Autor: Bogumiła z Krakowa (---.internetdsl.tpnet.pl)
Data: 2013-09-03 10:34
Każdy z nas zasmuca Boga, bo każdy z nas niestety grzeszy. Ludzie więc w ogóle nie mogliby liczyć na Bożą pomoc, gdyby patrzeć tak jak Ty proponujesz. Nigdy nie będziemy bezgrzeszni, ale Bogu wystarczy, gdy się bardzo staramy.
Pamiętaj na przyszłość o tej niedzielnej mszy w sobotę. To przede wszystkich dla takich jak Ty (którzy całą niedzielę są w pracy) Kościół zezwolił na spełnienie obowiązku niedzielnego w sobotni wieczór. Inni też mogą korzystać z tego przywileju, ale przede wszystkim chodzi o tych, którzy w niedzielę nie mogą do świątyni przyjść. A wtedy przynajmniej w tym temacie będzie wszystko w porządku (nie będziesz się czuła z tym źle, nie będziesz miała wyrzutów sumienia).
A chleba naprawdę nie możesz kupować w mniejszych porcjach? Ewentualnie mieć w domu na wszelki wypadek chleb w innej postaci (suchy), który się trzyma długo i można przegryźć, gdy świeży się skończy? Trzeba o tym myśleć przy zakupach, a nie wtedy, gdy wyrzucasz chleb. Inną sprawą jest, czy musisz go wyrzucać? Nie jest niczym złym, że chcesz jeść coś lepszego, jeśli Cie na to stać, ale nie jesteś w stanie inaczej go zagospodarować? Zrobić grzanki do zupy, zapiekankę z wędliną i serem (też pyszny i chrupiący), podrobić ptakom albo zwierzętom? Mam taki problem, kiedy przychodzą do mnie goście i zawsze trzeba mieć chleba więcej i do wyboru, a potem zostaje. Znam jednak osoby, które taki stary (nieświeży, ale nie zapleśniały) chleb chętnie biorą, bo mieszkają na wsi i mają kury albo psy. Trzeba się rozejrzeć w pracy, w miejscu zamieszkania, rodzinie, znajomych - naprawdę jest więcej takich osób, które z wdzięcznością wezmą resztki chleba. Może nieznajome gospodarstwo w pobliżu? A może w azylu potrzeba? Dopóki nie szukałam, to nie wiedziałam komu dać. Ważne, żeby resztki chleba ususzyć, a nie czekać aż spleśnieje.
Inną sprawą jest pytanie, czy kiedyś liczyłaś ile pieniędzy wyrzuciłaś już do kosza lub spuściłaś w toalecie? (to tylko chleb, czy i inne produkty?). I jak się to ma do słów "nie mam pracy i pieniędzy"? Doskonale wiem, co to znaczy nie mieć pieniędzy, ale gdy byłam w takiej sytuacji, to każdy okruch chleba był w domu wykorzystany, każda drobina jedzenia. Nawet gdy zostało na talerzu pół gotowanego ziemniaka, wykorzystywało się go do innej potrawy. Dlatego trudno mi uwierzyć w brak pieniędzy, gdy chleb jest w koszu na śmieci. I jak się to ma do: "a była okazja dobrze zarobić w niedzielę". Po co Ci pieniądze zarobione w niedziele, jeśli wyrzucasz je do kosza na śmieci? Jeszcze nie wiesz, co to znaczy nie mieć pieniędzy. Naprawdę.
Zweryfikuj to co mówisz i to co robisz. To nie o to chodzi, że Bóg przestanie pomagać, bo Bóg i tak Cię kocha i będzie kochał. Chodzi o to, że gdy ciągle powtarzamy te same grzechy (a nie myślę tu tylko o tradycyjnie przywoływanym nałogu alkoholizmu, masturbacji czy hazardu), to w pewnym momencie nie Bóg nas, ale my sami siebie zaczynamy nienawidzić. A od tego już tylko krok do odrzucenia Boga, lekceważenia życia, popadnięcia w inne nałogi, szukania rozwiązań poza przykazaniami, nienawiści do innych.
|
|