logo
Czwartek, 18 kwietnia 2024 r.
imieniny:
Apoloniusza, Bogusławy, Gościsławy – wyślij kartkę
Szukaj w
 
Posłuchaj Radyjka
kanał czerwony
kanał zielony
 
 

Facebook
 
Drukuj
A
A
A
 
o. Innocenzo Gargano
Dialog międzyreligijny
Posłaniec
 


Dialog międzyreligijny
 
Mnich, kameduła, przełożony Wspólnoty San Gregorio al Celio w Rzymie, o. Innocenzo Gargano jest jednym z inicjatorów “monastycznego dialogu międzywyznaniowego” i jednym z organizatorów systematycznie odbywających się spotkań liderów różnorodnych wspólnot religijnych. Zapytano go o refleksję na temat przyszłości dialogu międzyreligijnego w świetle deklaracji Dominus Jesus: o jedyności i powszechności zbawczej Jezusa Chrystusa i Kościoła wydanej przez Kongregację do Spraw Doktryny Wiary. Zainteresowanie o. Gargano dialogiem zrodziło się w okresie Soboru na kanwie studiów, których pogłębienie dokonało się podczas jego pobytu w USA. Nalegania, najpierw ze strony włoskich wspólnot prawosławnych i protestanckich, a następnie ze środowiska hebrajskiego i orientalnego (wschodniego), “zmusiły” mnie do jeszcze głębszych poszukiwań słuszności mojej wiary. Jeśli jestem “w zgodzie z moim Panem – wyjaśnia o. Gargano – kogo mam się lękać?” Harmonia z Panem, w komunii z moim Kościołem katolickim, zakorzeniała się i ciągle zapuszcza korzenie przez modlitwę i to czyni mnie wolnym w dialogu ze wszystkimi.
 
Czy słusznym jest stwierdzenie, że lęk przed dialogiem międzyreligijnym rodzi się z przekonania, że prowadzi on, jeśli nie do utraty własnej wiary, to z pewnością do jej relatywizacji?
 
o. I.G.: Może lęk rodzi się z tego, że jesteśmy zbyt mało religijni. Jestem przekonany, że monastycyzm stanowi integralną część apostolatu Kościoła, począwszy od wspólnoty Jerozolimskiej. Jeśli dla wierzącego liczy się tylko Jezus ukrzyżowany i zmartwychwstały to wszystko inne jest przejawem Jego panowania. Zatem nie mogą to być niepokoje czy korzyści wynikające z chęci panowania ekonomicznego, politycznego lub kulturalnego. Kościół jest nasieniem, które przynosi owoc, jeśli pozwoli się “skruszyć”. Jak Jezus, który z wysokości krzyża pociągnął wszystkich do Siebie. Jeśli ktoś boi się dialogu, to znaczy, że nie zaakceptował jeszcze do końca w swoim życiu tajemnicy krzyża Chrystusa.
 
Czy potwierdzenie tożsamości katolickiej zamyka dialog?
 
o. I.G.: Przeciwnie, otwiera go na nowo. Ci, z którymi się spotykam, chcą, żebym był katolikiem, ponieważ pragną prawdziwego rozmówcy. Kto jest chory na prozelityzm i sądzi, że może wykorzystać dyspozycyjność drugiego, bardzo szybko się zorientuje, że pomylił rozmówcę. Kto naprawdę angażuje się w dialog, jest zazwyczaj szczęśliwy w własnej tożsamości i z możliwości konfrontowania jej z tożsamością kogoś innego.
 
Czy stwierdzenie jedyności Chrystusa może stanowić problem w dialogu z wiernymi innych religii?
 
o. I.G.: Jeśli i oni wierzą głęboko we własną tożsamość religijną, to nie czują się obrażeni, kiedy ukazuję im moją tożsamość. Czują się natomiast dotknięci, i ja też bym się tak czuł, jeśli ktoś prezentuje postawę prozelitystyczną. Należy zdecydowanie rozróżnić świadectwo a prozelityzm, który jest błędnym rozumieniem misji, ponieważ identyfikuje się z dążeniem – mniej lub bardziej ukrytym – do panowania nad innymi. Taka postawa rodzi oczywiście nieporozumienia i konflikty niezmiernie trudne do pokonania.
 
Kościół katolicki uważa tych, którzy autentycznie szukają Boga, za ewentualnych “współtowarzyszy podróży”. Czy taka postawa Kościoła przeszkadza w dialogu?
 
o. I.G.: Jeśli to stwierdzenie rozumiemy jako: “wszyscy będziecie naszymi”, to wydaje mi się, że popadamy w prozelityzm. Jeśli natomiast okazujemy głęboki szacunek wobec tych, którzy szczerze szukają Boga, to również inni akceptują, zazwyczaj z pogodą ducha, naszą pozycję. My jesteśmy przekonani, że prawdą jest Chrystus i że szukanie prawdy oznacza szukanie Chrystusa objawionego w pełni w naszym Kościele. Jednakże potrzebna jest postawa szacunku wobec przedstawicieli innych religii. W Piśmie Świętym Izajasz tajemniczo mówi o tym, że na końcu czasów dotrzemy na górę Pana; każdy swoją drogą. Jest jednak fundamentalny warunek, z którym należy się liczyć: nie można mylić chrześcijańskiego przesłania – historycznego i wcielonego w historycznej linii, która od Abrahama dochodzi do punktu kulminacyjnego w Jezusie z Nazaretu – ze zwykłym przesłaniem mitycznym lub filozoficznym. W tym przypadku bylibyśmy na złym tropie! Powiedziawszy to, powtarzam: Nie mamy prawa osądzać nikogo, kto jest przekonany o własnym powołaniu poza naszą drogą. Tylko Bóg zna serce człowieka.
Dialog prowadzi do wzrostu, jeśli nie jest przejawem synkretyzmu.
 
***
 
Siostra Filomena Cirella, kamedułka ze wspólnoty monastycznej św. Antoniego pustelnika w Rzymie, pogłębiająca swoją wiedzę biblijną w Papieskim Instytucie Biblijnym w Rzymie, jest zaangażowana w monastyczny dialog ekumeniczny.
 
Czy według Siostry dialog międzywyznaniowy kryje w sobie niebezpieczeństwo synkretyzmu?
 
s. F.C.: Nigdy, jeśli dobrze rozumie się słowo dialog jako spotkanie się dwóch różnych osób o jasno określonych rysach tożsamości. To nie ujmuje nic dialogowi, co więcej taki dialog jest okazją do wzrostu dla obu stron. Jeśli dialogując dochodzi się do zamieszania, to najczęściej z powodu niejasno określonych stanowisk, przekonań, tożsamości osób dialogujących.
 
Deklaracja Dominus Jesus o jedyności i powszechności zbawczej Jezusa Chrystusa i Kościoła posłuży według Siostry otwieraniu się Kościoła w dialogu czy raczej zamyka Kościół na dialog?
 
s. F.C.: Żyjemy w czasie, kiedy określenie własnej tożsamości jest dla wielu poważnym problemem, dlatego łatwo można wywołać zamieszanie. Jeśli ktoś jest “pomieszany” sam w sobie, w dialogu wywoła jeszcze większe zamieszanie, stąd ważnym jest, kto dialoguje. Jeśli natomiast, rozmówca posiada jasno określoną i pogłębioną znajomość własnej tożsamości, dialog pomaga mu do wzrostu i do umocnienia własnej tożsamości. Myślę, że dokument Dominus Jesus jest jasnym określeniem tożsamości katolika i wobec tego wspomaga go w dialogu z przedstawicielami innych religii, jest pomocą dla katolika żyjącego w społeczeństwie pluralistycznym. Jeśli ktoś jest autentycznie zaangażowany w dialog, otrzymał od Kościoła jeszcze jeden impuls, by go kontynuować. Dotknięci mogą się czuć ci, którzy popadali w synkretyzm. Ufam, że deklaracja Kościoła również dla nich nie będzie zamknięciem się w dialogu, ale okazją do refleksji nad własną postawą w dialogu, oczyszczeniem się z synkretyzmu, by kontynuować dialog we wspólnym poszukiwaniu prawdy. Kościół, dostrzegając w swej tożsamości aspekt “uniwersalności”, otwiera się w dialogu a podkreślając prawdę o “jedyności” zbawczej Chrystusa i Kościoła, określa własną tożsamość, co czyni dialog ten jeszcze bardziej autentycznym.
 
rozmawiała: Barbara Basamon
 

Synkretyzm – próba pogodzenia, a nawet wymieszania różnych zasad i praktyk. Może zachodzić między religiami, filozofiami, a także wewnątrz samego chrześcijaństwa. Zamazuje różnice pomiędzy religiami, podkreślając jednostronnie i często powierzchownie podobieństwa, nierzadko pozorne. Ma charakter upraszczający, deformujący oraz wybiórczy. Kościół przestrzega przed niebezpieczeństwem synkretyzmu, którego nie należy mylić z ekumenizmem.
 
Prozelityzm – w przeszłości był często synonimem ewangelizacji. Dzisiaj ma niemal zawsze znaczenie ujemne i oznacza zmuszanie ludzi lub manipulowanie nimi tak, żeby przyjęli taką a nie inną wiarę. Przeciwko tej odmianie prozelityzmu wystąpił Sobór Watykański II.
 
Zobacz także
ks. Jan Karlak
Konspekt katechezy mającej na celu m.in. zrozumienie chrześcijańskiego widzenia świata oraz pomoc w zanalizowaniu swojego światopoglądu...
 
Dariusz Kowalczyk SJ
Na kartach Ewangelii widzimy Jezusa, który spotyka się z różnymi ludźmi, z mężczyznami i kobietami. Mam jednak wrażenie, że najpiękniejsze sceny to te z kobietami. Spotkanie z Samarytanką, z Martą i Marią w Betanii czy też spotkanie z kobietą cudzołożną. Również spotkania Jezusa z kobietami po Jego zmartwychwstaniu mają szczególną aurę, głębię i ładunek emocjonalny.
 
Jędrzej Majka

Dziś grzech stał się dla nas czymś niesłychanie prywatnym. Kiedy staje się jawnym, człowiek natychmiast zostaje wytknięty palcami. Być może właśnie dlatego człowiek grzeszny nie zawsze znajduje dziś we wspólnotach kościelnych zrozumienia dla swoich słabości ani oparcia. Jesteśmy bardzo daleko od tego pierwotnego myślenia, które było ważną miarą dojrzałości wspólnoty.

 

z ks. dr. hab. Grzegorzem Rysiem, historykiem Kościoła rozmawia Jędrzej Majka

 

___________________

 reklama
Działanie dobrych i złych duchów
Działanie dobrych i złych duchów
Krzysztof Wons SDS