logo
Czwartek, 28 marca 2024 r.
imieniny:
Anieli, Kasrota, Soni, Guntrama, Aleksandra, Jana – wyślij kartkę
Szukaj w
 
Posłuchaj Radyjka
kanał czerwony
kanał zielony
 
 

Facebook
 
Drukuj
A
A
A
 
O. Waldemar Korba OFMCap
Odnaleźć w sobie źródło życia
Głos Ojca Pio
 


Odnaleźć w sobie źródło życia

Czym jest człowiek, że o nim pamiętasz, i czym - syn człowieczy, że się nim zajmujesz? (Ps 8, 5) - zastanawia się Psalmista. Człowiek to nie tylko biologiczna istota zdolna do myślenia. Człowiek to tajemnica. Nawet sam dla siebie jest nieodkrytą tajemnicą. Słusznie Psalmista pyta Boga o człowieka, ponieważ tylko On może odsłonić prawdę o nim. Jak naucza Ojciec Święty Jan Paweł II, tylko Bóg może objawić człowieka samemu człowiekowi.

Dlaczego, aby poznać siebie, swoją godność i wielkość, trzeba sięgać aż do poznania Boga? Ponieważ według świadectwa Księgi Rodzaju człowiek został stworzony na Jego obraz i podobieństwo. Nosimy w sobie coś Boskiego, jesteśmy Jego odbiciem. Zajęci setkami i tysiącami spraw, jakże często gubimy tę prawdę. Aby na nowo jej doświadczyć, trzeba zdobyć się na odwagę opuszczenia mielizny naszych małych codziennych spraw i wypłynąć na głębię, zwrócić się ku swemu wnętrzu, gdzie czeka Ten, który nas stworzył. W tym celu można spróbować praktykowanej od wieków przez chrześcijan różnych tradycji metody modlitwy myślnej, czyli medytacji.

Medytować to ćwiczyć umysł w poważnej refleksji. Jest to możliwie najszersze znaczenie słowa medytacja. Tomasz Merton - zakonnik trapista, nie tylko teoretyk, ale wielki praktyk medytacji - twierdzi, że już na samym początku trzeba wyjaśnić, iż ta refleksja nie odwołuje się do czysto intelektualnej aktywności, tym bardziej do samego rozumowania. Refleksja ta angażuje nie tylko sam umysł, ale również serce, całą istotę. Ten, kto naprawdę medytuje, nie tylko myśli, ale również miłuje, przez miłość zaś poznaje medytowaną rzeczywistość niejako od wewnątrz.

Św. Tomasz i św. Bernard z Clairvaux opisują medytację jako poszukiwanie prawdy. Niemniej ich medytacja jest czymś zupełnie różnym od studium, które również jest poszukiwaniem prawdy. Oni nie tylko chcą wiedzieć o prawdzie, ale wejść w intymny kontakt z samą prawdą, z Bogiem. Chcą poznać prawdę przeżywając ją. Medytacja jest środkiem prowadzącym do tego celu.

Oddając się medytacji nie tylko próbujemy wracać do swoich korzeni, które mamy w Bogu Stwórcy, uczynieni na Jego obraz i podobieństwo. Medytacja jest jeszcze czymś więcej. Jest jak wiertło, którym przebijamy się do źródła wody żywej, które pulsuje w głębinach naszego serca, choć często przysypane jest naszymi grzechami, słabościami, wieloma małymi sprawami, które nas niezmiernie angażują i wypalają. Przecież wewnątrz, w głębi naszej istoty, pulsuje życie Boże, to samo życie, którym obdarzają siebie nawzajem Ojciec, Syn i Duch Swięty wewnątrz Świętej Trójcy. Jest ono nam dane przez Jezusa Chrystusa, Syna Bożego, który stał się człowiekiem i umarł dla naszego zbawienia. Gdy przez chrzest zostajemy włączeni w to zbawienie, w głębi naszej istoty dzielimy to samo życie z Ojcem, Synem i Duchem Świętym. Bóg jest w nas, a my w Bogu. Modlitwa myślna nie jest niczym innym, jak tylko próbą świadomego przeżywania tego życia łaski danej nam na chrzcie, czyli świadomym przeżywaniem naszego zjednoczenia w Duchu Świętym, przez Chrystusa z Ojcem, naszej całkowitej zależności od Niego, we wszystkich istotnych czynnościach życia oraz Jego nieustannej miłującej obecności w głębi naszych dusz.

Powodzenie medytacji, jak każdej innej modlitwy, zależy przede wszystkim od łaski. Niemniej, spełnienie pewnych warunków nie jest bez znaczenia. Jakie to warunki? Otóż, aby medytować trzeba:
- poddać dyscyplinie nasze zmysły, wprowadzić w nie porządek;
- stawać do modlitwy w postawie duchowego ubóstwa (Boże, potrzebuję Twojej łaski, aby się modlić);
- wyznaczyć sobie określony czas i miejsce (zarezerwować na przykład 20 minut na modlitwę, wybrać miejsce ciche, nastrajające do modlitwy);
- być całkowicie szczerym przed Bogiem (nie udawać ani przed Bogiem ani przed samym sobą);
- skoncentrować się na jednym temacie (na przykład na jakiejś jednej tajemnicy wiary lub jednym wydarzeniu z życia Jezusa, albo na wydarzeniu i sytuacji, które obecnie nas dotykają-trzeba próbować odczytać je w świetle wiary czy życia Jezusa).

Jak mógłby wyglądać schemat medytacji? Tomasz Merton proponuje najbardziej klasyczną formę wzorowaną na starożytnej lectio divina:

1. Przygotowanie: szczery wysiłek uporządkowania umysłu, uświadomienie sobie tego, co mam zrobić i modlitwa, w której proszę o łaskę. Jeżeli początek jest dobrze wykonany, reszta powinna przebiegać z łatwością.

2. Wizja: próba ujrzenia, skoncentrowania się, uchwycenia tego, co będę medytował, zakłada to wysiłek wiary. Pracuj, aż wiara w twoim sercu (nie tylko w głowie) stanie się jasna i pewna.

3. Pragnienie: z tego, co widzisz wypływają pewne praktyczne konsekwencje. Pragnienia, decyzje, by działać zgodnie ze swoją wiarą, by żyć tak, jak uwierzyłem. Wymagany i est tu wysiłek nadziei - należy wierzyć w możliwość spełnienia tych dobrych uczynków, należy mieć nadzieję spełnienia dobrych pragnień, z pomocą Boga. Przede wszystkim należy mieć szczerą nadzieję możliwości zjednoczenia z Bogiem.

4. Zjednoczenie: tutaj modlitwa staje się prosta, nieskomplikowana. Świadomość wiary jest trwała, nadzieja jest pewna, można odpocząć w obecności Boga. Polega to na prostym wejrzeniu oraz odpocznieniu w objęciach prostej miłości. Lecz jeśli potrzebna jest aktywność, niech miłość ma charakter aktywny. Bóg może nas wezwać do konkretnych czynów miłości wobec bliźniego. Miłość może przybrać również formę słuchania Umiłowanego. Albo formę uwielbienia. Najczęściej możemy cieszyć się prostym odpoczynkiem i spokojnie płynąć głębokim nurtem miłości, nie czyniąc nic, lecz pozwalając Duchowi Swiętemu działać w ukrytych głębiach naszych dusz (wypłynąć na głębię). Jeśli modlitwa staje się chaotyczna lub osłabiona, możemy powrócić do jednego z wcześniejszych etapów i odnowić naszą czujność, naszą wiarę, naszą miłość. Możemy zakończyć krótką i szczerą modlitwą dziękczynienia.
Medytujący narażają się przynajmniej na dwa niebezpieczeństwa: z jednej strony przesadny intelektualizm, gdy cała aktywność modlącego się - jeśli to jeszcze można nazwać modlitwą polega na roztrząsaniu pojęć, na analizie, syntezie czy porównaniu. Taka medytacja może prowadzić co najwyżej do zadowolenia umysłu. Innym niebezpieczeństwem jest fałszywa mistyka, kiedy poddajemy się fantazji i uczuciom. Dochodzi do tego, że głos egzaltowanych uczuć bierze się za głos Boga. Właściwa atmosfera medytacji to atmosfera wyciszenia, pokoju i równowagi. To oczywiście nie przekreśla głębokich uczuć i poruszeń serca.

Wartości medytacji nie mierzy się tym, że dokonuje się w wielkim Bożym oświeceniu i pociesze - wtedy miałaby być dobra, a kiedy przyjdzie nam modlić się w nocy ciemnej i suchej wiary - miałaby być zła. O jej wartości świadczą duchowe owoce, jakie przynosi modlącemu się.

Autorzy piszący o modlitwie myślnej często podkreślają, że medytacja powinna przynosić owoce określonych cnót oraz inne praktyczne rezultaty. Owszem, bezpośrednim celem naszej modlitwy myślnej może być zrozumienie pewnej szczególnej prawdy, decyzja, by podjąć określone działanie, rozwiązanie duchowego problemu, każde zaś z nich przygotowuje nas na odbiór określonej i szczególnej łaski, koniecznej do praktycznego wypełnienia naszych codziennych obowiązków. Lecz ostatecznym celem modlitwy myślnej jest zjednoczenie z Bogiem, dotarcie do źródła i kosztowanie wspólnoty Jego życia. Wtedy bowiem człowiek poznaje Boga, a poznając i kochając Go odkrywa swoją wielkość i godność kim naprawdę jest.

Bóg jest miłością! - czy człowiek jest również w najgłębszej swojej istocie miłością?
Medytuj i poznaj kim jesteś. 
 
O. Waldemar Korba OFMCap

 
Zobacz także
Jarosław Sudoł

Jeśli chcecie mieć pokój w sercach waszych, pokój w waszych rodzinach i w Ojczyźnie, odmawiajcie codziennie wspólnie w domu różaniec. Kochajcie tę modlitwę, oddawajcie się jej z zamiłowaniem i nabożeństwem. To niech będzie moim testamentem, który wam przekazuję.” – zalecił nam Pius IX.

 
Jarosław Sudoł

Skrytość naszego wewnętrznego mieszkania, zamknięcie drzwi, skupienie naszej duszy przed Bogiem, przerwa narzucona każdej obcej myśli – oto warunki, których spełnienia na początku domaga się Zbawiciel. Wtedy dusza może się pokornie zwrócić do Tego, którego słusznie nazywa Ojcem, ponieważ otrzymała Ducha przybrania, i mówić do Niego "w skrytości". Ta skrytość jest z pewnością czymś innym niż wytworzona wokół siebie materialna samotność.

 
ks. Edward Staniek

Jezus przypomina nam ważną naukę o miłości, która od Boga pochodzi, bo On jest Miłością. Mamy do czynienia z trzema formami miłości. Do pierwszej z nich jest wezwany każdy wierzący człowiek. Bóg mówi do niego: „Będziesz miłował Pana, Boga swego, całym swoim sercem, całą swoją duszą, całym swoim umysłem i całą swoją mocą. A bliźniego swego jak siebie samego”.

 

___________________

 reklama
Działanie dobrych i złych duchów
Działanie dobrych i złych duchów
Krzysztof Wons SDS