryspiny, Norberta, Sabiny, Geralda – wyślij kartkę
Szukaj w
 
Posłuchaj Radyjka
kanał czerwony
kanał zielony
 
 

Facebook
 
Drukuj
A
A
A
 
Krzysztof Wons SDS
Jonasz i ja. O świętości inaczej
Magazyn Salwator
 
fot. Gabriel Dizzi | Unsplash (cc)


Zapisane w Biblii historie o Bogu i człowieku są natchnione i ciągle trwają. Nie są jedynie historiami sprzed tysięcy lat. Dzieją się dzisiaj. Tak jest między innymi z historią Jonasza. Warto przeczytać i przemodlić Księgę Jonasza, aby uwierzyć, że miasto łajdaków może zamienić się w miasto świętych. Mogę w niej odnaleźć siebie z moją historią życia, z moim niedowiarstwem, z moim buntem i ...z "wielkimi oczami Jonasza", na widok których, co - "nie do wiary!" - nawracają się.

 

Historia Jonasza pomaga mi także uznać, że jeszcze nie jestem święty i uczy jak odrzucić swój grzech bez odrzucania siebie. Przypomina, że Bóg daje mi "licencję" na czas wychodzenia z moich słabości i że ja również powinienem dać czas sobie i innym.

 

Uciekanie przed Bogiem

 

To prawdziwy paradoks. Droga do świętości zaczyna się od ucieczki przed Bogiem. Jonasz, gdy usłyszał, czego chce od niego Bóg, postanowił ratować się ucieczką. To, czego oczekuje od niego Jahwe, wydaje mu się bezsensowne. Dlaczego ma się udać do Niniwy? Dlaczego ma być dobry dla łajdaków? Dlaczego ma się nimi przejmować? Dlaczego mają zakłócać jego spokojne życie? Dlaczego... dlaczego...? Przecież i tak się nie zmienią. Woli raczej wyjechać. Możemy sobie wyobrazić przeżycia Jonasza i jego wewnętrzną walkę. Aby zagłuszyć wołanie Boga, ucieka "daleko od Jahwe" - do Tarszisz. Zmaganie i ucieczka nie były obce świętym, których Kościół kanonizował.


Czy w moim życiu nie jest podobnie? Czy słyszę Boga? Czy to, co mówi do mnie, ma jakieś znaczenie? A może uciekam jak Jonasz. Czy jestem przekonany, że w życiu warto być dobrym? Jonasz miał swoje Tarszisz, w którym próbował ukryć się przed Bogiem i "tymi" z Niniwy. Czy i ja nie odszedłem "daleko od Boga", czy nie uciekam od ludzi? Co jest moim "Tarszisz", w którym się chowam, uciekam przed zaangażowaniem w życie?

 

Bóg wyciąga "z dna"

 

Ucieczka Jonasza przed Bogiem staje się dla niego początkiem nieszczęść, a nieszczęścia początkiem błogosławieństwa. Sam będąc nieszczęśliwy, staje się powodem nieszczęścia innych. Uciekał, ...aż w końcu znalazł się "na dnie". Ale Jonasz miał także swoje "trzy dni", w których zrozumiał, że uciekając przed Bogiem, ucieka przed sobą. Otarł się o śmierć. Ale gdy był "na dnie", spotkało go błogosławieństwo. Bóg wyciągnął go z otchłani zagubienia.


Czy miałem takie "trzy dni", które zmieniły mnie i moje życie? Czy mógłbym teraz modlić się jak Jonasz: "Gdy gasło we mnie życie, wspomniałem na Pana, a modlitwa moja dotarła do Ciebie"? Jak wyglądałaby moja modlitwa do Boga w tej chwili - w moim obecnym stanie ducha? Spróbuję napisać mój psalm... i zachowam go dla siebie, jak zachował się psalm Jonasza.

 

Świętość jest możliwa także w Niniwie

 

Jonasz chociaż słucha Boga nie staje się wcale doskonały. Idzie do Niniwy, "bo musi". Nie jest przekonany, czy to, co robi, jest słuszne. Idzie wewnętrznie zbuntowany. Dlaczego Bóg przebacza łajdakom? Czy nie powinni "dostać za swoje"? Niech umierają tak, jak żyli. Jonasz jest wściekły na Niniwitów ...i na Boga. Być może jest bardziej poraniony niż "tamci". Bóg cierpliwie uczy Jonasza nowego patrzenia na świat, na ludzi i na siebie: Bóg może zbudować nowe życie także "na popiele". Tak się stało. Powoli miasto grzechu zamienia się w miasto nawrócenia i przebaczenia.

 

Kiedy wracam do domu, do miejsc codziennego życia i czuję się jak Jonasz, który "wlecze się" do Niniwy i nie mam nadziei "że tam może się jeszcze cokolwiek zmienić", warto wtedy przypomnieć sobie tego zwyczajnego Proroka i pomyśleć, że jeśli będę chciał, nawrócenie rozpocznie się już teraz - ode mnie, od mojego serca. Reszta należy do Boga. Jeśli uda Mu się zmienić moje jonaszowe serce, będzie mógł także zmieniać "Niniwę", do której mnie posyła. Ważne, żebym nie uciekał. A jeśli nawet, to żebym pozwolił się Mu odnaleźć. On znajdzie mnie nawet "na dnie" - jak wielu innych, którzy później zostali świętymi.

 

Krzysztof Wons SDS
Magazyn SALWATOR
www.salwator.com

 
Zobacz także
Krzysztof Osuch SJ
Człowiekowi bardzo trudno przychodzi zawierzyć siebie Bogu! Jest to bodaj największy brak (upadłej i skażonej natury) i to on czyni nasze życie na ziemi trudnym. Niestety, wciąż pozostajemy mali i słabi, gdy chodzi o całkowite uwierzenie i zaufanie naszemu Panu i Stwórcy. To dlatego przede wszystkim nasze życie jest ciężkie! Inne ciężkie „rzeczy” i wszelkie przytłaczające nas troski są wtórne… 
 
Dariusz Piórkowski SJ

Wierność ma dwa oblicza. Nie można oddzielać Abrahama, który odważa się prawować z Bogiem w przypadku Sodomy i Gomory, od Abrahama, który bez najmniejszej obiekcji i w milczeniu wypełnia wolę Jahwe, godząc się na ofiarę ze swojego syna. Czy tak nie jest w naszym życiu? Przeżywamy czas, kiedy wierność domaga się milczącego przyzwolenia, czyli zaufania. 

 
ks. Jacek Poznański SJ
Niepewności osłabiają naszą umiejętność oddania się Bogu pełniej i z radością. Dlatego nie można pozostawić ich samym sobie. Tak, powątpiewanie jest często bardzo szczere. Ale można czasem odnieść wrażenie, że tak naprawdę dobrze nam z wątpliwościami, bo stanowią obronę naszego egoizmu, stanowią wymówkę dla braku zaangażowania. I nieraz na wpółświadomie sami przyczyniamy się do ich rozrostu.
 

___________________