logo
Wtorek, 23 kwietnia 2024 r.
imieniny:
Ilony, Jerzego, Wojciecha – wyślij kartkę
Szukaj w
 
Posłuchaj Radyjka
kanał czerwony
kanał zielony
 
 

Facebook
 
Drukuj
A
A
A
 
Krzysztof Stachewicz
Dla czego – żyjemy?
Zeszyty Karmelitańskie
 


Tytułowe pytanie jawi się jako fundamentalny problem ludzkiego życia. Kiedy jednak chcemy na nie udzielić konkretnej odpowiedzi, ujawnia swą złożoność i wielopiętrowość.
 
Można je wszak rozumieć na płaszczyźnie faktycznej i pytać, dla czego żyjemy hic et nunc?Dlaczego żyje człowiek współczesny, (po)nowoczesny, jak zwykło się go określać. Co jest dla niego ważne, jakie ma kryteria hierarchizacji dóbr? Jakie cele stawia sobie w życiu? Możemy pytanie „dla czego żyjemy?” rozumieć w kontekście normatywnym i zapytywać, dla czego powinniśmy żyć, nawiązując do klasycznego kształtu źródłowego pytania etyki – jak żyć?
 
Możemy wreszcie pytać o ostateczny cel ludzkiego bytowania, ku któremu, chcąc nie chcąc, żyjemy, ku któremu jesteśmy ze swej natury, wewnętrznej istoty ukierunkowani, niezależnie nawet od świadomości tego ostatecznego celu. Na etapie wstępnych refleksji rysuje się też organiczny związek tytułowego pytania z problemem sensu ludzkiego życia. Co nadaje sens egzystencji człowieka? Bóg, miłość, rodzina? Czy żyjąc tymi rzeczywistościami mamy gwarantowane poczucie sensu? Czy życie w ogóle potrzebuje takiej zewnętrznej instancji, dającej sens, czy też w samym życiu tkwi sensowność, jak chciał Victor E. Frankl? Spróbujmy zatem uporządkować płaszczyzny analizy pytania „dlaczego żyjemy?”.
 
Płaszczyzna fenomenologiczna
 
To płaszczyzna empirii, faktyczności, doświadczenia, stawiania pytań w przestrzeni wyzwań niesionych przez konkretne sytuacje życiowe, dylematy, które trzeba jakoś rozstrzygać, wybory, przed którymi stajemy. Decyzje z jednej strony wynikają z naszej hierarchii wartości, z drugiej określają nasz horyzont aksjologiczny. To, co czynimy, jest warunkowane w dużej mierze przez naszą świadomość aksjomoralną, ale też zwrotnie tę świadomość kształtuje i zmienia. Tego wewnętrznego scalenia obu elementów nie da się rozpętlić. Robimy coś zgodnie ze swym przekonaniem lub wbrew sobie, w zgodzie z własną gradacją dóbr lub przeciw jej logice. Kierujemy się własną korzyścią, pożądaniem dóbr, pogonią za przyjemnościami, poczuciem obowiązku, chęcią oddania sprawiedliwości temu, co ważne, istotne, doniosłe samo w sobie. Wydaje się, że ta płaszczyzna ujawnia dwa podstawowe poziomy.
 
Poziom opisowy
 
To przestrzeń badań i penetracji poznawczych historii, socjologii i psychologii. Najpierw pojawiają się tu pytania: – co ludzie cenią i preferują, dla jakich wartości żyją, co wypełnia ich codzienność, czym kierują się, dokonując wyborów, jak rozumieją własne życie.? I dalej, jakie zmiany w tym zakresie zaszły i zachodzą oraz jakie mechanizmy rządzą tymi przemianami? Dla czego żył człowiek starożytności i średniowiecza, człowiek renesansu i baroku, dla czego żyje człowiek współczesny? Jaką posiadał i posiada fizjonomię moralną i egzystencjalną?
 
Przez ostatnie dziesiątki lat wiele mówi się o kondycji ponowoczesnej współczesnego człowieka, o postmodernistycznym przeżywaniu życia. Zygmunt Bauman w tym kontekście mówi o epizodyczności i niekonsekwencji życia, utracie swoistej całości, jaką było życie dla poprzednich pokoleń, zatraceniu świadomości swego ostatecznego „celu ”, o utracie poczucia celu życia, o którym tak wiele mówili teolodzy, filozofowie, etycy i moraliści ubiegłych wieków, o wyzwalaniu się spod dyktatu etycznych norm i zasad.
 
O ile człowiek nowoczesny może być określany jako homo viator, pielgrzym, znający kres swej wędrówki i konsekwentnie, choć nie bez potknięć i upadków, doń zmierzający, o tyle człowieka ponowoczesnego możemy określać mianem spacerowicza, włóczęgi, turysty (moda na „turystykę” to temat na osobne opracowanie) czy gracza. Człowiek ponowoczesny stoi wobec chaosu i płynności, próbując swe życie przeżyć podobnie.
 
Pisał Bauman: „Rozpad «„projektu życiowego»” na kalejdoskop samoistnych epizodów, niepowiązanych ani przyczynowo, ani logicznie, rezonuje z równie kalejdoskopową ponowoczesną kulturą „«nieustającego karnawału»”, która zastępuje kanon kulturowy korowodem krótkotrwałych mód” (Dwa szkice o moralności ponowoczesnej, Warszawa 1994, s. 17).
 
Wszystko to rodzi problemy człowieka ponowoczesnego z tożsamością, z odpowiedzią na pytanie, kim jest, kim chce być. W płynności czasów i kultury roztapia się tożsamość konkretnego człowieka, który nie potrafi znaleźć wspólnego mianownika dla swego niekoherentnego w swej epizodyczności życia. Płynny jest zawód, powołanie, płynne role rodzinne i społeczne, próbuje się wręcz spowodować poczucie płynności własnej płci. Brak jakiegoś jądra osobowości, podstawy bycia tym oto człowiekiem powoduje kłopoty z określeniem własnej tożsamości.
 
1 2 3  następna
Zobacz także
Jacek Olczyk SJ

Kiedy dwie osoby zaczynają się przyjaźnić, to pojawia się pewna wartość dodana. Mamy do czynienia z czymś większym od sumy tego, co w tę relację wnoszą jej uczestnicy. Chodzi o przyjaźń rozumianą jako podstawa wszelkich bliskich relacji – np. mąż i żona mogą być przyjaciółmi i piękniejsze jest ich małżeństwo, jeśli nimi są. Gdy siostra i brat są przyjaciółmi, to ich relacja jest bogatsza. Podobnie dzieje się w naszych relacjach w miejscu pracy, w zakonie, ale także z Panem Bogiem…

 
Radosław Warenda SCJ

„Modliłem się na Kalwarii i w pewnym momencie ormiańscy mnisi zaczęli się bić z prawosławnymi. Nigdy wcześniej czegoś takiego nie widziałem. Jako młody ksiądz byłem zaniepokojony o babcię, która koło mnie odmawiała różaniec, bo myślałem, że ona straci wiarę. Ale gdy nagle ta babcia wstała i zaczęła ich obkładać różańcem, to się uspokoiłem i pomyślałem sobie: «Bogu dzięki! Nie straci wiary…»”.

 

O absurdach Ziemi Świętej, ale i niezapomnianym wrażeniu przeniesienia się w Jezusowe czasy ks. Radosławowi Warendzie SCJ opowiada ks. Wojciech Węgrzyniak.

 

Zbliżamy się do radości Świąt Wielkiej Nocy. Kolejne niedziele przeżywamy w Duchu doświadczania Bożego przebaczenia. Pan chce wlać w nasze serca prawdziwą miłość, która pochodzi od Jego Ojca – tego z przypowieści o marnotrwanym synu i o tym drugim synu, który miłości prawdziwej nie potrafił rozpoznać. Bóg kocha wciąż. Jego miłość nie ustaje, Bóg nie męczy się miłością.

 

___________________

 reklama
Działanie dobrych i złych duchów
Działanie dobrych i złych duchów
Krzysztof Wons SDS