logo
Piątek, 19 kwietnia 2024 r.
imieniny:
Alfa, Leonii, Tytusa, Elfega, Tymona, Adolfa – wyślij kartkę
Szukaj w
 
Posłuchaj Radyjka
kanał czerwony
kanał zielony
 
 

Facebook
 
Drukuj
A
A
A
 
Józef Augustyn SJ
Rozważania o lękach
Mateusz.pl
 


Służyć Mu będziemy bez lęku
 
Zachariasz przy narodzinach swojego syna wielbił Boga i prorokował, że dzięki Jego zbawczej mocy bez lęku służyć Mu będziemy w pobożności i sprawiedliwości (Łk 1, 74). Proroctwo to spełnia się w nauczaniu Jezusa, który wiele razy i z wielkim naciskiem wzywał swoich uczniów do służby bez lęku. Nie bójcie się tych, którzy zabijają ciało, lecz duszy zabić nie mogą (Mt 10, 28) — zachęca Chrystus uczniów zapowiadając prześladowania z powodu Jego imienia. Apostołów zmagających się z przeciwnym wiatrem na pełnym morzu pośród nocy wzywa: Odwagi, Ja jestem, nie bójcie się (Mt 14, 27). Tuż przed swoją męką i śmiercią krzyżową, widząc zagubienie uczniów, napomina ich raz jeszcze: Niech się nie trwoży serce wasze ani się nie lęka (J 14, 27).
 
Chwalić Boga, czcić Go i służyć Jemu (ĆD, 23) możemy tylko wówczas, kiedy jesteśmy wolni wobec naszych lęków i nie dajemy się im sparaliżować, świadomi faktu, iż Ojciec nasz niebieski wie, czego potrzebujemy (Mt 6, 32) i nawet jeden włos z naszej głowy nie spada bez Jego wiedzy (Łk 21, 18). Źródłem naszych lęków jest zawsze mała wiara w moc miłości Boga i zbytnia troska o nasze życie. Nie troszczcie się więc zbytnio i nie mówcie: co będziemy jeść? co będziemy pić? czym będziemy się przyodziewać? (...) Ojciec wasz niebieski wie, że tego wszystkiego potrzebujecie (Mt 6, 31–32).
 
W miłości nie ma lęku
 
Nasze rozważania o lęku nie są wykładem psychologii, ale jedynie garścią refleksji mających nam pomóc dostrzegać lękowe podłoże wielu naszych motywacji i oczyszczać się z nich. Trzeba nam zdać sobie sprawę, że nasze odruchowe nieraz zapewnianie w rodzaju: Ja się niczego nie boję, są często tylko obroną, aby nie dotykać w nas tego, co mogłoby obudzić nasze lękowe demony. Nieraz brakuje nam wyraźnej spójności pomiędzy deklarowanymi motywacjami, a motywami rzeczywistymi działającymi w nas.
 
Wzrost wewnętrzny człowieka mierzy się wzrostem w miłości. W miłości (zaś) nie ma lęku, lecz doskonała miłość usuwa lęk, ponieważ lęk kojarzy się z karą. Ten zaś, kto się lęka, nie wydoskonalił się w miłości (1 J 4, 18). Celem naszej modlitwy, naszego zmagania się z sobą, winno być doskonalenie się w doświadczeniu miłości Boga, bliźnich i siebie samych przez odważne stawianie czoła naszym lękom. Każdy człowiek doświadcza w swoim życiu bardzo wielu lęków. Lęk w różnych postaciach i z różnym nasileniem idzie za człowiekiem jak cień, od dnia narodzin aż do ostatniego dnia życia. Pierwszych lęków naszego życia: niemowlęcych obaw z powodu nieobecności matki czy braku pokarmu, nie pamiętamy, ale przez całe życie towarzyszy nam wiernie jak pies ostatni lęk każdego człowieka: lęk przed śmiercią. Każdemu okresowi naszego życia towarzyszą określone lęki. Są one związane z rozwojem człowieka, z przeżywanymi trudnościami, problemami i niebezpieczeństwami; z kruchością ludzkiego życia i z kruchością świata, pośród którego żyjemy.
 
Co to jest lęk?
 
Lęk jest pewną reakcją uczuciową na jakieś zagrożenie, w którym się znajdujemy. Im głębiej przeżywamy jakieś niebezpieczeństwo, tym większy lęk nam towarzyszy. Niebezpieczeństwo przeżywane w lękach może mieć charakter czysto subiektywny; są to wówczas nasze wewnętrzne postawy lękowe. Nasz lęk może też wynikać z rzeczywistego zagrożenia, w którym się znaleźliśmy. Najczęściej jednak te dwa czynniki — subiektywny i obiektywny — będą ze sobą złączone [1]. Poznanie samego siebie, poznanie swoich reakcji lękowych polega między innymi na umiejętności wyraźnego rozgraniczania pomiędzy lękiem czysto subiektywnym, gdzie zagrożenie jest tylko pozorne, a lękiem wynikającym z faktycznie istniejącego niebezpieczeństwa. Wyraźne uświadomienie sobie i akceptacja pozoru zagrożenia w pewnych sytuacjach lękowych może być ogromną pomocą w ich przezwyciężaniu i kontrolowaniu. Bowiem przyczyna lęku subiektywnego leży przede wszystkim w wewnętrznych nastawieniach człowieka, a nie w zewnętrznym zagrożeniu, które w takiej sytuacji jest tylko pozorne.
 
Nasze rozważania dotyczą nie tyle wielkich chorobliwych lęków, które wymagają zwykle fachowej pomocy psychologicznej, ale małych, pojawiających się tylko w pewnych sytuacjach, z którymi — jak nam się wydaje — można spokojnie żyć, ale które mimo wszystko niszczą wiele naszych sił i energii. Te pozornie tylko nieważne lęki czynią nas sztywnymi wobec ludzi, hamują naszą spontaniczność i radość życia, powodują częste napięcia psychiczne i zmęczenie. I choć z wielu lękami dajemy sobie jakoś radę, to jednak nieraz dają się nam one we znaki. Nasze obawy i lęki tym skuteczniej kierują niemal całym naszym życiem, im mniej jesteśmy ich świadomi.

Nieświadoma obrona przed lękami [2]
 
Jedną z dominujących, a zarazem bardzo przykrych cech lęku jest odczucie własnej bezradności. Człowiek, który się boi, nie widzi wyjścia z niebezpiecznej sytuacji, w której się znalazł. Z bezradnością łączy się najczęściej świadomość własnej bezbronności. Gdybyśmy mieli rozwiązanie w sytuacjach niebezpiecznych, lęk ustępowałby natychmiast. Odczucie własnej bezradności i bezbronności szczególnie trudno znieść osobom pielęgnującym w sobie świadomość własnej siły i mocy, osobom z nadmiernymi ambicjami.
 
1 2 3 4 5  następna
Zobacz także
Fr. Justyn
Przy odmawianiu wyznania wiary ciągle drażnią mnie słowa: "I zstąpił do piekieł". Nie wyobrażam sobie, aby Ojciec niebieski mógł skazać swego jedynego Syna na pobyt w piekle, choćby nawet chwilowy.
 
Ewelina Gładysz

To ty mamo masz zakaz. Nie, to ty mamo masz zakaz. Zakaz, no... zakaz oglądania wiadomości! Dzieci - lustra. Matki słyszą od nich to, co do nich mówią. Dosłownie. Choć to coś więcej niż słowa. Zgadza się ton, gestykulacja, sens. Dzieci - lustra, które sieją postrach wśród matek. „Jakbym siebie słyszała”. Wiele matek może wypowiedzieć to zdanie. Każda z pewnością gdzieś na początku drogi, wtedy może nawet, gdy jeszcze brzucha nie było widać, myślała, że chce być dobrą matką.

 
o. Michał Adamski OP
Śmierć bliskiej osoby, zmaganie się z nieuleczalną chorobą czy grzechem są doświadczeniami, które potrafią nawet najbardziej hardych i opanowanych ludzi zepchnąć na dno rozpaczy. Przez otaczającą ich ciemność niezwykle trudno się przebić. Raczej nie pomogą wtedy słowa: „Weź swój krzyż! Zaufaj Panu, a wszystko będzie dobrze". Nie odważyłbym się nigdy nikomu tak powiedzieć
 

___________________

 reklama
Działanie dobrych i złych duchów
Działanie dobrych i złych duchów
Krzysztof Wons SDS