logo
Czwartek, 28 marca 2024 r.
imieniny:
Anieli, Kasrota, Soni, Guntrama, Aleksandra, Jana – wyślij kartkę
Szukaj w
 
Posłuchaj Radyjka
kanał czerwony
kanał zielony
 
 

Facebook
 
Drukuj
A
A
A
 
Janusz Odziemkowski
U źródeł patriotyzmu społeczeństwa II Rzeczypospolitej
Idziemy
 


 
 „Ojczyźnie jednej tylko służysz, i to zawsze na pamięci mieć musisz. Nie partiom, nie stronnictwom, nie ludziom możnym ani ubogim, ale jednej, jedynej Ojczyźnie”. Te słowa zapisanie w Książeczce żołnierza polskiego z 1919 r. zawierają zasadniczą myśl wychowania patriotycznego prowadzonego w latach II Rzeczypospolitej.
 
W XIX wieku, kiedy w Europie kształtowało się nowoczesne pojęcie państwa i narodu, na ziemiach polskich instytucje państw zaborczych realizowały program bezwzględnej rusyfikacji i germanizacji. Przed młodzieżą polską wkraczającą w dorosłe życie stawał dramatyczny wybór: wyrzekniesz się polskości – ułatwisz sobie karierę, zachowasz ją – będziesz obywatelem drugiej kategorii. Niejedna polska rodzina ze strachu, dla doraźnych korzyści, dla „świętego spokoju” przyjmowała postawę oportunistyczną. Łatwo ją było usprawiedliwić troską o dobro najbliższych. Realia zaborów skutecznie oduczały myślenia kategoriami państwa. Dla kilku pokoleń Polaków każda władza państwowa była władzą obcą, każdy urząd urzędem nieprzyjaznym; ich wykpienie uchodziło za czyn godny, patriotyczny. Rosyjska degrengolada, wszechobecne przekupstwo uczyły pogardy dla prawa, nieufności, kombinatorstwa. Zabór austriacki dawał więcej swobód narodowych, ale promował bylejakość i kunktatorstwo.
 
Doświadczenie walki o wolność
 
Lecz okres zaborów to także epopeja napoleońska i powstania narodowe – dzieło ludzi stawiających na szali walki o niepodległość swoje życie, przyszłość rodziny. Chociaż popełniali błędy i ulegali załamaniom ich działanie wypływało z silnych pobudek patriotycznych. Pamięć zwycięstw i klęsk, wielkich ofiar i poświęcenia trwała w setkach tysięcy polskich rodzin, umacniała postawy patriotyczne nie gorzej niż najlepszy system wychowawczy.
 
Taki bagaż doświadczeń niosło pokolenie witające niepodległość Polski w listopadzie 1918 r. Ukształtowane w okresie zaborów opinie i postawy niejednokrotnie przenoszono na grunt II Rzeczypospolitej. Wielu Polaków nie potrafiło myśleć kategoriami własnego państwa. Po pierwszej fali radości u części obywateli przeważać zaczęło zmęczenie wojną, niechęć do ponoszenia ofiar. Patriotyzm skierował do wojska dziesiątki tysięcy ochotników, ale tysiące młodych ludzi zmieniało adresy, koczowało w lasach byle tylko uniknąć służby wojskowej. Jedni szli na front gotowi do wielkich poświęceń, inni dezerterowali przy lada okazji. Trzeba było wstrząsu spowodowanego inwazją bolszewicką i pracy autorytetów moralnych – wybitnych polityków i wojskowych, duszpasterzy i twórców kultury, aby doszło do wielkiego zrywu społeczeństwa latem 1920 r. W gorących dniach sierpniowych  nad Wisłą i Wkrą zdali Polacy pierwszy wielki egzamin z patriotyzmu po 123 latach niewoli. Ale wojskowi nie bez goryczy pytali, czy w ogóle doszłoby do odwrotu armii polskiej, gdyby społeczeństwo wykazywało taką ofiarność wcześniej, kiedy front stał nad Dnieprem i Berezyną?
 
W obliczu zagrożenia
 
Po zakończeniu wojny z Rosją sowiecką w kierowniczych gremiach państwa dominowało przekonanie, że za 20 lat następne pokolenie stanie w obliczu nowej agresji, która zagrozi nie tylko granicom, ale samej substancji narodu. Takie rozumowanie, przyznajmy – zaskakująco trafne, nasuwało potrzebę zwrócenia szczególnej uwagi na wychowanie młodzieży. Skoro Polska nigdy nie dorówna Rosji i Niemcom pod względem potencjału gospodarczego i ludnościowego – mówiono, niechaj jej obywatele zdecydowanie górują nad obywatelami państw ościennych świadomością celu walki. Pracę wychowawczą i ściśle związaną z nią pracę oświatową uznano za równie ważne jak likwidację zniszczeń wojennych i proces jednoczenia trzech zaborów. Nakłady na naukę, wychowanie i oświatę sięgały 10% wydatków budżetu państwa; dzisiaj nie możemy marzyć nawet o zbliżeniu się do tych proporcji! Pracę wychowawczą prowadzono w szkole, wojsku, organizacjach młodzieżowych. Wspierało ją swoim autorytetem duchowieństwo. Sumienność, uczciwość, pracowitość, o których mówiła nauka Kościoła, były zarazem pożądanymi cechami obywatela. W wychowaniu chętnie odwoływano się do historii, przypominając dokonania I Rzeczypospolitej, walkę o wolność w XIX wieku, zwycięstwo 1920 r. Starano się wpajać nawyk myślenia kategoriami państwa, znajomość praw i obowiązków obywatela, wzbudzać dumę z osiągnięć odrodzonej Ojczyzny.
 
Duma narodowa
 
Okres międzywojenny to zaledwie 18 lat pokojowego rozwoju. Tyle, co dzieli nas od obrad okrągłego stołu. Z perspektywy naszych kłopotów z przebudową państwa, nie sposób nie wyrazić podziwu dla osiągnięć pradziadków. W ciągu 18 lat w zniszczonym wojną kraju, którego gospodarka dotkliwie odczuła światowy kryzys ekonomiczny, zbudowano niemal od podstaw jeden z najlepszych w Europie systemów oświatowych, sprawną administrację, nowoczesny system prawny, koleje, których punktualność stała się przysłowiowa, uchwalono dwie konstytucje, wprowadzono walutę wymienianą w całej Europie. W 1939 r. rozpoczynano budowę obiektów olimpijskich (Polska zamierzała wystąpić o organizację Olimpiady w latach czterdziestych), kończono prace nad uruchomieniem polskiej stacji telewizyjnej. Stworzono podstawy przemysłu, który był w stanie podjąć produkcję najnowocześniejszych wyrobów, a nasza myśl techniczna, naukowa była ceniona na świecie.
 
Oczywiście popełniano też błędy, a Polska nadal pozostawała krajem wielkich kontrastów. Istniały obszary niedostatku, zacofania. Ale nie można było nie dostrzec, że uporczywie, krok po kroku II Rzeczpospolita zmniejsza dystans do rozwiniętych krajów Zachodu. I to wszystko bez pomocy z zewnątrz, bez wielkich pożyczek, w twardej walce o rynki zbytu. Jeden z profesorów Uniwersytetu Jagiellońskiego napisał w 1938 r., iż patrząc na rozwój kraju, czuje się dumny, że jest Polakiem. Właśnie owa duma z osiągnięć państwa była jednym z ważnych czynników umacniania postaw patriotycznych i obywatelskich. Nie wolno też zapominać o roli rodziny – to ona udzielała pierwszych „lekcji” patriotyzmu i miłości Ojczyzny.
 
II Rzeczpospolita ma na swoim koncie wiele sukcesów, z których i dzisiaj słusznie możemy być dumni. Jednym z największych jej osiągnięć było wychowanie młodego pokolenia w polskiej szkole, wojsku, organizacjach młodzieżowych. Jego wartość zweryfikował wrzesień 1939 r. Ludzie wchodzący w dorosłe życie w latach trzydziestych tworzyli rdzeń Wojska Polskiego podczas niemieckiej i sowieckiej agresji. Na wrześniowych polach bitew żołnierz zawodził rzadko. Ukraińcy i Białorusini w polskich mundurach walczyli z reguły nie gorzej niż Polacy, wystawiając chlubne świadectwo jakości wychowania patriotycznego prowadzonego w szeregach armii. Trzeba było mieć w sobie wiele hartu i miłości Ojczyzny, aby kontynuować walkę w beznadziejnym położeniu po 17 września lub ruszać w długą i niebezpieczną drogę do Francji, gdzie generał Władysław Sikorski formował nowe wojsko. Bez ogromnego samozaparcia i determinacji pokolenia wychowanego w okresie międzywojennym nie byłby możliwy fenomen polskiego państwa podziemnego, masowy ruch oporu i tragiczna, wielka ofiara Powstania Warszawskiego, które zdaniem części historyków ostatecznie zniechęciło Stalina do pomysłu utworzenia z Polski siedemnastej republiki Związku Sowieckiego.
 
W mroczne lata okresu stalinowskiego, szarzyznę i beznadzieję PRL-u pokolenie to wniosło głębokie poczucie patriotyzmu, obowiązku przechowania narodowej tradycji, wiarę w odrodzenie niepodległej Ojczyzny. Na ile skutecznie przekazywało te wartości swoim potomkom dowodzi porażka władz PRL-u w walce o „duszę” kolejnego pokolenia, które uformowane przez socjalistyczną szkołę miało stać się podporą władzy „robotniczo-chłopskiej”. Z tej młodzieży wyrosną zastępy przyszłych „dysydentów”, „elementów antysocjalistycznych”, twórców „Solidarności”, które doprowadzą do upadku komunizmu w Polsce i odzyskania niepodległości.
 
Janusz Odziemkowski
 
Zobacz także
Monika Białkowska
Czasem trudno jest uwierzyć, kiedy ktoś mówi: „Nigdy tam nie byłem”. Niewiarygodne. Bo jakże to – nigdy? To raczej nie będzie tekst dla tych, którzy nigdy nie byli na Jasnej Górze. Kiedy jest się na Jasnej Górze po raz pierwszy, zapamiętuje się niewiele: idzie się za tłumem i płacze się przed Cudownym Obrazem. Potem chce się wracać, poznawać ją bardziej, być coraz bliżej. 
 
Monika Białkowska
Zasadniczą sprawą dla pięknej celebracji jest właściwe rozumienie, czym jest liturgia. Tymczasem trudno oprzeć się wrażeniu, że w Kościele pokutuje niepełne rozumienie liturgii, ograniczone do spełniania czynności kultycznych. Wielu kapłanów i zakonników, nie mówiąc o wiernych świeckich, widzi w liturgii przede wszystkim działania ludzkie zmierzające co prawda do oddania chwały Panu Bogu, ale nie za bardzo tego Pana Boga dopuszczające do głosu...
 
Dariusz Kowalczyk SJ
Istotą kontrreformacji nie było sprzeciwianie się luteranizmowi i innym odłamom protestantyzmu, ale reforma Kościoła, by przekonywująco ukazać prawdę i piękno katolicyzmu. Dziś nierzadko można przeczytać, że Luter chciał dobrze. Widząc rażące nadużycia w Kościele, pragnął jego reformy. Władze kościelne potraktowały go jednak w sposób lekceważący i niesprawiedliwy, oskarżając o herezję. Nic dziwnego, że Luter się oburzył i zareagował, być może przesadnie...
 

___________________

 reklama
Działanie dobrych i złych duchów
Działanie dobrych i złych duchów
Krzysztof Wons SDS