logo
Środa, 24 kwietnia 2024 r.
imieniny:
Bony, Horacji, Jerzego, Fidelisa, Grzegorza – wyślij kartkę
Szukaj w
 
Posłuchaj Radyjka
kanał czerwony
kanał zielony
 
 

Facebook
 
Drukuj
A
A
A
 
ks. Henryk Zieliński
Dlaczego Boże Narodzenie?
Idziemy
 


Nowe wyzwania

Główny nurt zachodniego świata kieruje nas dzisiaj nie w stronę negacji Boga, ale kusi życiem takim, "jakby Boga nie było".
 
Wcielenie Syna Bożego jako fakt historyczny jest dla nas dzisiaj sprawą o wiele ważniejszą niż kilka lat temu. W treści naszej wiary nic wprawdzie się nie zmieniło, ciągle najważniejszą prawdą wiary i najważniejszymi świętami są te, które nas wprowadzają w misterium Męki, Śmierci i Zmartwychwstania Chrystusa. Ale świat stawia dzisiaj przed nami nowe wyzwania. I na nie musimy dawać przekonującą odpowiedź światu i sobie samym. Przypominał o tym już św. Piotr: „Chrystusa miejcie w sercach za Świętego i bądźcie zawsze gotowi do obrony wobec każdego, kto domaga się od was uzasadnienia tej nadziei, która w was jest” (1P 3,15).
 
Czymże jest ta gotowość, jeśli nie reagowaniem na znaki czasu? Czasy, w których musieliśmy się bronić przed kwestionowaniem samego istnienia Boga czy historyczności Jezusa Chrystusa, mamy już chyba za sobą. Dzisiaj żaden poważny badacz istnieniu Chrystusa nie zaprzecza. Samo zaś istnienie Boga też jakby przestało być dla filozofów tematem, o który warto się spierać, skupili się bardziej na człowieku i na jego przeżyciach. Główny nurt zachodniego świata kieruje nas dzisiaj nie w stronę negacji Boga, ale – jak przestrzegał Jan Paweł II w 1991 roku – kusi życiem takim, „jakby Boga nie było”. Przed tym praktycznym ateizmem przestrzegał nas również w kończącym się Adwencie papież Franciszek.

Boga bezkolizyjnego wymyślił świat
 
Bóg, którego obraz próbuje się upowszechnić w budowanym właśnie „społeczeństwie otwartym”, ma być Bogiem bezkolizyjnym. Takim, w którego wiara nie będzie przysparzać między ludźmi konfliktów i sporów, bo o tym Bogu nie da się nic pewnego powiedzieć. Ów Bóg może być co najwyżej jakąś bezosobową Siłą Wyższą czy Architektem, który świat być może stworzył, ale obecnie nie ma z nim już nic wspólnego. Nie może być Bogiem objawiającym się człowiekowi w Biblii, a już absolutnie nie może być Bogiem Wcielonym. Wiara w społeczeństwie otwartym – jak pisze George Soros, twórca Instytutu Społeczeństwa Otwartego w USA i działającej u nas w tym samym duchu Fundacji im. Stefana Batorego – ma być konsekwencją naszego wolnego wyboru, a nie poznania prawdy absolutnej: „Jeśli rozpoznajemy, że nasza wiara jest wyrazem wyboru, a nie prawdy absolutnej, to bardziej prawdopodobne jest, że będziemy tolerować również inną wiarę i korygować naszą w świetle doświadczeń”. Wiara w takiego Boga „nie powinna nas zmuszać do przestrzegania określonych zbiorów zasad”. Każdy powinien mieć swojego Boga i swoją wiarę, która mu niczego nie dyktuje. Boga mamy sobie wybrać jak pluszaka w sklepie albo skroić go według własnych potrzeb. Skutkiem tego będą laicyzacja i praktyczny ateizm.

Nasz Bóg jest Emmanuelem
 
Boże Narodzenie tymczasem przypomina nam, że nasz Bóg jest Emmanuelem – Bogiem z nami. Nie jest on Bogiem obojętnym i dalekim, ale kochającym i bliskim. Nie przestaje troszczyć się o swój lud, pouczając go swoim słowem i prowadząc przez dzieje. A kiedy nadeszła przewidziana pełnia czasu, Syn Boży stał się człowiekiem i narodził się w Betlejem. Tak, Syn Boży miał ziemską matkę Maryję i jej obecność w historii zbawienia jest potwierdzeniem realizmu tajemnicy Wcielenia. Dzięki temu, że Syn Boży przyjął ludzkie ciało, mógł w tym ciele złożyć na krzyżu ofiarę za nasze grzechy. I mógł zmartwychwstać jako pierwszy z umarłych. To wszystko mamy zapisane! Wierzmy w fakty, a nie w urojenia. I wcale nie czujemy się zniewoleni, że ten, „który nam w wierze przewodzi i ją wydoskonala”, mówi nam, jak należy żyć. Bo On stał się jednym z nas i objawił nam swoją miłość od stajenki aż po krzyż.
 
Dlatego Boże Narodzenie, z Maryją, Józefem, pastuszkami, mędrcami i gwiazdą, świętujmy w tym roku szczególnie radośnie. Podkreślajmy ów historyczny i rodzinny kontekst Wcielenia, bo on potwierdza naszą wiarę. Śpiewajmy całym sercem kolędy. W te święta bądźmy szczególnie wrażliwi na siebie i na potrzebujących pomocy. Niech nasza świąteczna radość będzie także, jak mówi papież Franciszek, ewangelicznym świadectwem o Bogu, który naprawdę daje szczęście, bo daje nam całego siebie.
 
Żłóbek naszego Pana
 
Powszechna mobilizacja świata mediów i kultury masowej w obronie wołu i osła w bożonarodzeniowej stajence wiele mówi o częstym dzisiaj sposobie podchodzenia do chrześcijańskiej tradycji. Chociaż Benedykt XVI w książce o narodzeniu i dzieciństwie Chrystusa nie zabronił umieszczania w szopce tradycyjnych zwierzaków, a jedynie wskazał na pochodzenie i sens istniejącego zwyczaju, to z medialnych reakcji można było odnieść wrażenie, jakoby właśnie zakwestionował jedną z najbardziej fundamentalnych prawd wiary. Obecności wołu i osła w stajence wielu gotowych było bronić z nie mniejszą determinacją jak samego Dzieciątka.
 
Dobrze, że istnieje u nas jeszcze przewiązanie do szeroko rozumianej chrześcijańskiej tradycji. Choćby była ona tylko dalekim echem chrześcijańskich prawd wiary. Bo nawet zwyczaj ubierania choinek albo choinkopodobnych konstrukcji na placach miast, w centrach handlowych i szkołach współtworzy klimat społeczny, w którym jako chrześcijanie czujemy się bardziej swojsko, niż gdyby tego wszystkiego zabrakło. Przykład europejskich krajów i miast, w których jest to już formalnie zakazane, pokazuje, że trzeba cenić sobie nawet te drobne przejawy chrześcijańskiej cywilizacji i kultury. W tym znaczeniu dobrze, że u nas nawet niewierzący parlamentarzyści dzielą się w sejmie opłatkiem, że opłatek i sianko podaruje swoim wyznawcom nawet „Wyborcza”, chociaż zrobi przez to konkurencję proboszczom. I dobrze, że duszpasterzom chce się jeszcze u nas prześcigać w wymyślaniu świątecznych atrakcji mających przyciągnąć ludzi do kościołów.
 
Bożonarodzeniowym hitem ostatnich lat stały się tzw. „żywe szopki”, w których główną rolę odgrywają zwierzęta. Obok tradycyjnych wołu i osła, w „żywych szopkach” nie brakuje owieczek, królików, drobiu, a nawet egzotycznych wielbłądów i lam. Od świtu do zmroku kłębią się wokół nich tłumy małych i dużych mieszczuchów, dla których jest to jedna z niewielu okazji bliskiego kontaktu z naturą. Trwa swoista „adoracja”, choć zdarza się, że w „żywej szopce” nie ma nawet figury nowonarodzonego Jezusa. Przez całe świąteczne popołudnia potrafi być pusto przed figurką Dzieciątka Jezus w kościele i przed Najświętszym Sakramentem, a całą uwagę tłumu skupiają woły, baranki i osły.

Żłóbek to zapowiedź ołtarza
 
 
W tym miejscu bezcenne okazuje się wskazanie zawarte w książce Benedykta XVI. Nie chodzi przecież o pozbywanie się elementów chrześcijańskiej tradycji, ale o wykorzystanie ich w celu podprowadzenia człowieka do samej istoty wiary. Umieszczenie zwierząt w szopce, jak przypomina Benedykt XVI, ma bowiem znaczenie dydaktyczne. Bo jeśli, jak pisał Izajasz: „Wół rozpoznaje swego pana i osioł żłób swego właściciela”, to czyż ludzie nie powinni rozpoznać w Jezusie Chrystusie tego, który karmić nas będzie samym sobą? Jego żłóbek jest zapowiedzią ołtarza. Trzeba więc skorzystać z tej naturalnej mądrości zwierząt, aby od wołu i osła w szopce przejść do ołtarza, gdzie realnie czeka na nas Bóg, który dla nas stał się nie tylko człowiekiem, ale i zbawiennym pokarmem. 

ks. Henryk Zieliński
 
Zobacz także
ks. Andrzej Draguła
Wyobraźnia ma dwa zasadnicze odcienie. Najczęściej myślimy o niej jako o pewnej kreacyjnej zdolności do tworzenia nowych wyobrażeń. W ten sposób można sobie wyobrazić coś, co w materialnej rzeczywistości nie istnieje. Ale jest jeszcze druga funkcja wyobraźni: przywoływanie w myślach tego, co już zostało zobaczone i co pozostawiło ślad w pamięci. W akcie kontemplacji trzeba sobie na nowo wyobrazić to, co już niegdyś zostało zobaczone 
 
ks. Tomasz Jaklewicz
Zmartwychwstanie jest swego rodzaju punktem granicznym między ziemską rzeczywistością, a życiem samego Boga, między naszym światem a światem, który dopiero ma nadejść, odnowionym ostatecznie przez Bożą miłość. Nie da się udowodnić zmartwychwstania. Ono pozostaje w sercu tajemnicy wiary.

Chrystus Zmartwychwstał – Prawdziwie Zmartwychwstał Alleluja!
 
Agnieszka Kuryś
Czekając pół roku na paszport, dokładnie przerobiłem samouk języka włoskiego, gramatykę miałem więc w małym palcu. Na miejscu wprawiłem się w konwersacji, a w lecie pojechałem na dwa miesiące do parafii w Wersalu, na zastępstwo, żeby się francuskiego nauczyć. Pod koniec pobytu już dość swobodnie rozmawiałem. Rok później wróciłem do tej samej parafii.

Z Wiesławem Szymoną OP, tłumaczem m.in. dzieł Josepha Ratzingera-Benedykta XVI, rozmawia Agnieszka Kuryś
 

___________________

 reklama
Działanie dobrych i złych duchów
Działanie dobrych i złych duchów
Krzysztof Wons SDS