logo
Czwartek, 28 marca 2024 r.
imieniny:
Anieli, Kasrota, Soni, Guntrama, Aleksandra, Jana – wyślij kartkę
Szukaj w
 
Posłuchaj Radyjka
kanał czerwony
kanał zielony
 
 

Facebook
 
Drukuj
A
A
A
 
o. Józef Augustyn SJ
Poznaj siebie
List
 


(C) LIST, Kraków


 

Zmęczenie i modlitwa

Kiedy jestem zmęczony pracą - mam wiele zaległości i dużo bieżących spraw - często nie mam już sił fizycznych i psychicznych, żeby się modlić. Zwykle wtedy modlę się szybko i powierzchownie. Jak mógłbym wyjść z tej sytuacji?

Z pytania zdaje się wynikać, że najważniejszym źródłem zmęczenia fizycznego i psychicznego jest praca. Jest w tym dużo racji. Zdarza się jednak, i to nierzadko, iż bywamy zmęczeni również napięciami emocjonalnymi wynikającymi z naszych osobistych problemów i konfliktów wewnętrznych. Utrzymujące się przez dłuższy czas zmęczenie wymaga rozeznania, co naprawdę jest jego źródłem. Przyczynami chronicznego zmęczenia mogą być na przykład: chaos w organizacji pracy, niewiara w siebie, pełne niepokoju dążenie do sukcesu, nieumiejętność radzenia sobie z niepowodzeniami, konfliktowość w relacjach międzyludzkich czy też jakieś inne nierozwiązane dotąd problemy. Bez stopniowego ich rozwiązywania nie rozwiążemy też problemu chronicznego zmęczenia.

Jeżeli mamy wiele pracy zaległej i jednocześnie różne bieżące sprawy, to powinniśmy rozważyć, czy wszystkie one są konieczne. Wśród prac, które codziennie wykonujemy, niektóre rzeczywiście są niezbędne i nie możemy ich odkładać. Inne natomiast mogą okazać się mniej potrzebne lub nawet zbędne. Możemy być zabiegani także z powodu zajęć wykonywanych tylko dla własnej przyjemności lub prestiżu.

Jeżeli chcemy uzyskać większą przestrzeń czasową nie tylko na modlitwę, ale także na wypoczynek, relacje z rodziną, pożyteczną lekturę, konieczne jest rozeznanie i dokonanie wyboru pomiędzy wieloma codziennymi pracami. Najpierw trzeba wykonać te prace, które wiążą się z naszymi obowiązkami i odpowiedzialnością za bliźnich, inne mogą zaczekać lub też można z nich w ogóle zrezygnować.
"Zwykle modlę się szybko i powierzchownie. Jak mógłbym wyjść z tej sytuacji?"

To dobre i ważne pytanie. Świadczy ono o tym, że troska o pracę oraz zmęczenie nie zagłuszyły całkowicie pragnień duchowych. Jest ono też znakiem tęsknoty za głębszą, bardziej spokojną i zaangażowaną modlitwą. Trzeba tę tęsknotę docenić. Poprzez nią Pan Bóg dopomina się o serce człowieka.
Co robić w tej sytuacji? Najpierw dziękować Bogu za twórczy niepokój serca i zachowane gdzieś na dnie duszy pragnienie modlitwy. Nie należy jednak działać pochopnie. Nie chodzi bowiem, aby tylko chwilowo uspokoić swoje sumienie. Trzeba wejść w głębsze rozeznanie całej swojej sytuacji życiowej i tak ustawić cały dzień, by móc znaleźć spokojną chwilę na modlitwę.

To właśnie dobra modlitwa, która zabiera nam trochę czasu, może jednocześnie stać się miejscem porządkowania nie tylko naszej pracy, ale i całego życia. Ona może nam uświadomić prawdziwe źródła naszego zmęczenia i przepracowania. Dzięki niej łatwiej zrozumiemy, że celem naszego życia nie jest jedynie praca i bycie użytecznym dla innych. Chwile niedyspozycji i choroby, kiedy musimy z konieczności przerwać nasze prace, pokazują nam, iż życie wokół toczy się dalej. Wprowadzając, dzięki modlitwie, Boga na pierwsze miejsce, możemy przywrócić pracy jej właściwe znaczenie i właściwe miejsce. Nie będzie ona wówczas jedynie koniecznością życiową, dzięki której musimy zarabiać na utrzymanie nasze i innych, ale może stać się także sposobem współdziałania z Bogiem i służenia człowiekowi. W ten sposób sama praca może stać się miejscem spotkania z Bogiem.


Zobacz także
ks. Łukasz Kleczka SDS
Jesteśmy pokoleniem epoki szumu, zgiełku, i niepokoju. Wciąż poszukujemy nowych rozwiązań technicznych, które bardzo często wiążą się ze wzrostem decybeli. Widzimy wielu młodych ludzi ze słuchawkami walkmanów na uszach. Słuchanie głośnej muzyki nie jest już nowością. Nawet na dworcach kolejowych wielkich miast przez megafony nadawana jest muzyka...
 
Edyta Bąk-Buczak
Przestajemy ze sobą rozmawiać, nie umiemy prowadzić dialogu. Wymieniamy się jedynie suchymi informacjami, a taka wymiana słów nie ma nic wspólnego z rzeczywistą komunikacją. Kiedy nasze upragnione dziecko przychodzi na świat, szalejemy z radości. Obdarzamy je bezwarunkową miłością. Dbamy o wszelkie jego potrzeby. Zachwycamy się każdym, nawet najmniejszym przejawem jego rozwoju. Pamiętamy pierwszy uśmiech, pierwszy krok i oczywiście pierwsze słowo!
 
Fr. Justin
Znam protestantkę, która uwielbia Ojca Świętego Jana Pawła lI. Duchowo zbliżyła się do Kościoła katolickiego, ale nie potrafi bez wewnętrznego buntu myśleć o Matce Bożej jako Pośredniczce.
 

___________________

 reklama
Działanie dobrych i złych duchów
Działanie dobrych i złych duchów
Krzysztof Wons SDS