DRUKUJ
 
Dariusz Kowalczyk SJ
Spowiedź, czyli przekonywanie o grzechu i miłości
Życie Duchowe
 


Więcej o Spowiedzi Świętej

Kryzys pokuty?

Mówi się dzisiaj dużo o kryzysie sakramentu pokuty, co najczęściej oznacza, że wierni bardzo niechętnie przystępują do kratek konfesjonału. Kiedy jednak patrzę na dwutysiącletnią historię sakramentu pojednania, to zastanawiam się, czy rzeczywiście obecny czas jest – w porównaniu z minionymi wiekami – czasem szczególnego kryzysu spowiedzi? I dochodzę do wniosku, że nigdy tak naprawdę nie było lepiej, a często bywało znacznie gorzej. Problem tkwi chyba w tym, że prawie każdemu pokoleniu wydaje się, że żyje w wyjątkowo trudnych, niespokojnych i naznaczonych upadkiem wartości czasach. Ci, którzy upierają się jednak przy tezie o współczesnym kryzysie spowiedzi, wskazują na jedną z przyczyn tegoż kryzysu, a mianowicie na zanik poczucia grzechu. Czy jednak rzeczywiście – w przeciwieństwie do naszych przodków – czujemy się bezgrzeszni?

Bezdroża orędzia grzechu

Jeśli mówimy o zaniku poczucia grzechu, to trzeba najpierw wspomnieć o nadużywaniu prawdy o ciemnej stronie ludzkiego życia. Przesada w ujmowaniu rzeczywistości grzechu sięga pism św. Augustyna, który – choć niewątpliwie był teologicznym geniuszem, a w dodatku został ogłoszony świętym – to w niektórych kwestiach negatywnie naznaczył całe wieki chrześcijaństwa. Przesadny pesymizm, co do naturalnych zdolności człowieka, demonizowanie sfery seksualnej i wyolbrzymianie wagi grzechów jej dotyczących, czy też różnego rodzaju teorie, głoszące zbawienie nielicznych, a potępienie wielu – to dziedzictwo między innymi właśnie św. Augustyna i jego uczniów. Biskup Hippony postrzegał ludzkość jako masę potępionych (massa damnata), spośród których jedynie mała garstka zdoła się, dzięki łasce Bożej, uratować. Ten pogląd w różnych wersjach przeważał w Kościele aż do XIX wieku. Św. Bonawentura twierdził na przykład, że jest więcej odrzuconych niż zbawionych, aby było jasne, że zbawienie możliwe jest dzięki szczególnej łasce, podczas gdy potępienie jest wynikiem zwykłej sprawiedliwości. Św. Ludwik Maria Grignion de Montfort głosił natomiast – w oparciu o opinie pewnych świętych – że zbawiony zostanie zaledwie jeden człowiek na dziesięć tysięcy.

Ta tragiczna sytuacja ludzkości jest – zdaniem św. Augustyna – owocem grzechu pierworodnego, w wyniku którego w człowieku nie pozostało prawie żadne dobro, a zaczęły wypełniać go przeciwne Bogu złe skłonności. Wśród nich na pierwszy plan wysuwa się pożądanie seksualne. Przekazywanie grzechu pierworodnego dziecku, św. Augustyn łączy z fizycznym aktem płciowym rodziców, a szczególnie z towarzyszącymi temu aktowi cielesnymi emocjami. Tego rodzaju teorie zaowocowały podejrzliwością u wielu ludzi Kościoła co do seksualności człowieka. Grzechy dotyczące tej materii do dziś – nie wiedzieć czemu – uważane są za szczególnie ciężkie.

Ten pesymistyczny obraz człowieka wiązał się z postrzeganiem Boga jako groźnego i wymagającego sędziego. Figura wręcz bezlitosnego Boga znajdowała swój szczególny wyraz w rozumieniu sensu ofiary Chrystusa. Kaznodzieje – opisując relację Boga Ojca do ukrzyżowanego Jezusa – prześcigali się w szokowaniu słuchaczy. Jeden z nich, podczas słynnych konferencji wielkopostnych, głoszonych w Paryżu w katedrze Notre-Dame, wołał:

Bóg widzi w Nim [Jezusie] żywy grzech […]. Jego święte ciało staje się, w zamian za nas, przedmiotem przeklętym […]. Wobec Niego sprawiedliwość Boża zapomina o wulgarnym stadzie ludzi i widzi tylko to dziwne i monstrualne zjawisko, na którym sobie czyni zadość. Oszczędź Go, oszczędź Go, Panie, to przecież, Twój Syn. - Nie, nie, to jest grzech. Trzeba, by był ukarany.

Kaznodziejom pomagali profesorowie teologii. Wykładowaca dogmatyki w jednym z francuskich seminarów duchownych, Jean Corne, tak oto interpretował opuszczenie Jezusa na krzyżu:

Jezus jawi się w oczach swego Ojca jako powszechny grzesznik, jako żywy grzech, jako byt przeklęty. […] Bóg już nie widzi w Nim swego ukochanego Syna, ale ofiarę za grzech, grzesznika wszystkich czasów i wszystkich miejsc, na którym zaciąży cała surowość Bożej sprawiedliwości. […] Było to uderzenie ostateczne. Bóg wyładowując swój gniew i swoją sprawiedliwość jest całkowicie usatysfakcjonowany. Jezus może umrzeć.

 
strona: 1 2 3 4