logo
Czwartek, 28 marca 2024 r.
imieniny:
Anieli, Kasrota, Soni, Guntrama, Aleksandra, Jana – wyślij kartkę
Szukaj w
 
Posłuchaj Radyjka
kanał czerwony
kanał zielony
 
 

Facebook
 
Drukuj
A
A
A
 
o. Remigiusz Recław SJ
Chore ambicje ludzi wiary
Szum z Nieba
 
fot. Sweet Ice Cream Photography | Unsplash (cc)


Czytając Ewangelie, widzimy, że Pan Jezus przez całe trzy lata zmagał się z dwoma problemami apostołów. Pierwszym z nich był lęk, w którym przejawiało się ich niedowiarstwo i brak wiary, dlatego Jezus ponawiał pytanie: „Czemu tak bojaźliwi jesteście?”. A drugim problemem były ambicje, postawa: „Ja muszę być wyżej niż ten drugi”. Obie te tendencje, lękliwość i chore ambicje, także współcześnie są utrapieniem ludzi posługujących.
 
Każdy z apostołów przeżywał pewnie lęk: „Nie potrafię wyrzucić tego ducha. Brakuje nam chleba. Boję się wichury. Wprawdzie kiedyś przekonałem się, że nie trzeba jej się bać, ale teraz wieje naprawdę mocno i woda jest za głęboka”. I tak przez cały czas. Stawianie czoła lękowi jest wpisane w posługę w Duchu Świętym, my też nie jesteśmy lepsi od apostołów. Lęk jest wpisany w nasze życie, byleby tylko on nami nie kierował. Warto sobie powiedzieć: „Boję się, apostołowie też się bali. A Jezus im mówił: «Nie lękajcie się». Dlatego pomimo strachu, jaki odczuwam, będę działał i to jest właściwy kierunek”.
 
Czy Maryja się bała?
 
Maryja też wystraszyła się tego, co wydarzyło się podczas Zwiastowania. Pojawił się w niej lęk, natomiast nie przeszkodził on Maryi powiedzieć fiat na Ducha Świętego. Dlatego ja nie muszę być doskonały, nie muszę walczyć o to, by nie było we mnie żadnego lęku. Taka postawa to faryzeizm. Ale mam w sobie Ducha Świętego, więc mogę powiedzieć: „Jest we mnie lęk, ale moc Boża jest większa od niego. Dlatego mogę działać, choć ten lęk się pojawia, jak u apostołów”.
 
To nie może mnie ominąć!
 
Ewangelie cytują, że apostołowie się kłócili, i to w bardzo konkretnym momencie – gdy Pan Jezus mówił im o potrzebie uniżenia się: „Ja pójdę na krzyż, będę wyśmiany, będę cierpiał”. A gdy kończy to mówić, apostołowie odchodzą na bok i kłócą się, który z nich jest pierwszy! Kiedyś nie rozumiałem tego, dlaczego małżonkowie najczęściej kłócą się przed Mszą św. i po Mszy. Ktoś powie: „Nie chodźmy do kościoła, to nie będziemy się kłócić”. To nie tak. Po prostu tam, gdzie jest świętość Boga, który mówi o uniżeniu się – grzech się wyjaskrawia, on jest tam bardziej widoczny. Apostołowie kłócą się o to, który z nich będzie pierwszy, właśnie wtedy, kiedy Pan Jezus mówi o uniżeniu i o tym, że On będzie cierpiał. A Łukasz Ewangelista umiejscawia ten spór na Ostatniej Wieczerzy, czyli na Mszy. A gwarantuję, że patrząc „od strony kuchni”, Msza św. też ma takie spory. Wystarczy, że jest dwudziestu księży i biskup, i pojawia się problem: kto gdzie będzie siedział, kto dopchnie się bliżej, kto ma jaką funkcję. W niedzielę prowadzę Msze św. dla przedszkolaków, a mali ministranci są w stanie albo trochę się pokopać, albo ręczniczek czy ampułkę w sześciu podawać, przepychając się jeden przez drugiego: „To nie może mnie ominąć! Ja też muszę to zrobić!”. A kiedy Pan Jezus mówił: „To jest Krew moja za was wylana”, lub: „Jeden z was Mnie zdradzi” – apostołowie skłócili się, który z nich jest pierwszy i lepszy. To są bolesne sprawy, które obnażają nasze serca. Kiedy posługujemy, gdy podejmujemy współpracę z Duchem Świętym, też będziemy tego doświadczać. I nie chodzi o to, że kiedyś te myśli przestaną się pojawiać i będziemy idealni, bo nie będzie w nas tych ambicji. Po prostu mamy być czujni. Gdy żonie zrodzi się myśl: „Jestem lepsza od męża, wiem lepiej”, to wtedy warto się uniżyć. Kiedy w mężu rodzi się myśl, że żona coś źle robiła, a on wie lepiej – podobnie lekarstwem będzie uniżenie. Mężczyźni w rozmowie bardzo często mają potrzebę wykazania, kto tu jest lepszy. Jeśli ja powiem, ile zajmuje mi podróż do Warszawy autostradą, drugi zaraz zareaguje, że on robi tę trasę szybciej. A w końcu okazuje się, że trzeci jedzie do Łodzi z Warszawy w trzy minuty („bo ja muszę lepiej niż oni”). I tak, jak to było pomiędzy apostołami, tak jest też między nami…
 
Uniżanie się leczy z chorych ambicji
 
Gdy Pan Jezus pokazał apostołom dziecko i powiedział o uniżeniu, do apostołów dotarło, że kłócąc się, swojego celu nie osiągną. Wtedy Jakub i Jan wpadli na pomysł: „My nie możemy, ale może mama nam załatwi?”. I tak to zadziałało: skoro Jezus chce, żebyśmy się uniżali, to uniżamy się. Ale mamę napuścimy. To była wyjątkowa sytuacja, bo matka synów Zebedeusza dała Jezusowi dwóch apostołów. To bardzo zasłużona mama, więc miała większy autorytet, żeby o coś prosić dla swoich dzieci. Ale pozostałych dziesięciu apostołów na kogo się oburzyło? Na mamę? Nie, oni wiedzieli, kto za tym stoi, więc oburzyli się na Jakuba i Jana. Gdy intryga pojawia się w naszym sercu, włączamy w nią całe środowisko. Tak jest we wspólnotach, w pracy, w zakonie – wszyscy tego doświadczamy. Coś trzeba załatwić, trzeba iść do tego, do tamtego, żeby być pewnym, żeby się zabezpieczyć. We wspólnocie, gdy chcę coś załatwić, wziąć jakąś posługę – zaczyna się „obrabianie”. To jest nasz powszechny grzech. A gdyby zapytać, kto z nas się z niego spowiada…? Nie widzimy tego, bo skupiamy się na postępowaniu innych i tam widzimy grzech, i o nim jesteśmy gotowi rozmawiać. A Pan Jezus próbuje pokazać apostołom: zobaczcie, to jest grzech nie dlatego, że sprawa wyszła na jaw. Pozostałych dziesięciu oburzyło się, bo każdy pomyślał: „Ci dwaj mnie wyprzedzili, a ja też tak chciałem. Też miałem takie myśli, tylko mamy nie było obok. A teraz już za późno”. To był problem ludzi, którzy byli blisko Boga, którzy z Nim współpracowali. A skoro dwunastu apostołów doświadczało chorych ambicji, możemy się spodziewać, że i nasze serce nie jest na nie odporne. Pan Jezus będzie nas z tego leczył całe życie. Robi to bez znużenia, z miłością, nie zniechęcając się. On nas tak mocno kocha. Dla mnie najważniejsze w doświadczeniu tych naszych słabości jest to, że takich słabych uczniów Jezus cały czas powołuje. Nie rezygnuje z nich po żadnym upadku, ale ciągle na nowo ich powołuje, aby byli z Nim i szli za Nim. Świadomość, że Bóg jest nam wierny mimo naszych niewierności, zatrzymuje nas na Bożym miłosierdziu, które jest większe od wszelkich chorych ambicji.
 
Remigiusz Recław SJ
Szum z Nieba nr 2019/03
 
Zobacz także
Danuta Piekarz, ks. Józef Tarnawski SP

Młody człowiek żyje przecież w rodzinie. Może – i dla swego dobra powinien – zastanawiać się, jak będzie wyglądała jego rodzina. Jeśli żyje w rodzinie przeżywającej bolesne nieraz konflikty, to powinien z tego wyciągnąć wnioski dla swojego życia. Jeśli żyje w rodzinie pełnej pokoju i radości, to niech tak pracuje nad sobą, by taką też była jego rodzina. Może on nie mieć pojęcia, kim będzie ten czy ta, kto stanie się towarzyszem, czy towarzyszką życia.

 

Z Karolem Meisnerem OSB rozmawiają Danuta Piekarz i ks. Józef Tarnawski SP

 
Justyna Majewska

Był człowiekiem o szerokich horyzontach, przepełnionym duchem ekumenii. Bratał ze sobą ludzi. Nazywano go apostołem jedności. Kochał Boga ponad wszystko. Założył ekumeniczną wspólnotę, u której podstaw był sam Jezus Chrystus. Zginął w opinii świętości. Wielki człowiek na miarę wielkich czasów. Mowa oczywiście o br. Rogerze. 

 
ks. Mieczysław Piotrowski TChr.

Upadek moralności i zanik poczucia grzechu prowadzi do odrzucania objawionej prawdy o istnieniu wiecznego potępienia. Sama myśl o wiecznej karze piekła budzi u ludzi słabej wiary silny sprzeciw. Ludzie ci twierdzą, że wiecznego piekła nie da się pogodzić z prawdą o Bogu nieskończenie miłosiernym i przebaczającym wszystkie grzechy. To prawda, że Pan Bóg przebacza wszystkie grzechy, ale człowiek jest wolny i może odrzucić Jego miłosierdzie.

 

___________________

 reklama
Działanie dobrych i złych duchów
Działanie dobrych i złych duchów
Krzysztof Wons SDS