Duchowość monastyczna bardzo wcześnie zainteresowała się tym złożonym i wieloznacznym zjawiskiem, jakim jest acedia. Duchowe lenistwo, smutek, utrata poczucia sensu, brak nadziei na osiągnięcie zbawienia i ogólne zniechęcenie sprawami Bożymi - wszystkie wymienione symptomy można objąć tym jednym słowem: acedia. To właśnie ona nierzadko skłaniała mnicha do opuszczania klasztornej celi i uciekania przed bliskością Boga, aby w tym czy innym miejscu szukać jakiejś kompensacji surowego życia, do którego zakonnik niegdyś czuł się powołany przez Boga. Psychologiczna wnikliwość i duchowa subtelność tych, którzy jako pierwsi zgłębiali to zjawisko - a zwłaszcza Ojców Pustyni, ze szczególnym uwzględnieniem Ewagriusza z Pontu - niechybnie musi zastanawiać nas współczesnych, którzy nawet jeśli nie znamy już samego terminu "acedia", to z całą pewnością odczuwamy jej groźne symptomy. Owej tajemniczej choroby ducha, grzechu monastycznego par excellence, z pewnością nie należy bowiem uważać za zjawisko z innej epoki czy dotyczące wyłącznie zakonników. Przeciwnie, zasadne wydaje się postawienie pytania: czy nie jest to realne zło naszych czasów?
Zobojętnienie, melancholia, przygnębienie, zniechęcenie, znużenie, znudzenie, niestałość, nadaktywność... Już tych kilka manifestacji "demona południa" wystarczy, by przekonać nas o aktualności zła, które odbiera człowiekowi zamiłowanie do życia i osłabia jego wewnętrzny dynamizm. Człowiek zdany na własne siły w końcu traci nadzieję, że zdoła odnaleźć sens życia i naraża się na popadnięcie w przeciętność, która jest jedynie symptomem odrzucenia jego własnej wielkości przybranego syna Boga.
Książka benedyktyńskiego zakonnika, ojca Jean-Charlesa Naulta, do której z radością piszę przedmowę, udostępnia szerokiemu odbiorcy owoc wieloletnich badań nad acedią. Opracowanie to ogromnie mnie zainteresowało i wiele mi wyjaśniło, gdy niegdyś towarzyszyłem jego powstawaniu. Autor miał doskonałą intuicję, że acedia, przed którą ostrzegała go formacja zakonna, dotyczy nie tylko mnichów, ale zagraża wszystkim stanom życia i dotyka bezpośrednio relacji każdego człowieka z Bogiem. W miarę prowadzenia badań zobaczył w acedii bynajmniej nie jakieś zwykłe rozproszenie uwagi podczas modlitwy czy rozleniwienie lub nonszalancję podczas innych zajęć, lecz nader groźne zło, dotyczące bezpośrednio ostatecznego celu życia człowieka, czyli uczestniczenia w życiu samej Trójcy Świętej.
Prosty i bezpośredni styl książki sprawia, że kwestia ta zaczyna nurtować czytelnika osobiście i czuje się on zobowiązany przemyśleć na nowo wiele aspektów tego, co stanowi istotę ludzkiego życia.
W pierwszym rozdziale Autor prowadzi nas przez treściwe teksty pierwszych Ojców Pustyni do odkrycia wielorakich aspektów mrocznej choroby ducha, którą tradycja monastyczna słusznie uważała za jedno z najbardziej szkodliwych czy wręcz zabójczych wcieleń zła, jakie mogą nas dotknąć. Jednocześnie o ile rozmaite manifestacje acedii przyprawiają nas o drżenie z powodu swojej aktualności, to lekarstwa zaproponowane nam przez Ojców
Pustyni zdumiewają nawet dzisiaj swoją prostotą. Podczas tej lektury czujemy się wyjątkowo bliscy anachoretom żyjącym przed wiekami na pustyni!
W drugim rozdziale zatrzymujemy się na dłużej przy doktrynie św. Tomasza z Akwinu, którego przenikliwość nie zawiodła także wówczas, gdy mówił o acedii. Wybitny trzynastowieczny teolog, spadkobierca długiej tradycji patrystycznej i monastycznej, okazał się prorokiem, przypisując tej chorobie ducha strategiczną rolę w rozumieniu postępowania chrześcijanina. Acedię, która jest grzechem przeciwko radości płynącej z miłości, która dotyka sfery granicznej między ciałem a duchem, można bowiem uznać za główną przeszkodę w entuzjastycznym wyrażaniu chrześcijańskiego świadectwa. Tymczasem św. Tomasz potrafił z pełnym przekonaniem podsunąć zadziwiający sposób jej przezwyciężenia…
W pozostałych dwóch rozdziałach Autor zajmuje się kwestią aktualności acedii, najpierw w życiu chrześcijańskim w ogólnym ujęciu, a następnie w różnych stanach życia. Ta oryginalna prezentacja jego badań prowadzi nas do sedna duchowych poszukiwań o kluczowym znaczeniu dla naszej epoki - poszukiwań przecież tak często bezładnych, prowadzonych w sposób nazbyt chaotyczny. Cały ten tekst przypomina nam o znaczeniu walki duchowej w naszym życiu i pokazuje, że acedia może istotnie zagrażać wzrastaniu i rozkwitowi osoby ludzkiej.
Ostatnie słowo należy jednak do nadziei, jak bowiem w końcu IV wieku pisał Ewagriusz z Pontu, kiedy stawimy opór acedii, "po wygranej walce ogarnia duszę uspokojenie i niewysłowiona radość".
kardynał Marc Ouellet
Prefekt Kongregacji ds. Biskupów