logo
Czwartek, 28 marca 2024 r.
imieniny:
Anieli, Kasrota, Soni, Guntrama, Aleksandra, Jana – wyślij kartkę
Szukaj w
 
Posłuchaj Radyjka
kanał czerwony
kanał zielony
 
 

Facebook
 
Drukuj
A
A
A
 
br. Antoine-Emmanuel
Jezusowe wprowadzenie w modlitwę
Pastores
 


Było to w styczniu 1999 roku. Włożyliśmy właśnie nasze kapy i kukulle niedaleko prywatnej kaplicy Ojca Świętego. Nadszedł moment wejścia. Jan Paweł II był już obecny; od dawna trwał na modlitwie. Nie wiem dlaczego, ale zrodziło się we mnie przekonanie, że modlił się za cały świat, że podtrzymywał go swoją modlitwą. Było w tym człowieku, starszym i pochylonym na swym klęczniku, niesamowite i niezapomniane natężenie modlitwy.

Panie, naucz nas się modlić

Jeśli takie jest doświadczenie kogoś, kto modli się obok świętego, to o ileż mocniejsze musiało być doświadczenie apostołów, gdy widzieli modlącego się Jezusa. Doświadczenie tak potężne, że pewnego dnia poprosili Go: Panie, naucz nas się modlić, jak i Jan nauczył swoich uczniów (Łk 11,1). Chciałbym dziś skierować do Jezusa tę prośbę. Jest ona bardzo istotna dla naszego życia modlitwy. Któż mógłby nauczyć nas modlitwy, jak nie Jezus? Nasza Reguła życia doskonale to wyraża: "Jeśli więc ty, bracie i siostro, będący synem i córką tego samego Ojca, chcesz wiedzieć jak, dlaczego i kiedy się modlić, popatrz na Jezusa i niestrudzenie czyń to samo, co On, bo tylko On może cię nauczyć modlitwy" (§ 12).

Pozwólmy zatem prowadzić się Jezusowi na drogę modlitwy, pozostając bardzo blisko Ewangelii. Rozpocznijmy od spotkania z Samarytanką i jej wątpliwości: Ojcowie nasi oddawali cześć Bogu na tej górze [Garizim], a wy mówicie, że w Jerozolimie jest miejsce, gdzie należy czcić Boga (J 4,20). Jezu, gdzie należy się modlić? Jakie są okoliczności, warunki "zadziałania" naszej modlitwy?

Wierz Mi, kobieto, że nadchodzi godzina, kiedy ani na tej górze, ani w Jerozolimie nie będziecie czcili Ojca. Nadchodzi godzina, owszem już jest, kiedy to prawdziwi czciciele będą oddawać cześć Ojcu w duchu i prawdzie (J 4,21.23). Ani na Syjonie, ani na Garizim, ani gdzie indziej; nadchodzi godzina, kiedy cześć Ojcu będzie oddawana "w duchu". Cóż to jednak znaczy?

Nie należy zbyt szybko mówić, że "w Duchu Świętym". Jezus bowiem mówi: "w duchu", to znaczy, że oddawanie czci nie będzie już związane z realiami fizycznymi. Modlitwa nie będzie już więźniem miejsc, rytów, środków – choćby nawet najlepszych i najpiękniejszych.

Modlitwa bez sieci

Świątynią, w której należy się modlić, jest duch człowieka. Modlitwa staje się od tej pory nieustanną wewnętrzną liturgią serca i ducha. A staje się to możliwe dlatego, że Duch Święty wspiera naszego ducha (Rz 8,16). Musimy jednak przyznać, że wiąże się to z całkowitym ubóstwem i zupełną kruchością.

Jezus wzywa nas do modlitwy... bez sieci. Nie możemy już kurczowo trzymać się zabezpieczeń materialnych, gwarantujących skuteczność mo­dlitwy. Jezus pociąga nas do osobistej relacji przyjaźni z Bogiem i musimy się zanurzyć, nie posiadając innych gwarancji, jak tylko Jego słowo. Zanurzyć się w siebie, gdyż Jezus zapewnia nas, że gdy jesteśmy "w sobie", jesteśmy w Bogu.

Naucza tego ogołocenia również w czasie Kazania na Górze: Na mo­dlitwie nie bądźcie gadatliwi jak poganie. Oni myślą, że przez wzgląd na swe wielomówstwo będą wysłuchani. Nie bądźcie podobni do nich! Albowiem wie Ojciec was, czego wam potrzeba, wpierw zanim Go poprosicie (Mt 6,7-8). A zatem to nie potokiem słów poruszamy serce Boga. Wprost przeciwnie, modlitwa "w duchu" jest doświadczeniem ci­s­zy, odważnym poszukiwaniem wewnętrznego milczenia. Kilka słów wystar­czy, byśmy spoczęli w Bogu. Modlitwa rozgadana jest oznaką naszego nie­pokoju, zmęczenia, braku wiary. Lepiej mieć przed Bogiem serce skruszo­ne, ogołocone niż bez przerwy mielić językiem, próbując ukryć własną niestałość.

Tak zbliżamy się z Jezusem do modlitwy "w duchu". Nie czas już na hałaśliwe ofiary jerozolimskiej Świątyni. Ewangelia nigdzie nie mówi o Je­zu­sie składającym ofiarę w Świątyni! A przecież całe Jego życie jest ofia­rą, ofiarą z siebie składaną dzień po dniu i dopełnioną na krzyżu.

W Jezusie, a także w nas – dzięki darmo danej nam łasce – ta modlitwa "w duchu" jest dziełem Ducha Świętego. Jest modlitwą "w Duchu Świętym". Łukasz mówi, że Jezus, radując się "w Duchu Świętym", oddawał cześć Ojcu: Wysławiam Cię, Ojcze, Panie nieba i ziemi (Łk 10,21).

Przed Ojcem

Pójdźmy krok dalej: Jezus wzywa nas również do modlitwy, do oddawania czci "w prawdzie". Zwracając się do Samarytanki, mówi o "prawdziwych czcicielach" i o oddawaniu czci "w prawdzie" (por. J 4,23). O jaką jednak prawdę chodzi? Pomagają nam odpowiedzieć na to pytanie słowa, które Jezus wypowiedział nieco wcześniej. Wy czcicie to, czego nie znacie, my czcimy to, co znamy, ponieważ zbawienie bierze początek od Żydów (J 4,22). Kwestia "prawdy" jest kwestią "poznania" Ojca. A "poznanie" w kulturze biblijnej nie jest najpierw czy przede wszystkim intelektualne, cały bowiem człowiek "poznaje". Mówiąc dokładniej, biblijne "poznanie" odsyła do dwóch ludzkich doświadczeń: z jednej strony do bliskości seksualnej, a z drugiej strony do przymierza między dwo­ma królami, którego warunków należy przestrzegać. Oddawanie czci jest "prawdziwe" w takim stopniu, w jakim Bóg został w ten sposób "poznany". "Prawda", o której mówi Jezus, jest prawdą relacji do Ojca, jakością tej relacji. Stajemy się prawdziwymi czcicielami wówczas, gdy nasza relacja do Ojca staje się poznaniem właściwym przymierzu i miłości.

 
1 2 3  następna
Zobacz także
José Damián Gaitán OCD
Niewątpliwie nikt zazwyczaj nie planuje oszukiwać samego siebie. Dlatego też często samooszukiwanie się na drodze duchowej zdarza się wówczas, gdy człowiek sądzi, że jego myślenie, decyzje czy uczynki są właściwe i trafne. Centralnym tematem pism świętego Jana od Krzyża jest droga duchowa człowieka do celu, jakim jest doskonałe zjednoczenie z Bogiem w przemianie miłości. Droga ta nie jest wolna od trudności. Największe mają, jego zdaniem, wynikać z samooszukiwania się, które może przydarzyć się na poziomie zarówno przyrodzonym, jak i czysto duchowym i nadprzyrodzonym...
 
redakcja czasopisma
Wierność jest owocem autentycznego doświadczenia Boga, które nigdy nie zamyka się w sobie, lecz otwiera się jak niekończąca się spirala. Nasze doświadczenie Boga prowadzi nas do wspaniałomyślnego otwarcia, w którym – rezygnując z każdej pokusy kontrolowania Go, by Go zamknąć w więzieniu naszych ciasnych i dwuznacznych schematów – pozwalamy, by to On był wszystkim we wszystkim.
 
Michał Golubiewski OP
Bóg udziela nieśmiertelności i pełni życia w ten sposób, że najpierw „ożywia serce” człowieka, „zapala” je, daje mu „serce z ciała”. Dla człowieka w ten sposób przywróconego do życia razem z Chrystusem i podobnego do Niego śmierć fizyczna zaczyna tracić swoją grozę, traci swój „oścień”, jak pisze o tym św. Paweł. Najlepiej widać to po postaciach świętych, dla których staje się ona przejściem „z życia do życia”, dlatego że już są „żyjący” z Chrystusem. Pamiętają, że „sprawiedliwość nie podlega śmierci”. Tym bardziej nie podlega jej miłość. 
 

___________________

 reklama
Działanie dobrych i złych duchów
Działanie dobrych i złych duchów
Krzysztof Wons SDS