logo
Czwartek, 25 kwietnia 2024 r.
imieniny:
Jarosława, Marka, Wiki – wyślij kartkę
Szukaj w
 
Posłuchaj Radyjka
kanał czerwony
kanał zielony
 
 

Facebook
 
Drukuj
A
A
A
 
Ks. Krzysztof Grzywocz
Droga do pojednania
 


Na morskich wybrzeżach ran
ląduje oddychająca liczba*(1)
Paul Celan
 

 
Pierwotna jedność
 
 Pojednanie jest powrotem do pierwotnej jedności. Nie można więc mówić o pojednaniu tam, gdzie tej jedności nie było. Ta jedność jest tu rozumiana jako osobowa, miłosna relacja na poziomie fizycznym, psychicznym i duchowym. Aby taka relacja mogła umrzeć, musi się wpierw narodzić. Nie pragną pojednania ci, którzy nie doświadczyli smaku jedności. Młoda kobieta zapytana, kiedy została przerwana jej relacja z ojcem - odpowiedziała: "Ona się nigdy nie narodziła!".
 
Ludzie narodzeni z rozdarcia nie pragną pojednania - nie mają do czego powracać; są jak niemowlęta, które nieświadomie, biernie czekają na narodzenie do jedności. To doświadczenie jest dopiero przed nimi, a jego brak - często nieświadomie - kieruje ich życiem. Czekają na coś, czego nie doświadczyli, czego nie potrafią nazwać. Nie podejmują aktywności, nie potrafią wybierać, być samodzielnymi. Nieokreślony wewnętrzny głód każe im nieustannie czekać na to, co mu im się należy - na poród do pierwotnej jedność. Wymaganie od nich pojednania jest nieporozumieniem.
 
Pragnienie pojednania rodzi się ze wspomnienia jedności. Stary człowiek, z filmu Davida Lyncha Prosta historia, wspomina swojego brata, z którym razem pracował, bawił się, a wieczorami wpatrywał w rozgwieżdżone niebo, pytając o istnienie Innego, gdzieś dalej. Pewien mężczyzna ze łzami opowiadał o swoim ojcu: "Wzruszające wspomnienie ojca nie pozwala mi ukarać go zapomnieniem albo odejściem za doznane krzywdy. Jego duże, bezpieczne dłonie jakby przed chwilą przestały obejmować moje drobne ciało. Czuję jeszcze jego zapach, ciepło. Mogę w szczegółach odtworzyć wspólne rozmowy - były jak okno na świat, który poprzez nie stawał się prostszy, bezpieczniejszy. Gdy w Wielki Piątek zapytałem ojca, dlaczego pościmy, odpowiedział - "aby Chrystus był nam bliższy". A potem szliśmy razem do Kościoła i całowaliśmy leżący przed ołtarzem krzyż. To, co się potem wydarzyło, było jak ostre, zimne narzędzie, które przecięło naszą jedność".
 
Na drodze do pojednania dobrze jest, obok doświadczenia ran, przywoływać nade wszystko doświadczenie jedności. Szukać jej wymiaru fizycznego, psychicznego i duchowego. W rzeczywistości istnieją one zawsze razem. Poziom ich dojrzałości jest zawsze ten sam w każdym z osobna - podnosi się i opada razem. Niedojrzałość, na przykład, więzi psychicznej odsłania niedojrzałość więzi fizycznej i duchowej. Zerwanie jednej z nich zrywa dwie pozostałe.
 
Raniące rozdarcie
 
Rozdarcie nie jest rozłąką spowodowaną na przykład wyjazdem osoby kochanej, długim pobytem w szpitalu czy śmiercią, jest odmową miłości, rozdarciem daru pierwotnej jedności. Rozdarcie jest świadomą albo nieświadomą decyzją. Rozdzierając, powoduje rany. Rany są zawsze fizyczne, psychiczne i duchowe (nawet wtedy, gdy zranienie na jednym z tych poziomów jest w pierwszej chwili trudne  do zauważenia). Nie jest dzisiaj tajemnicą, że większość chorób fizycznych uobecnia i symbolizuje wewnętrzne doznania. Psychosomatyczna więź sprawia, iż ciało odsłania to, co człowiek chciałby ukryć.  Skutki rozdarcia są nieraz zaskakująco rozległe: głęboki smutek, który wyłania się jakby z ciemności i osnuwa świat mrokiem  - smutek wywołany nieraz nawet najmniejszą porażką i przeczuciem odrzucenia, niepewność w działaniu i niedziałaniu, duży lęk przed odrzuceniem i utratą akceptacji, częste - nieadekwatne do aktualnie przeżywanej chwili - poczucie winy, tendencje do izolacji, płytkie dialogi, zachłanne związki i bolesne rozstania, budowanie i jednoczesne rozbijanie wspólnot, agresja wobec autorytetu, niezdolność do współpracy, niezrozumiała wewnętrzna sprzeczność itd.
 
 
1 2 3  następna
Zobacz także
Małgorzata Wszołek

Sytuacje trudne są jakby sądem Bożym nad człowiekiem. Jeżeli ktoś jest zasadniczo zwrócony ku Bogu (nawet jeśli o tym nie wie i wydaje mu się, że jest człowiekiem niewierzącym), podczas takiej próby dokonuje się w nim przyśpieszenie rozwoju duchowego i nieraz człowiek ten okazuje się kimś nie tylko wierzącym, ale od razu głęboko wierzącym. Ale zdarza się i odwrotnie: ktoś uważał się za wierzącego, ale obiektywnie był daleko od Boga. Wtedy pod wpływem trudnej sytuacji jego wiara rozpada się jak domek z kart.

 

Z Jackiem Salijem OP rozmawia Małgorzata Wszołek

 
Małgorzata Wszołek

Czy jest mozliwe przyjecie wiary katolickej przez niewierzącego, który chciałby się nawrócić? Jeśli tak to gdzie powinien się z tym problemem udać?

 
Magdalena Wojaczek
Pieszo, na rowerze, a nawet na rolkach – każdy sposób jest dobry. Wystarczą chęci, odrobina samozaparcia i wiara, że uda się dotrzeć do celu. Pielgrzymowanie przed oblicze Czarnej Madonny to niezapomniane rekolekcje w drodze.  Młodzi, starsi, dzieci, nawet te najmniejsze w wózkach i nosidełkach, intelektualiści i ludzie prości, bogaci i biedni, szczęśliwi i ci, którym ciągle jest pod górkę, wierzący i poszukujący, tysiące pielgrzymów każdego roku podejmują ogromny wysiłek.
 

___________________

 reklama
Działanie dobrych i złych duchów
Działanie dobrych i złych duchów
Krzysztof Wons SDS