logo
Środa, 24 kwietnia 2024 r.
imieniny:
Bony, Horacji, Jerzego, Fidelisa, Grzegorza – wyślij kartkę
Szukaj w
 
Posłuchaj Radyjka
kanał czerwony
kanał zielony
 
 

Facebook
 
Drukuj
A
A
A
 
Jean-Charles Nault
Demon południa. Acedia - podstępna choroba duszy
Wyd Marianow
 


Utrzymana w prostym i bezpośrednim stylu książka oddaje do dyspozycji szerokiego odbiorcy owoce długich badań nad acedią. Autorem kierowała doskonała intuicja, że acedia dotyczy nie tylko zakonników, ale zagraża ludziom wszystkich stanów, w każdym wieku i w każdym miejscu. dotyka bowiem bezpośrednio relacji człowieka z innymi i z Bogiem oraz prowadzi wprost do podjęcia refleksji nad tym, co stanowi istotę życia..

 

Wydawca: Promic
Rok wydania: 2017
ISBN: 978-83-7502-637-5
Format: 136 x 205
Stron: 224
Rodzaj okładki:Miękka

 
Kup tą książkę  
  
 

 
Duchowość monastyczna bardzo wcześnie zainteresowała się tym złożonym i wieloznacznym zjawiskiem, jakim jest acedia. Duchowe lenistwo, smutek, utrata poczucia sensu, brak nadziei na osiągnięcie zbawienia i ogólne zniechęcenie sprawami Bożymi - wszystkie wymienione symptomy można objąć tym jednym słowem: acedia. To właśnie ona nierzadko skłaniała mnicha do opuszczania klasztornej celi i uciekania przed bliskością Boga, aby w tym czy innym miejscu szukać jakiejś kompensacji surowego życia, do którego zakonnik niegdyś czuł się powołany przez Boga. Psychologiczna wnikliwość i duchowa subtelność tych, którzy jako pierwsi zgłębiali to zjawisko - a zwłaszcza Ojców Pustyni, ze szczególnym uwzględnieniem Ewagriusza z Pontu - niechybnie musi zastanawiać nas współczesnych, którzy nawet jeśli nie znamy już samego terminu "acedia", to z całą pewnością odczuwamy jej groźne symptomy. Owej tajemniczej choroby ducha, grzechu monastycznego par excellence, z pewnością nie należy bowiem uważać za zjawisko z innej epoki czy dotyczące wyłącznie zakonników. Przeciwnie, zasadne wydaje się postawienie pytania: czy nie jest to realne zło naszych czasów?
 
Zobojętnienie, melancholia, przygnębienie, zniechęcenie, znużenie, znudzenie, niestałość, nadaktywność... Już tych kilka manifestacji "demona południa" wystarczy, by przekonać nas o aktualności zła, które odbiera człowiekowi zamiłowanie do życia i osłabia jego wewnętrzny dynamizm. Człowiek zdany na własne siły w końcu traci nadzieję, że zdoła odnaleźć sens życia i naraża się na popadnięcie w przeciętność, która jest jedynie symptomem odrzucenia jego własnej wielkości przybranego syna Boga.
 
Książka benedyktyńskiego zakonnika, ojca Jean-Charlesa Naulta, do której z radością piszę przedmowę, udostępnia szerokiemu odbiorcy owoc wieloletnich badań nad acedią. Opracowanie to ogromnie mnie zainteresowało i wiele mi wyjaśniło, gdy niegdyś towarzyszyłem jego powstawaniu. Autor miał doskonałą intuicję, że acedia, przed którą ostrzegała go formacja zakonna, dotyczy nie tylko mnichów, ale zagraża wszystkim stanom życia i dotyka bezpośrednio relacji każdego człowieka z Bogiem. W miarę prowadzenia badań zobaczył w acedii bynajmniej nie jakieś zwykłe rozproszenie uwagi podczas modlitwy czy rozleniwienie lub nonszalancję podczas innych zajęć, lecz nader groźne zło, dotyczące bezpośrednio ostatecznego celu życia człowieka, czyli uczestniczenia w życiu samej Trójcy Świętej.
 
Prosty i bezpośredni styl książki sprawia, że kwestia ta zaczyna nurtować czytelnika osobiście i czuje się on zobowiązany przemyśleć na nowo wiele aspektów tego, co stanowi istotę ludzkiego życia.
 
W pierwszym rozdziale Autor prowadzi nas przez treściwe teksty pierwszych Ojców Pustyni do odkrycia wielorakich aspektów mrocznej choroby ducha, którą tradycja monastyczna słusznie uważała za jedno z najbardziej szkodliwych czy wręcz zabójczych wcieleń zła, jakie mogą nas dotknąć. Jednocześnie o ile rozmaite manifestacje acedii przyprawiają nas o drżenie z powodu swojej aktualności, to lekarstwa zaproponowane nam przez Ojców
 
Pustyni zdumiewają nawet dzisiaj swoją prostotą. Podczas tej lektury czujemy się wyjątkowo bliscy anachoretom żyjącym przed wiekami na pustyni!
 
W drugim rozdziale zatrzymujemy się na dłużej przy doktrynie św. Tomasza z Akwinu, którego przenikliwość nie zawiodła także wówczas, gdy mówił o acedii. Wybitny trzynastowieczny teolog, spadkobierca długiej tradycji patrystycznej i monastycznej, okazał się prorokiem, przypisując tej chorobie ducha strategiczną rolę w rozumieniu postępowania chrześcijanina. Acedię, która jest grzechem przeciwko radości płynącej z miłości, która dotyka sfery granicznej między ciałem a duchem, można bowiem uznać za główną przeszkodę w entuzjastycznym wyrażaniu chrześcijańskiego świadectwa. Tymczasem św. Tomasz potrafił z pełnym przekonaniem podsunąć zadziwiający sposób jej przezwyciężenia…
 
W pozostałych dwóch rozdziałach Autor zajmuje się kwestią aktualności acedii, najpierw w życiu chrześcijańskim w ogólnym ujęciu, a następnie w różnych stanach życia. Ta oryginalna prezentacja jego badań prowadzi nas do sedna duchowych poszukiwań o kluczowym znaczeniu dla naszej epoki - poszukiwań przecież tak często bezładnych, prowadzonych w sposób nazbyt chaotyczny. Cały ten tekst przypomina nam o znaczeniu walki duchowej w naszym życiu i pokazuje, że acedia może istotnie zagrażać wzrastaniu i rozkwitowi osoby ludzkiej.
 
Ostatnie słowo należy jednak do nadziei, jak bowiem w końcu IV wieku pisał Ewagriusz z Pontu, kiedy stawimy opór acedii, "po wygranej walce ogarnia duszę uspokojenie i niewysłowiona radość".

kardynał Marc Ouellet
Prefekt Kongregacji ds. Biskupów 

Zobacz także
Ewa Czachorowska

Bóg jest nadzieją, jedynym Panem i dawcą życia. Dał nam pod opiekę dwóch wspaniałych synów. Jesteśmy przekonani, że Bóg darowuje każde życie razem z „szytym na miarę pakietem łask”, które pozwalają je przyjąć, pielęgnować i kochać Jego miłością. Nawet, a może szczególnie to życie, które po ludzku bywa trudne do przyjęcia.

 
Ks. Edward Staniek
Nic nowego pod słońcem. To ważne stwierdzenie dla każdego wierzącego katolika. Jeśli się liczy z sensem swego życia, wyższym niż ten, jaki posiadają zwierzęta, to potrafi dostrzec zamysł Boga. On szanuje wolność człowieka i chce, aby ten dostrzegł inne perspektywy życia oraz inne prawa, które nie obowiązują zwierząt, ale są przeznaczone tylko dla człowieka...
 
Krzysztof Osuch SJ

Zatrzymajmy się nieco przy tym zdaniu, tyle razy słyszanym: Weźcie Moje jarzmo na siebie. Czy nie jest zastanawiające, że Pan Jezus, przynajmniej tym razem, wcale nie mówi: «Niech każdy człowiek bierze na siebie swoje jarzmo»? Sądzę, że wcale by nas to nie zaskoczyło, gdyby tak powiedział. Mamy bowiem w pamięci inne Jezusowe pouczenie: Jeśli kto chce pójść za Mną, niech się zaprze samego siebie, niech weźmie krzyż swój i niech Mnie naśladuje (Mt 16, 24). Tym razem Jezus mówi wyraźnie i jednoznacznie: Weźcie Moje jarzmo na siebie. A zatem Moje, czyli Jego jarzmo!

 

___________________

 reklama
Działanie dobrych i złych duchów
Działanie dobrych i złych duchów
Krzysztof Wons SDS