logo
Sobota, 20 kwietnia 2024 r.
imieniny:
Agnieszki, Amalii, Teodora, Bereniki, Marcela – wyślij kartkę
Szukaj w
 
Posłuchaj Radyjka
kanał czerwony
kanał zielony
 
 

Facebook
 
Drukuj
A
A
A
 
Ks. Mariusz Pohl
Przymnóż nam wiary
Mateusz.pl
 


Kiedy Apostołowie prosili Chrystusa: „Przymnóż nam wiary”, to prawdopodobnie nie wiedzieli, o co prosili. I to chyba chciał im uświadomić Jezus – jak wielką moc mogą otrzymać do swej dyspozycji. Oczywiście, siła ta w żadnym wypadku nie powinna służyć popisywaniu się sztuczkami typu: „Morwo, przesadź się w morze”. Chrystus to nie David Coperfield: nie chce nas zabawiać, lecz zbawiać. I tak samo Kościół: nie jest instytucją rozrywkową ani magiczną pałeczką, lecz środowiskiem życia duchowego i drogą do Boga
 
W tym życiu i drodze, czynnikiem najważniejszym jest właśnie wiara. To dzięki niej możemy przebyć dystans nieporównanie większy i bardziej nieprawdopodobny, niż z parku na środek morza. Albowiem przepaści między doczesnością, a wiecznością nie da się pokonać w żaden dostępny człowiekowi sposób. Tylko Bóg może nas tam przenieść. O tym cudzie myślał Jezus, ale by się on urzeczywistnił, trzeba wiary o wiele większej niż ziarnko gorczycy. I to wiary właściwie rozumianej.
 
Zauważmy, że Jezus nawet u Apostołów nie znalazł takiej wiary. Chociaż przebywali oni z Nim na stałe, słuchali Jego nauk, byli świadkami Jego cudów – nie wystarczyło to jednak nawet na jedno ziarenko wiary. W porównaniu z nimi, my bylibyśmy zupełnie bez szans. A więc widocznie nie o taką wiarę chodzi, bo nikogo nie byłoby na nią stać. Nie ma być ona naturalnym osiągnięciem czy zasługą człowieka, lecz darem Bożym. Dopiero po Zesłaniu Ducha Świętego stała się ona udziałem Apostołów.
 
I na takiej samej zasadzie może być naszym udziałem. Bóg daje ją każdemu, kto chce. Ale trzeba wyraźnie Bogu okazać swoją wolę przyjęcia daru wiary. Po prostu, człowiek musi zadecydować, że chce wiary, że potrzebuje Boga i Jego daru. Pierwszy impuls pochodzi zawsze od Boga i jest udziałem każdego, komu tylko przyjdzie do głowy choćby cień myśli o Bogu. Decydujące znaczenie ma wtedynasza reakcja: jeśli odpowiemy pozytywnie, rozpocznie się proces przymnażania wiary; jeśli człowiek swoją decyzją odrzuci Boży dar, wtedy łaska wiary zmarnuje się, jak ziarno, które pada na skałę.
 
I dlatego człowiek ponosi odpowiedzialność za to, co zrobi z darem wiary: wykorzysta go czy zmarnuje. Jeśli wykorzysta, i to pierwsze ziarenko wiary zakorzeni się w jego sercu, rozpoczyna się proces ugruntowania i wzrostu wiary. W procesie tym najważniejsza jest modlitwa. I to w różnorakim znaczeniu: jako czytanie, rozważanie i studiowanie Słowa Bożego, jako osobista rozmowa z Bogiem, trwanie we wspólnocie modlitwy czyli uczestnictwo w zgromadzeniu eucharystycznym, ufne przedstawianie Mu swoich potrzeb, szczególnie w zakresie dóbr nadprzyrodzonych.
 
Wejście na tę drogę pomnażania wiary jest obowiązkiem każdego wierzącego. W przeciwnym razie wiara – pozbawiona wzrostu i rozwoju – staje się martwa. Niestety, wielu chrześcijan trwa w stagnacji, poprzestając w zasadzie tylko na chrzcie i formalnych, pobożnościowych gestach. W dodatku wydaje się im, że to bardzo dużo, że i tak robią Panu Bogu wielką łaskę, że Bóg ani Kościół nie mają prawa wymagać niczego więcej, tylko cieszyć się z tego, co jest.
 
A może i my należymy do ich liczby? Może i nam wydaje się, że to Pan Bóg powinien biegać koło nas i dostosować się do naszych życzeń i rozmaitych „ale”, że to my możemy dyktować warunki, a Pan Bóg ma je spełnić, jeśli Mu na nas zależy? Warto się zastanowić, kto w naszym życiu jest ważniejszy: moje „ja” czy Bóg? Od tego zależy wszystko.
 
ks. Mariusz Pohl

fot. GregMontani Greece
Pixabay (cc) 
 
Zobacz także
ks. dr Johannes Gamperl
Kiedy w Wielką Sobotę podczas liturgii paschalnej, po wysłuchaniu czytania słowa Bożego ze Starego Testamentu, zostaje uroczyście zaintonowane Gloria – „Chwała na wysokości Bogu” – wtedy cała ziemia wychwala Pana w wielkanocnej radości. Dzwony odzywają się na wieżach kościoła, ministranci wtórują im dzwonkami przy ołtarzu. Organy po ciszy Wielkiego Piątku zaczynają grać. A wszystko po to, aby ogłosić sercom wierzącym w na całym świecie wielkanocną radość.
  
 
o. Jerzy Zieliński OCD

Czy istnieje coś bardziej zwykłego i banalnego niż życie codzienne? – można by zapytać. Święci uczą nas robić z prozaicznej codzienności rzeczy tak wspaniałe, że sam Bóg przygląda się im z upodobaniem i zachowuje ich wartość na wieczność. Nie sądźmy jednak, że chodzi tutaj jedynie o wydarzenia nadzwyczajne. 

 
Krystyna Pawłowska

Według tradycji, św. Józef zmarł 19 marca w ramionach Jezusa i w obecności Maryi. Z uwagi na jego spokojną śmierć jest czczony jako patron dobrej śmierci. Jako Oblubieniec Maryi i Opiekun małego Jezusa, troszczący się o codzienny byt swych najbliższych, stał się św. Józef opiekunem rodzin, natomiast ze względu na fach, którym się trudnił, został patronem rzemieślników, zwłaszcza parających się obróbką drewna, a więc cieśli, stolarzy i drwali.

 

___________________

 reklama
Działanie dobrych i złych duchów
Działanie dobrych i złych duchów
Krzysztof Wons SDS