logo
Czwartek, 28 marca 2024 r.
imieniny:
Anieli, Kasrota, Soni, Guntrama, Aleksandra, Jana – wyślij kartkę
Szukaj w
 
Posłuchaj Radyjka
kanał czerwony
kanał zielony
 
 

Facebook
 
Drukuj
A
A
A
 
ks. Dariusz Salamon SCJ
Dlaczego nie warto żyć na próbę?
Czas Serca
 


Naturalnym etapem na drodze do małżeństwa jest okres narzeczeński. Młodzi ludzie spotykają się ze sobą, poznają swoje charaktery, upodobania, zalety i słabości. Uczą się gestów miłości, czułości, stopniowo rozwija się dynamika ich uczuć, zanim znajdzie spełnienie w sakramencie małżeństwa. Jednak coraz częściej młodzi ludzie podejmują wspólne życie zamiast narzeczeństwa, ale i bez ślubu – „życie na próbę”. Dlaczego osoba wierząca nie może zaakceptować takiej drogi?

Bóg mówi: nie cudzołóż!

Co to znaczy „żyć na próbę”? Bóg chce, abyśmy żyli prawdziwie i w pełni. Dlatego powiedział – nie cudzołóż! To nie czyjeś widzimisię, to wynika z Bożego przykazania. Jeśli uważasz, że zabijanie jest złem, jest grzechem, jeśli zgadzasz się, że kradzież jest grzechem i kłamstwo nim jest, to dlaczego masz wątpliwości, gdy Pan Bóg mówi „nie cudzołóż!”? To też jest złem, to też jest grzechem! Oto pierwszy i najważniejszy motyw, dla którego nie warto żyć na próbę.

Ale dzisiaj ludzie już nie przejmują się Bożymi przykazaniami… Lepiej wiedzą, co dla nich dobre, a co złe. Rodzice, najbliżsi, milcząco akceptują fakt, że ich dziecko, przecież wierzące jak oni sami, mieszka ze swoim chłopakiem czy dziewczyną bez ślubu. Infantylne usprawiedliwianie, zasłanianie się „modą”, że tak się teraz żyje, że taki jest świat.

Jakże kruche okazują się zasady wyniesione z rodzinnego domu, z katechezy, skoro wystarczy, że młody człowiek wyjedzie na studia albo do pracy i bardzo szybko pozwala sobie na wspólne zamieszkanie z partnerem, bez sakramentu małżeństwa. Często okłamuje przy tym swoich bliskich, którzy są przekonani, że ich syn czy córka żyje tak jak Pan Bóg przykazał. Argumentacja młodych uderza swoją pragmatyką – w mieście taniej jest utrzymać się we dwoje!

Miłość na 100%

Prawdziwa miłość nie znosi namiastek, nie jest byle jakim podarunkiem na miesiąc, rok, czy nawet kilka lat. Miłość pragnie ofiarować się całkowicie i na zawsze, i tego samego oczekuje od drugiej strony. Tylko wówczas można mówić o autentycznej miłości.

Wszędzie zaś, gdzie mamy do czynienia z wyrachowaniem, z traktowaniem drugiej strony jako doraźnego partnera – na dziś, na miesiąc, rok, na próbę, tak długo, jak będzie nam dobrze, do pierwszej kłótni, do wygaśnięcia uczuć albo do znalezienia lepszej partii, dopóki będzie piękna i młoda, dopóki będzie wysportowany i dobrze sytuowany – tam nie ma mowy o miłości i o prawdziwym szczęściu. Bo miłość nie liczy lat – jest dozgonna: „ślubuję, że Cię nie opuszczę aż do śmierci”. Na tym fundamencie można budować – dom, rodzinę, snuć wspólne plany, marzenia – na dni i lata. Można tracić zdrowie dla drugiego, można z nim przeżywać piękne lata młodości, ale i lata starości, dni pomyślności i smutku, dni wesela i ciche dni. A wszystko w poczuciu bezpieczeństwa, bez lęku, że pewnego dnia obudzę się w pustym mieszkaniu, że w chorobie zostanę sam; ze spokojem, że gdy minie młodość i entuzjazm młodzieńczego uczucia, to pozostanie przyjaźń, poczucie, że kochana osoba jest blisko, że mam na kogo liczyć, że mam się do kogo odezwać, uśmiechnąć, razem powspominać czy ponarzekać… Dlatego nie warto żyć na próbę, warto żyć na całość…

Jaki finał może mieć „miłość na próbę”? Przeżyli ze sobą kilkanaście lat. On początkowo chciał ślubu, ona nie, bo po co nam papierki, formalności, przecież się kochamy. Nie zdecydowali się jednak na dziecko w tym niezobowiązującym związku. Niby wszystko było tak jak w normalnych małżeństwach, a jednak pewnego dnia, bez podania powodu ona po prostu odeszła…, bo przecież nie byli małżeństwem – a on, cóż, nie mógł mieć pretensji, bo nie była jego żoną… Po prostu, nie było się czego uchwycić, nie było wiadomo co ratować. Zabrakło sakramentu, który dałby im siłę do walki o siebie. Nic nie zostało z tego kochania siebie – bez fundamentu.

Dziecko – prawdziwy owoc miłości

„Życie na próbę” przez swoją tymczasowość i niepewność nie jest otwarte na życie, ale skoncentrowane przede wszystkim na zadowoleniu mężczyzny i kobiety, którzy taki związek tworzą. Jeśli nawet pojawi się w takim związku nowe życie, to zwykle stanowi ono wielki problem, a nie źródło szczęścia i owoc spełnionej miłości. Dobrze, jeśli w ogóle przyjdzie na świat i nie zostanie usunięte jak intruz z życia tych, którzy w czasie swojej próby nie planowali potomstwa. Dziecko, które „zaskoczyło” rodziców pozostających w tymczasowym związku, zawsze będzie odczuwać, że nie było chciane, wytęsknione. Jako nieoczekiwane, staje się źródłem konfliktów dla nieprzygotowanych rodziców. Jeśli ich związek przetrwa, to dobrze dla dziecka, a jeśli nie – wówczas już do końca życia będzie ono wychowywane jak sierota – bez ojca lub bez matki, a już na pewno bez normalnego domu, w którym kochane i akceptowane mogłoby się normalnie rozwijać.

Czy ludzie młodzi, podejmujący życie na próbę, myślą choć trochę o nowym życiu, które z takiej próby może się począć? Zwykle wykluczają taką możliwość i robią wszystko, aby to życie się nie pojawiło. W rezultacie związek na próbę przybiera postać egoistyczną, skoncentrowaną tylko na swoim szczęściu i negatywnie nastawioną do nowego życia.

Człowiek nie jest towarem, który kupuje się w markecie i który podlega zwrotowi. Prawdziwa miłość akceptuje człowieka takim, jaki jest i jeśli decyduje się na życie z drugą osobą – to na zawsze i bez żadnych zastrzeżeń. Na straży tego oblubieńczego związku mężczyzny i kobiety postawił Bóg przykazanie „Nie cudzołóż!”, a jako fundament dla tej miłości ustanowił sakrament małżeństwa. One stanowią oparcie i źródło dla prawdziwej miłości i szczęścia w małżeństwie i rodzinie.

ks. Dariusz Salamon SCJ

 
Zobacz także
Joanna Świątkiewicz
Małżeństwo to szczególny rodzaj więzi - intymnością dzielimy się z ukochaną osobą. Smak wspólnego życia nie polega na roztropnym dawkowaniu swoich tajemnic, tylko na powierzeniu siebie w sposób wyjątkowy - w rozmowie z Joanną Świątkiewicz mówi Ksawery Knotz OFMCap, duszpasterz małżeństw i rodzin.
 
Joanna Świątkiewicz
Podstawową przyczyną kryzysu ojcostwa we współczesnej cywilizacji, o którym dziś mówi się powszechnie, jest niewątpliwie globalne zakwestionowanie doświadczenia Boga jako Ojca, które swoimi korzeniami sięga czasów Oświecenia. Leszek Kołakowski w eseju Nasza wesoła apokalipsa. Kazanie na koniec wieku pisze: Oświecenie zniszczyło wiarę, a przez to usunęło podstawę naszego bezpieczeństwa moralnego...
 
Ks. Edward Staniek
Współczesne podejście do seksu zostało odarte z tajemnicy. Najczęściej nie dostrzega się w spotkaniu mężczyzny z kobietą ani tego, co stanowi dla nich drogocenny skarb, ani możliwości nawiązania kontaktu z Bogiem, który jest twórcą nie tylko duchowego, ale i cielesnego wymiaru miłości...
 

___________________

 reklama
Działanie dobrych i złych duchów
Działanie dobrych i złych duchów
Krzysztof Wons SDS