logo
Sobota, 20 kwietnia 2024 r.
imieniny:
Agnieszki, Amalii, Teodora, Bereniki, Marcela – wyślij kartkę
Szukaj w
 
Posłuchaj Radyjka
kanał czerwony
kanał zielony
 
 

Facebook
 
Drukuj
A
A
A
 
ks. Ryszard Nowak
Jak długo się modlić?
Wieczernik
 


Krótko, ale prawdziwie

Pamiętam, jak pewien jezuita modląc się przed konferencją, którą miał wygłosić, ograniczył ją do bardzo krótkiej chwili milczenia i słów „Marana tha! Amen!”. Zaskoczyło mnie, że tak krótko, ale i to, że to naprawdę była modlitwa...

Jak długo się modlić, aby osiągnąć dobrą jakość modlitwy? Aby od­powiedzieć na to pytanie, należy wpierw uświadomić sobie, co to znaczy, że modlitwa jest „jakościowo” dobra oraz czy owa „doskonałość” modlitwy jest celem samym w sobie, czy też jedynie środ­kiem do innego celu.

Dotykamy tu bardzo złożonej rzeczywistości, gdyż osiągnięcie świętości jest wspólnym celem zarówno modlitwy jak i pozostałych elementów wzrostu życia chrześcijańskiego, takich jak relacja do Słowa Bożego, ży­wy udział w liturgii i życiu wspólnoty przez świadectwo służby i przemiany życia.

Modlitwa człowieka jest więc tylko jednym z komponentów składają­cych się na dążenie do osiągnięcia doskonałości na wzór Ojca Niebie­skiego. Stawiając pytanie o zależność czasu i owocności trwania przed Bogiem, wydaje się, że trzeba koniecznie uwzględnić komplementarną obecność pozostałych czynników, które sprawiają, że modlitwa podnosi jakość naszego życia. Oprócz czasu trzeba tu wskazać na miejsce, treść i formę oraz osobiste zaangażowanie modlącego. Wszystkie one razem we wzajemnej harmonii decydują o jakości dialogu i spra­wiają jego owocowanie w życiu.

Od­powiedź na zaproszenie Słowa

Modlitwa jest najbliższym wyrazem wiary, to prosta, naturalna od­powiedź na zaproszenie Słowa. Ten podstawowy dialog jest także jednym z pierwszych mierników wiary człowieka; można wręcz zaryzykować stwierdzenie, że jeśli ktoś się nie modli to po prostu nie wierzy, bo jeśli wierzy to nie może przestać prowadzić ożywczego dia­logu z Bogiem.

Fakt modlitwy w życiu człowieka jest podstawą do rozwoju i pogłębienia życia we­wnętrznego. Najczęściej punktem wyjścia w tej drodze wzrostu jest pacierz, jakiego uczy­my się w dzieciństwie, a który potem, z czasem „dorośleje” przez treść wypowiadanych formuł. I bywa nierzadko, że na tym się poprzestaje, sprowadzając modlitwę do „skodyfikowanego” zestawu powtarzanych codziennie rano i wieczorem słów. Chcąc po­głębić swoją relację z Panem Bogiem, trzeba jednak „opuścić” ten bezpieczny, dobrze znany te­ren pacierza i wsłuchać się w to, co „tu i teraz”, mówi Duch Święty, zapraszając do Bo­żego spojrzenia na kontekst własnej codzienności.

Równolegle następuje tu ważny moment kształtowania się nowej jakości myślenia i wypływających z niego postaw. Dokonuje się swoisty przełom – przejście od religijności do wiary. Pewien obyczaj, tradycja, przyzwyczajenie – zmienia się w odkrywanie wez­wania do życia w wierze... Technika, poprawność „porządnego życia” zostaje prze­mie­niona w zgodę na nieprzewidywalność wezwań Bożego Ducha; ich żywiołem staje się właśnie czas, spędzony na dialogu serca Bożego z sercem człowieczym.

Gdy czas przestaje się liczyć

Myśląc o modlitwie osobistej, chcemy ją rozumieć tak, jak ów dialog rozmiłowanych w Pieśni nad pieśniami – to czas wzajemnego wyrażania miłości, w której czas przestaje się liczyć. Tutaj potrzeba też klimatu intymności, dlatego modlitwa jest wyj­ściem poza obóz spraw codziennych, to ów biblijny Namiot Spotkania – zazdrośnie strzeżony przez obłok stojący u wejścia, to stawanie twarzą w twarz, z przekonaniem, że Ten, wobec kogo staję mówi mi: „znam Cię po imieniu i jestem Ci łaskawy” (Wj 33,12). To jak w tej izdebce,  o której mówił Pan Jezus, trzeba drzwi zamknąć na klucz, stanąć wobec  i przyjąć miłujące spojrzenie, bo modlitwa to bardziej harmonia serc niż wielość wypowiedzianych słów. Pan Jezus wprost uczy nas, mówiąc: „na modlitwie nie bądźcie gadatliwi jak poganie. Oni myślą, że przez wzgląd na swe wielomówstwo bę­dą wysłuchani” (Mt 6,7). Co zatem trzeba robić, jak się modlić?

 
1 2  następna
Zobacz także
ks. Radosław Warenda SCJ
Bóg tak umiłował to, co stworzył, że nie chce, by zostało to zniszczone (potępione, czyli oddzielone od Niego), pragnie dla człowieka szczęśliwej wieczności. Wieczności pełnej Niego samego. Oczywiście do takiego stanu szczęśliwości trzeba dojrzeć. Czyściec jest właśnie stanem dojrzewania do wieczności, po przejściu którego mamy stać się zdolnymi do bycia partnerami w miłości wobec Boga.
 
Irena Świerdzewska

Serce człowieka nie znosi pustki. Każdy z nas jest powołany do miłości: małżeńskiej i rodzicielskiej, duszpasterskiej w przypadku kapłanów, konsekrowanej, miłości bliźniego dla tych, którzy pozostali bezżenni. Kiedy miejsce miłości do Boga i do drugiego człowieka zaczynają zajmować sukces, kariera, hobby, inne osoby, zaczynamy powoli oddalać się od samych siebie, od miłości, od wierności, którą przyrzekaliśmy. Zaczyna się równia pochyła.

 

– Wystarczy nie robić nic, aby kryzys w naszym życiu stał się równią pochyłą – mówi s. Anna Maria Pudełko AP, w rozmowie z Ireną Świerdzewską

 
ks. Augustyn Kuczok SDS

Filozof grecki Diogenes powiedział: "We wszystkim co czynisz patrz na koniec." Człowiek nieraz zachowuje się jak dziecko zagubione w sercu pustyni. Odnalezione przez przypadkową karawanę koczowników, zapytane, skąd się tu znalazło, dokąd idzie - ze strachu, że już nigdy nie powróci do rodziców - nie potrafi dać właściwej odpowiedzi i mówi - nie wiem.

 

___________________

 reklama
Działanie dobrych i złych duchów
Działanie dobrych i złych duchów
Krzysztof Wons SDS