logo
Piątek, 29 marca 2024 r.
imieniny:
Marka, Wiktoryny, Zenona, Bertolda, Eustachego, Józefa – wyślij kartkę
Szukaj w
 
Posłuchaj Radyjka
kanał czerwony
kanał zielony
 
 

Facebook
 
Drukuj
A
A
A
 
O. Leon Knabit OSB
Modlitwa i praca
Zeszyty Odnowy
 



 "Módl się i pracuj" - mówi się, że to zdanie odróżnia benedyktynów od innych zakonów. Choć nie jest ono zapisane w regule, to przecież stanowi jej główne przesłanie i ukierunkowuje na modlitwę, pracę oraz na szacunek do drugiego człowieka. Można dodać jeszcze jedno zdanie: "nie bądź smutny!" Czasami mówi się nawet: "módl się i pracuj w radości serca". To są punkty, wokół których będę koncentrować nasze rozważania.

Dlaczego taki temat konferencji? Ponieważ modlitwa i praca są ważne, nie tylko w zakonie benedyktyńskim, ale w ogóle. Nie widzę wspólnoty, zgromadzenia zakonnego czy osób konsekrowanych, które chciałyby i mogłyby oderwać się od hasła "modlitwa i praca". To jest bardzo chrześcijańska idea.

Benedykt żył w ciekawych czasach. Kończyła się starożytność, a rozpoczynało się - chociaż ludzie jeszcze o tym nie wiedzieli - średniowiecze. Podobnie jak dzisiaj na przełomie tysiącleci, wszyscy odczuwamy i widzimy, że to, co dokonuje się na naszych oczach, jest nie tylko zmianą daty, ale jakąś wielką zmianą w postawach ludzi, w ich mentalności, w rozwoju technicznym. Dzieje się coś nowego. Benedykt, zdając sobie sprawę z tego, że z jednej strony pogaństwo wali się w gruzy, a z drugiej, kultura w związku z wędrówką ludów pogańskich, dzikich, koczowniczych niosła ze sobą również treści pogańskie, a w najlepszym razie heretyckie, postawił sprawę bardzo jasno: niczego nie należy przedkładać nad Chrystusa. Jakże pięknie zgadza się to z tym, co na początku trzeciego tysiąclecia mówi Ojciec Święty: "Na nowo zacząć od Chrystusa".

Zaczynać od Chrystusa

Dzisiejsze pogaństwo ma inny charakter, ale w swej istocie jest takie samo - człowiek albo nie wierzy w Boga, albo żyje tak, jakby Boga nie było. Nawet dla wielu chrześcijan po wyjściu z kościoła nie ma większego znaczenia to, że Bóg rzeczywiście istnieje. Wystarcza im płytka, często dewocyjna religijność. "Niczego nie przedkładać nad Chrystusa". Jeśli połączy się to stwierdzenie z przykazaniem, które przypomina Jezus: Będziesz miłował Pana Boga swego, całym swoim sercem, całą swoją duszą, całym swoim umysłem i całą swoją mocą (Mk 12,30), widzimy, że koresponduje to ze słowami Jana Pawła II: "Nie trzeba lękać się świętości".
Dla mnie osobiście jest to wielkie zadanie, wskazane nam przez Papieża. Okazuje się bowiem, że nieszczęściem człowieka jest to, że nie jest święty. Przyczyną całej biedy współczesnego świata, biedy współczesnych katolików czy chrześcijan jest to, że zatrzymujemy się na progu świętości i dalej nie chcemy iść.

Kiedyś miałem zaszczyt zeznawać w procesie beatyfikacyjnym Hanny Chrzanowskiej, znanej w środowisku krakowskim pielęgniarki, nadzwyczajnej osoby, z którą współpracowałem w latach sześćdziesiątych. Odpowiadałem na pytania związane z jej postawą. Na każde z nich mogłem śmiało odpowiadać twierdząco. Pomyślałem sobie, że gdybym tak musiał ocenić siebie samego, na wiele pytań nie mógłbym pozytywnie odpowiedzieć. Zapytałem siebie: dlaczego? Na co ja czekam? Gdybym miał osiemnaście lat, byłoby to jeszcze zrozumiałe. Ale jeśli ma się lat siedemdziesiąt i jest się mnichem - jest to zastanawiające.

Modlitwa

Modlitwa jest relacją z Bogiem, która z czasem będzie się przekształcała w to, o czym pisał św. Paweł: "Już nie ja żyję, lecz żyje we mnie Chrystus" (por. Ga 2,20). Reguła św. Benedykta jako pierwsze stawia kandydatowi do zakonu pytanie, czy naprawdę szuka Boga. Nie jest to jednak pytanie tylko dla kandydata do benedyktynów, ale dla każdego kandydata do nieba, kandydata do świętości. Każdy, kto pragnie prawdy, trwałych wartości, szuka właśnie modlitwy. Wystarczy popatrzeć, jakie jest dzisiaj zapotrzebowanie na różnego rodzaju szkoły modlitwy, np. te oparte na rozważaniu Pisma Świętego.

Pismo Święte, mądrze interpretowane przez Nauczycielski Urząd Kościoła, można porównać z oddechem. Wciągam w siebie coś, co podaje mi Pan Bóg, aby moja osobista modlitwa była natchniona Pismem Świętym i podtrzymywała we mnie to, co najzdrowsze, najlepsze. "Słowo Boże jest ostrzejsze niż wszelki miecz obosieczny, przenikające aż do rozdzielenia duszy i ciała, stawów i szpiku, zdolne osądzić pragnienia i myśli serca" (por. Hbr 4,12). Oddziela w człowieku to, co dobre od tego, co złe, aby mógł zwracać się do Boga jak umiłowane, czyste dziecko Boże. Czy będzie to modlitwa oparta na szkole biblijnej, czy na szkole św. Ignacego, czy będzie to szkoła karmelitańska, czy dominikańska - wszędzie znajdziemy to głęboko chrześcijańskie stwierdzenie: "Nie przedkładać niczego nad Chrystusa".

Każdy człowiek, który chce żyć autentycznie, wie, że jeśli nie ożywi swojej modlitwy, wszystko co czyni, będzie skazane na niepowodzenie. Bo modlitwa to żywa więź z Bogiem, która ma doprowadzić do takiego stanu, w którym właściwie zawsze trzeba się modlić i nigdy nie ustawać.
Jeden z apoftegmatów, które są dobre nie tylko dla mnichów, ale również dla każdego człowieka szukającego Boga, opowiada o tym, jak do starego Abby przyszedł młody adept i powiedział: "Idę na pustkowie i będę medytował. Nad czym mam myśleć?" Abba wziął Psalm 1 i przeczytał: Szczęśliwy mąż, który nie idzie za radą występnych, nie wchodzi na drogę grzeszników i nie siada w kole szyderców, lecz ma upodobanie w Prawie Pana, nad Jego Prawem rozmyśla dniem i nocą (Ps 1,1-2). Uczeń podziękował i odszedł. Wrócił po dwóch latach, powiedział, że już to rozumie i zapytał, co ma czynić dalej.


 

 
1 2  następna
Zobacz także
Tomasz Kot SJ

Zapewne każdemu z nas zdarzyło się usłyszeć słowa, które go zabolały, przez które poczuł się zraniony lub obrażony. Dotkliwe mogą być same treści przekazywane przez mówiące do nas osoby, ale ranić mogą również forma ich wypowiedzi oraz użyte słowa. Wiele nieporozumień, niesnasek czy wprost konfliktów, zarówno osobistych, rodzinnych, jak i społecznych, wciąż rodzi się właśnie ze słów.

 
ks. Marek Dziewiecki
Być człowiekiem, to być kimś wolnym, czyli zdolnym do podejmowania decyzji. Zwierzęta nie dysponują wolnością i dlatego całkowicie podlegają instynktom, popędom oraz prawom ewolucji. Natomiast człowiek nie jest zdeterminowany ani instynktami, ani żadnymi innymi naciskami zewnętrznymi czy wewnętrznymi. Z tego powodu, jako jedyna istota na tej ziemi, człowiek nie jest bezwolną cząstką ewoluującej przyrody, lecz tworzy historię. 
 
Krzysztof Maślanka
Każdy człowiek znajduje się w swym własnym centrum, z którego nie sposób uciec. Uwięziony we własnym ciele, ograniczony przestrzennie może jednak podróżować po lądach i oceanach rodzimej planety lub kilka tysięcy metrów ponad jej powierzchnią. Kilkuset astronautom dane było krążyć po orbicie wokół Ziemi; kilkunastu miało okazję chodzić po zapylonej i nieprzyjaznej powierzchni jej naturalnego satelity – Księżyca. Te ostatnie sukcesy techniki propaganda prasowa zwykła nazywać „podbojem kosmosu”, ale odrobina wyobraźni pokazuje, że to skrajna przesada...
 

___________________

 reklama
Działanie dobrych i złych duchów
Działanie dobrych i złych duchów
Krzysztof Wons SDS