logo
Czwartek, 28 marca 2024 r.
imieniny:
Anieli, Kasrota, Soni, Guntrama, Aleksandra, Jana – wyślij kartkę
Szukaj w
 
Posłuchaj Radyjka
kanał czerwony
kanał zielony
 
 

Facebook
 
Drukuj
A
A
A
 
Tomasz Górka
Rozumienie wolności w myśli filozoficznej Karola Wojtyły
Cywilizacja
 


W rozważaniach filozoficznych na temat wolności Karol Wojtyła wychodzi od doświadczenia, które – według niego – jest zawsze jakimś zrozumieniem, znajduje odzwierciedlenie w świadomości, a także stanowi treść przeżycia. To doświadczenie, szczególnie dane poprzez czyn, dotyczy również przeżycia dobra i zła moralnego, czyli moralności. Doświadczenia człowieka oraz doświadczenia moralności nie można rozdzielać, ponieważ stanowią one pewną całość, chociaż każde z osobna można oddzielnie badać.

Przejawy woli

Podstawowym doświadczeniem czynu jest przeżycie faktu „ja działam”. W przeżyciu tym człowiek doświadcza siebie jako podmiotu działania, a zarazem jako tego działania sprawcę – to „ja” działa, „ja” jest przyczyną własnego działania. Dzięki doświadczeniu sprawstwa można również wyróżnić działania, których człowiek nie jest sprawcą, a które tylko „dzieją się” w człowieku jako podmiocie. Tego typu „dziejące się” dzianie Wojtyła określa jako „uczynnienie”. Stwierdza on, że w przeżyciu „ja działam” odsłania się przed nami moment samostanowienia osoby. To odsłonięcie samostanowienia osoby jeszcze bardziej ujawnia się w przeżyciu „mogę – nie muszę”, a dalej jeszcze – poprzez kształtujące się w ich przestrzeni – poprzez „chcę”. Owo „chcę” jest przejawem woli osoby. To dzięki niej człowiek może cokolwiek chcieć, może decydować o swoim działaniu.

Człowiek dzięki przeżyciu typu „mogę – nie muszę” oraz „chcę” doświadcza w sobie momentu wolności. Przeżycie to ujawnia nam wolę nie tylko jako właściwość czynu, który spełnia osoba, ale również, czy może nawet przede wszystkim, jako właściwość samej osoby. Dzięki posiadaniu tej właściwości osoba zdolna jest spełniać czyny. Patrząc niejako w przeciwnym kierunku można powiedzieć, że wola nie tylko ujawnia osobę, ale że to właśnie osoba unaocznia się poprzez wolę. To unaocznianie się osoby poprzez wolę jest samostanowieniem. Samostanowienie dokonuje się poprzez akty woli, ale nie utożsamia się z nimi. Samostanowienie jest właściwością osoby, stanowi ono istotę wolności człowieka. Mówiąc językiem metafizyki, samostanowienie należy do wymiaru substancjalnego, a nie przypadłościowego osoby. Jest ono wolnością człowieka, a nie tylko wolnością woli w człowieku.

Stać się jako osoba

Dzięki samostanowieniu osoba tworzy samą siebie, staje się jako osoba. W samostanowieniu osoby można zauważyć pewną złożoność. Otóż osoba jest tym, kto siebie samego posiada i rozporządza sobą, a jednocześnie jest tym, kto jest posiadany i rozporządzany tylko i wyłącznie przez samego siebie. Ta samozależność osoby została uwydatniona przez myślicieli średniowiecznych w określeniu: persona est sui iuris.

W samostanowieniu odsłaniają się struktury samo-posiadania oraz samo-panowania, bez których nie mogłoby ono zaistnieć. Samo-posiadanie ujawnia się i potwierdza w działaniu dzięki woli. Każde aktualne samostanowienie, wyrażone przez słowo „chcę”, jest możliwe dzięki samo-posiadaniu osoby. Tylko o tym można stanowić, co się realnie posiada, oraz może stanowić ten, kto posiada. Także przy samo-posiadaniu mamy do czynienia ze swoistą złożonością: posiadania i bycia posiadanym. Człowiek za pomocą woli sam o sobie stanowi, ponieważ sam siebie posiada. Równocześnie wola – za każdym razem, gdy pojawia się efekt jej działania, czyli przytaknięcie wyrażone jako „chcę” – potwierdza i urzeczywistnia to samo-posiadanie, które jest właściwe tylko osobie, potwierdza i urzeczywistnia to, że jest ona sui iuris. Należy w tym miejscu zauważyć, że oprócz aktów zależnych od woli człowieka, które wyrażamy poprzez „chcę”, są również akty niezależne od woli, które określamy przez wyrażenie „chce mi się”. Akty te są nakierowane na jakąś wartość, co oznacza, że są aktami intencjonalnymi (w rozumieniu fenomenologicznym), jednak nie są kierowane przez wolę osoby, występują one niezależnie od niej. Nie stanowią więc one aktów osoby, chociaż wykonywane są przez człowieka – należą do dziedziny „dziania się”, a nie „działania”, wyrażają bierność osoby, a także brak działania woli w tych aktach.

Samo-panowanie jest drugą strukturą człowieka jako osoby, o której mówimy przy okazji samostanowienia i która owo samostanowienie funduje. Samo-panowanie jest zakotwiczone i wypływa z samo-posiadania. Jest ono również powiązane z wolą. Według Wojtyły w samo-panowaniu również mamy do czynienia ze swoistą złożonością: „osoba jest z jednej strony tym, kto panuje, panuje nad sobą samym, z drugiej zaś strony tym, nad kim ona sama panuje” [1]. Należy zaznaczyć i dopowiedzieć, że samo-panowanie nie oznacza tutaj potocznego rozumienia panowania nad sobą (np. nad swoimi emocjami), czyli związanego z pewną sprawnością bądź cnotą. To potoczne rozumienie wskazywałoby raczej na „samo-opanowanie”. Natomiast samo-panowanie jest bardziej podstawowe, jest ściśle związane z wnętrzem człowieka, z jego wewnętrzną strukturą. Wyróżnia się ono tym, że osoba sama sobie panuje, należałoby więc raczej mówić o „panowaniu sobie” osoby, aniżeli o „panowaniu nad sobą”.

Samo-panowanie, będące właściwością osoby, zakłada samo-posiadanie. Stanowi też pewien jego aspekt i dopełnienie. Jedno i drugie (samo-panowanie i samo-posiadanie) warunkuje też samostanowienie i w nim znajduje swoje urzeczywistnienie. W aktach samostanowienia człowiek posiada samego siebie oraz panuje sobie samemu. Tego sposobu bytowania człowiek nie może nikomu poza sobą powierzyć ani przekazać, ponieważ nikt inny nie może za niego tej władzy sprawować, ani nikt nie może go w ten sposób wziąć w posiadanie. Średniowieczni myśliciele określali to za pomocą zdania: persona est alteri incommunicabilis (osoba jest nieprzekazywalna, nieodstępna).

 
1 2 3 4 5  następna
Zobacz także
Ewelina Drela
Poruszanie tematu pobożności, czy dewocji, zawsze jest dość niebezpieczne. Robiąc to, narażamy się na krytykę, być może nawet agresję zarówno ze strony osób niewierzących, jak też "wierzących za bardzo". Czy zatem lepiej przemilczeć pewne kwestie? Nie wypowiadać się, udając, że ich nie ma? Bynajmniej.
 
Piotr S. Mazur
Kultura jest jak kalejdoskop, ciągle coś ulega w niej zmianie, jedne formy giną, inne się rodzą. Zmieniają się teorie naukowe, ale i całe koncepcje nauki, testom wytrzymałości poddawana jest moralność, sztuką zaś i religią rządzi nieokiełznana pogoń za nowymi doznaniami. Ale czy to wystarczy, by odpowiedzialnie można było wskazywać na jakąś rewolucję? Czego miałaby ona dotyczyć i czy rzeczywiście, jak na rewolucję przystało, przybiera ona tak gwałtowny obrót, a może raczej jest niedookreśloną, ale zarazem naturalną ewolucją przechodzenia jednych form w drugie? 
 
Fr. Justin
W naszym dzisiejszym spojrzeniu na człowieka dusza i ciało to nie dwie oddzielne części człowieka; człowiek jest jeden w duszy i ciele. Jak można zatem pojąć naukę, że śmierć oznacza rozdział duszy i ciała, że ciało niszczeje, ale dusza człowieka umierającego w stanie łaski przyjęta zostaje do wiekuistej wspólnoty z Bogiem?
 

___________________

 reklama
Działanie dobrych i złych duchów
Działanie dobrych i złych duchów
Krzysztof Wons SDS