logo
Czwartek, 18 kwietnia 2024 r.
imieniny:
Apoloniusza, Bogusławy, Gościsławy – wyślij kartkę
Szukaj w
 
Posłuchaj Radyjka
kanał czerwony
kanał zielony
 
 

Facebook
 
Drukuj
A
A
A
 
Mirosław Rucki
Apel do sumień świadków Jehowy
Miłujcie się!
 


Co się dzieje, kiedy „świadek Jehowy” pozna Prawdę? Musi wybrać pomiędzy nią a nauczaniem „ciała kierowniczego” swojej organizacji. Jeśli pójdzie za głosem sumienia, traci wszystko: majątek, pracę, przyjaciół, a nawet rodzinę. Stawka jest bardzo wysoka, a jednak miliony „świadków” porzucają szeregi Towarzystwa Strażnica.
 
Czy nauczanie „Strażnicy” jest biblijne?
 
Czasami teksty „Strażnicy” i innych publikacji Świadków Jehowy stwarzają wrażenie, że tej sekcie na niczym tak bardzo nie zależy, jak na poprawnym rozumieniu i stosowaniu w życiu biblijnych zasad. Prawda jest jednak taka, że Przekład Nowego Świata, z którego korzysta prawie 6 mln Świadków, został wykonany przez zespół ludzi, z których tylko jeden (Fred Franz) miał jakie takie pojęcie o języku Nowego Testamentu, gdyż studiował starożytną grekę przez dwa lata, natomiast w hebrajskim był samoukiem.
 
Jeszcze ciekawiej wyglądała sprawa z dziełem Pomoc do zrozumienia Biblii (Aid to Bible Understanding), nad którym pracował R. Franz. Badając zagadnienia związane z rzekomym objęciem królowania przez Jezusa Chrystusa w roku 1914, odkrył on poważny błąd w obliczeniach uznanych za podstawę tej doktryny. Mianowicie, obowiązujące do dziś nauczanie o 1914 roku bazuje na proroctwie Daniela o „siedmiu tygodniach”, które według Świadków wynoszą 2520 lat, a ich początek liczony jest od zdobycia Jerozolimy przez Nebukadnezara w roku 607 przed Chr. Okazało się jednak, że żaden dokument biblijny, historyczny lub archeologiczny nie potwierdza, by Jerozolima padła w roku 607. Wszystkie istniejące dowody wskazują na rok 588/587 przed Chr., czyli 20 lat później. R. Franz pisze, że nie znaleziono absolutnie nic, co od strony historycznej mogłoby podtrzymać datę 607 rok p.n.e. „Stało się dla nas jasne, że jeśli rzeczywiście nasza data miałaby być właściwa, starożytni pisarze musieliby się dosłownie zmówić – bez żadnych wyobrażalnych powodów ku temu – w celu fałszywego przedstawienia faktów” (R. Franz, Kryzys sumienia, s. 30).
 
Źródło nieomylnych doktryn
 
Wśród Świadków Jehowy bardzo niewielu ma ja­sne pojęcie o tym, jak funkcjonuje centralny organ ich organizacji. Nie wie­dzą, jak podejmowane są decyzje w sprawach dotyczących nauki i doktry­ny, nie posiadają informacji, jak Ciało Kierownicze kieruje ich działalnością na całym świecie, jak prowadzi swoje dyskusje, nie wiedzą, czy decyzje są jednomyślne i co się robi w przypadku braku jednomyślności.
 
Ogromna większość Świadków Jehowy była i jest przekonana, że o poprawności i nieomylności interpretacji tekstów biblijnych decyduje „ciało kierownicze”, składające się z „pomazańców”, którym Jehowa udzielił specjalnej mądrości i światła. W rzeczywistości jednak – przynajmniej do lat 70. – „ciało kierownicze” składało się z jednej, najwyżej dwóch osób, które w dodatku nie posiadały niezbędnej znajomości Biblii. Pierwszy prezes był łagodnym człowiekiem, drugi był surowy i autokratyczny, następny raczej przypominał biznesmena – ale każdy z nich sprawował władzę duchową nad wszystkimi członkami Towarzystwa Strażnica. Rozstrzygnięcia doktrynalne tego jednoosobowego „ciała kierowniczego” opublikowane w „Strażnicy” miały bezpośredni wpływ na zachowanie całej kilkumilionowej społeczności Świadków. Te pojedyncze osoby decydowały, jaka jest wola Jehowy w każdej dziedzinie życia jego „świadków”. Kiedy Rutherford rozstał się z żoną i czuł zbliżającą się śmierć, doktryna Świadków Jehowy nabrała kolorytu apokaliptycznego: z dnia na dzień miał nastąpić koniec świata, w związku z czym obowiązywał zakaz zawierania związków małżeńskich. Kiedy po wielu latach ten koniec nie nastąpił, a kolejny prezes „Strażnicy” ożenił się, zniesiono zakaz zawierania małżeństw. Co to ma wspólnego z nieomylną wolą Jehowy, który udziela coraz więcej światła? Obawiam się, że nic.
 
Z pewnością nie da się wytłumaczyć „większą ilością światła” takich posunięć, jak nieuznawanie np. seksu niezgodnego z naturą (homoseksualizm, zoofilię itp.) za zdradę małżeńską. Znany jest przypadek, kiedy mężczyzna systematycznie uprawiał seks ze zwierzęciem, a władze religijne Świadków nie uznawały tego za cudzołóstwo i nie pozwalały jego żonie na odejście. Dopiero po wielu latach „ciało kierownicze” dowiedziało się, że Biblia jednakowo nie toleruje ani cudzołóstwa, ani rozpusty, do której należy zaliczyć wszelkie niezgodne z naturą akty seksualne. Ponieważ całe chrześcijaństwo wiedziało o tym przez wieki, zmiany doktrynalne w gronie Świadków Jehowy wyglądają raczej na „zaćmienie” niż na „otrzymywanie nowego światła”. Negują bowiem rzeczy oczywiste i od dawna znane tylko po to, by po kilkudziesięciu latach do nich powrócić...
 
Fałszowanie własnej historii
 
W ciągu 30 lat 1969-1999 prawie milion Świadków Jehowy wystąpił z tej organizacji. Znaczna liczba z nich uczyniła to z powodu kolejnego niewydarzonego końca świata w 1975 roku, a także w wyniku ukazania się w 1983 roku publikacji Kryzys sumienia, ujawniającej prawdę o funkcjonowaniu Towarzystwa Strażnica. W odpowiedzi na ten jawny kryzys Towarzystwo wydało książkę Świadkowie Jehowy – głosiciele Królestwa Bożego, która miała ukazać „ciało kierownicze” i całą organizację w korzystnym świetle, by powstrzymać falę odejść.
 
1 2  następna
Zobacz także
Ks. M. Piotrowski TChr
Wszystko zaczęło się, gdy pewnego dnia, najmłodszy 9-letni syn powyrzucał z domu wszystkie religijne obrazy. Następnie, ku przerażeniu rodziców, wszedł na czubek drzewa i zaczął nieludzko wyć i pienić się, tak że całe osiedle zostało postawione na nogi. Kiedy zszedł na dół, z siłą prawdziwego giganta zdemolował zaparkowane samochody.
 
Pomiędzy sferą sakralną a profaniczną w życiu społecznym znajduje się czas odpoczynku. To, co przynależy do obowiązku pracy, zostaje zawieszone, a to, co zwykło się oddawać Bogu, już wypełniono. Wchodzimy w tak zwany wywczas (wkroczenie w czas) – termin, którym Słowianie określali szczególną porę swobody, beztroski, często na łonie natury.  
 
O. Jacek Salij OP
Czasem, kiedy dowiadujemy się, że ten czy ów święty uważał się za największego grzesznika, jakiego nosiła nasza ziemia, skłonni jesteśmy widzieć w tym kokieterię, obłudę, a co najmniej pustą deklarację. Kiedy jednak człowiek zobaczy własne niedowierzanie Bogu, wówczas ogarnia go przerażenie...
 

___________________

 reklama
Działanie dobrych i złych duchów
Działanie dobrych i złych duchów
Krzysztof Wons SDS