logo
Piątek, 29 marca 2024 r.
imieniny:
Marka, Wiktoryny, Zenona, Bertolda, Eustachego, Józefa – wyślij kartkę
Szukaj w
 
Posłuchaj Radyjka
kanał czerwony
kanał zielony
 
 

Facebook
 
Drukuj
A
A
A
 
Dariusz Kowalczyk SJ
Gdy wzywamy Pana...
Różaniec
 
fot. Amor Santo, Praying on knees | Cathopic (cc)


Nasza modlitwa powinna być prosta, gorąca i wytrwała. W modlitwie ważne jest, by Boga szukać, starać się Go usłyszeć, próbować Go poznawać i iść za Nim.

 

Jan Paweł II mówił w Rzeszowie w 1991 r. podczas IV pielgrzymki do Polski: "Chrześcijanami nazywamy się my wszyscy, którzy jesteśmy ochrzczeni i wierzymy w Chrystusa Pana. Już w samej tej nazwie jest zawarte wzywanie imienia Pańskiego". Z drugiej jednak strony mamy przykazanie Boże, które ostrzega: "Nie będziesz brał imienia Pana Boga twego nadaremno". Można więc wzywać imienia Bożego, w tym imienia "Jezus", w sposób niewłaściwy, a nawet szkodliwy.

 

Trynitarne imię Boga

 

Imię Jezusa pojawia się na kartach Nowego Testamentu ponad 100 razy. Przede wszystkim sam Chrystus wielokrotnie prosi swych uczniów, aby modlili się, nauczali i działali w Jego imię. "O cokolwiek byście prosili Ojca, da wam w imię moje" (J 16, 23, por. J 14, 13-14) - zapewnia nas Mistrz z Nazaretu. Piotr, postawiony razem z Janem przed Sanhedrynem, stwierdza dobitnie, że "nie dano ludziom pod niebem żadnego innego imienia, przez które moglibyśmy być zbawieni" (Dz 4, 12).


Św. Paweł natomiast oznajmia: "Albowiem każdy, kto wezwie imienia Pańskiego, będzie zbawiony" (Rz 10, 13).


Imię Jezusa jest ściśle związane z Bogiem Ojcem i Duchem Świętym. Chrystus, choć działa na swój niepowtarzalny sposób, nigdy nie działa sam czy też na własny rachunek, ale zawsze pełni wolę Ojca w Duchu Świętym. Na końcu Ewangelii Mateusza Jezus posyła swoich uczniów: "Idźcie więc i nauczajcie wszystkie narody, udzielając im chrztu w imię Ojca i Syna, i Ducha Świętego" (Mt 28, 19). A zatem imię Jezusa jest nierozerwalnie wplecione w trynitarne imię Boga. Kiedy modlimy się w imię Jezusa, to - nawet jeśli tego sobie nie uświadamiamy - nasza modlitwa dociera do Boga Ojca w Duchu Świętym. Imię Jezusa uobecnia Boga w Trójcy Jedynego.

 

Między zapomnieniem a lekceważeniem

 

W odniesieniu do imienia Jezusa trzeba wystrzegać się dwóch skrajności: z jednej strony zapomnienia, a z drugiej - lekceważenia. Zdarza się, że nawet wierzący tak żyją, jakby wymienianie imienia Jezus nie było ważne. A przecież to właśnie Jezus obiecał nam: "Ja jestem z wami przez wszystkie dni, aż do skończenia świata" (Mt 28, 20). A skoro tak, to jakże nie wymawiać Jego imienia? Z drugiej strony mamy tych, którzy nadużywają imienia Jezusa, jak w amerykańskich filmach, gdzie niekiedy wśród przekleństw pada słowo "Jesus". Najczęściej w takim zachowaniu nie ma złej woli, ale jest lekceważąca bezmyślność albo złe przyzwyczajenie.


Pomiędzy zapomnieniem a lekceważeniem jest wiele form właściwego, pobożnego i owocnego przyzywania imienia Jezus. Jedną z tych form są akty strzeliste, czyli krótkie wezwania typu "Jezu, pomóż!" albo po prostu "Jezu!". Już w Nowym Testamencie znajdujemy tego rodzaju modlitwy, z których najbardziej znaną jest wołanie niewidomego pod Jerychem:


"Jezusie, Synu Dawida, ulituj się nade mną!" (Mk 10, 47). Wielu wiernych czerpie z objawień s. Faustyny, powtarzając: "Jezu, ufam Tobie". Popularność zyskuje modlitwa ks. Dolindo: "Jezu, Ty się tym zajmij". Akty strzeliste można powtarzać wielokrotnie w ciągu dnia. Jeśli je jednak wymawiamy, trzeba pamiętać o tym, na co zwrócił uwagę Jan Paweł II we wspomnianej homilii w Rzeszowie.

 

Pełnienie Bożej woli

 

Jan Paweł II zestawia 2. przykazanie Dekalogu ze słowami Jezusa: "Nie każdy, kto mówi Mi: "Panie, Panie!", wejdzie do królestwa niebieskiego, lecz ten, kto spełnia wolę mojego Ojca" (Mt 7, 21). A zatem akty strzeliste, przywoływanie imienia Jezusa, nie mogą być jakąś swego rodzaju magią, zaklęciem, by wyjść z trudnej sytuacji, by się nam szczęściło. Wymawianie imienia Jezusa ma sens, jeśli towarzyszy mu szukanie, znajdowanie i pełnienie woli Bożej. Innymi słowy, przyzywamy Jezusa, by iść za Nim, a nie żeby Jezus szedł za nami.


Jan Paweł II wskazuje świętych, którzy wzywali Jezusa, bo chcieli budować na skale, na opoce, a nie na piasku własnych wyobrażeń. Wzywanie Jezusa tylko po to, by ten sprzyjał naszym planom, bez pytania o plany Boże, to właśnie wzywanie imienia Pańskiego nadaremno. Można by zatem powiedzieć, że akty strzeliste, w których wymieniamy imię Boże, imię Jezusa, to momenty, w których nastrajamy się na Boga. Bo jak mówił św. Ignacy Loyola, istotą postępowania ucznia Chrystusa jest to, aby w każdej sytuacji, w pocieszeniu czy w strapieniu, stawiać Bożą wolę w centrum.

 

Z powodu mego imienia

 

Ten, kto chce wzywać imienia Pana i pełnić Jego wolę, może narazić się na prześladowania. Jezus wszak zapowiedział swoim uczniom:


"Będziecie w nienawiści u wszystkich z powodu mego imienia" (Mt 10, 22). Ta zapowiedź sprawdzała się na różne sposoby we wszystkich pokoleniach. Można jednak oczekiwać, że największe prześladowania są jeszcze przed nami. Świat będzie szydził z imienia Jezusa, a jednocześnie zmuszał wszystkich do przyjęcia innego imienia: "Nikt nie może nic kupić ni sprzedać, kto nie ma znamienia - imienia Bestii" (Ap 13, 17).


A zatem wypowiadanie imienia Jezusa to nie tylko sposób na to, by otrzymać błogosławieństwo, lecz czasem także świadectwo, które może nas dużo kosztować. Jezus już zwyciężył świat (zob. J 16, 33), ale historia świata jeszcze się toczy, a szatan wciąż działa. I nastąpią czasy, kiedy będzie się wydawało, że zły duch zwycięża. Wtedy tym bardziej wołajmy ostatnimi słowami ostatniej księgi Biblii: "Przyjdź, Panie Jezu!" (Ap 22, 20).

 

Dariusz Kowalczyk SJ
Różaniec 1(835) styczeń 2022

 
Zobacz także
ks. Marcin Węcławski
Nie są ważne nasze zmienne odczucia, ważny jest osąd Boży: to, czy nasza modlitwa może podobać się Bogu. Dobra modlitwa jest wierna – to znaczy odmawiam ją codziennie; wytrwała – to znaczy nie ulegam zniechęceniu; pokorna – to znaczy pamiętam, że oto ja, grzeszny i ograniczony człowiek, stoję przed świętym i niepojętym Bogiem. 
 
Robert Więcek SJ

Miłujące Serce gotowe jest na cierpienie. Bóg wystawia się na ryzyko bycia zranionym. Stwórca ryzykuje, iż stworzenie Go odrzuci, gardząc Jego nieskończoną miłością. Bóg, wiedząc o tym, nie odsuwa się. Do końca objawia swoje umiłowanie. Nie zniechęca się. Jego Serce bije dla człowieka z miłości. W nie kończącym się refrenie: To jest Ciało moje za was wydane... To jest Krew moja za was wylana... (por. 1 Kor 11, 23-26).

 
Józef Augustyn SJ

W dzieciństwie chłopcy walczą o uwagę, życzliwość i przyjaźń swych ojców. Narzucają im się z różnymi drobnymi sprawami. One nie są dla nich ważne, to tylko pretekst, by zbliżyć się do taty, od czegoś zacząć rozmowę. A kiedy ojciec mówi: „Nie zawracaj mi głowy drobiazgami”, czują się odrzuceni, zranieni...

 

___________________

 reklama
Działanie dobrych i złych duchów
Działanie dobrych i złych duchów
Krzysztof Wons SDS